Aktualności
 - Strona główna
Archiwum
 - Wybierz rok

Archiwum 2004

Poniedziałek, 20 grudnia 2004
Pablo quiz - wygraj bon

Jeden z najaktywniejszych flotowskich internautów - Paweł Prejzner (Pablo) - uruchomił piłkarski quiz. Ufundował nawet nagrodę - bon Sodexho na kwotę 20 zł. Gest bardzo cenny, zwłaszcza, że przecież pokrywa go z własnej kieszeni. Aby go wygrać trzeba odpowiedzieć na 15 pytań testowych znajdujących się, podobnie jak regulamin quizu, na forum. Zapraszam i życzę powodzenia.

tg

Niedziela, 12 grudnia 2004
Dwa Orły, Korona i Pionier

Zakończył się sezon (a raczej jego połowa) a wraz z nim przerwy w meczach piłkarskich, zaczęła się zatem wielka czteromiesięczna przerwa, a z nią okres podsumowań i futuryzmów. Występy pierwszego zespołu Floty i naszej grupy III ligi podsumowałem już dość dawno, dziś mały rekonesans po innych grupach i klasach.
Zaczniemy jednak od rozgrywek ponadpaństwowych. W europejskich pucharach jak zwykla klapa, by uniknąć słowa kompromitacja. Nie było Ligi Mistrzów, wszystkie zespoły odpadły we wstępach, poza Amicą, która zakwalifikowała się do fazy grupowej, ale chyba lepiej by było, gdyby także odpadła w eliminacjach. Cztery mecze, cztery porażki, najniższa 1-3, średnio tracąc cztery gole w meczu (!), strzelając 0,75. Fazę grupową wprowadzono w tym sezonie także w Pucharze Polski. W obu przypadkach były to nonsensy. Takie rzeczy mają rację bytu w turniejach typu Mistrzostwa Świata, Europy czy Olimpiada, od biedy można zgodzić się na Ligę Mistrzów, ale w Pucharze Polski to tylko nadmiar terminów. Każdy z tych zespołów (poza rundą kwalifikacyjną) musiał wygospodarować po sześć dodatkowych terminów mimo ligi. To bardzo wiele. Czy w tej fazie nie wystarczyło, żeby Mazowsze Grójec z Pogonią i Legią grało tylko u siebie, czy potrzebne były rewanże? Nie było ich za to w Pucharze UEFA. I to już było zupełną bzdurą. Taki np. AZ 67 Alkmaar grał z Amicą we Wronkach i Glasgow Rangers u siebie, za to za to Grazer AK i Auxerre odwrotnie. Czy mieli równe szanse?
W lidze, zgodnie z przewidywaniami nie tylko fachowców, dominacja krakowskiej Wisły. Choć Groclin bardzo długo deptał jej po piętach, to ostatecznie jednak krakowianie odskoczyli na 8 punktów. Na drugim miejscu uplasowała się Legia, na trzecim Groclin, a na czwartym Amica i trudno sobie wyobrazić by ktoś inny włączył się do walki o podium. Na dole ze sporą stratą GKS Katowice, na miejscu barażowym poznański Lech, co chyba trochę zaskakuje, ale poznaniacy mają aż czterech rywali w zasięgu jednego meczu. Szczecińska Pogoń, na miejscu dziewiątym, co po słabym starcie należy chyba uznać za sukces.
Ciekawie na czołowych pozycjach w II lidze. Przypomnę, że w tym sezonie awansują trzy zespoły, czwarty grać będzie w barażach, a kandydatów jest pięciu. Zespoły z dolnych rejonów naszej grupy cieszą się, że w czołówce jest i Arka, i Kujawiak, bo przez to spadek z naszej grupy więcej niż trzech klubów wydaje się niemożliwy. Poza wspomnianą dwójką w czołówce są: GKS Bełchatów, Korona Kielce i Widzew Łódź. Przynajmniej jedna z nich będzie musiała odpaść. Na dole wyraźnie odstaje Radomiak, RKS Radomsko nieco podgonił, ale wciąż jest przedostatni. Na miejscach barażowych na dziś znajdują się MKS Mława, Piast Gliwice, Zagłębie Sosnowiec i ŁKS Łodź.
III liga. W grupie I rządzą zespoły, które w życiu nie widziały II ligi. Na prowadzeniu Pelikan Łowicz przed Drwęcą Nowe Miasto Lubawskie. Ze znanych firm na VI pozycji Legia II Warszawa, a na przedostatnim XV stołeczna Gwardia. Na miejscu XII spadkobierca Stomilu OKS 1945 Olsztyn. Za to na czele grupy III sami starzy wyjadacze: Śląsk Wrocław przed Polarem, Ruchem Radzionków, Polonią Bytom i Miedzią Legnicą. Wicelider Polar ma kłopoty finansowe i nie tylko, i rozpatruje się fuzję z Motobi Kąty Wrocławskie, zajmującym miejsce... ostatnie. Jest tu też trochę znajomych nam klubów: na miejscu VII Promień Żary, IX Chrobry Głogów, XI Arka Nowa Sól, XV Polonia Słubice. I wreszcie grupa IV. Na prowadzeniu kolejny kopciuszek - Heko Czermno, mający 4 punkty przewagi nad Tłokami Gorzyce i Stalą Rzeszów oraz 6 nad Motorem Lublin. Na przedostatnim miejscu ex-I ligowiec Stal stalowa Wola, za nią tylko Polonia Przemyśl.
Z naszych potencjalnych rywali w przyszłym sezonie pewni swego mogą być Cartusia Kartuzy (49 punktów na 51 możliwych, 13 przewagi nad drugim zespołem) oraz KP Police (12 punktów przewagi). Wydaję się dość mało prawdopodobne by pięciopunktową przewagę roztrwoniła Cuiavia Inowrocław. W Wielkopolsce dziewięć punktów przewagi nad peletonem ma Kania Gostyń, ale ta będzie musiała grać baraż ze zwycięzcą grupy północnej. Tam jest najciekawiej. Prowadzi z trzypunktową przewagą nad Nielbą Wągrowiec Sparta Oborniki.
A teraz zjeżdżamy na sam dół. Ostatnie miejsca w szczecińskiej B klasie zajmują dwa Orły, Korona i Pionier: Orzeł Małkocin, Orzeł Żelchowo, Pionier Nawrocko i Korona Raduń.
Słowo o innych zespołach Floty. Rezerwy Fala/Flota II Międzyzdroje po nader obiecującym początku zajmują w A klasie V miejsce z dziewięciopunktową stratą do lidera. Grająca przy nich drużyna juniorów zajmuje pozycję VI i ma do lidera (w obu przypadkach jest to Pionier Żarnowo) 12 punktów straty. I klasa juniorów - tu nareszcie dobre wieści: na prowadzeniu Flota II, Flota I na miejscu piątym. Jeszcze lepiej spisują się trampkarze, zajmujący pozycje: I, IV, V i VII (na 10 zespołów). Liderujący zespół Floty I zdobył komplet 27 punktów oraz różnicę bramek 114-2 (!), czyli średnio ponad 12 bramek na mecz!

tg


Czwartek, 02 grudnia 2004
Plebiscyt czas zacząć


Damian
Baran

Marcin
Łapiński

Krzysztof
Mikuła

Sergiusz
Prusak

Dariusz
Ciołek

Marek
Łapiński

Fot. Maciej Opala (Bóbr)

A więc mamy grudzień i pora wystartować z plebiscytem na Sportowca Roku 2004 na Wyspach. W tym roku na liście kandydatów sześciu piłkarzy. Muszę przyznać, że właśnie ustalenie futbolowych pretendentów sprawiło nam najwięcej kłopotu, bo bardzo ciężko jest ocenić kto miał jaki wkład w grę drużyny w przekroju całego roku. Poza tym mijający rok nie był tak udany jak poprzedni, a z drugiej strony duża liczba kandydatur może rozmienić determinację kibiców na drobne. Z tego powodu zrezygnowaliśmy w tym roku z ubiegłorocznego zwycięzcy - Andrzeja Miązka, co nie znaczy, że nie dostrzegamy jego roli. Jego miejsce zajął Marcin Łapiński. Innym debiutantem jest Damian Baran, który rok temu nie miał miejsca w podstawowym składzie, teraz był jednym z najmocniejszych punktów. Poza tym jest to obrońca bramkostrzelny. W chwili obecnej strzelec numer dwa w drużynie, a cztery gole bocznego obrońcy w jednej rundzie to na tym poziomie rozgrywek rzadkość. Kandydatura Krzysztofa Mikuły oczywiście nie wymaga uzasadnienia. Podobnie jak Sergiusza Prusaka, który miał bardzo dobry rok, praktycznie bez słabych występów i większych błędów. A że w zacietrzewieniu złapał czasem przeciwnika za nogi musimy wybaczyć. O wiele trudniej (zwłaszcza teraz) wybaczyć mu ryzykanctwo, ale przecież bez tego nie zostanie się dobrym bramkarzem. Wyniki, tak jak poprzednio, ogłosimy w dwóch katergoriach wiekowych, stąd na liście dwaj młodzieżowcy: Marek Łapiński i Dariusz Ciołek. Ten pierwszy był przymierzany do młodzieżowej reprezentacji Polski, okrzepł, nabrał pewności, potrafi już wyeliminować z gry (zgodnie z przepisami!) nawet takiego giganta jak Sławomir Wojciechowski. Drugi wszedł do zespołu pod koniec roku, ale czyni systematyczne postępy, wywalczył miejsce w składzie i strzelił bramkę, co w przeliczeniu na liczbę minut które grał, jest naprawdę niezłym wynikiem.
A kogo brakuje? Z podstawowego składu, poza wspomnianym Andrzejem Miązkiem, Marcina Bochena, Marka Niewiady, Andrzeja Nogi, Przemysława Ciołka i Łukasza Cebulskiego. Z każdej formacji jest po jednym zawodniku plus dwaj młodzieżowcy. Jeśli uważacie, że ktoś został skrzywdzony - piszcie, jeszcze można robić pewne korekty. Tylko pamiętajcie, że zbyt duża liczba kandydatur może dać niepożądany skutek uboczny.

Waldemar Mroczek

Poniedziałek, 15 listopada 2004
Barometr indywidualny

Po ocenach poszczególnych drużyn czas na barometr indywidualny. Zadanie bardzo niewdzięczne, bo z jednej strony to jest to serwis klubu więc nie wypada brudzić pod sobą, z drugiej nie można pisać nieprawdy, poza tym publiczność bardzo nie lubi cukierkowania. Zaznaczam, że oceny są wyłącznie moje laickie i subiektywne, i z nikim nie konsultowane. Fachowa ocena należy do trenerów. Numery i kolejność odpowiadają numerom zawodników.

1) Sergiusz Prusak - trzy kroki w przód. Według mnie najmocniejszy punkt w drużynie. Wiele razy ratował zespół z opresji w nieprawdopodobnych sytuacjach, nie zważając na niebezpieczeństwo, za co zapłacił ogromną cenę. A nawet gdy już nic nie może zrobić, łapie przeciwnika za nogi, byle tylko nie dopuścić futbolówki do bramki. Popełnia coraz mniej błędów.

2) Damian Baran - cztery kroki w przód. Rok temu walczył o miejsce w zespole. Pomógł mu dramat Rafała Niezgody, ale to przecież nie jego wina. Zastąpił go godnie. Według mnie to on - nie licząc młodzieżowców - poczynił największe postępy w tym roku. Do tego... bramkostrzelny. Cztery bramki w rundzie to na obrońcę sporo, strzelec numer 2 w drużynie.

3) Andrzej Miązek - trudno powiedzieć. Mówienie, że czyni postępy zabrzmiałoby nieco ironicznie, ale wciąż imponuje kondycją, skocznością, uderzeniem (zwłaszcza głową). Co najmniej trzy razy w tym roku okazywało się, że obrona Floty bez niego nie może istnieć. Bardzo dobry strateg, egzamin z debiutu trenerskiego zdany co najmniej na bardzo dobry. Skromny, kulturalny, grzeczny - z jednym wyjątkiem: za często używa brzydkich słów.

4) Waldemar Broniecki - trudno powiedzieć. Tak rzadko grał, że naprawdę trudno o rzetelną ocenę. Ale gdy grał nie zawodził. Chyba jednak pomału gaśnie. Szkoda.

5) Marcin Bochen. - minimalnie w przód. Ciągle mocny i pewny punkt defensywy, jednak wciąż na tym samym poziomie. Nie zawodzi, ale i rzadko olśniewa.

6) Jarosław Śliwiński - brak danych. Widziałem go w akcji tylko raz. To stanowczo zbyt mało. Na pewno jest to zawodnik obiecujący.

7) Łukasz Cebulski - krok w przód. Walczy ambitnie o miejsce w zespole. Pracowity, pokazał próbki sporych możliwości. Czasami też zawodzi. Myślę, że się nie podda i w końcu dopnie swego.

8) Marek Niewiada. - dwa kroki w tył. Zestawienie Niewiady współczesnego i tego sprzed roku jest niekorzystne dla dzisiejszego. Do tego jeszcze dochodzą nieodpowiedzialne zachowania (vide mecz z Lechem II)

9) Andrzej Noga - krok w tył. Miły chłopak, ale nie czyni postępów. Opinię poprawiają dwie strzelone bramki w ważnych chwilach (nikt w Szczecinie nie mógł przewidzieć, że będzie walkower, poza tym prestiż: dzięki Andrzejowi Flota wygrała także na boisku, nie tylko przy stoliku). Nie mniej coraz częściej jest rezerwowym lub zdejmowanym i to bynajmniej nie z powodu braku sympatii trenerów.

10) Przemysław Ciołek - trudno powiedzieć. Rok spędził w Rewalu, więc teraz można najwyżej porównać z Przemkiem sprzed dwóch lat. Na plus należy mu zapisać, że tym razem znalazł miejsce w podstawowej jedenastce. Niestety, podatny na kontuzje.

11) Krzysztof Mikuła - nie podejmuję się oceny. Chyba tylko szaleniec mógłby podawać w wątpliwość jego zasługi. Nie oceniamy tu jednak roli w drużynie i osiągnięć na tle innych, lecz czynione postępy. A to wszystko, co pokazywał w tym roku już widzieliśmy. Chyba więcej sytuacji niewykorzystanych niż poprzednio, ale mogę się mylić. Na minus zapisuję mu efektowne przewrotki z krzykiem w polu karnym. Przecież potrafi strzelić z każdej pozycji, po co mu więc rzuty karne? Nie lepiej utrzymać się przy piłce i oczarować publiczność strzałem w okienko, niż zarabiać kartki za symulowanie?

12) Rafał Sitko - trudno ocenić. Bardzo ciężko jest o ocenę rezerwowego bramkarza, który większość czasu spędza na ławie, który na dodatek w poprzednim sezonie grał w innym klubie. Po raz pierwszy wszedł w końcówce meczu w Kościanie. Grał niecałe 3 minuty, strzelono mu dwa gole, ale przecież trudno mieć pretensje o nie obronienie karnego i w sytuacji sam na sam. W meczu z Wartą bramki nie puścił, bramka z Lechem II go nie obciąża. Chciałbym jednak zobaczyć go w trudnym meczu wyjazdowym.

14) Piotr Podolski - brak skali porównawczej. W tym wieku bardzo trudno o stabilizację formy. Z początku miał pewne miejsce w zespole, potem jednak coraz częściej grał zamiast niego Dariusz Ciołek. Pokazał próbki niemałych możliwości (strzał w poprzeczkę, bodajże z Unią Tczew). Młodzieżowcem jest jednak tylko do czerwca, dlatego jeśli chce zostać musi już grać nie gorzej od innych.

15) Marek Łapiński - Cztery kroki w przód. Jeśli mówimy o postępach to na pewno największy wzrost umiejętności zanotował właśnie Marek. Ma już miejsce w składzie, nie zawodzi, potrafił obezwładnić nawet takiego asa jak Sławomir Wojciechowski. To o czymś świadczy.

16) Daniel Mężydło - trzy kroki w tył. Usprawiedliwiają go sprawy osobiste (ślub, rozpoczęcie studiów). Wydaje się jednak, że nie tu leży przyczyna takiego obniżenia lotów. Za bardzo chyba uwierzył, że jest juz dobry. Chociaż wiosenna bramka w Tczewie, to było cudo. Nie mniej jesienią totalny zawód.

17) Dariusz Ciołek - pięć kroków w przód. Dlaczego jeszcze więcej niż Marek Łapiński? Bo Marek miał już kontakt z III ligą, podczas, gdy Darek "wskoczył" od razu z juniorów. Na dodatek musiał przebić się przez Damiana Wojdata, Jarosława Śliwińskiego i Piotra Podolskiego. W końcówce wychodził już w podstawowej jedenastce i co najważniejsze, strzelił kontaktową bramkę w trudnym momencie w Kościerzynie.

18) Marcin Łapiński - dwa kroki w przód. Jego szarże sprawiają obrońcom przeciwnika coraz więcej kłopotu. Nie dość, że muszą pilnować Mikuły, to jeszcze powstrzymywać Marcina. Zawodnik pracujący nad sobą, nie widzimy na ławce rezerwowych zawodnika, który mógłby go zastąpić. Powinien jednak poprawić "kopyto" i zacząć strzelać z daleka.

19) Arkadiusz Piasecki - za wysokie progi. W poprzednim sezonie był młodzieżowcem, więc trochę pograł. Teraz jednak musiał dorównać starszym, a nie był w stanie przebić ani Przemysława Ciołka, ani Łukasza Cebulskiego.

Damianów: Wojdata i Miernika nie oceniam, bo nie sposób wystawić noty za siedzenie na ławie, czy grę na niższych szczeblach czy kategoriach wiekowych. Jeśli chodzi o całość, to w stosunku do poprzedniej jesieni oceniam na krok w przód, ale to dlatego, że ta sprzed roku była mniej udana w lidze. Nie zauważaliśmy tego, bo byliśmy olśnieni wspaniałymi występami w Pucharze Polski. A może by tak jeszcze raz?

tg


Niedziela, 14 listopada 2004
Barometr drużynowy

Wzorem poprzedniej rundy przystępujemy do sporządzenia oceny formy poszczególnych drużyn III ligi oraz zawodników Floty. Na razie zadanie nieco łatwiejsze: barometr drużynowy.

1) TKP Toruń - trzy kroki w przód. Niespodzianka i nie. Z jednej strony pamiętamy występ torunian przed dwoma laty. Respekt wzbudzała jednak łatwość z jaką toruński klub przepłynął IV ligę i głosy o pojawiających się sponsorach. Poza tym, przegrywając dwa lata temu 0-4, otrzymaliśmy ostrzeżenie, ze z tej mąki może być niezły bochenek. Ruszyli jak burza, tradycyjnie od zwycięstwa nad Flotą, zmiatając nawet bardzo trudne przeszkody, zarówno u siebie jak i u rywali. W końcówce niespodziewanie roztrwonili przewagę, dlatego uważam, że należy im się nota niższa niż w poprzednim sezonie Kujawiakowi. Zresztą i możliwośći chyba jednak mniejsze.

2) Kotwica Kołobrzeg - krok w przód. Odwrotność TKP. Początek mozolny, tracone, a jeśli zdobywane to z wielkim trudem punkty. Końcówka jednak doskonała i dogonienie lidera jeszcze w rundzie jesiennej, co wydawało się niemożliwe. Pamiętajmy jednak, że Kotwica należała do faworytów, stąd tylko jeden krok do przodu, za ten właśnie kapitalny finisz.

3) Flota Świnoujście - mały krok do przodu. Na szczegółową ocenę naszego zespołu przyjdzie czas. Jak zawsze tragiczny sierpień, potem już było znacznie lepiej, choć trafiały się i wpadki. Ale piąte miejsce w poprzednich rozgrywkach wróżyło marazm, dlatego zdecydowałem się ocenić drużynę pozytywnie. Nie zmienia to faktu, że stać ją na dużo więcej.

4) Unia Janikowo - dwa kroki w tył. Chyba największy zawód. Barażowicz poprzednich rozgrywek, główny faworyt bieżących, miał na dodatek sprzymierzeńca w terminarzu, który kazał mu cztery pierwsze mecze grać u siebie. Transfery, szumne zapowiedzi, a jednak zaledwie czwarta pozycja na półmetku. Absolutnie nieadekwatna do potencjału gospodarczego i aspiracji. Do tego liczne skandalistyczne podejrzenia.

5) Tur Turek - 2 kroki w przód. Miła niespodzianka. Rok temu ostatni, na dodatek pozbawiony sześciu punktów za wycofanie Polonii i Zorzy. Wzmocnił się, odrobił straty, ale latem wspominano nawet o nie przystąpieniu do rozgrywek. To zupełnie zmyliło przeciwników. Potencjał zawodniczy okazał się spory.

6) Drutex Kaszubia Kościerzyna - krok w przód. Dlaczego tylko jeden? Bo już wiosną drużyna Tomasza Kafarskiego pokazała bardzo ostry kieł. Teraz pozycja w tabeli może nie zachwyca, ale kontakt z czołówką jest.

7) Lechia Gdańsk - spory krok w przód. Spory, bo jest to w końcu beniaminek. Ale beniaminek z dużego miasta, w którym nie ma drużyny w wyższej klasie. Odbudowywany feniks z popiołów z dużymi tradycjami, cały czas trzyma kontakt z czołówką i gdyby nie fatalne trwonienie dorobku w końcówkach meczów, byłoby o nim o wiele głośniej.

8) Chemik Bydgoszcz - zwykły krok w przód. Po rozwodzie z Zawiszą, drużyna spisuje się lepiej, na pewno znacznie lepiej niż rok temu. Przez spory czas utrzymywała się nawet na trzecim miejscu, ostatecznie jednak powróciła na swe miejsce do szyku.

9) Obra Kościan Z trudem utrzymała się w III lidze, dzięki zespołom wycofanym i wygraniu przez Arkę baraży. Podpisała umowę z Groclinem, dzięki czemu może z klubem z Grodziska swobodnie wymieniać zawodników. Podobno niewiele im to dało, ale skutki wynikowe temu przeczą.

10) Warta Poznań - dreptanie w miejscu. Poza trzema wyskokami dającymi wysokie zwycięstwa niczego nowego nie pokazała. Długo czekali jej kibice na gola. Gdy pękł worek z bramkami wystrzelali amunicję i znów spokój. 3-3 w Janikowie i 2-1 u siebie z Kaszubią. Jeszcze jedna skrzynka wystrzelana w meczu z Odrą i to właściwie wszystko, co można dobrego powiedzieć o tej drużynie jesienią.

11) Amica II - długi krok w tył. Od lat w czołówce, zawsze groźni dla najlepszych, tym razem na odległym miejscu. Ale to właśnie oni pierwsi pokazali, że z TKP można wygrać.

12) Lech II - w miejscu. Wszystko co było do przewidzenia się potwierdziło. A więc dużo bramek w ich meczach, stuprocentowa nieobliczalność, tak charakterystyczne dla drużyn rezerw. Na plus zapisać można jedynie nieprawdopodobną ilość młodzieżowców w składzie. Starsi podobno tylko psuli.

13) Odra Chojna - w miejscu. Również zgodnie z przewidywaniami. Oszukani przez burmistrza z sąsiedniego powiatu, ordynarnie potraktowani przez organ prowadzący rozgrywki, radzili sobie jak mogli. A że mogli niewiele, to i wyniki są jakie są. Chociaż wznosili się na wyżyny, wygrywając np. z Kotwicą.

14) Pogoń II Szczecin - w miejscu. Do III ligi trafili niespodziewanie, bo znalazło się miejsce, którego nikt nie chciał wziąć. Gładko przeszli przez baraże i zaczęli od mocnego uderzenia. Reszta, jak w przypadku Lecha II, nie wiem tylko jak wychodziło im na dobre wzmacnianie pierwszym składem.

15) Unia Tczew - półtora kroku w tył. Bardzo dobrze spisująca się wiosną drużyna popadła w poważne kłopoty organizacyjne. To musiało znaleźć odbicie w wynikach i znalazło. Choć parę razy unici pokazali, że jakby w klubie było normalnie, to na nich można liczyć, czego dowodem są zwycięstwo w Gnieźnie oraz sensacyjne remisy w Świnoujściu i Toruniu.

16) Mieszko Gniezno - krok w tył. Przed sezonem typowany do ostatniego miejsca i takie zajmuje. Ale recenzje za grę dużo lepsze od wyników. Wydaje się jednak, że najbardziej trzeba gnieźnianom życzyć (podobnie jak Odrze Chojna i Unii Tczew) dotrwania do końca rozgrywek. Smutne, bardzo smutne.

Co poza tym? Rozgrywki bardzo ciekawe, dużo bramek, nieprzewidywalność. Aż trzy mecze dziewięciobramkowe (dwa razy 6-3 i raz 5-4), jeden ośmio~ i dwa siedmiobramkowe. Wysoka średnia bramkowa (3,35 bramki na mecz) i częstotliwość (średnio co 26 minut i 50 sekund). Dużo drużyn w czołówce. Nie, na rozgrywki narzekać nie możemy, są na razie udane i atrakcyjne. Żeby jeszcze za tym szły korzystne wyniki i wysoki poziom...

tg


Sobota, 13 listopada 2004
Zostajemy na trzecim miejscu
Lechia - Kaszubia 1-1 (0-1)

Dobiegły konca rozgrywki grupy II w IIII lidze piłkarskiej. W ostatnim, zaległym meczu XI kolejki Lechia Gdańsk zremisowała z Drutexem Kaszubią Kościerzyna 1-1, dzięki czemu kolejność drużyn na półmetku nie uległa już zmianie. Do 88 minuty zanosiło się jednak, że spadniemy na IV pozycję, bowiem Kaszubia prowadziła 1-0. Gdańszczanom tym razem jednak udało się jednak wyrównać w końcówce i mecz zakończył się najkorzystniejszym dla Floty wynikiem. Bramki zdobyli: dla Kaszubii Wiśniewski w 27, dla Lechii Wasicki - w 88 minucie.

Waldemar Mroczek

Piątek, 12 listopada 2004
Czy zostaniemy na III pozycji do wiosny?

Jutro ostatni akcent III-ligowej jesieni '04. W Gdańsku miejscowa Lechia spotka się w derbowym meczu z Kaszubią Kościerzyna. Chociaż czy będzie to derby? Z punktu widzenia podziału administracyjnego i odległości tak, ale regionalnie przecież Gdańsk leży na Wybrzeżu, zaś Kościerzyna na Pojezierzu Kaszubskim.
Jak zwał tak zwał, o układach i tak nie będzie mowy. Mecz ten mieć będzie wpływ na układ tabeli na pozycjach 3-7. Oba zespoły sąsiadują w tabeli, mając na koncie tyle samo punktów (25). To oznacza, że zwycięzca zrówna się punktami z Flotą i o pozycji zadecyduje mecz bezpośredni. Jeśli zatem wygra Kaszubia, spadniemy do wiosny na IV pozycję. Jeśli wygra Lechia - ona będzie czwarta, a my zostaniemy na trzecim miejscu. W razie remisu mieć będziemy dwupunktową przewagę nad obiema. Podział punktów to jedyna szansa dla Unii Janikowo i Tura na utrzymanie aktualnych pozycji. Jeśli jednak gdański mecz wyłoni zwycięzcę, obie przesuną się o jedną pozycję niżej.
Jutrzejsi przeciwnicy znaja się jak łyse konie. Grają pzrecież po sąsiedzku, a w obu składach roi się od zawodników grających w przeszłości u przeciwnika. Poza tym spotykali się ze sobą w Pucharze Polski i sparingach. Kto jest faworytem? Własne boisko i publiczność na pewno będą za gdańszczanami, za gośćmi doświadczenie i zmysł strategiczny Tomasza Kafarskiego. Poza tym siły wydają się wyrównane. Żeby wygrać chyba w obu przypadkach będzie potrzebny łut szczęścia.
A czy mecz tem może wprowadzić istotne zmiany na liście strzelców? W Lechii najskuteczniejszy jest na razie Melaniuk, mający sześć goli, więc jest mało prawdopodobne by dogonił Mikułę, a tym bardziej Maćkiewicza. O wiele groźniejsi są Kaszubi. Wiśniewski ma na koncie 9 goli, a Kugiel 8. Tyle, że obaj ostatnio mieli kłopoty zdrowotne (Kugiel nie grał w meczu z Flotą, Wiśniewski grał kilkanaście minut i po starciu z Prusakiem opuścił boisko). Zwłaszcza występ Kugiela stoi pod sporym znakiem zapytaniem.
Nie zmieni ten mecz jednak faktu, że liderem jest TKP, wiceliderem Kotwica a oba zespoły mieć będą pięć punktów przewagi nad kolejnym rywalem. Nic nie zmieni się też na dole.
A potem odpoczynek do wiosny, którą rozpoczniemy meczami... z liderem i wiceliderem.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Czwartek, 11 listopada 2004
Zdjęcia z meczu z Lechem II

W dziele Galeria/Mecze wstawiono ostatni w 2004 roku fotoreportaż z meczu Floty. Przeciwnikiem był jak wiadomo Lech II Poznań. Po meczu zawodnicy udali się do "Korala" na wspólny obiad z zarządem klubu. I to też jest uwiecznione w galeryjce. Fotoreporterzy tak zasypali mnie zdjęciami, że mimo maksymalnej wybiórczości nie udało się zejść niżej czterdziestu. No, ale w końcu udało się z tym uporać. Serdecznie dziękuję Pawłowi Dodkowi i Maciejowi Opali za dostarczony materiał i całoroczną współpracę. Wkrótce ruszymy z plebiscytem.  

Zdjęcia z meczu i wspólnego obiadu z zarządem klubu


tg

Niedziela, 07 listopada 2004
Liderów dwóch

A więc rundę jesienną, a w ślad za tym także piłkarski rok 2004 mamy prawie za sobą. Prawie, bo do rozegrania został mający kosmetyczny wpływ na tabelę zaległy mecz Lechia - Kaszubia. Jego zwycięzca zrówna się z Flotą punktami. Jeżeli będzie to Lechia, to dobrze, wszak wygraliśmy mecz bezpośredni, gorzej jeśli wygra Kaszubia. A najlepszy byłby remis.
Zakończyliśmy rok 2004 ciężko wywalczonym zwycięstwem nad rezerwami Lecha. Przeciwnik w trakcie sezonu nie olśniewał, ale sądząc z wyników można było spodziewać się emocjonującego meczu i gradu bramek. Tymczasem mieliśmy twardą walkę o punkty. Goście przyjechali nie wzmocnieni (o 18:15 pierwsza drużyna grała z Groclinem) i potwierdziło się, że jest mocny gdy gra bez zasileń z I ligi. W składzie poznaniaków był... jeden zawodnik urodzony przed 1984 rokiem i jeden rezerwowy. Mimo to goście walczyli bardzo ambitnie i byli bliscy remisu, choć umiejętnościami na pewno znacznie ustępowali gospodarzom. Po raz pierwszy III ligowy mecz w Świnoujściu prowadziła kobieta. Mecz ten miał niespodziewanie bohaterów negatywnych. Andrzej Noga zmarnował co najmniej pięć stuprocentowych sytuacji, Damian Baran strzelił "swojaka". Na szczęście obaj zrehabilitowali się strzeleniem bramek. Nie zrehabilitował się natomiast Marek Niewiada zarabiając już w 14 minutach dwie żółte kartki, za co musiał opuścić boisko zostawiając drużynę praktycznie bez środka. Do 89 minuty trwaliśmy w niepewności, na szczęście wszystko skończyło się pozytywnie. Gościom też nerwy puszczały i z boiska usunięty został nie tylko zawodnik, ale także trener.
Podobnie jak w dwóch poprzednich kolejkach, także i w tej padły 34 bramki. To wyjątkowo bramkostrzelna runda. Średnia 3,37 gola na mecz całkiem niezła. Mieliśmy w tej kolejce trzeciego już dziewięciobramkowca; tym razem wynikiem 3-6 zakończył się mecz Mieszka z Kotwicą. Największym wydarzeniem było jednak zwycięstwo Tura nad TKP. Mecz był bardzo zacięty i nerwowy, nie brakowało kartek, co było bardzo na rękę nam, gdyż na inaugurację wiosny TKP przyjedzie do Świnoujścia m.in. bez Hanczewskiego i Maćkiewicza! Korzystny dla nas był także wynik Warty z Kaszubią (2-1). Na dole wysokie porażki Odry i Pogoni II, za to gładko 3-0 wygrała tczewska Unia, jednak wobec porażek z Odrą i Pogonia II właśnie ona znalazła się na spadkowym przedostatnim miejscu.
Nadchodzi czas podsumowań. Na chłodno przyjdzie jeszcze ocenić wszystkich na raz i każdego z osobna. Na razie proponuje lekki odpoczynek. A potem? Psia kość, jak my wytrzymamy te cztery miesiące!

tg

Sobota, 06 listopada 2004
Dla Serka
Flota - Lech II Poznań 2-1 (0-1)


0-1 Paweł Buzała - 17

1-1 Andrzej Noga - 47

2-1 Damian Baran - 89

Flota:  Rafał Sitko, Damian Baran, Andrzej Miązek, Marcin Bochen, Łukasz Cebulski (79, Przemysław Ciołek), Marek Niewiada (do 14'), Andrzej Noga, Krzysztof Mikuła, Marek Łapiński, Dariusz Ciołek (81, Piotr Podolski), Marcin Łapiński (85, Daniel Mężydło)
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Lech II:  Łukasz Fabiański, Dariusz Imbiorowicz (81, Michał Stawiński), Jakub Sobczak, Arkadiusz Czarnecki (do 55'), Krzysztof Strugarek, Marcin Lipiecki, Michał Chmielecki, Jakub Wilk, Dariusz Stachowiak (74, Łukasz Łukasik), Paweł Buzała (81, Tomasz Lewandowski), Marcin Pontus
Trener: Ryszard Łukasik
Asystent: Maciej Wieczorek

Żółte kartki:
Flota: Niewiada (11,14); Lech II: Czarnecki (44, 55), Buzała (26), Sobczak (38), Strugarek (88)

Czerwone kartki:
Niewiada, Czarnecki (w obu przypadkach za 2 zółte)

Sędziowali: Małgorzata Buchowska, Artur Gonera, Józef Zamkotowicz (Lubuski ZPN)
Obserwator: Edward Heldt (Pomorski ZPN)

Widzów: 500


Niestety nie był to dobry mecz. Zwłaszcza pierwszą połowę bardzo chętnie włożyłoby się do folderu "kosz". Chociaż zapowiedź z 4 minuty była całkiem niezła; z podania Krzysztofa Mikuły Dariusz Ciołek huknął z pierwszej piłki aż miło, jednak Fabiańskiemu udało się futbolówkę wybić ponad poprzeczkę. Dwie minuty później strzał Mikuły minimalnie niecelny. W 11 efektowny rajd Mikiego zakończony jednak zbyt lekkim strzałem. Minutę później pierwsze zagrożenie ze strony gości, ale Strugarek strzela niecelnie. W tym czasie dwukrotnie negatywnie daje o sobie znać Marek Niewiada, za co dostaje dwie kartki i musi opuścić boisko. Kolejna kontra poznaniaków 17 minucie, Paweł Buzała uderza z bocznej strony pola karnego, piłkę usiłuje wybić Damian Baran, jednak przyłożenie wychodzi tak fatalnie, że piłka trafia do siatki. W 25 Mikuła strzela z ostrego kąta, ale znów nie udaje się pokonać Fabiańskiego. Podobnie jest trzy minuty później, tyle że po strzale Cebulskiego. Kolejne groźne, ale niecelne strzały mają miejsce w 30 (Marcin Łapiński) o raz w 39 (Noga).
Druga połowa zaczyna się optymistycznie. W 47 Andrzej Noga strzela z 16 metrów, piłka jeszcze delikatnie muska Marcina Łapińskiego i wpada do bramki. Wyrównuje się stan bramkowy, osiem minut później wyrówna się też stan kadrowy, albowiem za dwie żółte kartki opuści boisko Arkadiusz Czarnecki. Pięć minut później za obelgi pod adresem sędziów zostanie usunięty z ławki także trener Lecha Ryszard Łukasik. W 61 minucie Noga przegrywa sam na sam z Fabiańskim. W 78 przed szansą zostania bohaterem meczu ponownie staje Andrzej Noga, ale jego strzał z bliska z wyjątkowym wyczuciem łapie Fabiański. W 81 Wilk strzela z daleka tuż nad poprzeczką. W 84 tuż przed Fabiańskim znowu znajduje się Noga, ale ku rozpaczy widzów nie sięga piłki. W 87 z podania Mikuły z ostrego kąta z woleja uderza Baran, jednak minimalnie niecelnie. Co się odwlecze to nie uciecze. W 89 Damian w pełni się zrehabilituje zarówno za nieudaną interwencję z 17 minuty, jak i niecelny strzał sprzed chwili i zdobędzie zwycięskiego gola.
A więc są punkty. Czy wystarczą do zajęcia trzeciego miejsca po rundzie jesiennej? Raczej tak. Nie sądzę, by Lechia pozwoliła wygrać w Gdańsku Kaszubii. Jeśli natomiast wygrają gdańszczanie zrównają się punktami z Flotą, ale przecież bezpośredni mecz wygrała Flota. Nie mniej musimy jeszcze czekać tydzień.
A co na innych boiskach? Kolejny, trzeci już w tym sezonie, dziewięciobramkowiec w Gnieźnie, gdzie tamtejszy Mieszko przegrał z wiceliderującą Kotwicą 3-6. Unia Tczew nadspodziewanie gładko (3-0) rozprawiła się z Obrą Kośćian, a jedną z bramek zdobył Michał Szczepiński. Na pogrom zanosiło się w Gdańsku, gdzie Lechia już do przerwy prowadziła z Chemikiem 3-0, jednak po raz kolejny lechiści okazali się specjalistami od trwonienia dorobku i w drugiej połowie padła już tylko jedna bramka, w dodatku dla gości. Nam jednak najwięcej radości sprawiło zwycięstwo Warty nad Kaszubią, co pozwoliło usadowić się Flocie na trzeciej pozycji. By z Flotę z niej wysadzić Kaszubia musi za tydzień wygrać w Gdańsku z Lechią, a to na pewno nie będzie łatwe.
Wypada kilka słów powiedzieć o sędziowaniu. Po raz pierwszy III-ligowy mecz w Świnoujściu prowadziła - i to jako główny - kobieta. Za asystenta miała znanego na tym szczeblu Artura Gonerę (jako liniowy sędziuje nawet I ligę). Radziła sobie poprawnie, choć nie ulega wątpliwości, że parę razy się pogubiła. Jednak zgodnie z przewidywaniami nie patyczkowała się i stąd czerwone kartki oraz usunięcie trenera. Na pewno jednak była obiektywna.
Ten mecz piłkarze postanowili dedykować Sergiuszowi Prusakowi, zawodnikowi Floty i kibicowi Lecha. Kibice zaś wywiesili pod zegarem transparent z napisem "Serek czekamy, razem awansujemy". A swoją drogą los okazał się dla niego wyjątkowo złośliwy, kładąc go akurat na ten mecz do łóżka w szpitalu w Kościerzynie. Ciałem był w Kościerzynie, ducem na pewno w Świnoujściu.
"Serek czekamy, razem awansujemy". A może właśnie dlatego wypadałoby spróbować?

tg

Piątek, 05 listopada 2004
Serek pozdrawia

Witam serdecznie kibiców Floty i wszystkie życzliwe mi osoby. Czuję się już lepiej, wprawdzie dziś pojawiła się gorączka, ale noga goi się dość dobrze. Około wtorku-środy mam mieć zabieg operacyjny, na który nie mogę się już doczekać, bo bardzo źle się czuję nie mogąc chodzić. Dziękuję serdecznie wszystkim za ogromną ilość życzeń, której się nie spodziewałem. W szczególny sposób dziękuję zawodnikom i działaczom Kaszubii, na czele z panem Bogdanem Drzymałą, którzy codziennie mnie odwiedzają i opiekują się jak mogą. Piotrek Wiśniewski bardzo przeżywa mój wypadek, dwie noce nie mógł spać z tego powodu, bo coś takiego przytrafiło mu się po raz pierwszy. Oczywiście nie mam pretensji, wszak był to przypadek.
Dziękuję za zainteresowanie działaczom Floty i wszystkim pozostałym za odwiedziny, telefony i sms-y. Kolegom życzę powodzenia w meczu z Lechem II. Do kibiców apeluję, by nie dokuczali piłkarzom leżącym na murawie. Mnie w Kościerzynie żegano brawami, pokażcie, że nie jesteście gorsi. Kibicujcie głośno i żywiołowo, ale z pełnym szacunkiem.

Wasz Sergiusz Prusak

Piątek, 05 listopada 2004
Zatrzymać lokomotywę

W Świnoujściu kończą się tory kolejowe. Tu więc dojedzie poznańska lokomotywka by zatrzymać się do wiosny. Nie po raz pierwszy. Sezon 1997/98 również kończył się meczami Floty z Lechem II, tyle że wtedy jesienią jechaliśmy do Poznania. Przypomnijmy, że wygrał Lech 4-2, a wiosenne spotkanie w Świnoujściu decydowało o utrzymaniu w III lidze. Poznaniakom wystarczał remis, jednak strzał Waldemara Bronieckiego z rzutu wolnego dał utrzymanie Flocie, dzięki czemu dziś możemy się szczycić siedemnastym kolejnym sezonem bez degradacji.
Tyle rys historyczny. Rezerwy Lecha od tego czasu grały w IV lidze i choć praktycznie zawsze były faworytem, dopiero w tym roku udało im się powrócić w szeregi trzecioligowców. Spisują się przeciętnie. Najdziwniejsze, jest to że podobno grają dobrze tylko wtedy, gdy... nie wzmacniają się pierwszoligowcami. Jutro pierwszy zespół Lecha gra derbowy mecz z Dyskobolią, więc rezerwy nie powinny być mocno doładowane. Podobnie jak w przypadku innych zespołów rezerwowych w meczach naszych jutrzejszych przeciwników pada bardzo dużo bramek (54, czyli 18 strzelonych, dwa razy tyle straconych), co w tej klasyfikacji daje im trzecie miejsce (za Pogonią II - 62 i Kaszubią - 59, Flota z 41 na miejscu jedenastym). Z punktami jest już jednak dużo gorzej - zdobyli do tej pory 13, co plasuje ich na dwunastej pozycji, czyli w tzw. grupie niepewnych, ale wobec wysokich miejsc Arki i Kujawiaka w II lidze spadek z tej pozycji wydaje się niemożliwy.
Poznaniacy rozpoczęli te rozgrywki fatalnie, później jednak nieco punktów uciułali. Za najlepszy wynik uznać należy chyba zwycięstwo 3-2 nad Unią Janikowo, zacięty opór stawili też liderowi strzelając mu trzy gole, jednak przegrywając 3-4. Były też i wsypy jak porażka u siebie 1-4 z Lechią czy 0-5 z Amicą II. Na wyjazdach punkty zdobyte tylko na outsiderach: zwycięstwo w Chojnie oraz remisy w Tczewie i Gnieźnie - pozostałe przegrane wysoko. Na liście strzelców pozornie cała drużyna - jednaście nazwisk, ale wiadomo, że w takich zespołach rotacje kadrowe są olbrzymie. Najskuteczniejszy jest do tej pory Pontus zdobywca 4 goli, o jeden mniej strzelił Buzała.
Flota zagra jutro osłabiona brakiem Sergiusza Prusaka i Przemysława Ciołka. U Serka w odwiedzinach był dziś kierownik drużyny - Leszek Zakrzewski. Stan zdrowia naszego bramkarza poprawia się, powoli odzyskuje humor. Za 2-3 dni, jeśli nie zajdą nieprzewidziane okoliczności powinien mieć operację.
Na innych boiskach najciekawiej zapowiada się spotkanie Tura z TKP. Wicelider jedzie do Mieszka, Kaszubia do Warty, Unia Janikowo do Pogoni. U siebie z czołówki gra jeszcze Lechia mając za przeciwnika bydgoskiego Chemika, który na wyjazdach nie jest tak groźny jak u siebie. Szansa na trzecie miejsce jest więc realna, ale i tak trzeba będzie jeszcze poczekać na wynik meczu Lechia - Kaszubia (13 listopada). Póki co, przed nami Flota - Lech II - 06 listopada 2004 o godzinie 13:00 w Świnoujściu. Dochód z biletów jak zwykle przeznaczony na potrzeby pierwszego zespołu.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Czwartek, 04 listopada 2004
Przesadziłem?

Na stronie 4 dzisiejszego "Głosu Szczecińskiego" ukazała się notatka red. Hanny Lachowskiej nt. mojego wtorkowego wpisu "Serku, kochamy Cię". Chodzi o to, że niektóre sformułowania nie przystoją do osób żywych.
Nie jestem do końca przekonany, czy tak bardzo przesadziłem. Sformułowanie "Niech Bóg ma Cię w swojej opiece" na pewno odnosi się do ludzi żywych. Zmarłym opieka nie jest już potrzebna, wtedy modlimy się o przyjęcie do Królestwa Niebieskiego i pokój duszy. Więc tu nie poczuwam się do popełnienia nietaktu. Co do łączenia się w bólu, to istotnie takie sformułowanie ostatnio słyszy się niemal wyłącznie na pogrzebach i w nekrologach, ale czy doprawdy słowa te nie znaczą nic innego? Czy współczuć i łączyć się w bólu można tylko i wyłącznie w związku ze śmiercią? W trzecim feralne jest pierwsze słowo "jedynie". Ale tak naprawdę, jako kibice, co możemy jeszcze zrobić poza modlitwą i łzami? Odwiedzić w szpitalu, słać słowa pocieszenia... Co jeszcze?
Serek żyje i żyć będzie sto lat, z tego co najmniej połowę w barwach Floty. I nie mam wątpliwości, że nie raz jeszcze zobaczymy go w sytuacji takiej jak ta, z ząłączonego zdjęcia po meczu z Widzewem. Ale że przeżył dramat nie ulega wątpliwośći. A my go kochamy, czujemy i podzielamy jego ból. O to mi tylko i wyłącznie chodziło. Na pewno nie mam zamiaru nikogo uśmiercać. Zwracam uwagę, że tekst nie składał się wyłącznie z cytowanych trzech zdań. Było wiele innych, nie zostawiających wątpliowści, że Sergiusz żyje i że czekamy na jego powrót. Poza tym tekst jest już od wczoraj poprawiony.  

Skan notatki z "Głosu Szczecińskiego"


tg

Czwartek, 04 listopada 2004
Popisy arbitrów

Przedostatnia kolejka rundy jesiennej ponownie sypnęła bramkami, które tej jesieni padają jak z rogu obfitości. Podobnie jak przed tygodniem w ośmiu meczach padło ich 34, czyli ponad 4 na mecz, co jeszcze podniosło i tak już wysoką średnią grupy do 3,30. Tym razem w strzeleckim festiwalu uczestniczyliśmy też i my, szkoda tylko że nie w głównej roli. Po sześć goli padło w Kościerzynie i Janikowie, po pięć w Kołobrzegu i Poznaniu, cztery w Bydgoszczy. Najmniej - dwie - w Toruniu. Jedynie Mieszko i Pogoń II nie strzeliły gola. Wypada tylko życzyć sobie, by dostawa na rundę wiosenną nie była oszczędniejsza.
W ten weekend na boiskach szczebla centralnego najwięcej mówiło się o sędziach. W siedmiu meczach I ligi aż pięciu arbitrów było mocno krytykowanych. A z tych dwóch, których pracę uznano za poprawną jeden okazał się... Słowakiem. Piękna opinia o polskich sędziach, a raczej ich śmietance, nie ma co. W głównej roli ponownie wystąpił Tomasz Cwalina, którego bramkarz Górnika Zabrze - Piotr Lech - złapał w pewnym momencie za potylicę i o mały włos nie pobił.
Zastrzeżenia były też do prowadzącego mecz Kaszubii z Flotą Andrzeja Melera z Brodnicy. Na ogół nie dyskutuję, czy był spalony czy nie, czy był faul, czy zagranie ręką było umyślne, ale trudno się zgodzić, gdy coś się widzi wyraźnie na własne oczy. A że faul Marcina Bochena był za boczną linią pola karnego widać było dokładnie. Ten karny nie był problematyczny, on był nienależny. Problematyczne były dwie sytuacje, w których można było odgwizdać karne dla Floty. Nikt nie wnosił natomiast pretensji o sytuację z 90 minuty. Trochę brzmi przerażąjąco, że można zgodnie z przepisami złamać komuś nogę, lecz fakty są jakie są. Wiśniewski istotnie atakował piłkę (inaczej nie zdobyłby gola), a Prusak zagrał niebezpiecznie i uległ wypadkowi. Ale dajmy pokój Melerowi, Mikołajewski to nie był, a trzecioligowi arbitrzy to i tak luksus w porónaniu z międzynarodowymi w wydaniu krajowym.
Przed napisaniem tego tekstu zajrzałem do sprawozdania z wiosennego meczu z Kaszubią i okazało się, że jest sporo analogii. Podobny wynik (4-1 i 4-2), także w czerwcu drugą dla Kaszubii bramkę strzelił Mariusz Majewski. Rónież wtedy Piotr Wiśniewski wszeł na boisko w 67 minucie (!) i również wtedy strzelił bramkę w 90 minucie! Także jedna bramka dla Drutexu padła z rzutu karnego, tyle że zdobył ją Sierpiński. Jakub Biskup nie mógł teraz strzelić gola, gdyż strzela już dla Lechii, więc go zastąpił Wojciech Pięta. Także sędziowie byli z okręgu bydgoskiego. Podobnie jak wtedy obie drużyny grały otwarty futbol.
Prowadzący w tabeli duet może nie oczarował, ale wygrał swe mecze i coraz bardziej ucieka peletonowi. TKP miał za przeciwnika ostatniego w tabeli Mieszka, zaś Kotwica wygrała 3-2 z Lechią. Wynik sugeruje duże emocje, nic bardziej mylnego. W 64 minucie Kotwica po hat tricku (ze stałych fragmentów gry) Piotra Dubieli prowadziła już 3-0, zaś kontaktowa bramka dla gdańszczan padła w 90 minucie. W tej chwili TKP ma nad Kotwicą tylko 3 punkty przewagi, za to Kotwica nad Kaszubią już pięć. Jeżeli były niespodzianki, to za taką można uznać jedynie remis Unii Janikowo z Wartą. W pozostałych meczach wygrywali faworyci. Trudno za niespodziankę uznać wygraną Odry z Pogonią II, choć jej rozmiary nieco dziwią, jako że Odra ostatnią bramkę strzeliła miesiąc temu, a ostatnie trzy mecze przegrywała 0-4, 0-3 i 0-8.
Słowo o dziennikarzach. Niełatwo patrząc na ten sam mecz z dwóch stron widzieć to samo. Rozumiem zacietrzewienie kibiców, trenerów, kierowników drużyn, ale prasa powinna chyba jednak nieco bardziej ważyć słowa i silić się na obiektywizm. Pisanie przez zawodowego dziennikarza, że Flota dostała w Kościerzynie lekcję, wydaje się nieporozumieniem. Kaszubia wygrała bo strzeliła dwie bramki więcej, za to należą jej się gratulacje, ale na pewno nie była profesorem. Nawet śmiem twierdzić, że niejednego mogłaby jeszcze nauczyć się od pokonanych. Trójmiejska prasa trąbi o wyczynie zdobycia przez Kaszubię kompletu punktów u siebie. Tymczasem jadąc przez Koszalin kupuję "Głos Koszaliński" i dowiaduję się z niego, że jedyną drużyną która wygrała u siebie wszystkie mecze jest Kotwica. Szkoda, że w tym gronie nie ma nas. Wystarczyło wygrać u siebie z Unią Tczew i sznasa by była, ale trzeba by jeszcze pokonać Lecha II. Kaszubia i Kotwica u siebie już nie grają.
W weekend ostatnia kolejka jesieni. Na pewno mistrzem półmetka zostanie TKP, jako że ma nad Kotwicą 3 punkty przewagi i wygrany mecz bezpośredni. Kołobrzeżan teoretycznie może jeszcze zdystansować Kaszubia, musiałaby jednak wygrać obydwa wyjazdowe mecze z Wartą i Lechią, zaś Kotwica przegrać w Gnieźnie. Mało prawdopodobne. Nam póki co, pozostaje walka o trzecie miejsce, ale nie wystarczy wygrać z Lechem II. Potrzebna jest jeszcze strata co najmniej 4 punktów przez Kaszubię. Może natomiast zdarzyć się, że Kaszubia, Flota i Lechia będą mieć po 28 punktów. Ale to wszystko gdybanie.
W ostatniej kolejce najciekawiej zapowiada się mecz Tura Turek z TKP Toruń. Czy znów padną 34 bramki?

tg

Wtorek, 02 listopada 2004
Serku, kochamy Cię!

Tydzień temu robiłem z nim wywiad. Dlaczego akurat z nim? Ponad rok czasu nie zrobiłem żadnego pełnego wywiadu z zawodnikiem, a tu nagle coś tknęło, żeby nie czekając na zakończenie rundy, porozmawiać właśnie z nim. Podpowiedź z zaświatów, czy co?
Powiedział: "to już jest w bramkarzu zakodowane, nie dopuścić do straty gola. Gdyby można było zrobić replay na pewno drugi raz bym tego błędu nie zrobił". Jakże tragicznie sprawdziło się to w minioną sobotę.
Serek jest typem chłopaka wesołego, duszą towarzystwa, życzliwy dla ludzi. Teraz jest smutny. Leży, wijąc się z bólu, w szpitalu, daleko od domu, rodziny, kolegów, kibiców. Opiekuje się nim prezes Kaszubii pan Drzymała, któremu za to winni jesteśmy dozgonną wdzięczność. Tak bardzo chcielibyśmy pomóc, ująć nieco bólu, być przy nim. A możemy tak niewiele.
Chciałoby się wiele jeszcze napisać, ale natrętne łzy rozmywają cały obraz. Niech Bóg ma Cię w swojej opiece. Wracaj do nas jak najprędzej. Czekamy. Nie wyobrażamy sobie pustej bramki.

Waldemar Mroczek

Wtorek, 02 listopada 2004
Nie warto było...
Drutex Kaszubia - Flota 4-2 (2-1)


2-1 Dariusz Ciołek - 18
Fot. M. Opala

3-2 Łukasz Cebulski - 67
Fot. M. Opala

Sergiusz Prusak
Bohater meczu

Bramki dla Kaszubii:
1-0 Wojciech Pięta - 1
2-0 Mariusz Majewski - 10
3-1 Wojciech Pięta - 56k
4-2 Piotr Wiśniewski - 90

Flota:  Sergiusz Prusak (90, Rafał Sitko), Damian Baran, Andrzej Miązek, Marcin Bochen [kpt], Łukasz Cebulski (80, Arkadiusz Piasecki), Marek Niewiada, Andrzej Noga (84, Przemysław Ciołek), Krzysztof Mikuła, Marek Łapiński [m], Dariusz Ciołek [m] (46, Piotr Podolski [m]), Marcin Łapiński
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma
Kierownik drużyny: Leszek Zakrzewski

Drutex Kaszubia:  Rafał Literski, Robert Sierpiński, Dariusz Ciarczyński, Paweł Kaczmarek [m], Wojciech Pięta, Mariusz Majewski [kpt] (71, Czuk), Rafał Kosznik, Tadeusz Tuszkowski, Patryk Buława [m], Adam Warszawski, Michał Drzymała [m] (67, Piotr Wiśniewski (90, Damian Trzebiński [m]))
Trener: Tomasz Kafarski
Kierownik drużyny: Michał Gawroński

Żółte kartki:
Kaszubia: Warszawski (4), Ciarczyński (8)
Flota: Marcin Łapiński (34), Baran (39), Noga (64), Mikuła (71).

Sędziowali: Andrzej Meler, Wiesław Sobiesiński, Dariusz Orzechowski (Brodnica) - Kujawsko-Pomorski ZPN.
Obserwator: Wiesław Chrzczon

Widzów: 300

Lepiej było na ten mecz nie jechać. Jedynym pozytywem tego wyjazdu było, że przegraliśmy po walce i może jeszcze dobra gra, i wpisanie się na listę strzelców 18-letniego Dariusza Ciołka, który jednak w przerwie na skutek urazu poprosił o zmianę. Poza tym wszytsko szło pod wiatr. Już od rana psikusy robiła pogoda. Ulewne deszcze bardzo zmiękczyły płytę położoną na byłych bagnach. Gdy mecz się zaczynał nie padało, ale za to pod koniec pierwswzej i przez fragment drugiej połowy lało nietypowymi bardzo grubymi kroplami. Przed meczem doładowywałem baterię w telefonie. Wyliczyłem żeby o punkt 14:00 wejść na boisko. Nie przewidziałem jednak, że sędzia rozpocznie mecz 2 minuty wcześniej. Gdy więc dotarłem na trybunę było już 1-0 dla gospodarzy. Wojciech Pięta ograł Damiana Barana, piłka odbiła się jeszcze od nogi Andrzeja Miązka (jedni nazywają to rykoszetem, inni że przeszła mu między nogami - nie widziałem, nie komentuję) i zatrzepotała w bramce.
Mecz miał cztery oblicza. Pierwszy kwadrans to popis technicznych sztuczek zwinnych zawodników gospodarzy i wielka seria błędów defensywy Floty. Efektem była bramka w 10 minucie zdobyta głową przez Mariusza Majewskiego. Później obrona Floty wzięła się w garść i uporządkowała, i na efekt znów nie trzeba było długo czekać. W 18 młody Dariusz Ciołek wykonał dwa zwody w polu karnym i pewnie pokonał Literskiego. Minutę później groźna akcja Kaszubii, ale Prusak ubiega Michała Drzymałę (rocznik 1988!). W 23 Mikuła strzela głową z podania Marka Łapińskiego, ale nie ma to szans na zaskoczenie Literskiego. W 26 po podaniu bardzo aktywnego Darka Ciołka 5 metrów od bramki znajduje się Marcin Łapiński lecz wpada w poślizg. Gra się wyrównuje. W 28 Prusak gubi piłkę, próbuje ją dobić Kaczmarek, ale Sergiusz jest czujny i wybija. W 32 po rzucie rożnym Dariusz Ciołek strzela głową, co o mały włos nie kończy się bramką samobójczą, jedak po niebezpiecznym uderzeniu jednego z obrońców Kaszubii piłka minimalnie wychodzi nad poprzeczką.
Druga połowa nie zapowiada dalszych bramek dla Kaszubii. Flota poczyna sobie coraz śmielej i uzyskuje przewagę. W 56 w sukurs gospodarzom przychodzi sędzia, dyktując rzut karny za bezdyskusyjny co prawda faul Marcina Bochena, tyle że poza polem karnym. Pewnym egzekutorem okazuje się ponownie Pięta. W 67 zamieszanie pod bramnką Drutexu i Łukasz Cebulski wpycha do bramki piłkę, która natychmiast z niej wypada, na szczęście tym razem sędziego wzrok nie zawodzi. A więc nie wszystko jeszcze stracone. Ale Tomasz Kafarski wyciąga asa. Na boisko wchodzi 22-letni Piotr Wiśniewski. Nie grał od początku z powodu nie zaleczonej kontuzji. Niezwykle dobry technik, dwukrotnie wymanewrował obronę Floty, która znów zaczęła się gubić. W 79 dwaj obrońcy już tylko patrzyli na jego plecy, jednak Prusak okazał się niezawodny. Padł na murawę, ale po udzieleniu szybkiej pomocy wrócił między słupki. Obie drużyny mają jeszcze po jednej dogodnej sytuacji, ale ani Marcin Łapiński ani Wojciech Pięta ich nie wykorzystują.
Tragedia nastąpiła w 90 minucie czasu zwykłego. Piotr Wiśniewski znów ograł obronę i miał przed sobą tylko Prusaka, który oczywiście natychmiast wybiegł skrócić kąt. Sergiusz zawsze był brawurowy, w dodatku był świadomy, że mecz się kończy i ewentualna bramka oznacza koniec złudzeń. Wiśniewski natomiast miał w pamięci przegrany, nezbyt dla niego chwalebny, pojedynek z 79 minuty. Obaj więc chcieli wygrać ten pojedynek za wszelką cenę. Wiśniewskiemu udało się musnąć piłkę pod brzuchem Prusaka, która właściwie nie wpadła lecz się wturlała do bramki. Ale Serek za mocno wyciągnął nogę i nadział się na kończynę napastnika gospodarzy. Obaj ucierpieli. Wiśniewski, mimo iż był na boisku zaledwie 23 minuty, zszedł z boiska. O własnych siłach podczas, gdy Serek wciąż leżał bez ruchu na płycie. Wiadomo było, że to nie żarty, jednak w najczarniejszych domysłach nie zdawaliśmy sobie sprawy co się stało. Pierwszy sygnał nadszedł od zawodników gospodarzy: podobno otwarte złamanie kości przedudzia (w rzeczywistości podwójne złamanie kości piszczelowej i strzałkowej). Po chwili przy rannym pojawia się pani doktor, po kilkunastu minutach powietrze przeszywa sygnał karetki reanimacyjnej. Sergiusz jedzie do szpitala żegnany gromkimi brawami kościerskich kibiców. Urzędowo, pod słowem honoru zapewniam, że wszystkie sektory biły brawo, dlatego zaskakują mnie niektóre wpisy na naszym forum, których nie mogę skwitować innym słowem niż debilizm.
Sędzia daje sygnał do wznowienia gry. Zawodnicy Floty wycofują pilkę na własną połowę i stoją. Kaszubi również nie próbują atakować. Sędzia chwilę się przygląda, po czym uznając, że to nie ma sensu, kończy mecz.
W ekipie totalne przygnębienie. Jakby wszystkiego było mało, jeszcze autokar zarył się na grząskim terenie starego boiska. Ludzkimi siłami nie dało się go wypchnąć, potrzebna byłą pomoc straży pożarnej.
Sergiusz Prusak przebywa na oddziale ortopedycznym kościerskiego szpitala. Szczęściem w nieszczęściu jest to, że przytrafiło się to akurat tu, gdzie jest nowoczesny szpital i fachowa opieka medyczna. Jest bardzo smutny...

Waldemar Mroczek (Tangens)

Piątek, 29 października 2004
Niewygodny przeciwnik

Niedawno pisałem o Unii Janikowo, że jest to dla Floty ciężki przeciwnik, ale wyniki na ogół są pomyślne. Tym razem jedziemy do rywala niewygodnego zarówno w sensie gry jak i wyniku. Dotychczas z Kaszubią Kościerzyna spotykaliśmy się sześciokrotnie i uzyskaliśmy następujące wyniki (na pierwszym miejscu Flota): 2-1 (dom po ciężkim meczu), 0-4 (wyjazd), 1-2 (w), 1-0 (d), 1-1 (w), 1-4 (d). Zatem dwa zwycięstwa, jeden remis i trzy porażki, bramki: 6-12. Najbardziej przeraża oczywiście ostatni mecz u nas. Usprawiedliwieniem może być jedynie absencja w tytm meczu Andrzeja Miązka, ale to też jest przerażające, że 40-letni trener jest ciągle niezastąpiony. Nie piszę tego w złości, chciałbym, żeby Andrzej w zdrowiu i kondycji grał do siedemdziesiątki, a żył jeszcze 100 lat od zakończenia kariery, ale przecież zdaję sobie sprawę, że aż tak Niebiosa nie pójdą mu raczej na rękę. Toteż, gdy zobaczyłem go schodzącego na przerwę meczu z Unią i biegającego w tejże przerwie Leszka Zakrzewskiego z lodem przeraziłem się nie na żarty. Na szczęśćie nie jest tak źle i to czy zagra, zależy tylko i wyłącznie od tego, czy wystawi sam siebie. W każdym razie w dyspozycji na jutro są wszyscy zawodnicy.
Wymazać z pamięci ostatniego meczu oczywiście się nie da, rzecz w tym żeby wyciągnąć wnioski pozytywne. Żeby uniknąć powtórki błędów i nie czuć paraliżu na myśl o ostatnim spotkaniu. Jeśli już, to pamiętać ostatni występ w Kościerzynie zakończony dość pechowym remisem.
Kaszubia świetlany okres miała w latach dziewięćdziesiątych. W 1995 awansowała do III ligi, zaś w 1998 otarła się o baraże do II ligi, zdobyła tyle samo punktów co Arka (78 w 34 meczach), a rywalizacji tej towarzyszyło wiele podtekstów. Potem kilka lat w środku tabeli, aż w 2002 nastąpił spadek do IV ligi. Kwarantanna trwała tylko rok. Kaszubi powrócili w cuglach i jesień - jak przystało na beniaminka - była trudna, ale wiosną zespoół Tomasza Kafarskiego pokazał ostry kieł i teraz spisuje się nie gorzej. Na chwilę obecną zajmuje V pozycję, ale ma rozegrany jeden mecz mniej (wyjazd do Lechii). W 12 meczach kościerzynianie zdobyli 22 punkty, strzelili 30 bramek (więcej ma tylko TKP - 33), tracąc 23. Strzelcy: Wiśniewski i Kugiel po 8, Warszawski - 5, Majewski - 3, Pięta - 2 oraz Kaczmarek i Jażdżewski po 1. Poza wymienionymi sugeruję zwrócenie uwagi na takie nazwiska jak: Kosznik (21-latek, talent dużego formatu, od dawna intersują się nim kluby I-ligowe), Buława (znany nam z występów w Unii Tczew), Czuk (Lechia, Unia, Gryf), Sierpiński, Tuszkowski, Ciarczyński (strzelił nam 2 bramki w 2001) oraz bracia Kafarscy, z których starszy jest grającym trenerem. Przy okazji serdeczne pozdrowienia dla pana Tomasza, i mam bardzo radosną wiadomość: jutrzejszego meczu nie będzie sędziował sędzia ze Szczecina! Jak powiedziałby niejeden forumowicz "kumaci wiedzą o co chodzi". A chodzi o to, że kościerzynianie mają w tym roku wyjątkowego pecha do zachodniopomorskich sędziów. A to, po jego decyzjach, przeciwnik opuscza boisko, a to znów wyrzuci trzech ludzi z ławki na trybuny. Nie wiem, kto będzie jutro sędziował, ale na pewno nikt z Pomorza Zachodniego.
Na innych boiskach arcyciekawie zapowiada się mecz w Kołobrzegu, gdzie tamtejsza Kotwica podjmować będzie gdańską Lechię. Pisałem w podsumowaniu ostatniej kolejki, że Lechia może wiosną okazać się czarnym koniem. Ale żeby nie zrazić sponsorów, raczej nie może już sobie pozwalać na porażki. Tym bardziej, że znów klubowi przysłużyli się niektórzy "kibice", ci co to nie szczędzą krwi ani życia. Tyle, że prawdopodobnie przez nich klub będzie musiał zapłacić ~krotność wpływów z biletów. Z kolei kołobrzeżanie, jeśli naprawdę myślą o barażach na pewno nie mogą tracić punktów u siebie. Na pozostałych stadionach bez rewelacji. TKP jest oczywiście zdecydowanym faworytem w meczu z ostatnim w tabeli Mieszkiem i jeśli znów straci punkty, to już śmiało będzie można rozglądać się za nowym pretendentem. Myślę jednak, że tym razem wygra zdecydowanie. W tej rundzie aż trzy mecze derbowe (w sensie województwa, bo mecz Kotwica - Lechia, jako mecz dwóch klubów znad morza również można zaliczyć do derby): Obra - Amica II, Odra - Pogoń II i Lech II - Tur, więc w tych spotkaniach szczególnie wszystko jest możliwe. Zdołowana Unia Janikowo gra u siebie z Wartą, ale ja nie postawiłbym dużej sumy na zwycięstwo Unii. Pozostał jeszcze mecz Chemika Bydgoszcz z Unią Tczew. Faworytem są gospodarze, ale goście bardziej potrzebują punktów.
Ano zobaczymy. Potem jeszcze jedna kolejka i zapadnie koszmarna futbolowa noc.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Środa, 27 października 2004
Flota - Unia w obiektywie

W dziale Galeria/Mecze wstawiono właśnie 20 zdjęć z sobotniego meczu z Unią Janikowo. Autorami są jak zwykle Paweł Dodek i Maciej Opala. Serdecznie dziękuje fotografom i zachęcam do przeglądania.  

Zdjęcia z meczu z Unią Janikowo


tg

Wtorek, 26 października 2004
Ponad cztery gole na mecz!

Trzynasta kolejka III ligi byłą nie mniej intersująca od poprzednich. Mieliśmy trzy arcyciekawe mecze pomiędzy drużynami czołówki i padło tradycyjnie dużo bramek. Średnia rozgrywek wynosi po 13 kolejkach 3,19 na mecz, zaś w tej ostatniej ostatniej padły 34 gole w ośmiu meczach. Szkoda tylko, że te atrakcje i dramaty na razie omijają nas. Nasze 1-0 wygląda na tle wyników 8-0 czy 3-3 wręcz blado. A były tej jesieni mecze w których padało po 9 bramek (Kaszubia - Pogoń II 6-3 i Unia Janikowo - Lechia 5-4). Teraz mieliśmy ośmiobramkowca. Tam gole padły równo do obu bramek, tyle tylko że na konto jednej drużyny. To Warta Poznań zdeklasowała Odrę Chojna 8-0 (4-0). Poznaniacy są niczym wulkan. Nieczynni przez większą część rozgrywek, nagle wybuchają siejąc grozę i zniszczenie. Osiem bramek w meczu z Odrą, sześć w Tczewie, pięć z Lechią, a w pozostałych dziesięciu meczach średnio pół.
Największy dreszczowiec był tym razem w Gdańsku. Już wydawało się, że tym razem lider przegra po raz drugi (pierwszy był z Amicą II), jednak gdańszczanie znów nie potrafili utrzymać prowadzenia. To w tej rundzie przytrafiło im się po raz trzeci (od 1-0 do 1-2 w Kościanie, W Janikowie od 3-1 do 4-5 i teraz prowadząc 3-1 zaledwie zremisowali), a podobnie było wiosną w najważniejszym dla nich meczu z Gedanią (od 3-1 do 3-4). Ciekawym jest, że po każdym z tych meczy siła złego pisano o kibicach. Jakby Niebiosa chciały pokazać, że drużyna jest dobra i może wygrywać, ale wszystko psują kibice. A może to tylko silna motywacja dla przeciwnika?
W dwóch meczach było 3-2. W tych rozmiarach Pogoń II wygrała z Amicą II i Unia Tczew przegrała z Kotwicą. Łatwiej było tczewianom zdobyć punkt na boisku lidera, niż teraz uciąć Kotwicy. Na pewno jednak mecz toruński mocno czuli w kościach. Szkoda, bo korzystniejszy wynik dla Unii oznaczałby dla Floty wyjście na II miejsce. 2-2 było w meczu Mieszka z Lechem II, 1-1 zremisował Tur z Kaszubią. Chemik Bydgoszcz nadspodziewanie gładko rozprawił się z Obrą. Nie było meczów bezbramkowych. Najuboższy w gole był mecz nasz, ale w końcu lepiej wygrywać po 1-0 niż remisować po 3-3 czy przegrywać 4-5. Dzięki pokonaniu pretendenta, Flota wreszcie ostro wbiła się w czub tabeli. Czy jest szansa na podtrzymanie tej passy? Na pewno tak, ale będzie to bardzo, bardzo ciężkie. Teraz czeka nas wyjazd do zawsze niewygodnej dla nas Kaszubii. Nie można oceniać szans tylko przez pryzmat wiosennego 1-4, ale nie można też zakładać, że był to przypadek. Trzeba po prostu dać z siebie wszystko i wierzyć, choć może to nie wystarczyć.
Jeszcze bardziej interesująco zapowiada się mecz w Kołobrzegu, gdzie Kotwica zmierzy się z Lechią. Coraz głośniej mówi się w Gdańsku o nowym sponsorze, a to może oznaczać, że wiosną lechiśći będą szturmować II ligę, dlatego nie można teraz robić zbyt dużych strat. Kotwica, choć zajmuje zakładane II miejsce, ciągle nie zachwyca. Ciekawie może być też w Janikowie. Jeśli warciarska lawa jeszcze nie zastygła z naszym ostatnim rywalem może być bardzo krucho. Bo mimo niezbyt imponującej pozycji w tabeli poznaniacy dobrze wiedzą na czym polega gra w futbol. Lider - pomny niechlubnego występu przed 2 tygodniami - tym razem chyba nie zlekceważy Mieszka, tyle że w tych rozgrywkach nie ma pewniaków. Odbędzie się ostatnie w tej rundzie zachodniopomorskie derby (Odra - Pogoń II).
A propos derby. Na Pomorzu Zachodnim, zdecydowanie dominuje Flota, która pokonała wszystkich rywali nie tracąc bramki (uwzględniając walkowera za Pogoń - każdego co najmniej 3-0!). A na Wybrzeżu? W sobotę w Kołobrzegu zmierzą się dla odmiany dwie drużyny z nadmorskich miast. Tyle, że Świnoujście też leży nad morzem, a Flota tych rywali również pokonała.

tg

Wtorek, 26 października 2004
Walkower

Jak się dowiedzieliśmy z bardzo wiarygodnego źródła mecz X kolejki Pogoń II - Flota (na boisku 0-1) został zweryfikowany jako walkower 3-0 na korzyść Floty. Powodem jest podobno nie wpłacenie przez Pogoń kary pieniężnej za kartki jednego z zawodnków ze Szczecina. Ten wynik nie ma istotnego wpływu na tabelę, konto Floty zostało jedynie zasilone o dwa bezpańskie gole. Bo trzeciego, zdobytego przez Andrzeja Nogę, cofać nie mam zamiaru - nie został on przecież unieważniony.
Swoją drogą Andrzej Noga ma pecha. W poprzednim sezonie strzelił jednego gola w rozgrywkach - Polonii Bydgoszcz, która się wycofała z rozgrywek. Teraz strzelił Pogoni i mecz został zweryfikowany jako walkower.

tg

Poniedziałek, 25 października 2004
Wspinać się z Flotą

Redakcja: Jak trafiłeś do Floty?
Sergiusz Prusak: Z Rolbudu Pleszew, dzięki dobrej znajmości kierowników drużyn. Miałem pewne obawy. Wiedziałem, że Flota szuka bramkarza, ale wiedziałem też, że jest to silna III-ligowa drużyna. Wraz ze mną przyszedł Jacek Kikowski, miałem być rezerwowym. Myślałem więc, że będzie to krótka przygoda z III ligą. Stało się jednak inaczej, Jacek dostał propozycję z Piotrcovii (dziejsza Pogoń Szczecin) a ja stanąłem między słupkami i stoję do dziś.
- Żona jest ze Świnoujścia?
- Skądże! Znamy się od ósmej klasy. Chodziliśmy ze sobą kilka lat i 07 października 2000 musieliśmy się pobrać.
- Dawidek?
- Oczywiście. Wkrótce skończy cztery latka. Ma pociąg do piłki, więc może zostanie piłkarzem.
- Jak czujecie się w Świnoujściu?
- Jest nam tu dobrze. Mamy dobre warunki, chcemy pozostać.
- A jak we Flocie?
- Okres spędzony w Świnoujściu uważam za udany. Chciałbym oczywiście rozwijać się i awansować, ale wolałbym razem z drużyną. Miałem propozycję z Radomiaka, ale transfer nie doszedł do skutku.
- Najlepsze i najgorsze mecze.
- Najlepsze to oczywiście Puchar Polski z Widzewem i Amicą. Za to zupełnie nieudany był dla mnie ubiegłoroczny występ przeciwko Amice II, gdzie zawaliłem trzy bramki. Miałem też jakiś kompleks do Wejherowa, dopiero ostatnim razem udało nam się wygrać, a mi zachować czyste konto.
- Zapewne niezbyt miło wspominasz też mecze, w których dostawałeś czerwone kartki.
- Rzeczywiście. Ale to już jest w bramkarzu zakodowane, nie dopuścić do straty gola. Gdyby można było zrobić riplay na pewno drugi raz bym tego błędu nie zrobił. Kto nie walczy, ten nie dostaje kartek.
- Kto z zawodników sprawił Ci najwięcej kłopotów?
- Znów muszę cofnąć się do ubiegłorocznego meczu w Popowie - Grzegorz Mielcarski. Strzelił mi wtedy dwa gole. Nie lubiłem też grać przeciwko Kamilowi Jakubiakowi, który strzelał nam w barwach Kotwicy i Unii Tczew. No i Hanczewski, fatalny występ w Toruniu przed dwoma laty mój i Damiana Barana. Po wygraniu wszystkich sparingów, w tym z I-ligową Pogonią, myśleliśmy że nie ma już na nas mocnych i zostaliśmy mocno skarceni.
- Bramkarze w III lidze, których najbardziej cenisz...
- Artur Gajewski z Chemika Bydgoszcz i Maciej Zając z Unii Janikowo.
- Wzór do naśladowania?
- Jose Santiago Canizares z Valencia CF i Radosław Majdan.
- Porównaj futbol wielkopolski z zachodniopomorskim.
- Na pewno w Wielkopolsce jest wyższy poziom organizacyjny. Trzy solidne kluby pierwszoligowe i sześć w III lidze. Na pewno IV liga w woj. zachodniopomorskim jest o wiele słabsza.
- Kończy się rok 2004. Jak go oceniasz?
- Wiosnę miałem niezbyt udaną, robiłem sporo błędów, ale jak usłyszałem że działacze rozglądają się za nowym bramkarzem wziąłem się w garść. Jesienią wpuściłem 10 bramek, z tego uważam, że zawiniłem co najwyżej dwie.
- Czy jest szansa na podtrzymanie zwycięskiej passy w perspetywie meczu z Kaszubią?
- A może właśnie w tym, z kretesem przgranym 1-4 wiosennym meczu, tkwi szansa? Może teraz oni uwierzą, że będzie łatwo? Powalczymy.
- Meczu w Kościerzynie przed rokiem na pewno nie wspominasz dobrze...
- Istotnie, po rzucie rożnym sam sobie wpakowałem piłkę do bramki.
- Czy jest jeszcze szansa na drugie miejsce po rundzie jesiennej?
- Wiele rozstrzygnie się w ten weekend. Myślę, że Kotwica co najwyżej zremisuje z Lechią, a my jesteśmy w dobrej formie.
- Czy awansować musi znowu beniaminek?
- Niekoniecznie, choć rzeczywiście TKP jest głównym kandydatem. Poza nim najgroźniejsi wydają się Unia Janikowo oraz Lechia Gdańsk, która też jest beniaminkiem. Kotwica raczej nie, co najwyżej baraże. Jest jeszcze Flota. Na wiosnę mamy dość dobry terminarz i wierzę, że włączymy się do walki o awans, a przynajmniej będziemy pociągać za sznurki.
- A co na dole?
- Moi kandydaci do spadku to Mieszko, Unia Tczew i Odra.
- Jak oceniasz grę w III lidze drużyn rezerw pierwszoligowców?
- Myślę, że jest to dobre. Trochę jestem zaskoczony niskimi pozycjami Pogoni II i Amiki II, ale dobrze, że są. Często na meczach takich drużyn bywa jakiś znany trener i jest szansa się wypromować.
- Czy nawet jak odejdziesz, pozostaniesz kibicem Floty?
- Kibicem będę na pewno. Zawsze będę śledził wyniki, poznałem tu wielu wspaniałych ludzi. Ale ja nie chcę odchodzić. Ja chcę się wspinać razem z Flotą!
- Co lubisz zjeść, czego słuchasz?
- Ulubionym zespołem jest Lady Pank. Z potraw na pierwszym miejscu jest schabowy, lubię też napić się piwa, ale z umiarem. Jeśli ktoś sądzi, że uda mu się mnie spić przed meczem, to się mocno rozczaruje.
- Słowo od siebie.
- Pozdrawiam rodzinę. Wszystkie zwycięstwa dedykuję żonie i synkowi.
- Dziękuję za rozmowę.

Z Sergiuszem Prusakiem, bramkarzem Floty rozmawiał Waldemar Mroczek

Sobota, 23 października 2004
Baran pokonał Zająca
Flota - Unia Janikowo 1-0 (0-0)


1-0 Damian Baran - 62
Fot. M. Opala

Flota:  Sergiusz Prusak, Damian Baran, Andrzej Miązek, Marcin Bochen [k], Łukasz Cebulski (74, Przemysław Ciołek), Marek Niewiada, Andrzej Noga, Krzysztof Mikuła,Dariusz Ciołek [m] (78, Piotr Podolski [m]), Marek Łapiński [m], Marcin Łapiński
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Unia:  Maciej Zając, Radosław Budnicki [m], Marcin Thiede, Maciej Wódkiewicz, Tomasz Ciesielski [k], Marcin Kikowski [m], Jacek Łukomski, Adam Młodzieniak, Sławomir Suchomski, Robert Gajda (70, Piotr Bazler), Arkadiusz Woźniak (85, Adrian Mikołajczak)
Trenerzy: Czasław Jakołcewicz, Artur Polehojko

Żółte kartki: Flota: Baran - 34, Unia: Suchomski - 67, Thiede - 70.

Sędziowali: Marcin Dymalski, Jacek Białka, Tomasz Pyzałka (Wrocław)
Obserwator: Stanisław Dobosz (Słupsk)

Widzów: 600

To była typowa walka o punkty. Zawodnicy nie oszczędzali się, nie było pardonu. Liczył się tylko końcowy wynik. Remis nie urządzał żadnej strony.
Oba zespoły bardzo baczyły na siebie wzajemnie. najważniejszym było nie popełnić błędu. Pierwsza groźna akcja miała miejsce w 13 minucie, na szczęście po precyzyjnie wykonanym rzucie wolnym Marcin Thiede trafił w boczną siatkę. Dwie minuty później Maciej Zając łapie strzał z wolnego Krzysztofa Mikuły. Goście bardzo bali się wolnych Mikuły, gdy tylko akcja była w pobliżu bramki Unii, bramkarz wciąż krzyczał "bez faulu, bez faulu". Po rzucie rożnym w 19 minucie Tomasz Ciesielski główkuje tuż nad poprzeczką. W 24 Marek Łapiński prawidłowym wślizgiem wybija piłkę Ciesielskiemu. W 25 z podania Mikuły główkuje Marcin Łapiński, bramkarz odbija piłkę, ale nie ma komu dobić. W 29 Mikuła główkuje z bliska tuż nad poprzeczką. W 32, po wolnym Mikuły, Marek Niewiada trafia w słupek. W 37 po kolejnym rzucie wolnym piłka trafia do Andrzeja Nogi, podanie do Miązka, lecz piłka trafia niedaleko obok słupka. W 45 kocioł w polu karnym Unii, co najmniej trzech zawodników Floty ma szansę na strzelenie gola, bramka jednak jakby zamknięta na kłódkę. W dodatku na murawę padają Marcin Łapiński i Andrzej Miązek. Szczególnie kontuzja tego drugiego wydawała się bardzo groźna. Jednak po szybkiej pomocy medycznej doktora Kossa w przerwie trener decyduje się grać w II połowie. Ale na ból w nodze skarżył się jeszcze po meczu. Miejmy nadzieję, że nie będzie powikłań i do Kościerzyny Andrzej pojedzie w pełni sił.
W 49 minucie z bliska strzela Marcin Łapiński, jednak piłka odbija się od nigo któregoś z janikowian i wychodzi na róg. W 56 w dogodnej pozycji jeat Dariusz Ciołek, ale nie wytrzymują nerwy. Gwałtowne usztywnienie mięśni i piłka zamiast w prawo idzie w lewo. Trzeba jednak Darkowi oddać sprawiedliwość. Był bardzo pracowity i miał kilka godnych zagrań i ustawień się pod obiema bramkami. W 58 Adam Młodzieniak uderza z wolnego, Prusak z pewnym trudem wybija na róg. Minutę później niewinne uderzenie dobrze dziś grającego Marka Niewiady, sprawia sporo kłopotu Zającowi. W 61 strzał Łukomskiego tuż nad poprzeczką. W 62 rzut wolny dla Floty z lewej strony wykonuje jak zwykle Mikuła. Długa dolna piłka, usiłuje zmienić jej trajektorię Miązek lecz nie sięga, za to zdążył Damian Baran i kłódka z bramki Zająca została zerwana. Najlepszą okazję na wyrównanie miała Unia w 75 minucie, jednak po ostrej centrze Młodzieniaka Sławomir Suchomski nie trafia do bramki. W 88 Krzysztof Mikuła raz jeszcze wykonuje rzut wolny, strzela ostro w bok bramki, ale Zającowi intuicyjnie udaje się wybić na róg.
A więc tradycji stało się zadość. Jak zawsze z Unią Janikowo, był to ciężki mecz (nawet w wiosennym wygranym 4-1, do 53 minuty prowadzili goście), ale zakończony korzystnym dla Floty wynikiem. Została podtrzymana zwycięska passa, było to już piąte zwycięstwo z rzędu. Dzięki temu Flota zawitała wreszcie do czołówki i trzyma się mocno. Nie udało się wyjść na drugą pozycję (Kotwica wygrała 3-2 w Tczewie), ale po nie najlepszym początku i środku cieszmy się z trzeciego miejsca. Na innych boiskach korzystne dla Floty wyniki: Lechia - TKP 3-3 i Tur - Kaszubia 1-1. Za tydzień dwa bardzo ważne dla drugiego miejsca mecze: Kotwica - Lechia i Kaszubia - Flota. Tym razem podtrzymać zwycięską passę będzie bardzo ciężko. Zwłaszcza, że w pamięci będzie tkwił niczym zadra wiosenny mecz z Kaszubami w Świnoujściu.
Krzysztof Mikuła niestety spadł na drugie miejsce listy strzelców. Jedną z bramek w Gdańsku strzelił bowiem Jarosław Maćkiewicz.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Czwartek, 21 października 2004
Szturm na K2

Kończy się pomału III-ligowa dyktatura drużyn kujawsko-pomorskich. Wprawdzie TKP nadal prowadzi ze znaczną przwagą, ale i ta niezawodna do niedawna maszyna zaczyna coraz częściej zgrzytać. Unia Janikowo właśnie zsiadła z fotela wicelidera, a Chemik Bydgoszcz jest już dziewiąty. Czy zachoniopomorskie zespoły, tzn. Kotwica i Flota, wskoczą w ich miejsca? Sznasa by tak się stało jest przeogromna.
Przed nami trzynasta, bardzo ciekawa kolejka. Aż trzy mecze odbędą się pomiędzy zespołami pierwszej siódemki i doprawdy trudno powiedzieć, który z nich jest najciekawszy. Do tego jeszcze na deser mecz ósmej drużyny z dziewiątą.
Lider jedzie do Gdańska, Tur podejmuje Kaszubię, a my Unię Janikowo. Bez wątpienia najbardziej brzemienny na kolejność drużyn powinien być mecz nasz. TKP lidera i tak nie straci a Tur i Kaszubia są na razie minimalnie, ale z tyłu. Tym bardziej Obra i Chemik. Jedynie Kotwica gra z zespołem z dolnych rejonów. Ale, to właśnie najbliższy przeciwnik Kotwicy był w XII kolejce sprawcą największej sensacji. Tylko, że unici raz już sensacyjnie zremisowali 1-1 na wyjeździe (z Flotą!), by w następnej kolejce przegrać u siebie 0-6 z Wartą. Na szczęście tym razem na odpoczynek mają cały tydzień.
Z Unią Janikowo spotykamy się po raz dziewiąty. Do tej pory cztery zwycięstwa Floty (1-0, 2-1, 3-1 i 4-1), trzy remisy (dwa razy bezbramkowo, raz 1-1) i jedna porażka (3-4 wiosną 2002). Bilans więc dość wyraźnie na korzyść Floty, ale potencjał ekonomiczny zdecydowanie po stronie gości. Strategicznym sponsorem Unii jest Janikosoda. Drużyna awansowała do III ligi w roku 2000 i spisuje się znakomicie jeżeli chodzi o wielkość miasteczka w którym gra i ma siedzibę, lecz znacznie poniżej oczekiwań jej kibiców i krążących legend. Najlepszy był sezon poprzedni, w którym janikowska drużyna załapała się na baraże o II ligę, przegrane jednak ze Stasiakiem KSZO (0-0 i 0-2). Teraz zaczęła ostro, ale głównie dlatego, że cztery pierwsze mecze grała u siebie. Gdy zaczęły się wyjazdy okazało się, że diabeł nie taki straszny. Flota złapała ostatnio wiatr w żagle i mimo wszystko jest chyba faworytem tego meczu, choć oczywiście poprzeczka zawiśnie znacznie wyżej niż w meczu z Odrą. Tym bardziej, że ciężar wyniku będzie ogromny, więc z pewnością będą i nerwy, które są bardzo złym doradcą.
W sezonie 2004/05 do tej pory Unia zdobyła 23 punkty i różnicę bramek 24-16. Nie ustrzegła sie też wpadek, jakimi na pewno były porażka z Lechem II i remis z Mieszkiem. Największa jednak rozpacz zapanowała po przegranym u siebie meczu z TKP. Jedną trzecią bramek dla janikowian strzelił dobrze znany na Pomorzu Zachodnim Robert Gajda (ex Błękitni). Pozostałe zdobyli: Cisielski, Krysiak i Woźniak po 3, Nykiel i Suchomski po 2 oraz Bazler, Mikołajczak i Thiede.
Po cichu liczymy na niespodziankę w Tczewie, która w razie zwycięstwa nad Unią dałaby nam pozycję wicelidera. Pamiętajmy jednak, że Lechia i Kaszubia mają rozegrany o jeden mecz mniej. Obydwa te zespoły czeka w tej kolejce trudna przeprawa - Lechia podejmuje lidera, Kaszubia jedzie do Turku. A co na dole? Mimo aż trzech meczy pomiędzy drużynami czołówki, czwórka maruderów gra oddzielnie. Najłatwiejsze teoretycznie zadanie ma Mieszko grający u siebie z Lechem II. Pogoń II podejmuje Amicę II, Odra jedzie do Warty; zdobycze punktowe niełatwe, ale możliwe. Najgorzej ma Unia Tczew, ale czy w Toruniu ktoś dawał jej szanse na remis?
Trzynasta kolejka III ligi w najbliżśzy weekend, mecz Flota - Unia Janikowo w sobotę o godzinie 14:00 w Świnoujściu. Dochód z biletów na potrzeby pierwszej drużyny.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Czwartek, 21 października 2004
Sędziowie mają pecha do Floty

Nie mają w tym roku szczęścia sędziowie do wyjazdowych meczów Floty. Początek dał 23 maja we Włocławku Wiesław Chrzczon z Mazowsza, który w 48 minucie meczu za faul Krysińskiego pokazał żółtą katkę Ryszardowi Remieniowi. Po wyjaśnieniach zawodników Kujawiaka, błąd naprawił jeszcze przed wznowieniem gry.
Na inaugurację sezonu 2004/05, 07 sierpnia, Włodzimierz Bartos z Łódzkiego ZPN w ostatniej minucie gry pokazał drugą zółtą kartkę Tomaszowi Urbańsakiemu, lecz nie usunął go z boiska. Ten błąd nie został naprawiony. Spróbował to zrobić w minioną sobotę 16 października Szymon Kujawski z Gdyni, który po pokazaniu w 88 minucie żółtej kartki Piotrowi Gajewskiemu, zaraz wyciągnął czerwoną, mimo iż ten miał czyste konto. Prawdopodobnie sędzia pomylił zawodników z numerami 15 (Gajewski) i 16 (Gutkowski). Po wyjaśnieniach kartka została cofnięta, ale do tego nie ma tak wyraźnej sygnalizacji, więc w świat poszła informacja, że Piotr Gajewski został usunięty.
To tylko III liga, trudno więc żądać od arbitrów na tym szczeblu całkowitej niemylności. Na szczęście ci panowie, będący na dorobku, nie mają przeważnie tak silnych pleców jak ich koledzy z I ligi i wyżej, więc póki co są uczciwsi, a na pewno mniej bezczelni. Ja w każdym czasie zmnacznie mniej narzekam na sędziów III-ligowych, niż miało to miejsce gdy chodziłem na mecze w ekstraklasie. Ktoś może oczywiście powiedzieć, że czasy się zmieniają i sędziowie są dziś lepiej szkoleni i selekcjonowani. Tylko, że my widzieliśmy rok temu na własne oczy i na żywo sędziego międzynarodowego. Za taką śmietankę to ja dziękuję, wolę czarną kawę.

tg


Środa, 20 października 2004
Nowa podstrona

Rozbudowuje się dział Historia. Właśnie dodałem nową stronkę, na której można znaleźć wszystkie tabele III ligi w naszym regionie od czasu pojawienia się w niej Floty Świnoujście, tj. sezonu 1976/77. Na razie jest ona jeszcze surowa, brak np. wytłuszczenia pozycji Floty, informacji o awansach i degradacjach oraz zmianach systemu bądź regionalizacji, ciekawostek. To wszystko będzie stopniowo uzupełniane, na razie jest już informacja, a to przecież najważniejsze. Wiem co znaczy ich brak, sam szukałem bardzo długo, ale w końcu znalazłem.
Na stronie znajdują się wszystkie tabele III ligi od wspomnianego 1976 roku, nawet gdy brakowało w niej Floty. Brakuje natomiast czterech tabel IV ligi (bądź jej odpowiedników), których nadal poszukuję. Jeśli więc ktoś jest w ich posiadaniu (chodzi o sezony 1980/81, 1982/83, 1984/85 i 1986/87) i zechciał je udostępnić, byłbym bardzo wdzięczny.
Na razie zapraszam do przeglądania. Nawet z samych suchych liczb sporo można wyczytać. Wystarczy kliknąć poniższy link, lub wejść przez dział Historia. Miłej lektury, wspominania i wzgogacania wiedzy o naszym klubie.
Z całego serca dziękuję największemu specjaliście od ststystyk krajowego futbolu. Mowa oczywiście o Pawle Mogielnickim, adminie http://www.90minut.pl/.  

Tabele III ligi od sezonu 1976/77


tg

Poniedziałek, 18 października 2004
Sensacyjne remisy liderów

Dwunasta kolejka jesieni 2004 za nami. Do zakończenia zostały już tylko trzy. Przyznać trzeba, że tegoroczna jesień jest wyjątkowo nieprzewidywalna. Któż mógł się spodziewać, że tczewska Unia skopiuje wynik ze Świnoujścia na boisku lidera? To dowodzi, że w naszej grupie nie ma już rzeczy niemożliwych. Woicelider - Unia Janikowo - także zremisował 1-1 na własnym boisku. Tu wymiar jest zupełnie inny, wszak Tur zajmuje wysoką pozycję, nie mniej faworytem i tak była Unia. Skorzystały na tym zespoły znad morza. Kotwica, dzięki zwycięstwu 2-0 nad Chemikiem, wyszła na barażowe miejsce drugie, Flota na czwarte. Zwycięstwo biało-niebieskich w Chojnie przyszło dość łatwo i zdecydowanie, i pomału nasz zespół, ku naszej ogromnej radości, pnie się w górę i odzyskał kontakt ze ścisłą czołówką. W najbliżśzą sobotę gramy z Unią Janikowo, i jeśli wygramy, a Kotwica nie wygra w Tczewie, wyjdziemy na drugie miejsce! Pamiętać jednak należy, że Lechia i Kaszubia mają do rozegrania zaległy mecz ze sobą, a póki co obie też w sobotę efektownie wygrały: Lechia na wyjeździe z Lechem II 4-1, a Kaszubia u siebie z Mieszkiem 5-2. Kolejnym meczem, zakończonym podziałem punktów 1-1 było wielkopolskie derby Amica II - Warta. I wreszcie pewne 3-1 Obry z Pogonią II.
Przeewaga TKP stopniała do pięciu punktów na Kotwicą, szęściu nad Unią J, i siedmiu nad Flotą. To już jest do odrobienia, wprawdzie nie od razu, ale do końca rozgrywek jeszcze 19 kolejek.
Krzysztof Mikuła strzelił w sobotę 3 bramki, ale jeszcze skuteczniejszy okazał się Robet Kugiel z Kaszubii, który podobnie jak wcześniej właśnie Mikuła strzelił Mieszkowi cztery gole. Jednak dzięki swemu przedwczorajszemu hat trickowi Krzysztof Mikuła dogonił Jarosława Maćkiewicza i znów jest współliderem na liście strzelców. Prowadzący duet ma 3 oczka przewagi nad kolejnymi zawodnikami: Gajdą z Unii J. i Wiśniewskim z Kaszubii. Zwracam uwagę na wysokie pozycje na liście zawodników z Kościerzyny. Poza wspomnianym Wiśniewskim, Kugiel ma strzelonych już 7 goli a Warszawski - 5.
W najbliższą sobotę trzy arcyciekawe mecze: Lechia - TKP, Flota - Unia J. i Tur - Kaszubia. Mogą więc być znaczne przetasowania w czołówce, oby radosne dla nas.

tg

Poniedziałek, 18 października 2004
Pan Sebek robi karierę

Otrzymaliśmy kolejnego maila od Sebastiana Okrzei, który mimo bardzo napiętego terminarza, znajduje czas na poczytanie naszej strony a także przesłanie do nas mailem życzeń i pozdrowień. Tak uczynił też dzisiaj. Poniżej kopiuję pełny tekst, bez jakichkolwiek poprawek.

Witam Serdecznie
Mam doslownie 5 minut na internet
Od miesiaca jestem w Chicago, dostalem sie do druzyny Polonijnej a nazwa brzmi Duchy Chciago, po pierwszym treningu dali mi szanse pokazania sie w meczu. Poziom ligi ocenilbym pomiedzy 3 a 4 liga Polska, graja tu nawet byli reprezentanci kraju a takze obcokrajowce jak Argentynczy, Brzylijczycy, Meksykanie... Dali mi szanse i nie zawiodlem.Aktualnie zajmujemy 2 miejsce w lidze. Po 4 meczach zajmuje 2 miejsce na liscie strzelcow z 8 bramkami (oczywiscie gram jako napastnik, nie wspominalem o beznadziejnych wystepach w Flocie na pozycji pomocnika i obroncy, czulem sie tam beznadziejnie i tylko odbierala mi ochote do gry). Mam jedna bramke straty do lidera, ale rowniez rozegralem 2 mecze mniej( za krola strzelcow jest przewidziana wysoka nagroda finansowa). Dzieki grze dostalem kilka propozycji pracy a jest ich coraz wiecej.Treningi sa bardzo pozno bo o godzinie 21. przepraszam za pospiech, zycie ma tu niesaowity bieg. juz minal miesiac a ja nie zdazylem sie jeszcze rozpakowac. W przyszlosci postaram sie wylac wycinki z prasy chicagowskiej, pozdrowienia dla pilkarzy i kibicow floty
Sebastian Okrzeja

Niedziela, 17 października 2004
W Chojnie spokojnie
Odra - Flota 0-3 (0-1)


0-1 Krzysztof Mikuła-16w
Fot. M. Opala

0-2 Krzysztof Mikuła - 73
Fot. M. Opala

0-3 Krzysztof Mikuła - 88
Fot. M. Opala

Flota:  Sergiusz Prusak, Damian Baran, Andrzej Miązek, Marcin Bochen, Marek Niewiada, Andrzej Noga, Przemysław Ciołek (60, Cebulski), Krzysztof Mikuła, Dariusz Ciołek [m] (60, Podolski [m]), Marek Łapiński [m], Marcin Łapiński (78, Mężydło)
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Odra:  Sobański, Kierul, Wąchała, Bucyk [m], Zatorski, Mikitów, Matwijów (70, Kaliszuk), Łągiewczyk (46, Michalski), Kopiecki [m](46, Janicki [m]), Żebrowski, Gajewski.
Trener: Jacek Limanówka

Żółte kartki: Marek Łapiński (11), Noga (28), Mikuła (57) z Floty, Gutkowski i Gajewski z Odry.
Czerwona kartka: za dwie zółte

SędziowaŁ: Szymon Kujawski (Gdynia)

Widzów: 200

Piłkarze Floty, po szybkim i ciekawym meczu pewnie pokonali wczoraj w Chojnie tamtejszą Odrę 3-0. Hat trickiem (mniejsza o klasyczność) popisał się (co już nikogo nie dziwi) Krzysztof Mikuła.
Mecz mógł sie podobać. Krótkie boisko sprzyjało grze z kontry i wyprowadzaniu szybkich akcji. A obie drużyny przyjęły taką właśnie taktykę - Odra czując respekt przed doświadczonym przeciwnikiem, Flota grając na boisku rywala. Nie znaczy to, że obie nie chciały wygrać, przeciwnie to leżało w interesie obydwu. Początek należał do gospodarzy, co potwierdził strzał Mikitowa z trudem wybity na róg przez Prusaka. Po rzucie rożnym znów groźnie pod bramką Floty, jednak napastnik Odry nie trafił dobrze w piłkę. Pierwsza groźna akcja Floty w 10 minucie. Przemysław Ciołek po krótkim dryblingu zagrywa wzdłuż bramki, ale żaden z zawodników Floty nie dochodzi do piłki. Brzemienna okazała się 16 minuta. Ostro wybitą przez Mikułę z rzutu wolnego piłkę, Piotr Kierul niefortunnie pakuje do bramki. Komu przypisac gola? Fakt, że obrońca Odry wyciągnął nogę i zmienił kierunek lotu, myląc bramkarza, nie mniej uważam jednak, że piłka się od niego odbiła, a nie została przezeń nagrana. Poza tym jestem za tym, żeby gole przyznawać albo temu co ostatni dotknął piłki, albo w ogóle wyeliminować pojęcie bramki samobójczej. Tak, czy owak bramka należy się Mikule.
Gospodarze ambitnie próbują odrabiac stratę. W 18 groźny strzał Gajewskiego z daleka broni Prusak. W 30 nieskutecznie główką próbuje zaskoczyć Prusaka Kierul. Kuriozalna sytuacja ma miejsce w 31 minucie. Niewiada wycofując piłkę trafia w twarz... Andrzeja Miązka, przejmuje ją Łągiewczyk ale strzela zbyt lekko. Flota tymczasem pilnuje wyniku.
Początek drugiej połowy należy już jednak do świnoujścian. W 52 Mikuła trafia z linii pola karnego w poprzeczkę. Sześć minut później, po szybkiej akcji Floty zakończonej strzałem Mikuły, Kierul wybija piłkę z linii bramkowej. W 62 Gajewski z bliska nie trafia w bramkę. W 64 po podaniu Marcina Łapińskiego Mikuła strzela tuż nad poprzeczką. W 66 Wąchała blokuje uderzenie Mikuły w polu karnym. Minutę później, po kolejnym uderzeniu Mikuły, bramkarz odbija piłkę w poprzeczkę. W 69 strzał z narożnika pola karnego Michalskiego Prusak wybija na róg. W 70 po rzucie rożnym Żebrowski tuż nad poprzeczką. W 73 po akcji Marcina Łapińskiego Krzysztof Mikuła z bliska podwyższa na 2-0. Gospodarze słabną w oczach, ale mimo wszystko atakują. W 80 po rzucie wolnym Kaliszuk strzela tuż nad poprzeczką. W 86 Sobański łapie w ręce piłkę zagraną nogą przez partnera, za co sędzia oczywiście dyktuje z pola karnego rzut wolny pośredni dla Floty, i karze Gajewskiego drugą żółtą, czyli w rezultacie czerwoną kartką. Rozegranie pośredniego nie najlepsze, piłka trafia w mur, ale chwilę potem Mikuła strzałem z narożnika pola karnego strzela trzeciego w tym meczu, a jedenastego w rozgrywkach, gola. W ostatniej minucie przednia okazja dla gospodarzy na honorowego gola, Kaliszuk jest sam na sam z Prusakiem, przerzuca nad nim piłkę, lecz nie trafia do bramki.
Zwycięstwo Floty w pełni zasłużone. Większa dojrzałość wyspiarzy nie podlegała dyskusji. Gospodarze grali ambitnie i szybko, ale zupełnie tracili głowę w polu karnym przeciwnika. Na pewno zasłużyli na honorowego gola, ale mimo wszystko jednak Flota była bliższa strzelenia dalszych goli.
Na koniec słów parę o kibicach. Na meczu obecna była grupa sympatyków Floty. To dobrze, że pokazali się na wyjeździe, zrobili oprawę, dopingowali, ale po cholerę było to włażenie na płot, ubliżanie zawodnikom Odry nie wiadomo o co, zaczepki wobec policjantów? W końcu mecz był wygrany, sędziowanie bez zarzutu. Z kolei za mną w drugiej połowie stało dwóch starszych panów miejscowych. Ci to dopiero dali pokaz! Już mniejsza o wyzwiska, ale tak się darli, ze bębenki uszne z trudem wytrzymywały. Jeśli jednak ktoś myśli, że był to doping dla gospodarzy to się grubo myli. To były przymitywne obelgi wobec zawodników Floty i miasta Świnoujścia (Chojna to dopiero metropolia!)suto omaszczone łaciną kuchenną pretensje do sędziego, że każde zetknięcie dwóch zawodników nie kończyło się rzutem karnym dla gospodarzy bądź czerwoną kartką dla gości, a znali sie na piłce jak ja na zapładnianiu okoni. O ile zachowanie części świnoujskiej młodzieży można nazwać szczeniackimi wybrykami, o tyle ci dwaj panowie mogliby być ich dziadkami. Doprawdy w tym wieku pewne zachowania już nie przystoją. Ale jak wiemy u nas tez takich nie brakuje. Kto wie, czy całe stadionowe zło, nie zaczyna się właśnie od tego.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Sprostowanie: Okazuje się, że zaszła pomyłka. W 88 minucie meczu Piotr Gajewski otrzymał pierwszą żółtą kartkę, czerwona została cofnięta. Prawdopodobnie sędzia pomylił zawodników i po wyjaśnieniach naprawił oczywistą pomyłkę.

Poprawkę naniesiono 21 października 2004. (tg)


Piątek, 15 października 2004
Ambitny beniaminek

Odra Chojna - klub powojenny ale starszy od Floty, choć III-ligowy staż ma znacznie mniejszy. Może nie jest to klub, który się kocha już po usłyszeniu samej nazwy, nie mniej dobra robota, determinacja i wiara wzbudzają szacunek i sympatię. Bez bogatego sponsora, bez wielotysięcznej rzeszy kibiców chojeńscy działacze robią po prostu swoje i wychodzi im to nie najgorzej. Drużyna wprawdzie zajmuje niską pozycję, jest zagrożona spadkiem, ale przecież tak powinno być z beniaminkami - wspinać się do góry trzeba powoli a systematycznie, nie zaś wybuchać jak gejzer i potem nagle kończyć żywot. A wiatr bardzo wiał tej jesieni druzynie Odry w oczy. Już na dzień dobry poczęstowano ją walkowerem za nie swoje winy. Może i nie wszystko było dopełnione tak, jak tego chce tępa biurokracja, nie mniej jednak bardzo obrzydliwym procederem jest szastanie walkowerami. Piłkę nożną wymyślono po to, by rozstrzygać na boisku, walkower jest ostatecznością, gdy nie ma innych możliwośći. FIFA i UEFA też przyznają walkowery, ale za co? Za trafienie nożem zawodnika, za branie środków dopingujących itp. Za bardzo poważne wykroczenia, a nie za to, że nieodpowiedzialny burmistrz się rozmyślił, czy nie wiedział co podpisuje. Bo kluby Odra i Obra się dogadały i nawet ustaliły termin, więc nie było najmniejszych przeszkód do załatwienia tego na boisku. Ale ktoś postanowił być mądrzejszy. Ja do takich rzeczy nie potrafię podejść inaczej niż z odrazą.
No ale stop. Nie piszę tego tekstu po to, by rozczulać się nad Odrą. Jedziemy teraz tam po to, by walczyć, bez ulg i sentymentów. Jedyne o co mogę apelować do zawodników obu drużyn, to brak złośliwości, faulowania, narażania się na kontuzje. Reprezentujemy ten sam teren i nie możemy sobie szkodzić. Ale wygrać powinien lepszy, a przynajmniej lepiej dysponowany.
Dla Odry bieżący sezon jest czewartym w III lidze. W pionierskim 1986/87 nie spotkała sie z Flotą, gdyż ta akurat grała w IV lidze. Później były jeszcze rozgrywki 1990/91 i 1991/92. Bez rewelacji, ale i ranga III ligi była wtedy dużo mniejsza niż dziś. Bez wątpienia największym osiągnięciem w historii klubu jest tegoroczny wans na trzeci front, co oznacza już miejsce w pierwszej setce w kraju. Dotychczasowe wyniki zmienne. Póki co Odra zajmuje w tabeli XIV pozycję, mając w dorobku 9 punktów dzięki zwycięstwom 1-0 z Mieszkiem, 2-0 z Kotwicą i 4-0 z Unią Tczew. Na wyjeździe punktu jeszcze nie zdobyła, strzeliła tylko jedną bramkę w Kościerzynie. Najskuteczniejszym zawodnikiem jest na razie Marek Łągiewczyk, zdobywca 3 goli. Po jednym trafieniu mają Gajewski,Gutkowski, Kaliszuk, Michalski i Zapolski.
Flota grała w środę spotkanie o Puchar Polski wygrywając 10-1 w Płotach z Polonią i jak oświadczył sam kierownik drużyny - Leszek Zakrzewski - jest to najwyższe zwycięstwo Floty w historii meczów o stawkę. Gratulujemy. Bramki w tym historycznym meczu zdobyli: Mikuła - 3, Baran i Noga po 2 oraz Marcin Łapiński, Mężydło i Niewiada. Oto skład: Prusak, Baran, Broniecki, Podolski, P. Ciołek, Wojdat (46, Marcin Łapiński), Cebulski, Noga, Niewiada (70, Marek Łapiński), Mężydło, Śliwiński (30, Mikuła).
W lidze najwyższe zwycięstwa Floty to 6-0 z Darłovią (1997) i Gryfem Wejherowo (2002). Trafiały się też bardzo przykre porażki jak np. 0-8 w Koszalinie i 0-9 w Policach. No i porażka lidera 0-6 w Żarach. Warto też wspomnieć o dwóch hokejowych wynikach 7-3 ze Świtem Skolwin i 6-3 z Amicą II.
Z innych meczów XII kolejki najciekawiej zapowiadają się spotkania Unii Janikowo z Turem i Kotwicy z Chemikiem. Lider TKP gra u siebie z Unią Tczew i oczywiście jest stuprocentowym faworytem. Większych problemów nie powinna mieć też Kaszubia z Mieszkiem, myślę że także Amica II poradzi sobie z Wartą, a Obra z Pogonią II. Natomiast w Poznaniu mecz podwyższonego ryzyka: Lech II gra z Lechią. Na boisku faworytem są goście, ale czy odbędzie się on bez zakłóceń, nie można być wolnym od obaw.
Mecz Odra - Flota w sobotę o 15:00 w Chojnie. Po tym meczu jadę prywatnie odwiedzić teścia w Dębnie, więc relacja na stronie głównej ukaże się w najlepszym wypadku w niedzielę wieczorem, a może być że dopiero w poniedziałek. Przepraszam za niedogodności. Najświeższe informacje będą jednak na żywo na forum, dzięki niezawodnemu Lucy'emu. Pochodzić będą ode mnie lub Leszka Zakrzewskiego, więc będą sprawdzone i pewne. Zapraszam do komputerów.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Poniedziałek, 11 października 2004
Fotoreportaż z meczu z Amicą II.

Maciej Opala i Paweł Dodek są jak zawsze niezawodni. Dzięki ich uprzejmości nasza galeria znowu wzbogaciła się o 20 zdjęć, tym razem z sobotniego meczu z Amicą II, m.in. ujęty jest faul w polu karnym na Marcinie Łapińskim, obydwa gole dla Floty, jak i nieuknione w takich wypadkach ujęcia o zabarwieniu humorystycznym. Miłej zabawy. Kliknij link poniżej lub wejdź przez dział Galeria/Mecze na lewym pasku.  

Flota - Amica II w obiektywie

tg

Niedziela, 10 października 2004
Mniejsza połowa

Przypomniała mi się szkolna humoreska, jak nauczyciel matematyki tłumaczy uczniom: "Tyle razy wam mówiłem, że nie ma większej połowy i mniejszej połowy, a większa połowa z was wciąż tego nie rozumie". Ta wypowiedź mitycznego, jakby nie było kolegi po fachu, zadziałała na pamięć o wiele skuteczniej od belfrowskich objaśnień, którzy swe racje mogli argumentować nie tylko krzykiem i dwójami.
Czy jednak rzecywiście połowy są zawsze równe? Do wczoraj byłem pewien, że tak, teraz mam wątpliwości. Pięciu zawodników z pola plus rezerwowy bramkarz, to przecież połowa drużyny, a tyle właśnie pierwszego zespołu przywiozła z sobą wczoraj Amica II Wronki. Ale przecież nie była to połowa równa tej z Burkhardtami, Kryszałowiczem, Bąkiem, Dembińskim.
Tak czy owak wygraliśmy. Może okupiliśmy to większym potem niż niektórzy inni rywale, ale obejrzeliśmy dobry mecz i Flota znów pokazała, że jej możliwości umniejszać nie można. Pewna obrona i bramkarz, agresywna pomoc, bombowe główki Miązka, dokładne podania Mikuły ze stałych fragmentów... Może jedynie brakowało znów skuteczności, ale nie możemy narzekać, bo i rywal też sporo zmarnował. Odnieśliśmy trzecie kolejne zwycięstwo, więc musiało to znaleźć też odbicie w tabeli. Jesteśmy już na piątym miejscu, ale gdyby planowany na wczoraj mecz Lechii z Kaszubią wyłonił zwycięzcę bylibyśmy jednak na szóstym. Nie to jest jednak ważne. Ważne, że gromadzimy wreszcie punkty i zmniejszamy dystans do czołówki. Wicelider jest już w zasięgu jednego meczu, niestety do lidera ciągle przepaść. TKP poradził sobie na wrażym bydgoskim terenie i ma już 6 punktów przewagi nad Unią Janikowo, 8 nad Kotwicą i 9 nad Turem i Flotą. To spory kapitał i nie ma co się łudzić, że do półmetka komuś uda się tirunian dogonić, a i do konca rozgrywek będzie to bardzo trudne. Tylko wątroba się przewraca, że znowu do awansu typowany jest beniaminek.
Nadspodziewanie wysoko w tabeli jest Tur. Turkowianie nie dali wczoraj najmniejszych szans beniaminkowi z Chojny i wyszli na IV pozycję. Nie sprostała Kotwicy w Kołobrzegu Obra Kościan, natomiast komplet punktów wywalczyła Warta. Oustsiderzy zdobyli na swoich boiskach tylko po jednym punkcie. O ile remis Mieszka z Unią Janikowo można uznać za sukces, o tyle w Tczewie na pewno pozostał gorzki żal za utraconymi punktami w ostatniej minucie. Dzięki bramce Marcina Lipieckiego Lech zdobył punkt, Unia straciła dwa. Cóż, taki jest sport. Muszę powiedzieć, że ewentualna degradacja Unii byłaby mi bardzo nie na rękę, nie tylko dlatego, że wyjazd do Tczewa to znakomita okazja odwiedzenia starych śmieci. Klub ten posiada dwie bardzo dobre strony internetowe, będące bardzo cennym źródłem informacji, no i nie mielibyśmy okazji ponownego goszczenia przemiłych państwa Pankaninów. A więc Unio trzymaj się i nie daj się!
W najbliższy weekend 12 kolejka. Najciekawiej pod względem sportowym zapowiadają się mecze Unii Janikowo z Turem i Kotwicy z Chemikiem, zaś pod względem "kibicowskim" mecz Lecha II z Lechią. Oj, sporo pracy czeka poznańską policję. Chyba, że pomogą koledzy z Tczewa i Bydgoszczy. "Kumaci" wiedzą o co chodzi. Dobrze by było jakby kibice zajęli się wyłącznie meczem, ale w tym wypadku to chyba marzenie ściętej głowy.
Flota jedzie na derby do Chojny. Myślę, że nie będzie sentymentów, choć oczywiście punkty są o wiele bardziej potrzebne gospodarzom. Nie życzę źle ambitnemu beniaminkowi, niski ukłon za podjęcie wyzwania, ale oczywiście zdecydowanie bym wolał, żeby punkty przyjechały neoplanem do Świnoujścia. Mecze Floty z Odrą i Lecha II z Lechią to jedyne, w których faworytami są goście. Amica II powinna poradzić sobie z Wartą zaś Obra z Pogonią II. Tym bardziej na straconych pozycjach zdają się być Mieszko w Kościerzynie i Unia Tczew w Toruniu.
Wspomniałem wcześniej o państwie Pankaninach. Teraz czeka ich szczególne święto. Jedyny mecz "nie wyjazdowy". Ciekawe, komu będą kibicować, choć domyślić się raczej nietrudno...

tg

Niedziela, 10 października 2004
Co się odwlecze to nie uciecze
Flota - Amica II 2-1 (1-1)




0-1 Piotr Bieniek - 24

1-1 Andrzej Miązek - 34

2-1 Damian Baran - 87k

Flota:  Sergiusz Prusak, Damian Baran, Andrzej Miązek, Marcin Bochen [kpt], Marek Niewiada, Andrzej Noga (77, Przemysław Ciołek), Krzysztof Mikuła, Dariusz Ciołek [m] (74, Piotr Podolski [m]), Marek Łapiński [m], Marcin Łapiński (84, Waldemar Broniecki), Arkadiusz Piasecki (46, Łukasz Cebulski)
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma
Kierownik drużyny: Leszek Zakrzewski

Amica II:  Maciej Mielcarz, Piotr Dziewicki, Hubert Wołakiewicz [m], Dariusz Kielak [m] (70, Arkadiusz Dereżyński [m]), Tomasz Kabaciński, Tomasz Nowak [m], Zbigniew Grzybowski [kpt], Krzysztof Kowalczyk, Marcin Kikut, Marcin Tarnowski [m], Piotr Bieniek [m],
Trener: Roman Kabaciński
Kierownik drużyny: Leszek Andrzejewski

Żółte kartki: Bieniek - 63, Mielcarz- 87, za niesportowe zachowania

Sędziowali: Przemysław Łagosz, Janusz Leyk, Marcin Bielawa (Pomorski ZPN)

Obserwator: Wincenty Telus (Lubuski ZPN)

Widzów: 500

Zacząć muszę niestety od przeprosin. Wczoraj po meczu, mimo iż internet funkcjonował, działało też forum, nie mogłem za nic połączyć się z serwerem. Udało mi się na chwilę w nocy, więc "wrzuciłem" szybko wyniki, tabelę i listę strzelców, ale relacji zrobić już nie zdążyłem. Najmocniej więc przepraszam, ale nie było to zależne ode mnie. Trochę techniki i człowiek się pogubił.
Z uwagi na mecz Austria - Polska, I liga w ten weekend nie grała, co wykorzystała Amica II wzmacniając skład sześcioma zawodnikami kadry pierwszego zespołu, mającymi za sobą występy w ekstraklasie. Wiadomo więc było, że mecz będzie trudny i taki istotnie był. To dodatkowo zmobilizowało Flotę, która rozegrała bradzo dobra spotkanie, rzucając na szalę wszystko co na dziś posiada. Wystarczyło. Mecz, po dobrej grze całego zespołu, zakończył się upragnionym zwycięstwem.
Wzajemne badanie i próby przechytrzenia trwały przez całe 90 minut. Chwila dekoncentracji z każdej strony mogła zakończyć się trzęsieniem ziemi. Pierwsza groźna sytuacja miała miejsce w 5 minucie ze strony gości i na szczęście zakończyła się fatalnym przyłożeniem Grzybowskiego. Trzy minuty później strzał Nowaka tuż nad poprzeczką. Niespełna minutę później wreszcie ostrzeżenie ze strony Floty. Mikuła z rzutu wolnego pięknie zagrywa w pole karne, jednak Marcin Łapiński minimalnie nie sięga piłki. W 11 szarża Piaseckiego, w sytuacji jeden na trzech, przedryblował wprawdzie wsystkich, ale zabrakło miejsca na oddanie precyzyjnego strzału. W 15 Mikuła wykonuje wolnego, zagrywa na główkę Andrzeja Miązka, który w swoim stylu, posyła bombę, ale Mielcarz jest intuicyjnie ustawiony. W 18 Krzysztof Kowalczyk z daleka nisko nad poprzeczką. W 21 kontra Amiki, Prusak z refleksem odbija piłkę, która jednak trafia do Bieńka, ale Prusak jest tak blisko, że znów wychodzi zwycięsko. Co się odwlecze to nie uciecze. W 24 po kolejnej kontrze, właśnie Bieniek strzałem tuż przy słupku zdobywa prowadzenie dla gości. W 27 solowa akcja Tarnowskiego, Prusak wychodzi do linii pola karnego i w ten sposób uniemożliwia zdobycie gola. W 29 minucie szok! Mikuła z 5 metrów nie trafia do bramki !!! Minutę później rajd Marka Niewiady w polu karnym, zakończony jednak zbyt lekkim strzałem i Mielcarz nie ma problemów. W 34 tytułowe przysłowie sprawdza się po raz drugi. Mikuła z wolnego ponownie na głowę Miązka i tym razem o mało nie pęka siatka. Jeszcze w 42 Mikuła z wolnego tuż nad poprzeczką. Na przerwę obie strony schodzą zadowolone, acz z niedosytem wynikowym. Ale przed nami jeszcze 45 minut. Do ogólnie wysokiego poziomu meczu dostroił się także sędzia, który pozwalał grać, ale był bardzo czujny, nie szastał kartkami, nie popisywał się.
W 46 groźny strzał Grzybowskiego tuż nad poprzeczką. W 54 w zamieszaniu podbramkowym przestrzelił Andrzej Noga. Cztery minuty później Noga otrzymuje znowu podanie od Mikuły, ale zupełnie się zaplątał i zamiast strzelać podał do Dariusza Ciołka, który strzelił ładnie z ostrego kąta, ale nie z Mielcarzem te sztuczki. Niemal kopia strzału ma miejsce dwie minuty później i znowu góruje Mielcarz. W 71 z prawej strony ostro strzela Kikut, tym razem Prusak pokazuje, że nie jest gorszy od swego vis a vis. W 73 Mikuła strzela bezpośrednio z wolnego, znów minimalnie za wysoko. W 83 ostry strzał z woleja i półobrotu, jak zawsze ambitnego Marcina Łapińskiego, broni bramkarz. Chwilę później, po rzucie rożnym sam na sam z Mielcarzem jest Przemysław Ciołek. Nic z tego. W 86 niewinne kopnięcie Zbigniewa Grzybowskiego z 25 metrów trafia w poprzeczkę! W 87 tuż przy linii końcowej Tomasz Nowak zahacza Marcina Łapińskiego i sędzia Przemysław Łagosz nie ma wątpliwości. Rzut karny. Do piłki podchodzi niezawodny (odpukać!) ostatnio w te klocki Damian Baran. Mielcarz rzuca się w lewo (od obserwatora w prawo), piłka spokojnie szybuje w przeciwnym kierunku. Tym sposobem odnosimy cenne, trzecie z rzędu, zwycięstwo i co najważniejsze, po dobrej grze z silnym i ostatnimi czasy niewygodnym dla nas przeciwnikiem. Tak trzymać.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Środa, 06 października 2004
Gonić czołówkę

Z Amicą II Wronki spotykamy się nieprzerwanie od jesieni 1996. Z początku był to rywal, który naszym piłkarzom "leżał", u siebie wygrywaliśmy, niekiedy wysoko, na wyjazdach nawet jak przegrywaliśmy, graliśmy dobrze, pierwsi strzelaliśmy gole i rywal musiał mocno się nabiegać by zasłużyć na premię. Ostatnio jednak idzie coraz trudniej W poprzednim sezonie wysoka porażka 0-4 w Popowie i pierwsza w historii przegrana z tą drużyną u siebie. To był podobno urodzinowy prezent dla kierownika drużyny - Leszka Andrzejewskiego. Jak wiemy, znacznie lepiej w poprzednich rozgrywkach szło z... pierwszym zespołem Amiki w Pucharze Polski.
W bieżącym sezonie obydwa zespoły obniżyły loty. Flota jest ósma, Amica dziesiąta, z 13 punktami i bramkami 15-12. Jednak, że możliwości drużyny są większe wskazują wyniki niektórych meczów u siebie. Amica II jest dotąd jedynym zespołem, który pokonał liderujący TKP Toruń, wygrała też m.in. z Kaszubią i Chemikiem. Zremisowała z Turem, przegrała z Lechią. Na wyjeździe wygrała 5-0 z Lechem II (kilka dni później na tym samym stadionie pierwsze zespoły niemal skopiowały wynik; było 4-0 dla Amiki), resztę przegrała, w tym z dwiema ostatnimi drużynami: Unią Tczew i Mieszkiem. Czyli drużyna jest bardzo nieobliczalna i można spodziewać się po niej wszystkiego. Będzie mogła wzmocnić się pierwszoligowcami, jako że ekstraklasa w ten weekend nie gra. Na liście strzelców tradycyjnie mrowie, ale żaden z zawodników nie strzelił dotąd więcej niż dwie bramki. Zdobywcy dwóch goli to Bieniek, Dereżyński, Lisowski, Pek i Tarnowski, natomiast po jednym strzelili, Borys, Gregorek, Kowalczyk, Łudziński i Rzepecki. W dotychczasowych meczach Floty z Amicą II po 7 zwycięstw każdej ze stron, 2 remisy (obydwa w sezonie 1996/97), bramki 25-22 dla Floty.
Na innych boiskach najciekawiej zapowiada się kujawsko-pomorskie derby Chemik - TKP. Nie tylko dlatego, że gra trzecia drużyna w tabeli z liderem, ale także z uwagi na znane bydgosko-toruńskie stosunki. Faworytem są oczywiście torunianie, ale wiadomo jak to w derby, i to jeszcze takim! Nie mniej interesujący miał być inny derbowy mecz, Lechia - Kaszubia, ale na prośbę gości został przełożony na 13 listopada, już po zakończeniu rundy jesiennej. Tym razem, co się rzadko zdarza, nie będzie za to derby Wielkopolski. W każdym więc z pozostałym meczu wystąpi po jednym zespole z tego województwa. Najciekawszy chyba Kotwica - Obra. Dodatkowe zainteresowanie wzbudza, jak kołobrzeżanie pogodzą ligę z rozgrywkami grupowymi Pucharu Polski. Wczoraj spisali się rewelacyjnie zwyciężąjąc jeszcze niedawnego pierwszoligowca - Górnika Polkowice 3-1. Wicelider - Unia Janikowo - jedzie do Gniezna. Gospodarze zbierają dobre noty za grę, ale wyniki fatalne i w ich rezultacie ostatnia pozycja. Goście odwrotnie, bardzo krytykowani, lecz punkty gromadzą i są na barażowej pozycji, ale lider jest na razie poza zasięgiem. Szansa na powiększenie dorobku punktowego przed Unią Tczew, Turem i Wartą, podejmującymi u siebie zespoły z dolnych rejonów - odpowiednio: Lecha II, Odrę i Pogoń II.
Co przyniesie XI kolejka? Na pewno nie przyniesie zmiany lidera. Mało jest też prawdopodobna zmiana na II pozycji. Porażka Unii Janikowo w Gnieźnie jest mało prawdopodobna, ale gdyby nawet to zmiana wicelidera będzie możliwa tylko w razie zwycięstwa Kotwicy nad Obrą i nie wygrania meczu przez Chemika. W razie porażki Unii, przy jednoczesnych zwycięstwach Chemika i Kotwicy o kolejności zdecydują bramki, a te na dziś najlepsze ma Unia. Kaszubia i Lechia nie grają, więc na pewno nie dogonią janikowian. Flota, przy bardzo dobrym układzie może wyjść nawet na III pozycję! Ale do tego oprócz zwycięstwa nad Amicą potrzebne są też porażki Chemika z TKP i co najwyżej remisy Kotwicy z Obrą i Tura z Odrą. Można też spaść na miejsce dziewiąte lub dziesiąte.
Ale najpierw mecz z Amicą II. W sobotę 09 października, o godzinie 14:00 w Świnoujściu przy ul. Matejki 22. Zapraszamy. Dochód z biletów jest jak zawsze przeznaczony na pierwszy zespół.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Niedziela, 03 października 2004
Dreszczowiec w Janikowie

A więc za nami 10 kolejek. Równo dwie trzecie rundy jesiennej i trzecia część całych rozgrywek. To już spory fragment. Na prowadzeniu trzy zespoły z woj. kujawsko-pomorskiego. Ten okręg jest reprezentowany przez trzy drużyny i zajmują one trzy pierwsze miejsca! Tylko gratulować.
Za wydarzenie numer jeden tej kolejki powszechnie uznawano spotkanie TKP Toruń z Kotwicą Kołobrzeg. Wygrali torunianie 3-2. Mecz był dramatyczny, ale to nic w porównaniu z tym, co działo się w Janikowie. Nikogo nie dziwi, że tamtejsza Unia po 20 minutach prowadziła z gdańską Lechią 1-0. Ale w 62 Lechia wygrywała już 3-1 i potem miała stuprocentową szansę na strzelenie czwartego gola. Tymczasem w 85 minucie zrobiło się 4-3 dla Unii. Na krótko. Minutę później było już 4-4 i gdy wydawało się, że mecz zakończy się podziałem punktów Unia w doliczonym czasie strzeliła zwycięskiego gola! Takie dramaty nie są w Lechii nowością, ale dotąd kończyły się one szczęśliwie dla biało-zielonych na tyle, że to oni strzelali ostatniego gola. W 1985 w meczu ze Śląskiem (I liga) było od 2-0, poprzez 2-4 do 4-4. Z kolei w 1992 u siebie ze Stilonem (II liga) oraz w 1949 w Warszawie z Legią (ekstraklasa) Lechia remisowała po 4-4 przegrywając do przerwy 0-4! Wracając do meczu wczorajszego, to na gest zdobył się burmistrz Janikowa, który poczęstował kibiców Lechii, przybyłych w liczbie ok. 400, grochówką z kuchni polowej.
Flota grała w Szczecinie, też był dramat, bo jedyna bramka padła 4 minuty po czasie. Na szczęście tym razem z happy endem dopięła się sprawiedliwość. Ale kibice którzy jechali do Szczecina nie liczyli na bezbramkowy remis, spodziewali się gradu bramek, może nawet z obu stron, a tu tylko jeden rodzynek i to tuż przed zamknięciem. A gdyby sędzia doliczył minutę mniej?
Nie narzekajmy, są punkty i to się tylko liczy. Dzięki temu utrzymaliśmy ósme miejsce. Do tego doszło, że trzeba wygrywać na wyjazdach, żeby utrzymać ósme miejsce! Wprawdzie mamy bramki lepsze od Tura, ale niestety przegraliśmy bezpośredni mecz. Niestety, Krzysztof Mikuła opuścił fotel lidera listy strzelców. Jarosław Maćkiewicz z Toruńskiego KP strzelił Kotwicy dwie bramki i ma już 10 goli.
W meczu outsiderów ważne punkty zdobyła chojeńska Odra pokonując 1-0 Mieszko Gniezno. Sytuacja gnieźnian, mimo pochlebnych opinii za grę, staje się już bardzo poważna
Na pozostałych boiskach bez rewelacji; planowe derbowe zwycięstwa Obry nad Wartą i Kaszubii nad Unią Tczew oraz remisy Lecha II z Chemikiem i Amiki II z Turem. Jedynym więc zespołem który wygrał na wyjeździe jest Flota.
I jeszcze przykre spostrzeżenie. Bardzo w ostatnim czasie obrywa się zachodniopomorskim sędziom. Zdaniem nie tylko kibiców, ale i dyrektora Lechii, Maciej Wieczorek uznał podobno co najmniej trzy nieprawidłowe bramki dla Unii, Piotr Gałązka wyrzucił w Kościerzynie na trybuny trzy osoby (w tym trenera) z ławki rezerwowych gospodarzy! We wrześniu boisko w Kościerzynie opuścili zawodnicy Obry za sprawą sędziego Demczura. Nie byłem na tych meczach, nie wiem jaka jest prawda, ale jest bardzo przykre, że największe awantury związane z sędziowaniem kojarzą się z Pomorzem Zachodnim. Na szczęście meczów Floty sędziować oni nie mogą.

tg

Niedziela, 03 października 2004
Kamień z serca
Pogoń II Szczecin - Flota 0-1 (0-0)


0-1 Andrzej Noga - 90+4
Fot. M. Opala

Flota:  Sergiusz Prusak, Damian Baran, Andrzej Miązek (76, Waldemar Broniecki), Marcin Bochen, Marek Niewiada, Andrzej Noga, Daniel Mężydło (63, Marcin Łapiński), Krzysztof Mikuła, Dariusz Ciołek (80, Piotr Podolski), Marek Łapiński, Arkadiusz Piasecki (46, Łukasz Cebulski)
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Pogoń II:  Tomasz Bogatko, Piotr Celeban, Dawid Chwałek, Adam Liszczak, Dawid Kamrowski, Patryk Bejnierowicz, Honorat Stróż (72, Inglot), Marek Kowal, Robert Śliwiński (90, Orłowski), Krzysztof Bodziony, Piotr Śnieg (76, Cezary Przewoźniak)
Trener: Sławomir Rafałowicz

Żółte kartki:
Pogoń II: Bejnierowicz - 31
Flota: Mężydło - 61, Broniecki - 87, Niewiada - 89, D. Ciołek - 90

Sędziowali: Marek Kotlarz, Marek Opaliński, Jacek Ozga (Legnica)
Obserwator: Włodzimierz Supeł (Kalisz)

Widzów: 1000, w tym ok. 150 kibiców Floty.

Są punkty, są punkty. Szczęśliwie, bo rzutem na taśmę, ale z przebiegu gry całkowicie zasłużenie, trzy punkty wyjechały do Świnoujścia. Bramka padła w czwartej minucie czasu doliczonego, a że druga połowa zaczęła się o 16:05, więc jeszcze o 16:53 było 0-0. Ci, co nie dostali zawału cieszą się.
W meczu tym Flota miała praktycznie cały czas przewagę, jednak liczba niewykorzystanych sytuacji woła o pomstę do nieba. Na szczęście tym razem się nie zemściły. Co się dzieje? Nie można przecież wykorzystywać wszystkiego, ale takiej nieskuteczności nie było we Flocie od dawna. Trzeba chyba intensywniej poćwiczyć wykańczanie. A może przyczyna tkwi w koncentracji lub psychice?
Piersze groźne, bliźniacze sytuacje miały miejsce pod bramką Pogoni w 8 i 10 minucie. Daniel Mężydło dośrodkowywał przy linii bramkowej i w obu przypadkach Krzysztof Mikuła nieco spóźnił się ze strzałem. W 12 krzyżowe podanie do Mikuły, ten strzela nad bramką. Pierwsza groźna akcja gospodarzy w 14 minucie, ostro z 18 m strzela Bejnierowicz, ale Prusak pięknie broni. Dwie minuty później sznase mają Piasecki i Mężydło, ale bramka Bogatki ciągle zamknięta na kłódkę. W 23 Niewiada ładnie podaje do Mężydły, ten jednak z bliska posyła futbolówkę ponad bramką. W 34 ładne zagranie Barana z prawej strony do Mikuły, ten strzela z woleja, lecz bramkarzowi z pomocą słupka udaje się wybić na róg. Minutę później Mikuła po podaniu Mężydły strzela obok słupka. W 43 Mikuła z wolnego zagrywa na głowę Miązka, ale i ten strzał wychodzi nad poprzeczką. Przed samą przerwą dość kuriozalna sytuacja: Prusak wybija piłkę wysoko nogą, ta 35 m przed bramką Pogoni odbija się od ziemi, i ponad głowami zawodników leci dalej, trafia w końcu do Mikuły, który po chwili jest sam na sam z Bogatką, jednak piłka ociera się o poprzeczkę i wychodzi ponad bramką.
W 55 minucie Mikuła wybija kolejny rzut wolny. Piłka trafia w pole karne do Miązka, który jednak w zamieszaniu ją traci. Portowcy wyprowadzają szybką kontrę i po chwili Śliwiński jest sam na sam z Prusakiem, który broni nogami. W 72 po podaniu Andrzeja Nogi Mikuła znowu strzela z woleja, niestety znowu niecelnie. W 86 w dogodnej sytuacji jest Baran ale strzela zbyt lekko. Wskazówka zegara minęła cel, ciągle 0-0. Co to za wynik? Żeby chociaż 3-3, byłby to wynik godny Pogoni II, w meczach której średnio pada pięć bramek. Remis, w dodatku bezbramkowy, nie urządza nikogo. Sędzia przedłuża mecz o 4 minuty. Ma prawo, było 6 zmian i 5 kartek. Rzut wolny wybija Mikuła, wrzuca na pole karne, obrońcy wybijają na prawe skrzydło Floty, gdzie dopada ją Baran, ponownie wrzuca w pole karne, tym razem trafia ona do Andrzeja Nogi, który strzałem z bliska robi to, w co mało kto już wierzył. Trzeba jednak wierzyć i grać do samego końca. Odzyskujemy więc to, co straciliśmy w Turku. Koniec meczu, głęboki oddech z ogromną ulgą. Ufffff... Mieliśmy szczęście, ale podobno sprzyja ono lepszym.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Czwartek, 30 września 2004
Najkrótszy wyjazd

Każdego roku gramy mecze derbowe, ale do wojewódzkiej metropolii ostatni raz jechaliśmy na ligę ponad sześć lat temu, wiosną 1998 roku (0-1 ze Stalą Telgom, w barwach której grał wówczas m.in. Andrzej Miązek). Tym razem jedziemy na Twardowskiego.
Rezerwy Pogoni spisują się dotąd zgodnie z oczekiwaniami. Nie chodzi tu o pozycję w tabeli lecz amplitudę wynikową. Nie inaczej zresztą spisuje się Lech II. Amica II się nieco ustabilizowała, ale nadal jest bardzo nieobliczalna. W meczach z udziałem rezerw pierwszoligowców pada zwykle dużo bramek, trafiają się wysokie wyniki zarówno na plus jak i minus, a już zupełnie nie do przewidzenia są potyczki między nimi.
Jeśli chodzi o strzelanie i tracenie bramek to tu zdecydowanie dominuje Pogoń. Portowcy strzelili dotąd 19 bramek co daje jej trzecie miejsce w grupie po TKP (24) i Kaszubii (22). Jeżeli chodzi o straty bramkowe to największe mają do spółki (po 25) Pogoń i (a jakże!) Lech. W meczach Pogoni padły łącznie 44 bramki, co daje średnią prawie 5 na mecz! Najgorszy pod tym względem był występ w Gdańsku (0-2). Za to w Kościerzynie padł wynik 6-3 dla gospodarzy! Poza meczem z Lechią szczecinianie nie strzelili bramki w Bydgoszczy, z dotychczasowych przeciwników jedynie Unia Tczew nie strzeliła im bramki. U siebie jednak Pogoń zawsze strzela minimum dwa gole. Jak więc widać, ze skutecznością z ostatnich meczy w Szczecinie nie będzie czego szukać. Najlepszym strzelcem Pogoni II jest do tej pory Patryk Bejnierowicz (w ubiegłym sezonie Zorza Dobrzany), zdobywca czterech goli. Resztę strzelili: P.Celeban i Śliwiński po 3, Niedźwiecki i Kowal po 2 oraz Bodziony, Chwałek, Gajewski, Kamrowski i Liszczak po 1. Pierwszy zespół Pogoni gra w sobotę, więc rezerwy będą mogły się wzmocnić zawodnikami, którzy w Płocku zagrają nie dłużej niż 45 minut.
Dziesiąta kolejka stać będzie pod znakiem pojedynków derbowych. W Wielkopolsce spotkają się Amica II z Turem oraz Obra z Wartą, a więc dwaj ostatni rywale Floty. Ja stawiam w tym meczu na Obrę. W regionie kaszubsko-kociewskim spotkanie Kaszubii z Unią Tczew. Czwartym derby jest mecz Pogoni II z Flotą. Najciekawsze jednak spotkania odbędą się w Kujawsko-Pomorskiem. W Toruniu podrażniony lider podejmuje, Kotwicę Kołobrzeg, zaś w Janikowie Unia gra z Lechią Gdańsk. W Chojnie spotkają się dwa ostatnie zespoły; przegrany będzie miał już bardzo poważne kłopoty. I wreszcie Lech II - Chemik. Goście walczyć będą o utrzymanie kontaktu z czołówką, gospodarze o wyjście ze strefy zagrożonej. Też może być ciekawie.
Mecz Pogoń II - Flota w niedzielę, 03 października o godzinie 15:00 na stadionie Pogoni w Szczecinie.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Czwartek, 30 września 2004
Piłka jest okrągła

Ukazała się w sprzedaży książka autorstwa najsławniejszego polskiego trenera i jednej z najbardziej zasłużonych dla polskiego futbolu osób - Kazimierza Górskiego. Przypomnijmy, że ów 83-letni dziś lwowiak z pochodzenia osiągnął z naszą reprezentacją najlepsze wyniki szkoleniowe w historii polskiego futbolu, jak: złoty i srebrny medal olimpijski, trzecie miejsce w Mistrzostwach Świata 1974. Poza tym niezapomniane mecze jak choćby Polska - Anglia (2-0 i 1-1)w 1973 czy 4-1 z ówczesnym wicemistrzem świata - Holandią w eliminacjach Mistrzostw Europy w 1975 roku. Rozegrał też jeden mecz w reprezentacji, ale nie był to udany występ (0-8 z Danią w Kopenhadze). Książka jest wyceniona na 35 zł, waży 66 dag, zawiera 336 stron w formacie B5. Na pewno warto ją mieć w swoim zbiorze.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Poniedziałek, 27 września 2004
Zdjęcia z meczu z Wartą

Dzięki niezawodnemu Pawłowi Dodkowi mamy w galerii kolejnych 12 zdjęć, tym razem z sobotniego meczu z Wartą. Jak zawsze serdecznie dziękuję. Tym razem jednak jeszcze większe podziękowania należą się webmasterowi MegaNetu za zwiększenie nam przydziału miejsca na serwerze, dzięki czemu możemy nadal wzbogacać naszą stronę o nowe zdjęcia, nie usuwając starych. Dziękuję bardzo w imieniu Czytelników.  

Flota - Warta w obiektywie


tg

Niedziela, 26 września 2004
Czy Obra jest tak dobra?

Największą sensacją, a skutkiem tego największym wydarzeniem IX kolejki był wczorajszy remis w Toruniu liderującego TKP z Obrą Kościan. W tym świetle innego koloru nabiera ubiegłosobotnia porażka Floty w Kościanie. Czy jest to chwilowa zadyszka torunian, czy początek kryzysu? Na ich szczęście grają dwa mecze pod rząd u siebie. Tyle, że kolejnym przeciwnikiem będzie Kotwica i raczej nie będzie mniej wymagająca niż Obra.
Nieco mniejszego kalibru, ale też niespodzianką jest porażka rezerw z Amiki w Gnieźnie. Recenzje jakie słyszałem o grze Mieszka w tym sezonie były dość pochlebne, więc musiała ona w końcu zaowocować wynikiem, ale Amica to Amica, jedyny dootąd pogromca TKP. Okazuje się, że z outsiderem może być trudniej niż z liderem. Wronczanie objęli prowadzenie już w 4 minucie i potem najwyraźniej zlekceważyli rywala.
Ale to nie jedyny przypadek odwrócenia losów meczu o 180 stopni w dniu wczorajszym. Pomału specjalistą od takich wyczynów robi się Tur. Turkowianie przegrywali z Pognią II w 68 minucie 0-2, jeszcze w 81 Pogoń prowadziła, a jednak wynik końcowy 4-2 dla Tura. Taki wynik w meczu z udziałem rezerw portowców to nie rzadkość, przeciwnie: normalka. W ich 9 meczach padły już 44 gole, tyle że większość dla przeciwników. To nasz najbliższy przeciwnik, a więc panowie flotowcy regulować celowniki, bo Pogoń nawet jak przegrywa to strzela bramki!
Flota planowo wygrała z Wartą. Po sfrustrowanym zespole pod ogromną presją wyniku nie spodziewaliśmy się olśniewającej gry, ale chcieliśmy punktów. I tak się stało. Warta straciła drugą wyjazdową bramkę w tym sezonie, ale pierwszą z gry, choć po stałym fragmencie gry (rzut rożny). Największą jednak sensację sprawiła wczoraj pogoda. Przez fragment drugiej połowy deszcz padał... na połowie boiska. I to tej od strony lądu!
Na pozostałych boiskach też zgodnie z planem. Tczewska Unia nie sprostała swej imienniczce z Janikowa, a ta wkorzystując potknięcie lidera zmniejszyła dystans do 4 punktów. Wraz z nią w pościgu Kotwica i Lechia, choć ta druga męczyła się z beniaminkiem z Chojny aż do 86 minuty, dopiero efektowny strzał Tomasza Borkowskiego z rzutu wolnego przyniósł upragnione 3 punkty. W jedynym pojedynku zespołów z czołówki Chemik pokonał Kaszubię spychając kościerzynian na szóste miejsce. Coraz wyżej pnie się Tur - jest już siódmy i miejsce spadkowe w tej rundzie już mu chyba nie grozi. Flota wykorzystując wyjazdowe straty sobotniego rywala oraz Obry i Amiki II skoczyła na miejsce ósme.
Za tydzień dziesiąta kolejka. Najciekawiej zapowiada się spotkanie TKP z Kotwicą oraz Unii Janikowo z Lechią. Kolejka ta stać będzie pod znakiem derbów. Najciekawsze chyba w Wielkopolsce: Obra - Warta oraz Amica II - Tur. Na Wybrzeżu Gdańskim spotkanie Kaszubia - Unia Tczew, a u nas Pogoń II - Flota, miejmy nadzieję, że tym razem niespodzianki nie będzie. Mecz odbędzie się w niedzielę, 03 października o godzinie 15:00 w Szczecinie. Tylko wojewóztwo kujawsko-pomorskie nie będzie mieć bratobójczych pojedynków. Poza wspomnianymi meczami w Toruniu i Jankowie, Chemik jedzie do rezerw Lecha. I wreszcie w Chojnie spotkanie o... ostatnie miejsce pomiędzy Odrą a Mieszkiem.

tg

Sobota, 25 września 2004
Ważne są punkty
Flota - Warta Poznań 1-0 (0-0)


1-0 Łukasz Cebulski - 63
Fot. M. Opala

Flota:  Rafał Sitko, Damian Baran, Andrzej Miązek, Marcin Bochen, Marek Niewiada, Andrzej Noga (84, Waldemar Broniecki), Krzysztof Mikuła, Piotr Podolski [m] (55, Jarosław Śliwiński [m]), Marek Łapiński [m] (46, Dariusz Ciołek), Daniel Mężydło, Arkadiusz Piasecki (30, Łukasz Cebulski)
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma
Kierownik drużyny: Leszek Zakrzewski

Warta:  Artur Topolski, Dariusz Cudny, Piotr Tomaszczak, Czesław Owczarek, Tomasz Magdziarz, Tomasz Rybarczyk, Tomasz Lewandowski (62, Przemysław Małecki), Bartłomiej Konieczny, Przemysław Otuszewski [m], Tomasz Bzdęga [m], (80, Paweł Rydlewski [m]), Krzysztof Piosik (70, Damian Ludwiczak).
Trener: Jarosław Araszkiewicz
Asystent: Czesław Owczarek
Kierownik drużyny: Karol Majewski

Żółte kartki:
Flota: Mikuła (36), Śliwiński (58), Baran (80),
Warta: Cudny (63)

Sędziowali: Dariusz Mikuliszyn, Paweł Suska, Jan Suchecki (Zielona Góra).
Obserwator: Wiesław Szwarc (Gdynia)

Widzów: 600

Na pewno nie był to mecz, który będzie się długo wspominać. Prawdopodobnie po dwóch latach wszyscy będziemy mieć kłopoty z przypomnieniem sobie wyniku, a tym bardziej szczegółów. Ale się odbył - i co najważniejsze - zakończył pomyślnie.
Myślę, że dał on odpowiedź na pytania dlaczego Warta dotąd straciła tylko jedną bramkę na wyjazdach oraz dlaczego tak mało strzela (nie licząc wybuchów w Tczewie i z Lechią). Właściwie Warta to jedna wielka formacja obronna. Wybitni specjaliści od przecinania lotu piłki, od przeszkadzania, wyskoków, gorzej natomiast z wyprowadzaniem kontrataków, jeszcze gorzej z wykańczaniem.
Różnych chwytów ima się tonący. Flota jeszcze wprawdzie nie tonie, ale ostatnie wyniki były - delikatnie mówiąc - niezadowalające. Postanowiono więc zastosować nową formę odnowy biologicznej, polegającej na zamknięciu zawodników na dwie minuty w... zamrażarce, w bardzo niskiej temperaturze. Brrrrrrrrrr, palce sztywnieją na samą myśl, nie odważę się napisać o jakiej temperaturze mówiono. Nie mniej serdecznie dziekuję, w imieniu zarządu, Morskiemu Centrum Odnowy Biologicznej "Promenada" - prezesowi Andrzejowi Lebdowiczowi za umożliwienie tego eksperymentu.
W każdym razie zawodnikom nie można odmówić ambicji i woli walki. Choć, prawdę mówiąc, wszyscy zagrali ponizej indywidualnych możliwości, przynajmniej jeśli chodzi o tych z podstawowej jedenastki.
Zapiski z tego meczu są bardzo ubogie. Pierwsza godna odnotowania sytuacja miała miejsce w 15 minucie. Po wolnym wykonywanym przez Mikułę przy samej bramce znalazł się Noga, ale nie trafił czysto w piłkę. W 23 z ostrego kąta próbuje najskuteczniejszy strzelec Warty - Magdziarz, na szczęście piłka wychodzi tuż obo słupka. 10 minut później po podaniu Barana Mikuła uderza z woleja, ale Topolski wybija na róg. W 41 zza linii pola karnego z nienacka uderza Noga, ale w sam środek bramki i Topolski nie ma kłopotu z wyłapaniem. W odwecie z narożnika pola karnego strzela Bzdęga, ale Sitko jest na posterunku. Tuż przed przerwą Rafał Sitko ponownie pokazuje kunszt, wybijając na róg strzał Lewandowskiego. Jeszcze przed przerwą Rybarczyk strzela tuż nad poprzeczką.
Po zmianie stron, w 50 minucie, Sitko ubiega szykującego się do zdobycia bramki Magdziarza. Dwie minuty później z ostrego kąta próbuje Niewiada ale Topolski łapie. W 63 rzut rożny wybija Daniel Mężydło. Piłka odbija się od kilku zawodników obu drużyn, w końcu trafia na głowę Cebulskiego, który uistala wynik. Później godny odnotowania jest już tylko strzał Piosika z 11 metrów obroniony przez Sitkę, w 69 minucie. Flota widząc, że Warta nie jest bardzo groźna w napadzie, wzmacnia obronę. Między innymi za Nogę wchodzi Broniecki. Wynik zostaje więc dowieziony do końca i możemy cieszyć się z punktów.
W tym meczu nie grali kontuzjowani Przemysław Ciołek i Marcin Łapiński oraz pauzujący za czerwoną kartkę Sergiusz Prusak. Nie w pełni sił był tez Mikuła, dlatego nie potępiajmy go za niewykorzystane zagrania, niecelne podania, czy nie dojścia do piłki. Każdy obrót sprawia mu nadal ból. Ale dzięki temu że grał, praktycznie unieszkodliwiony był pilnujący go Dariusz Cudny, który mimo młodego wieku lubi strzelać Flocie bramki.
Wynik uważam za sprawiedliwy. Ani Flota nie zasłużyła na strzelenie drugiego gola, ani Warta na pierwszego. W świat poszedł wynik i z tego się cieszmy.

Waldemar Mroczek

Piątek, 24 września 2004
Nowa panorama stadionu!

Dzięki naszemu stałemu współpracownikowiDanielowi Szyszowi, adminowi strony eswinoujscie.pl/ w dziale Informacje/Stadion jest już nowa panorama stadionu, na której pięknie widać wyremontowaną trubunę z napisem "Flota". Niestety widać także vis a vis, ale może to właśnie będzie najlepszą motywacją do tego, by nie zwlekać z remontem pozostałej części trybun.
Aby przejrzeć nową panoramę naszego stadionu wystarczy kliknąć link "Stadion" na lewym marginesie lub klikając poniższy napis pobrać bezpośrednio ze strony e-Świnoujście. Gorąco polecam.  

Panorama stadionu


tg

Środa, 22 września 2004
Czy Warta jest coś warta?

W najbliższy weekend piłkarze II grupy III ligi wybiegną na boiska po raz dziewiąty w tym sezonie. Flota, po raz czwarty z rzędu zmierzy się z przeciwnikiem z Wielkopolski - tym razem będzie to poznańska Warta. Jak wiadomo dwukrotny Mistrz Polski, 18 sezonów w ekstraklasie, nawet korzystny bilans: w 410 meczach 423 punkty i bramki 841-733, dwudzieste miejsce w tabeli wszechczasów. Cóż jednak z tego, skoro ligowa kariera zakończyła się w roku 1950, z króciutkim przypomnieniem o sobie w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych?
Odpowiedź na zadane w tytule pytanie poznamy w najbliższą sobotę zanim się ściemni. Po kościańskim sparzeniu nie podejmę się oceny czy Warta jest mocna czy słaba - pokaże to boisko. Wyniki nic nie mówią o możliwościach poznaniaków, nawet jakby zacierały prawdę. Trafiły im się wprawdzie dwa wysokie pod rząd zwycięstwa nad klubami pomorskimi (6-0 w Tczewie i 5-1 z Lechią), ale jak już pisałem wcześniej było to w okresie środowych gier i obaj przeciwnicy mieli skrócony odpoczynek po meczach z... Flotą. Flota jak wiadomo zawodzi, ale nikt nie wygrywa z nią spacerkiem. W pozostałych siedmiu meczach warciarze strzelili... jedną bramkę. Pierwszego gola zdobyli w piątej kolejce, po szóstej mieli ich już... jedenaście! Nie zanotowali kompromitujących występów, ale u siebie stracili aż siedem punktów, przegrywając 0-2 z TKP oraz remisując z Turem i Chemikiem. Ale teraz zagrają na wyjeździe, a tu tylko jedna porażka 0-1 z Kotwicą. Poza tym bezbramkowe remisy z Lechem II i Mieszkiem oraz wspomniany tczewski pogrom. Na wyjazdach zatem stracona tylko jedna bramka i to z rzutu karnego! Jak więc widać, po tej analizie wiemy o sobotnim przeciwniku jeszcze mniej niż przed rozgrywkami. Na liście strzelców siedmiu zawodników. Najskuteczniejszy jest do tej pory Tomasz Magdziarz - 4 gole. Pozostałe strzelili: Bzdęga i Lewandowski po 2 oraz Małecki, Piosik, Rydlewski i Wojciechowski. Na dziś Warta zajmuje o jeden szczebel wyżej od Floty, mając tyle samo punktów, ale znacznie korzystniejsze bramki 12-5.
W drużynie Floty na pewno nie zagra kontuzjowany Przemysław Ciołek oraz pauzujący za czerwoną kartkę Sergiusz Prusak. Pod znakiem zapytania stoją występy Krzysztofa Mikuły i Marcina Łapińskiego, którzy jeszcze nie trenują, ale lekarze dwoją się i troją by do soboty byli w pełni sił.
Mecz Flota - Warta w sobotę o godzinie 15:00 na stadionie przy ul. Matejki w Świnoujściu. Zapraszamy. Dodajmy otuchy swoją obecnością, pokażmy że jesteśmy z nimi nie tylko wtedy gry wygrywają. Złośliwcy i szydercy niech lepiej zostaną w domach, tu są niepotrzebni.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Środa, 22 września 2004
Puchar Polski
Czy Kotwica pomści Flotę?


Czy to trofeum nadal będzie profanowane nieuczciwym sędziowaniem?

Wczoraj i dziś mecze Pucharu Polski. Po raz pierwszy według nowej formuły, na wzór Ligi Mistrzów. Zaczyna się faza grupowa, na placu boju zostały 32 drużyny, w tym 13 I-ligowych (bez Cracovii, wyeliminowanej wcześniej przez Skalnik Gracze), 11 II-ligowych (oprócz Widzewa i zespołów zajmujących ostatnie sześć miejsc, tj. Ruchu, Zagłębia, Mławy, Radomiaka, Jagiellonii i Radomska) oraz 8 zespołów z niższych klas rozgrywkowych (poza wspomnianym Skalnikiem Gracze są to: Kotwica Kołobrzeg, Tłoki Gorzyce, Koszarawa Żywiec, Mazowsze Grójec, Olimpia Sztum, Drwęca Nowe Miasto Lubawskie i Stal Mielec). Do następnej rundy (1/8 finału) awansują dwa zespoły. Z naszej grupy III ligi w boju pozostała jedynie kołobrzeska Kotwica. Na początek przyszło jej grać z Amicą Wronki, niemal w rocznicę spotkania naszej Floty z tąże Amicą. Mecz dziś o 18:00 we Wronkach.
Nowa formuła ma podobno uatrakcyjnić te rozgrywki. Czy tak się stanie? Mam wątpliwości. Dla każdego uczestnika to sześć dodatkowych terminów, z których cztery wypadają pomiędzy ligą, czyli we wtorki i środy, zaś dwa w weekendy po zakończeniu rozgrywek ligowych. Zakończenie nastąpi 05 grudnia. Czy rzeczywiście będzie ciekawiej i atrakcyjniej? Weźmy grupę I: grają w niej Wisła Kraków, Szczakowianka Jaworzno, Tłoki Gorzyce i Koszarawa Żywiec. Czy walka będzie emocjonująca do samego końca, czy Wisła i Szczakowianka od razu odskoczą? Jeśli to drugie, to jakie będzie podejście poszczególnych drużyn do meczów listopadowo-grudniowych?
Inną formą wzmożenia zainteresowania mają być transmisje telewizyjne. Tyle, że większość będzie kodowana.
Mnie osobiście wydaje się, że znacznie lepszą propagandą dla rozgrywek byłoby sensowne rozstawianie drużyn i uczciwe sędziowanie. Jest potworną obrzydliwością, gdy ściany muszą pomagać Goliatom. Jeśli tak ma być, to lepiej od razu ustalać wyniki meczów, po co się męczyć, po co mydlić ludziom oczy rzekomą troską?
Póki co trzymamy kciuki za Kotwicę. I chociaż nie ma nas w tej rywalizacji kategorycznie żądamy obiektywnego sędziowania we wszystkich meczach.

Waldemar Mroczek

Poniedziałek, 20 września 2004
O co gramy?

A więc minęliśmy półmetek rundy jesiennej. To nie był triumfalny przejazd, na pewno roku 2004 nie zaliczymy do udanych, oby następne nie były gorsze. Latem - jak pewnie pamiętacie - robiłem różne zestawienia porównawcze z poprzednią wiosną, co wypadło bardzo niepomyślnie dla roku bieżącego. Niestety, jesień wcale nie jest lepsza. Kadrowo mocni, z niewielkimi od dwóch lat korektami, zajmujemy najniższe z miejsc spokojnych, czyli znacznie bliżej do spadku niż awansu. Na dobrą sprawę zadowoleni możemy być tylko z dwóch występów: z Kotwicą i Lechią. Z dwóch wypadów do Wielkopolski nie przywieźliśmy ani punkciku z konfrontacji z zespołami środka, ale myślącymi bardziej o utrzymaniu niż awansie. Pierwszy raz we współczesnych kontaktach przegraliśmy z Obrą. Po serii siedmiu remisów i pięciu zwycięstw przyszedł czas na sromotną porażkę. Oba zespoły grały osłabione, ale widać Obra ma mocniejsze rezerwy. U nas niestety, zbyt wielu jest niezastąpionych.
Co dalej? Najłatwiej zmienić trenera, ale czy jest to rozwiązanie? Czy to cokolwiek zmieni, szczególnie w trakcie rozgrywek? Zwłaszcza, że zmieniając trenera stracimy prawdopodobnie też doświadczonego stopera, bez którego nijak nie możemy poradzić (wszystkie mecze bez niego w poprzednim sezonie kończyły się wysoką porażką). Chyba nie o to chodzi.
A może przyczyną zastoju w rozwoju drużyny jest po prostu brak celu? Może właśnie to zaniżanie poprzeczki, ten lęk przed większym wyzwaniem jest najlepszą antymotywacją? To zadowolenie ciepłym, III-ligowym fotelikiem?
W każdym sezonie nasza Flota zalicza wysoką porażkę z nisko notowanym przeciwnikiem, który ma potem ogromne kłopoty z utrzymaniem (wyjątek stanowi Amica II). Czy ta chwila nadeszła w sobotę w Kościanie? Oby, choć z grą którą pokazała Obra, na pewno nie jest kandydatem do spadku.
Toruński lider nie zwalnia tempa. Tym razem z kłopotami, ale wygrał 4-3 w wyjazdowym meczu z rezerwami Lecha. Torunianie mają już sześć punktów przewagi, nad próbującym (?) ich gonić kwartetem. Na drugie miejsce powróciła Unia Janikowo, gładko (choć dopiero po przerwie) rozprawiwszy się z Chemikiem Bydgoszcz. Wszystko więc wskazuje na to, że tegoroczne rozgrywki znów toczyć się będą pod dyktando drużyn kujawsko-pomorskich, i że znowu pierwsze miejsce jest zastrzeżone dla beniaminka. Czyżby, aby awansować trzeba było najpierw spaść? Zadziwiająca jest łatwość z jaką nowicjusze przechodzą naszą grupę. To już zaczyna być nudne.
Po porażce w Kościerzynie drugie miejsce utraciła Kotwica, którą wyprzedziły też Kaszubia i Lechia. Jeszcze w tym miesiącu występowaliśmy w Gdańsku w roli profesorów, a dziś co? Lechiści rozłożyli na czynniki rezerwy Amiki, jedynego dotąd pogromcę TKP. Wygląda więc na to, że wyciągnęli wnioski z meczu z Flotą - czy więc Flota wyciągnie wnioski po meczach w Turku i Kościanie?
W Chojnie spotkały się zespoły wymieniane jako poważni kandydaci do spadku. Przez godzinę utrzymywał się bezbramkowy remis, poźniej Odra się rozstrzelała aplikując gościom z Tczewa cztery gole. Rezerwy Pogoni pokonały Mieszka Gniezno, natomiast w Poznaniu spotkali się nasi wielkopolscy sąsiedzi w tabeli, na dodatek najbliższy i poprzedni nasz rywal, czyli Warta i Tur. Mecz zakończył się remisem 1-1, ale to wystarczyło poznaniakom do wyprzedzenia Floty.
W weekend IX kolejka. Flota gra w sobotę o 15:00 właśnie z Wartą. Tym razem nie będzie superatrakcyjnych meczy. Najciekawiej zapowiada się spotkanie Chemika z Kaszubią. Lider TKP gra u siebie z Obrą; jeśli kościaniacy zagrają tak jak z Flotą, może być bardzo ciekawie. Kotwica podejmuje Lecha II a Lechia Odrę, w obu przypadkach faworytami są gospodarze. Goście są natomiast faworytem w spotkaniu dwóch Unii w Tczewie. Kolejka bez derby Wielkopolski podobno nieważna, więc zagrają Mieszko z Amicą II. I wreszcie spotkanie Tura z Pogonią II. Przy bardzo dobrym układzie można wyjść na VIII miejsce, ale można i spaść na XIII. Toretycznie nawet na XIV, ale tu nawet w przypadku porażki Floty z Wartą różnicą trzech bramek, Unia Tczew musiałby wygrać różnicą... czternastu. Poza zasięgiem jesteśmy dla Odry i Mieszka.

tg

Niedziela, 19 września 2004
Sprzężenie złych mocy
Obra - Flota 3-0 (1-0)

1-0 Sikora + zmiana kierunku lotu piłki przez Bochena - 26,
2-0 Pawlak - 88 z karnego
3-0 Marek - 90+2

Flota:  Sergiusz Prusak (do 88), Andrzej Miązek (88, Rafał Sitko), Waldemar Broniecki, Marcin Bochen (46, Łukasz Cebulski), Piotr Podolski (do 67), Marek Niewiada, Andrzej Noga, Daniel Mężydło (67, Dariusz Ciołek), Krzysztof Mikuła, Marek Łapiński, Arkadiusz Piasecki.
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Obra:  Daniel Tomczak, Roman Ciesielski, Mariusz Pawlak, Tomasz Spirzak, Marcin Olejniczak, Marcin Łukaszewski, Krzysztof Sikora, (75, Łukasz Marek), Krzysztof Wróbel, Adam Łuczak (46, Paweł Lisiecki), Maciej Piątek, Dariusz Kostyk (88, Rafał Szpilewski).
Trener: Krzysztof Knychała
Asystent: Piotr Sołtysiak

Żółte kartki:
Flota: Broniecki - 29; Podolski - 58, 67;
Obra: Piątek - 50, Sikora - 55, Marek 81,

Czerwone kartki:
Flota: Podolski - 67 (za dwie zółte), Prusak - 88 (za złapanie za nogi przeciwnika na czystej pozycji)

Sędziowali: Arkadiusz Starobrat, Paweł Wysocki, Tomasz Ignaczak (Mazowsze)
Obserwator: Tadeusz Kluczny (Śląsk)

Widzów: 300

Po raz pierwszy w tym sezonie pod nagłówkiem brak fotografii strzelca bramki dla Floty. Dotąd, czy wygrywali, czy remisowali, czy przegrywali, zawsze ktoś bramkę strzelił. Dziś można by co najwyżej zamieścić bohaterów negatywnych, jak strzelca samobramki (takie estetyczne wyrażenie wymyślił kiedyś katowicki "Sport" lecz z braku charakteru zaniechał stosowania) czy zdobywców czerwonych kartek.
W tym meczu nic nie wychodziło. Zresztą już wyjściowy skład nie był taki, jakim być powinien. Zabrakło kontuzjowanego Marcina Łapińskiego oraz Damiana Barana, który wyjechał w sprawach osobistych. Przemysław Ciołek był na ławce, ale nie nadawał się do gry. Przed czasem boisko opuścili z powodu urazów Bochen i Mikuła, do tego wymuszone zmiany przez czerwone kartki dla młodzieżowca i bramkarza.
W tej sytuacji swe szanse otrzymali Daniel Mężydło i Arkadiusz Piasecki, poźniej także Łukasz Cebulski, Dariusz Ciołek, Damian Wojdat i Rafał Sitko. Niestety brak Damiana Barana i Marcina Łapińskiego, a później także Sergiusza Prusaka był bardzo widoczny. Nic nie ujmując Danielowi Mężydle, dużo brakuje mu do aktualnej klasy Marcina Ł. Co jest przyczyną, bo przecież dwa lata temu tej różnicy nie widzieliśmy? Zbyt mało gry, czy Daniel sam przestał się rozwijać? Pytanie do trenerów i niego samego. Obrona, mimo że z Miązkiem, lecz bez Barana przypominała wyjęte z lodówki masło, topniejące z każdą minutą.
To tylko częściowo tłumaczy wynik. Obra też nie grała w optymalnym zestawieniu. Z powodu wykartkowania nie grało czterech podstawowych zawodników, m.in. Gerard Putz. Wzmocnienia z Groclinu, owszem były, ale nie są one takie na jakie liczono w Kościanie.
Muszę w tym miejscu posypać głowę popiołem i przyznać, że źle zdiagnozowałem zespół gospodarzy, który pokazał charakter, ambicję i rozegrał bardzo dobry mecz. Jeśli nie był to jednorazowany wybuch, na pewno kościaniaków trzeba będzie wykreślić z listy kandydatów do spadku. Nie grali też wcale tak brutalnie, choć to może dlatego, że mecz ułożył się po ich myśli. Wynik jest sprawiedliwy i oddaje sytuację na boisku. Jeśli coś jest nie tak, to tylko że gospodarze marnowali nieprawdopodobne sytuacje, a bramki padały w sposób dość niepopularny: ze strzału samobójczego, z karnego oraz w chwili, gdy na boisku nie było już prawie w ogóle defensywy Floty: Baran nie grał w ogóle, Bochen zszedł w przerwie, Prusak i defensywny pomocnik Podolski dostalić czerwone kartki, a Miązek zszedł by umożliwić wejście rezerwowemu bramkarzowi. Ze stałej defensywy na boisku był więc tylko Waldemar Broniecki, zresztą ostatnio też coraz częściej rezerwowy.
Ten mecz nie był więc do wygrania, chyba żeby się pomyślnie ułożył. A były po temu okazje. W 8 minucie po szybkiej kontrze Tomczak ubiegł w polu karnym Mężydłę. Najlepsza okazja była w 10 minucie, kiedy Noga otrzymał dokładne podanie od Mikuły, lecz mając przed sobą tylko bramkarza nie trafił do bramki. W 11 po wolnym Mikuły Mężydło zbyt długo zwlekał ze strzałem i obrońcy wybili mu piłkę. W 13 pierwsza groźna akcja Obry, zakończona niecelnym strzałem Wróbla z 10 metrów. W 14 z daleka strzela ponownie Wróbel, tym razem broni Prusak. W 17 minucie szarżuje Piątek. Minął Bochena, Broniecki próbował zablokować, na piłkę rzuca się Prusak, ale zawodnik Obry przeskakuje ponad bramkarzem, choć mógł się o niego "potknąć". Piękne sportowe zachowanie, wzór godny naśladowania, oby takich jak najwięcej. W 21 ładna akcja Sikora - Kostyk zakończona strzałem obronionym przez Prusaka. Minutę później Mikuła strzela z wolnego z 35 m, dobitka Nogi wychodzi na róg. W 24 dla odmiany strzał Łukaszewskiego z 25 m tuż nad poprzeczką. Minutę później Prusak wygrywa sam na sam z Piątkiem. Po chwili zagranie z prawego skrzydła Sikory, sytuacja wydaje się niegroźna, ale Marcin Bochen interweniuje bardzo niefortunnie, kompletnie zaskakując Prusaka i gospodarze obejmują prowadzenie. W 33 Prusak wygrywa sam na sam z wypuszczonym w uliczkę Łuczakiem. To nie jest szczyt jego możliwości. Cztery minuty później wychodzi zwycięsko z pojedynku sam na sam z... dwoma zawodnikami Obry. W 39 po błędzie kościańskiej obrony piłkę w polu karnym przejmuje Mikuła, ale strzela ze zbyt ostrego kąta i Tomczak zdołał obronić.
W przerwie opuszcza boisko utykający Bochen, w jego miejsce wchodzi Cebulski. A więc idziemy na całość. W 51 Mężydło po podaniu Nogi strzela z 8 metrów nad poprzeczką. W 53 Mikuła przejmuje piłkę wybitą przez bramkarza Obry, ale strzela ze zbyt dużej odległości, w dodatku niecelnie. W 54 Prusak łapie groźne dośrodkowanie Sikory. Trzy minuty później z podania Sikory Piątek strzela ostro z narożnika pola karnego, Prusak odbija piłkę do góry i dopiero łapie. W 65 Niewiada podaje do Mikuły, ale Tomczak wybija na róg. Chwilę później drugą zółtą, a więc i czerwoną otrzymuje Piotr Podolski. To wymusza zmianę, gdyż na boisku musi cały czas być dwóch młodzieżowców. Za Daniela Mężydłę wchodzi więc Dariusz Ciołek. W 73 akcja Obry trzech na dwóch, Dariusz Kostyk wymanerwowuje obydwóch obrońców Floty i... strzela obok bramki. W 77 piłka ląduje w bramce Prusaka, ale był spalony. W 82 kontuzjowany Mikuła prosi o zmianę. Wchodzi Damian Wojdat. W 83 Piątek w sytuacji sam na sam w boczną siatkę. I wreszcie najbardziej brzemienna 88 minuta. Wbiegającego w pole karne Kostyka Prusak łapie odruchowo za nogi, za co dostaje czerwoną kartkę i rzut karny dla gospodarzy. W ten sposób najlepszy zawodnik na boisku, absolutny bohater meczu, schodzi w niesławie. Kolejna wymuszona zmiana, celem wprowadzenia rezerwowego bramkarza. Na szczęście jest jeszcze taka możliwość. Schodzi Miązek. Rzut karny egzekwuje Mariusz Pawlak. Rafał Sitko, rzuca się w prawidłową stronę, ale piłka przechodzi pod nim. Ostatnie chwile. Przypominam, że na tyłach nie ma Prusaka, Barana, Miązka ani Bochena, a w przodzie Mikuły i Marcina Łapińskiego. Czy gospodarze zdążą to jeszcze wykorzystać? Zdążyli. W drugiej minucie czasu doliczonego Łukasz Marek ustalił wynik meczu.
I na zakończenie słowo o obiekcie. Murawa nadal wzbudza najwyższe uznanie, ale co stało się z krzesełkami, a ściślej ich kolorami? Gdy byłem tam cztery lata temu, tworzyły one na czerwonym tle niebieski napis "Obra". Teraz zupełnie wyblakły, czerwień przeszła w srebro, niebieskie w szary błękit. Napis jest prawie niewidoczny. Czy to samo stanie się z naszym, gdy niebieski wyblaknie, a biały się zabrudzi? Miejmy nadzieję, że przez te lata zmieniła się jakość i nasze krzesełka będą zawsze jak nowe.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Piątek, 17 września 2004
Minął rok i nic się nie zmieniło

17 września. Ta data kojarzy nam się nie tylko z rocznicą sowieckiej agresji na Polskę. Tu w Świnoujściu tego dnia, póki żywi, wspominać będziemy hańbę, jaka miała miejsce w naszym mieście przed rokiem. Całkowite wyzerowanie moralności futbolowej władzy. Nie tylko upadek, ale drwinę i szyderstwo z ideałów sportu, uczciwości, demokracji, poszanowania pracy. Każdą z tych idei Polski Związek Piłki Nożnej cynicznie na naszych oczach zbeszcześcił i podeptał.
Ten pan ze zdjęcia to tylko marionetka w wielkiej machinie draństwa. On dobrze wiedział, że nic mu nie grozi, choćby dopuścił się największej podłości. Był chroniony parasolem pezetpeenowskiej centrali. Za niego kamieniami (dosłownie - bez przenośni!) obrywali inni. Między innymi Leszek Zakrzewski i policjanci. Za co? Za to, że chcieli chronić głowę sprawcy. Człowieka który rozsierdził tłum, aby ochronić go przed gniewem tegoż tłumu.
Jemu oczywiście nic się nie stało. Ojcowie na stołkach jeszcze go pogłaskali, nawet nie pogrozili paluszkiem. Nadal sędziuje, ba - wspina się coraz wyżej. Nikt do dziś nie przeprosił. Winą obarczono tych, co za tę kanalię nadstawili głowy.
W tym wszystkim najbardziej zastanawiające było błędne koło ludzi, którzy mogli i powinni krzyczeć prawdę i wytykać palcami. Tymczasem mieliśmy korowód spychotechniki. Władze klubu obwiniły kibiców zaprzyjaźnionych klubów, kibice brutalnośc policji, policja zarządcę obiektu, ten z kolei klub. Koło się zamknęło. Nikomu nie starczyło odwagi by powiedzieć - to on!
Protest owszem poszedł. I co? Jedyny skutek to przepadek kaucji. Jedynym kryterium okazała się ocena obserwatora (który nota bene zapewniał, że będzie ona niska, ale jakoś bardzo szybko dał się przekonać). Wpłacenie kaucji nie stanowiło wystarczającego powodu do zajęcia się sprawą.
A wszystko dlatego, że Polski Związek Piłki Nożnej jak ognia boi się powtórki z 1983 roku, kiedy do finału Pucharu Polski awansowali trzecio~ i drugoligowiec. Dlatego nie cofnie się przed żadną nikczemnością. Uczciwość, sprawiedliwość - nieważne. Gdyby mi dano 500 zł, przeanalizowałbym najwnikliwiej jak bym potrafił. Oni sprawdzili tylko ocenę obserwatora.
Trwa nowa edycja Pucharu Polski. Maluczcy uważajcie: teraz wy czekacie w kolejce.
Skrzywdzeni, obrażeni, sponiewierani. Nie zapomnimy, nie przebaczymy.
A wszystko to, bo kocham Flotę...

Waldemar Mroczek (Tangens)

Czwartek, 16 września 2004
Usunąć cień Turka

Po niezbyt chwalebnym, acz ciekawym i dramatycznym, występie w Turku, przed naszymi zawodnikami kolejny - nieco krótszy - wyjazd do Wielkopolski, tym razem do Kościana. Z tamtejszą Obrą znamy się lepiej, gramy z nią nieprzerwanie od jesieni 1998 (z Turem od 2002) i wyniki uzyskujemy lepsze. Klasa zbliżającego się rywala, też chyba nie wyższa, więc można być optymistą, choć przestrzegałbym przed odgórnym ustalaniem zwycięzcy.
Pierwszy kontakt Floty i Obry przypada na końcówkę lat siedemdziesiątych, kiedy większości obecnych zawodników nie było jeszcze na świecie. We Flocie te mecze pamięta jedynie Leszek Zakrzewski. Prawdopodobnie wtedy przytrafiła się nam jedyna porażka. Od wspomnianego 1998 roku wyniki meczów Flota - Obra są następujące: 2-2, 2-2, 2-2, 1-1, 0-0, 0-0, 0-0, 3-2, 3-2, 4-1, 2-0, 2-1. W ostatnim meczu bramki strzelili: Olejniczak dla Obry, a dla Floty Mikuła i Marcin Łapiński. Czy zwycięska passa zostanie podtrzymana? Bardzo byśmy chcieli. Za Obrą przemawia własny obiekt, za Flotą aktualny skład. Reszta w morale i psychice. Flota na pewno będzie chciała zrehabilitować się za Turek, Obra jest realnie zagrożona spadkiem, choć na dziś zajmuje niezłe XII miejsce, które raczej spadkowym nie będzie (aby tak sie stało oprócz przegrania barażu przez wicemistrza naszej grupy, do III ligi musiałaby jeszcze spaść Arka (aktualnie V miejsce w II lidze) lub Kujawiak (obecny lider II ligi). Ale spadanie niżej w tabeli będzie coraz bardziej niebezpieczne. Pozycje w tabeli sobotnich rywali są zbliżone, Flota ma zaledwie o dwa punkty więcej. Wniosek oczywisty - w razie porażki zawitamy do grupy spadkowej, a to już nie będzie śmieszne.
W dorobku Obry 7 punktów. Po stronie bramek zdobytych liczba 9, ale 3 pochodzą z walkoweru. Te na boisku strzelali: Piątek i Wojciechowski po 2 oraz Sikora i Putz. Gola strzelił też Kostyk, ale został on unieważniony.
Obra jest w tych rozgrywkach uwikłana w różne afery. Jeden walkower na korzyść i jeden na niekorzyść, do tego mnóstwo czerwonych kartek. Zyskane punkty za nieodbyty mecz w Chojnie (a raczej Pyrzycach), stracone za opuszczenie boiska w Kościerzynie. Poza tym tylko jedno zwycięstwo: 2-1 z Lechią, mimo przegrywania do przerwy, oraz dwa remisy u siebie z Mieszkiem i Turem.
Z innych meczów najciekawiej zapowiada się spotkanie Kaszubii z Kotwicą oraz Unii Janikowo z Chemikiem. Interesująco powinno być też w Poznaniu, gdzie rezerwy Lecha podejmować będą lidera - TKP. Podobno poznaniacy grają o niebo lepiej, gdy... nie wzmacniają się pierwszoligowcami. I liga teraz gra, więc może dojdzie do niespodzianki? Rezerwy Amiki grają u siebie z nieobliczalną Lechią, a Pogoni z outsiderem - Mieszkiem. Na tyłach spotkanie Odry z Unią Tczew. I wreszcie kolejne derby Wielkopolski: Warta - Tur. Tylko co to za Wielkopolska, z której bliżej do Łodzi niż Poznania? No, ale nie my robiliśmy podział administracyjny kraju, więc nie czepiajmy się.
Mecz Obra - Flota w sobotę 18 września, o godzinie 16:00 w Kościanie.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Środa, 15 września 2004
Ostatnia i najbliższa kolejka na głównej!

Otrzymałem niedawno maila od kibica o nicku "Rodan" z propozycją umieeszczania, także na stronie głównej, wyników ostatniej kolejki. Z początku nawet odpisałem z wątpliwościami, czy jest to konieczne, ale że wczoraj wieczorem miałem trochę czasu to i usiadłem do excela i zrobiłem automatyczne tłumaczenie na html, więc aktualizacja nie będzie zajmować już czasu. Oprócz wyników ostatniej kolejki naniosłem też zestaw par na nadchodzącą kolejkę. Stąd od dziś, aby znaleźć te informacje, nie trzeba już wchodzić do podstron, są one na prawym marginesie. Jeśli macie uwagi - forum otwarte, ewentualnie można pisać na maila.

tg


Niedziela, 12 września 2004
Nowe linki

Na zasadzie reakcji łańcuchowej nadeszła propozycja od Mirassa, by jego strona pełniła funkcję działu poświęconego juniorom starszym. Oczywiście nie ma przeciwwskazań, link już umieściłem, ale chciałbym aby zgłosił się jeszcze ktoś do prowadzenia stron juniorów młodszych oraz trampkarzy. Warunek: regularna, bieżąca aktualizacja, szczególnie w sensie wyników.
W dziale Linki dokonałem też pewnej modernizacji. Plansza ukazująca się dotąd jako "Adresy" zmieniła nazwę na "Kluby" i nadal znajdują się tam odsyłącze do stron klubó naszej grupy oraz ze Świnoujścia i okolic; dopisałem też linki do najbardziej wartościowych w sensie informacyjnym stron zajmujących się III ligą, tj. 90 minut, Pomorski futbol i Sportowe fakty. Wszystkie wspomniane linki znajdują się na pasku z lewej strony. bezpośrednio ze strony głównej.

tg


Niedziela, 12 września 2004
Normuje się

Trzecioligowe rozgrywki zbliżają się do półmetka pierwszej rundy. I choć są one dotąd wyjątkowo zwariowane, to jednak paradoksalnie wszystko idzie według tradycji. Na prowadzeniu jak zwykle beniaminek, tym razem z Torunia, który już zdaje się być murowanym kandydatem do mistrzostwa jesieni, i co najważniejsze - najtrudniejsze mecze już ma za sobą. Ma trzy punkty przewagi nad zbierającą nie najlepsze noty Kotwicą i cztery nad lokalnym przeciwnikiem - Chemikiem Bydgoszcz, którego pozycja jest chyba wyższa od posiadanego potencjału. Z trudniejszych meczów jeszcze czekają ich wyjazdy do Bydgoszczy i Gdańska oraz spotkanie u siebie z Kotwicą. Za nimi już m.in. wyjazd do Janikowa, Amica II, Kaszubia i oczywiście Flota. Łatwość z jaką torunianie rozprawiają sie z przeciwnikami jest przerażająca. W dwóch ostatnich kolejkach grali z wiceliderami i zdołali pokonać Unię w Janikowie a wczoraj rozgromili 5-0 Kaszubię.
Na drugie miejsce wyszła Kotwica. Grała wczoraj niezwykle ważny mecz z Unią Janikowo wygrywając 2-0. Tym samym chyba Grzegorz Lewanodwski uratował skórę, zwłaszcza, że strzelił jedną z bramek. Z pewnością natomiast polecą głowy w Janikowie. Ogromne pieniądze poszły na transfery, narobiono sobie smaku graniem w barażach, sprzyjał też terminarz (cztery kolejne mecze u siebie!), a tymczasem janikowianie przegrali trzy mecze z rzędu i nie chciałbym być w skórze trenera Wiśniewskiego.
Jak już pisałem drużyny po meczu z Flotą potrzebują na regenerację sił co najmniej tygodnia. Nie było środowej kolejki, więc korzystająca ze zmęczenia przewciwników poznańska Warta znowu przestała strzelać bramki, zaledwie remisując 0-0 w pobliskim Gnieźnie z outsiderem. Chemik nie miał większych problemów z pokonaniem Odry, Lechia Pogoni II. Pierwsze zwycięstwa odniosły u siebie Unia Tczew (niespodziewane 1-0 nad Amicą II) oraz Tur. Ten drugi niestety kosztem Floty. Szczęście było blisko, gra naprawdę dobra, ale trafiony Tur potrafił się jednak wymknąć. Zamiast więc awansu na IV miejsce ponownie spadamy na IX za Lechię i właśnie Tura, na dodatek po piętach depcze nam Lech II, który dziś, zgodnie z ogólnymi przewidywaniami, pokonał kościańską Obrę.
Na dole coraz poważniejsza staje się sytuacja Odry Chojna i Mieszka Gniezno. Póki co ciułają punkty Lech II, Warta, Obra, Unia Tczew i Pogoń II.
Z czołówki listy strzelców gola strzelili tylko Jarosław Maćkiewicz i Patryk Bejnierowicz, tyle, że w tym drugim przypadku był to gol... samobójczy. Na czele pozostał więc Krzysztof Mikuła, który jako jedyny strzela średnio więcej niż jedną bramkę w meczu. O jedno trafienie mniej ma Robert Gajda z Unii Janikowo, o dwa Piotr Wiśniewski z Kaszubii.
W najbliższy weekend VIII kolejka w przerwie której osiągnięty zostanie półmetek. Flota jedzie do Kościana. Z tą drużyną początkowo wyłącznie remisowaliśmy, później znów wygrywaliśmy. Nie mamy więc nic przeciw podtrzymaniu tej passy zwłaszcza, że przeciwnicy przeżywają kryzys organizacyjny i potencjał Floty jest na pewno o wiele większy. Jednak przeciwnik znany jest z bardzo ostrej gry i boimy się nie tyle o punkty, co kontuzje. Mecz miał być rozegrany w niedzielę, jednak zmieniono termin na sobotę, godz. 16:00.
W innych meczach nie ma szlagierów, ale ciekawie zapowiadają się spotkania Kaszubii z Kotwicą, Unii J. z Chemikiem, Amiki II z Lechią oraz Lecha II z TKP. Dla dolnych rejonów bardzo ważny może okazać się mecz Odry z Unią T. Oczy wielkopolan z pewnością będą zwrócone też na derby Warta - Tur. Szansa na powiększenie dorobku przed Pogonią II, podejmującą u siebie Mieszka.

tg

Niedziela, 12 września 2004
Postrzelony, ale uciekł
Tur - Flota 2-1 (0-1)

0-1 Niewiada - 32
Fot. Maciej Opala
1-1 Grabowski - 75
nadesłał Rafał Arent
2-1 Majewski - 87
z www.tur.turek.net.pl

Flota:  Sergiusz Prusak, Damian Baran, Andrzej Miązek, Waldemar Broniecki, Marcin Bochen, Marek Niewiada, Przemysław Ciołek (89, Daniel Mężydło), Krzysztof Mikuła, Piotr Podolski (78, Dariusz Ciołek), Marek Łapiński, Marcin Łapiński (30, Łukasz Cebulski)
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma
Kierownik drużyny: Leszek Zakrzewski

Tur:  Zbigniew Robakiewicz, Dawid Andrzejczak, Bartosz Grabowski, Robert Hyży, Jacek Kanclerowicz (53, Kossi Sessu), Marcin Kiczyński, Paweł Kupiński (46, Dariusz Nawrocki), Marcin Majewski (90, Szymon Ignaczak), Łukasz Matusiak, Sławomir Sałaciński (63, Piotr Nawrocki), Mariusz Zasada.
Trener: Włodzimierz Tylak
Kierownik drużyny: Mariusz Wachowicz

Żółte kartki: Kiczyński - 89 (Tur), Marek Łapiński - 43 (Flota).

Sędziowali: Zdzisław Sadowski, Ryszard Ciurysek, Grzegorz Ziółowski (Ciechanów, Mazowiecki ZPN).
Obserwator: Zbigniew Kaczan (Opolski ZPN)

Widzów: 1000

Okazuje się, że szkoda jest nie tylko, gdy teściowa wpadnie do studni i się nie utopi. Straconych wczoraj punktów wyjątkowo szkoda. Zwłaszcza, że przez pięć kwadransów nic nie zapowiadało takiego zwrotu. Flota grając naprawdę dobrze, kontrolowała wydarzenia, prowadząc od 32 minuty 1-0. Na pewno do główny wpływ na wynik miał Łukasz Cebulski. To po jego błędzie (strata piłki na środku boiska) dość niemrawi do tej pory turkowianie wyrównali. Łukasz Cebulski miał też w drugiej połowie cztery okazje do podwyższenia wyniku. Nie wiadomo - chwalić za to, że je wypracował czy ganić za niewykorzystanie? Wiadomo, że przy stanie 0-2 gospodarze raczej by się nie pozbierali. Wiara, detetrminacja i walka do końca, bez wątpienia mniej dojrzałych jako zespół gospodarzy, uczyniły niemal cud. Ale po kolei.
Pierwsze ostrzeżenie gospodarze otrzymali już w pierwszej minucie. Marek Niewiada zagrywa na lewo do będącego ostatnio w bardzo dobrzej formie Krzysztofa Mikuły, który strzela z woleja, ale Robakiewicz pokazuje refleks i intuicję. W 3 i 4 minucie dwa zmieszania pod bramką Floty, ale defensywa nie popełnia błędu. W 6 Marcin Łapiński po wolnym Mikuły główkuje obok bramki. Jeszcze w tej samej minucie na czystej pozycji jest Mikuła, ale Matusiakowi udaje się wybić piłkę spod nóg lidera listy strzelców. Rzut rożny tym razem wykonuje Przemysław Ciołek, dokładnie zagrywa na głowę Niewiady, który jednak posyłą piłkę tuż nad poprzeczką. W 14 Kiczyński wybija na 16 metrze piłkę Marcinowi Łapinskiemu - idzie szybka kontra gospodarzy zakończona strzałem Sałacińskiego zablokowanym na róg. W 21 Prusak wybija piłkę tak, że przejmuje ją Mikuła, który nie jest na pozycji spalonej, ale strzela zbyt lekko. W 25 zawodnicy Tura popełniają błąd, szybka kontra Floty zakończona strzałem Marcina Łapińskiego w ostatniej chwili zablokowanym przez Kiczyńskiego. Minutę później Marek Łapiński wybija piłkę będącemu w dogodnej pozycji Hyżemu. W 28 Mikuła z podania Marka Łapińskiego robi rajd, ale uderza trochę nieczysto i Robakiewicz łapie piłkę. W 30 minucie schodzi z boiska kontuzjowany Marcin Łapiński, a zastępuje go Łukasz Cebulski. W 32 następuje wreszcie to, co stać się musiało. Krzysztof Mikuła z wolnego zagrywa idealnie do Niewiady i Robakiewicz wyjmuje piłkę z siatki. Szczęśliwy strzelec zdejmuje i wymachuje koszulką za co zostaje napomniany przez sędziego, ale kartki nie widać. W 37 po rzucie rożnym piłka trafia na głowę Majewskiego, temu na szczęście strzał nie wychodzi, piłka odbija się od ziemi i przejmuje ją Flota. Trzy minuty później kolejny korner dla Tura. Tym razem piłka trafia na głowę Kiczyńskiego, a Prusak z refleksem wybija ją nad poprzeczkę. Udaje się przetrzymać napór gospodarzy po starcie gola i na przerwę schodzimy prowadząc.
Druga połowa nadal toczy się pod dyktando Floty. W 47 Przemysław Ciołek dokładnie podaje do Andrzeja Miązka, ale ten jest w zbyt niewygodnej pozycji. W 53 Cebulski po podaniu Mikuły strzela z półobrotu. W 55 znowu Cebulski strzela z pierwszej piłki, ale Robakiewicz broni. W 70 po akcji Mikuły z Podolskim i Niewiadą Cebulski z ostrego kąta posyła piłkę obok Robakiewicza, ta toczy się wolno wzdłuż linii bramkowej, skąd niestety wybija ją Piotr Nawrocki. Nic nie zapowiada zmiany frontu, tymczasem w 75 Cebulski traci piłkę przy linii środkowej, szybki przerzut na lewe skrzydło, przedłużenie i niestety, wyrównanie. To Bartosz Grabowski, turkowianin od urodzenia choć karnacją przypomina grającego dwa lata temu we Flocie... Celso Rodrigo de Oliveirę "Magrao". Gospodarze dostają wiatr w żagle, wzmaga się doping, już nie tylko epitety pod adresem sędziów. Skonsternowana Flota ma dylemat: ratować wyjazdowy punkt, czy próbować odzyskać prowadzenie? Na razie jednak zdecydowanie należy powstrzymywać rozpędzonych gospodarzy, którzy nagle odzyskali wiarę. W 81 Grabowski otrzymał dobre podanie, ale strzela z pierwszej piłki ponad bramką. W 84 Cebulski przegrywa sam na sam z Robakiewiczem. I wreszcie w 87 nieszczęście. Marcin Majewski z narożnika pola karnego posyła potężną bombę, nie do obrony. W ostatniej minucie przepisowego czasu wolny dla Floty. Krzysztof Mikuła wkłada całe serce w ten strzał i rzeczywiście strzela bardzo groźnie, ale gdyby Robakiewicz nie miał intuicji, nie zostałby sławnym bramkarzem. Był dokładnie tam, gdzie poszybowała piłka.
No cóż, szkoda tych punktów, wynik na pewno jest krzywdzący dla biało-niebieskich, ale wygrywa ten co strzela więcej bramek, a futbol jest grą błędów. Tym razem, te brzemienne w skutkach, przytrafiły się bardzo aktywnym Łukaszowi Cebulsakiemu i Markowi Łapińskiemu, trochę więc szkoda, że trfaiły się one akurat im. Marek bradzo skutecznie paraliżował Roberta Hyżego, podobnoie jak na poprzednim wyjeździe Sławomira Wojciechowskiego. Jeszcze większy żal, bo rywale potracili punkty i była szansa wyjścia na czwartą pozycję. No cóż, nie ma co płakać nad rozlanym meczem, trzeba już myśleć o Kościanie. Z tego meczu najważniejsze to wrócić cało. Obra zawsze grała ostro, pamiętamy takich zawodników jak Kendzia czy Gościniak. Teraz, gdy brakuje umiejętności, grają podobno jeszcze ostrzej. Zresztą liczba czerwonych kartek i zadyma w Kościerzynie mówią wszystko.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Czwartek, 09 września 2004
Polowanie na Tura

A więc po raz piąty gramy z Turem. Dotąd ze zmiennym szczęściem: dwa zwycięstwa Tura, jeden remis, jedno zwycięstwo Floty. Bramki 5-2 dla Tura. Jak więc widać do wyrównania sald brakuje zwycięstwa Floty. Czy uda się tym razem?
Kontakty z Turkiem zaczęły się dwa lata temu, w okresie tradycyjnego sierpniowego marazmu. Porażka po słabym meczu 0-2 u siebie. Ale turkowianie byli wtedy mocni. W mroźnym, kwietniowym rewanżu kibice na trybunach przytupywali i dmuchali w ręce, ale bramek się nie doczekali. Równo rok po pierwszej porażce ponownie spotkaliśmy się w Świnoujściu, by tym razem 2-0 wygrać. I wreszcie wiosną tego roku mecz się dla nas ułożył bardzo niepomyślnie. Fatalny odruch Andrzeja Miązka w beznadziejnej sytuacji na początku meczu, kosztował nas utratę tego zawodnika i - jak wszystkie mecze bez niego - wysoko przegraliśmy (0-3). Tur walczył wówczas o utrzymanie, a trzeba było nie lada determinacji, gdyż podobnie jak Flotę, wycofanie Polonii i Zorzy kosztowało go aż 6 punktów, więc strata do peletonu była bardzo duża. Nie mniej daleki jestem od jakichkolwiek podtekstów, gospodarze wygrali zasłużenie a obrona Floty bez Miązka po prostu sobie nie radziła. Bramki w dotychczasowych meczach Floty z Turem strzelili Ratajczak i Mikuła dla Floty oraz Kanclerowicz - 3, Walczak i Majewski po 1 dla Tura.
Teraz turkowianie nie oczarowują, ale grają chyba na miarę możliwości. Mają kłopoty, i podobnie jak pięć innych klubów grozili nie przystąpieniem do rozgrywek. Ostatecznie grają, lecz spisują się bardzo przeciętnie. Co ciekawe znacznie lepiej radzą sobie na wyjazdach. Na boiskach rywali zdobyli dotąd aż 7 punktów, wygrywając w Tczewie i Gnieźnie oraz remisując w Kościanie. Przegrali tylko w dość kontrowersyjnych (przynajmniej w ich opinii) okolicznościach 0-1 w Kołobrzegu, po bramce z karnego. U siebie zaś tylko jeden punkcik w zremisowanym 1-1 meczu z Chemikiem Bydgoszcz oraz porażka 0-1 z Lechią. Faworytem na pewno jest więc Flota, ale własne boisko zawsze jest jednak atutem.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Poniedziałek, 06 września 2004
Zdjęcia z meczu z Mieszkiem

W dziale Galeria/Mecze są 24 zdjęcia z sobotniego meczu. Autorami są jak zwykle Maciej Opala i Paweł Dodek - dzięki. Zdjęcia bardzo ciekawe, między innymi momenty padania bramek. Tym razem bez opisów, z prozaicznego powodu: zwodnicy Mieszka nie mieli numerów na spodenkach, przez co nie sposób ich rozpoznać z przodu. Gdzieniegdzie jednak numer widać, więc podaję skład Mieszka z numerami:
1) Tyma, 7) Zieniuk, 3) Zibert, 18) Piotrowski, 4) Piechowiak, 17) Gąsiorowski, 5) Zimnik, 9) Konicki, 10) Iwanicki, 16) Tarnogrodzki, 6) Ditbrener, 14) Car, 8) Surdyk.
Numery zawodników Floty w dziale Kadra. Na ostatnim zdjęciu red. Hanna Lachowska z Głosu Szczecińskiego i wiceprezes Smażyk.  

Fotorelacja z meczu Flota - Mieszko


tg

Poniedziałek, 06 września 2004
Wynikowego szaleństwa ciąg dalszy

Jak było do przewidzenia Wydział Gier i Ewidencji Pomorskiego Związku Piłki Nożnej przyznał walkower dla Kaszubii, za opuszczenie boiska przez zawodników Obry Kościan. W tej sytuacji Kaszubi awansowali na pozycję wicelidera, spychając tym samym Flotę na miejsce siódme.
Biało-niebiescy, jak każe tradycja, we wrześniu łapią formę. Po środowym udanym i skutecznym występie w Gdańsku, w sobotę nie dali szans Mieszkowi Gniezno. Wynik 4-0 to najniższa zdobycz, jaka była w tym meczu możliwa. Wszystkie cztery gole zdobył Krzysztof Mikuła (a sam mógł strzelić dwa razy więcej) i zasiadł na tronie Króla Strzelców. Robert Gajda tym razem dorobku nie powiększył.
Wyniki nadal szokują. Absolutna nieprzewidywalność, pada dużo goli. To czyni rogrywki widowiskowymi i atrakcyjnymi, oby tylko wyszło im na zdrowie.
W meczu na szczycie Unia Janikowo uległa 1-2 TKP i torunianie w tej chwili urastają do miana faworyta nr 1, przynajmniej do mistrzostwa jesieni. Faworyzowana Unia miała wyjątkowo przychylny terminarz, na sześć rozegranych do tej pory meczy aż pięć grała u siebie, a jednak straciła już 6 punktów. Zawodzi także Kotwica, która z najwyższym trudem wygrywa mecze u siebie, ale tym razem nie sprostała outsiderowi w Chojnie. Rozkręca się Warta. W czterech pierwszych meczach nie strzeliła ani jednej bramki, za to w dwóch kolejnych - bagatela! - jedenaście. Po 6-0 w Tczewie, tym razem rozgromiła 5-1 gdańską Lechię. To akurat da się wytłumaczyć. Warta jest w terminarzu zaraz po Flocie, a mecz z Flotą, nawet jeśli z korzystnym wynikiem, jest zawsze bardzo ciężki. Unici za wszelką cenę chcieli uratować remis w Świnoujściu, Lechia odrobić jednobramkową stratę. Skutki opłakane, a skorzystała na tym Warta. Na jako takie pozbieranie się po meczu z Flotą potrzeba co najmniej siedmiu dni. Nieszczęściem dla Unii i Lechii była kolejka środowa. Po tak krótkiej regeneracji oba zepsoły nie były w stanie nawiązać walki z warciarzami. Co innego Kaszubia. Jej poprzedni mecz trwał tylko 75 minut, a że Lech II wszystkie siły włożył w środową potyczkę z Unią Janikowo, to go stratowała.
Bardzo duże znaczenie dla układu czołówki miał mecz Amica II - Chemik. Zgodnie z oczekiwaniami zwyciężyli kuchenni. Pogoń II nie miała najmniejszych problemów z Unią Tczew. Odra Chojna wygrała pierwszy mecz, zwyciężając jednego z faworytów rozgrywek - Kotwicę, i opuściła ostatnią pozycję, przekazując czerwoną latarnię Mieszkowi. I wreszcie w wielkopolskim derby Obra Kościan bezbramkowo zremisowała z Turem.
W tej chwili w grupie rządzi niepodzielnie TKP. Konkurencja traci punkty niemal na życzenie. Czy torunianie znowu odskoczą na odległość nie do dogonienia i znowu do II ligi ma awansować beniaminek?
W weekend siódma kolejka, a w niej dwa hiciory: w Toruniu znowu mecz na szczycie TKP - Kaszubia oraz spotkanie zawodzących faworytów Kotwica - Unia Janikowo w Kołobrzegu. Obawiam się, że w klubie który nie wygra tego meczu polecą głowy. Flota jedzie do Turku, mecz w sobotę o 17:00.

tg

Niedziela, 05 września 2004
Klasyczny - nie klasyczny? No to - żeby nie było wątpliwości!
Flota - Mieszko Gniezno 4-0 (1-0)


1-0 K. Mikuła - 1
Fot. M. Opala

2-0 K. Mikuła - 60
Fot. M. Opala

3-0 K. Mikuła - 83
Fot. M. Opala

4-0 K. Mikuła - 84
Fot. M. Opala

Flota:  Sergiusz Prusak, Damian Baran, Andrzej Miązek, Marcin Bochen, Marek Niewiada, Andrzej Noga, Przemysław Ciołek (77, Łukasz Cebulski), Krzysztof Mikuła, Piotr Podolski [m] (70, Dariusz Ciołek [m]), Marcin Łapiński (84, Daniel Mężydło), Marek Łapiński [m]
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Mieszko:  Krzysztof Tyma, Damian Zieniuk, Tomasz Zibert, Mariusz Piotrowski, Dariusz Piechowiak [m], Wojciech Gąsiorowski [m] (46, Tomasz Zimnik [m]), Przemysław Konicki, Paweł Iwanicki [m], Bartosz Tarnogrodzki, Rafał Ditbrener (55, Karol Car [m]), Piotr Surdyk
Trener: Stanisław Drozda
Asystent: Dawid Frąckowiak

Żółte kartki: Noga (Flota) - 43, Car (62), Piotrowski (85) (Mieszko)

Sędziowali: Marcin Liana, Rafał Liana, Jacek Siwa (Bydgoszcz)
Obserwator: Zbigniew Pająk (Wrocław)

Widzów: 500

To nie oczopląs, to tylko rzetelna informacja. Żadne lustrzane odbicia, po prostu Krzysztof Mikuła w tym meczu strzelił cztery bramki. Piszę o tym, jakby to był któryś cud świata, a przecież to nic nadzwyczajnego. Bo to raz Krzysztof Mikuła strzelił 4 gole w meczu?
Trzeba wyjaśnić tytuł. Chodzi o termin "hat trick". Ktoś go wymyślił dla zawodnika strzelającego trzy bramki w meczu. Ale ktoś jeszcze wymyślił (nie wiadomo po co?)pojęcie klasycznego hat tricka. I do dziś nikt nie wie na czym właściwie on polega. Według Dariusza Szpakowskiego osiąga go zawodnik, który strzeli trzy bramki w jednej połowie. Ja jednak znam dużo wcześniejsze określenie, że klasyczny hat trick jest wtedy, gdy zawodnik zdobędzie trzy bramki pod rząd.
W 83 minucie powstał więc dylemat: czy hat trick Krzysztofa Mikuły jest klasyczny, czy nie? Minutę później wątpliwości już nie było. Wniosek? Proponuje się snajperom strzelać co najmniej 5 bramek pod rząd.
Równo z meczem Flota - Mieszko rozpoczynał się mecz Irlandia Północna - Polska. Żeby kibicom na stadionie zrekompensować poświęcenie tego spotkania postawiono przy moim stanowisku... telewizor. Zanim jednak skończono ustawianie piłka była już w bramce Mieszka. To Krzysztof Mikuła, po otrzymaniu podania od Marka Łapińskiego ze środka boiska, wpisał się na listę strzelców po raz piąty w tym sezonie. Oczywiście zaraz pokłóciłem się z Leszkiem Zakrzewskim o sekundy. Na moim stoperze była 1:27, według Leszka 50. sekunda. Niech mu będzie! Minutę później było także 1-0 dla Polski.
Potem dość długo nic się nie działo. Duszne powietrze, szybko zdobyte prowadzenie i zachowacza gra obawiającego się kompromitacji Mieszka robią swoje. Gra ożywia się w 23 minucie, w której Krzysztof Tyma wygrał sam na sam z Mikułą. Zresztą pojedynek dwóch Krzysztofów trwał do końca, myślę że rozstrzygnięcie jest w granicach remisu. Minutę później największa szansa na gola dla zawodnika nie nazywającego się Krzysztof Mikuła. To Piotr Podolski niespodziewanie trafia w poprzeczkę. W 27 Mikuła z linii pola karnego strzela nad poprzeczką. W 30 Marek Łapiński znowu zagrywa do Mikuły, jednak ten ostro atakowany przestrzelił. Minutę później Krzysztof T. znowu ubiega Krzysztofa M.
Po przerwie nadal przeważa Flota. W 51 strzela Marek Niewiada, Tyma odbija piłkę - jednak Miązkowi nie udaje się celnie dobić. W 54 pudło Mikuły z podania Marcina Łapińskiego. Dwie minuty później Niewiada główkuje tuż nad poprzeczkę. W 59 Mariusz Piotrowski blokuje strzał Mikuły, wybijając piłkę na korner. To już przestaje się podobać. Grają tak, jak z Unią Tczew - mnóstwo niewykorzystanych sytuacji. Żeby tylko znów się nie zemściło. Zwłaszcza, że reprezentacja prowadzi już 2-0 i nie wypada, żeby kibice którzy przyszli ne mecz Floty żałowali. Na szczęśćie w 60 minucie oddychamy z ulgą. Krzysztof Mikuła z prawej strony, po akcji Nogi z Marcinem Łapińskim, przerzuca piłkę nad swym imiennikiem z Gniezna i jest 2-0. Teraz już wiadomo, że tylko klęska żywiołowa może odebrać nam zwycięstwo. Jednak nadal atakuje Flota. W 63 Mikuła, po kolejnym podaniu od Marka Łapińskiego, próbuje wślizgiem z bliska lecz minimalnie się spóźnia. W 69 Mikuła dostaje podanie z prawego skrzydła, tym razem od Przemysława Ciołka, piłka jednak odbija się od ziemii i... wychodzi nad poprzeczką. W 78 z podania Niewiady Mikuła znów strzela zbyt wysoko. W 81 z kolei z podania Mikuły Marcin Łapiński strzela z bliska ponad bramką. W 83 kolejne, niezliczone już, zamieszanie pod bramką Mieszka kończy się strzałem Marcina Bochena w poprzeczkę, jednak dobitka Mikuły jest już skuteczna. Powstaje wspominany na początku dylemat, czy jest to hat trick klasyczny? Na szczęście niecałą minutę później Mikuła, po otrzymaniu podania w uliczkę od Niewiady i wymanewrowaniu bramkarza, rozstrzyga tę kwestię strzelając trzeciego gola w drugiej połowie.
Czy zauważyliście, ze w tym opisie nie ma ani jednej sytuacji dla gości? Sam nie mogłem uwierzyć i kilka razy sprawdzałem zapiski. Jedyne sytuacje, z których mogły ewentualnie paść bramki dla gości to rzuty wolne Przemysława Konickiego oraz strzał Rafała Ditbrenera w 47 z 25 metrów. A propos. W każdym z ostatanich meczów w drużynie przeciwnika gra były zawodnik Floty. W Unii Tczew był to Szczepiński, w Lechii Czajka, teraz znów Konicki. W meczach tych Flota zdobyła 7 punktów. Z kolei w poprzedzającym je spotkaniu z Kotwicą, we Flocie grał były zawodnik Kotwicy - Marcin Łapiński i strzelił pierwszego gola.

Waldemar Mroczek

Piątek, 03 września 2004
Zwariowana liga

Tegoroczne rozgrywki grupy II III ligi są wyjątkowo szalone. Zastanawiam się czy to jeszcze jest sensacyjność, czy już patologia? Oto rezerwy Lecha, które w trzech pierwszych meczach uzyskały różnicę bramek 1-9, odnoszą dwa kolejne zwycięstwa, w tym nad liderem i głównym faworytem rozgrywek. Warta w pięciu meczach nie strzela gola, by w szóstym zdobyć ich sześć na wyjeździe. Rezerwy Pogoni wygrywają 5-0 baraż na boisku przeciwnika, zaczynają od zwycięstwa 4-1, by potem przegrać wszystko różnicą trzech bramek lub w najlepszym wypadku 2-4. Kotwica przegrywa 0-4 w Świnoujściu z Flotą, która nie potrafi wygrać u siebie z Unią Tczew, ktora - niepokonana na wyjazdach - u siebie nie zdobywa punktu. Rezerwy Pogoni wygrywają 4-1 z rezerwami Lecha, po tygodniu w meczu pierwszych zespołów jest 3-1. Analogicznie w dwumeczu Lech - Amica 0-5 w rezerwach i 0-4 w pierwszych. Nie mówiąc już o takich rodzynkach, jak rozgrywanie czterech kolejnych meczów przez Unię Janikowo u siebie, wymęczone i dość dwuznaczne zwycięstwa faworytów na własnych boiskach, grad czerwonych kartek, opuszczenie boiska i wszczęcie awantury przez niezadowolonych z sędziowania zawodników i działaczy Obry Kościan, walkower za winy samorządu terytorialnego innego powiatu. A za nami dopiero pięć kolejek, co będzie po trzydziestu?
Przed nami mecz z Mieszkiem Gniezno. Przeciwnik zdobył do tej pory jeden punkt (w Kościanie) i zajmije w tabeli przedostatnie miejsce. Znane są także jego perturbacje ekonomiczne (zapowiadano nie przystąpienie do rozgrywek). Wobec nieoczekiwanego dźwignięcia się obu klubów poznańskich właśnie Mieszko uchodzi za jedną z najsłabszych drużyn naszej grupy. Ale przed środowym meczem Lechia - Flota Marcin Gałek, spiker Lechii powiedział mi, że Mieszko zrobił na nim najlepsze wrażenie z drużyn, z którymi grała Lechia przed meczem z Flotą. W poprzednim sezonie gnieźnianie postawili Flocie ciężkie warunki; bezbramkowy remis i zwycięstwo Floty 2-1. Teraz liczymy na łatwiejszą zdobycz, zwłaszcza, że po dobrymn środowym meczu w Gdańsku Flota zdaje się łapać wiatr w żagle. Ale czy jakiś diabeł znów nie namąci?
Na innych boiskach meczem nr 1 będzie spotkanie na szczycie - w Janikowie Unia zmierzy się z TKP. Pod względem ekonomicznym to rzeczywiście potentaci grupy. Za Unią stoi Janikosoda, za TKP Toruńskie Zakłady Materiałów Opatrunkowych. Czy jednak całe rozgrywki będą się toczyć pod ich dyktando? Zobaczymy. Na razie niech się tłuką między sobą. Czy Amica II powstrzyma niepokonanego dotąd Chemika, tak jak powstrzymała TKP? Czy Kotwica obejmie fotel lidera? A może Odra zdobędzie pierwsze punkty? Czu Unia Tczew podtrzyma passę nie przegrywania na wyjazdach i poradzi sobie z Pogonią II? Jak wypadnie test Kaszubii z Lechem II? Miejmy nadzieję, że ten mecz będzie trwał do końca. I wreszcie: Obra czy Tur? Niedawno mocni w grupie, teraz spuścili z tonu, ale w tabeli trzymają się nie najgorzej.
Na te i inne pytania odpowiedzi poznamy do niedzieli. Mecz Flota - Mieszko w sobotę, 04 września o godzinie 16:00 na stadionie przy ul. Matejki w Świnoujściu.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Czwartek, 02 września 2004
Nowy miesiąc, nowa jakość
Lechia Gdańsk - Flota 0-1 (0-1)


0-1 Krzysztof Mikuła - 11
Fot. M. Opala

Lechia:  Kamil Biecke [m], Marcin Gąsiorowski, Sławomir Matuk, Dominik Czajka, Jakub Biskup, Tomasz Borkowski, Michał Pietroń [m] (69, Marek Łukowski [m]), Sławomir Wojciechowski, Mariusz Radoń, Marek Wasicki [m] (46, Jakub Bławat), Krzysztof Rusinek (69, Wojciech Sekuła)
Trener: Marcin Kaczmarek
Asystent: Sławomir Matuk

Flota:  Sergiusz Prusak, Damian Baran, Andrzej Miązek, Waldemar Broniecki, Marcin Bochen, Piotr Podolski [m], Marek Niewiada (87, Andrzej Noga), Przemsław Ciołek (72, Łukasz Cebulski), Krzysztof Mikuła (89, Arkadiusz Piasecki) Marcin Łapiński (83 Daniel Mężydło), Marek Łapiński [m]
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Żółte kartki:
Lechia: Gąsiorowski - 27, Sekuła - 75
Flota: Bochen - 79

Sędziowali: Radosław Trochimiuk, Sebastian Załęski, Przemysław Krajewski (Mazowsze)
Obserwator: Jan Szymkowiak(Wielkopolska)

Widzów: 2500

Mimo iż to tylko III liga i był to dzień pracy, na trybynach zasiadło 2500 widzów. To najlepiej świadczy jakie jest zapotrzebopwanie na futbol w tym mieście. Chociaż ja pamiętam na tym stadionie III-ligowy mecz z dziesięciokrotnie większą publicznością! Ci, którzy przyszli obejrzeli dobre spotkanie, lecz opuszczali stadion zawiedzeni wynikiem.
Flota wygrała zasłużenie. 11 minut wystarczyło do wyprowadzenia trzech groźnych kontr, z których jedna zakończyła się golem. Później biało-niebiescy kontrolowali przebieg gry, przeszkadzali gospodarzom, nie mającym pomysłu na demontaż świnoujskiej defensywy, która nie popełniła wczoraj poważnego błędu. W rzutach rożnych było 12-0 dla Lechii, ale to Flota była bliższa strzelenia drugiej bramki.
W 6 minucie Marcin Łapiński zagrywa do będącego w polu karnym Mikuły, który strzela tuż obok. Dwie minuty później Mikuła ponownie minimalnie pudłuje. Takie pozwolenia na przejęcia piłki przez Mikiego w polu karnym muszą się źle skończyć i potwierdzi się to w 11 minucie. Ale wcześniej, w 9. groźna akcja lechistów, szarżuje Jakub Biskup, ale Przemysław Ciołek wybija mu piłkę spod nóg na róg. Po tymże rzucie rożnym Pietroń strzela tuż obok słupka. Dwie minuty później pada bramka - szybka akcja Marcina Łapińskiego, podanie do Mikuły i ten z bliska przerzuca piłkę nad Kamilem Biecke. Gospodarze zrywają się do odrabiania strat. W 15 Wasicki z ostrego kąta trafia w boczną siatkę. Minutę później indywidualna akcja Wasickiego zakończona niecelnym strzałem. Za minutę z daleka strzela Borkowski, ale Prusak broni. W 22 rzut wolny wykonuje Sławomir Wojciechowski. Co to znaczy, nie muszę chyba mówić, ale strzał minimalnie chybiony. Nadal naciskają gospodarze. W 24 główka Wasickiego tuż nad poprzeczką. W 29 groźna kontra Floty - Marek Niewiada z lewego skrzydła wrzuca w pole karne, gdzie piłkę próbuje wślizgiem skierować do bramki Marcin Łapiński, ale się nie udaje. W 34 Prusak broni bardzo mocne uderzenie Borkowskiego zza linii pola karnego. W 36 po szybkiej kontrze lechistów pudłuje Dominik Czajka. Gra się wyrównuje, do przerwy nic już się nie dzieje.
Po przerwie znów ruszają gospodarze. W 47 Rusinek jest sam na sam z Prusakiem, Sergiusz odbija piłkę, dobitka Biskupa obok bramki. Od tego momentu coraz bardziej uwidacznia się większa piłkarska dojrzałość zawodników Floty, którzy bardzo umiejętnie rozbijają schematyczne ataki biało-zielonych. W 60 z daleka strzela Mikuła, ale Biecke jest na posterunku. W 63 po rzucie rożnym Borkowski strzela z daleka tuż obok bramki. W 76 Wojciechowski główkuje nad poprzeczkę. W 89 przed idealną szansą staje Andrzej Noga, jest sam w polu karnym, nie licząc bramkarza, ale lechista wykazuje więcej zimnej krwi i łapie strzał świnoujścianina. Minutę później dla odmiany Prusak wyłapuje ostry strzał Wojciechowskiego z 16 metrów.
Kończy się mecz, radość zawodnikó Floty, publiczność zawiedziona opuszcza w pośpiechu stadion. Jednak nie ma co rozpaczać. Na pomeczowej konferencji prasowej trener Słoma powiedział, że Lechia postawiła Flocie bardzo ciężkie warunki i wyraził sporo ciepła pod adresem zespołu Marcina Kaczmarka. To nie był spacerek, choć generalnie mecz był pod kontrolą Floty. Z kolei trener Lechii miał bardzo dużo pretensji do napastników. Ale jak już pisałem wyżej - gra się tak, jak pozwala przeciwnik. A kierowana przez Andrzeja Miązka defensywa nie pozwoliła gospodarzom na rozwinięcie skrzydeł. Powrócił do zespołu Waldemar Broniecki, który tym razem nie musiał czekać na czyjąkolwiek absencję. I to było dobre posunięcie, kapitan biało-niebieskich grał bardzo skoncentrowany, przeciął wiele dośrodkowań, a nawet próbował sam konstruować akcje. Słowa pochwały należą się też Markowi Łapińskiemu, który pilnował Sławomira Wojciechowskiego. Gdzie doświadczenie jednego, a gdzie drugiego, a jednak były zawodnik Bayernu sobie nie pograł. Jedyne co, to mógł próbować strzałów z daleka lub stałych fragmentów. Bardzo dobrze zapowiada się też Piotr Podolski. Nikt wczoraj nie zawiódł, ale szczególna pochwała należy się bardzo rozważnej defensywie. Co do Lechii to uważam, że pojkrzyżuje jeszcze szyki niejednemu faworytowi. Ale należy z wczorajszego meczu wyciągnąć właściwe wnioski, a nie popadać w histerię. Znana z szowinizmu gdańska publiczność przyjęła Flotę w miarę spokojnie. Natomiast przed meczem brawa... otrzymałem ja. To bardzo miłe i serdecznie dziękuję za to gdańskim kibicom. Miło też było posłuchać dwóch piosenek z moimi tekstami z przeszłości.
Swoją drogą, jak ten czas leci...

Waldemar Mroczek (Tangens)

Poniedziałek, 30 sierpnia 2004
Komu bije serce?

To wielkie wydarzenie szczególnie dla mnie. Powrót na stare śmieci, powrót do dzieciństwa, powrót do wspomnień. Jak to pierwszy raz wchodziłem przez dziurę w płocie, bo wcześniej kupiłem loda i nie starczyło na bilet, poprzez dziesiątki spotkań w III i II lidze, aż po legendarny mecz z Juventusem. Wiele wzruszeń i niezapomnianych chwil. Także takich, o których by się chciało zapomnieć.
Przy tej okazji wielu zadaje mi pytanie, komu będę kibicował? Czym jest dla mnie Lechia a czym Flota? Lechia to jak pierwsza młodzieńcza, nieskalana miłość. Flota już bardziej z rozsądku, bardziej przypomina żonę. Lechię nadal kocham, ale los związał z Flotą. Niech wygrają lepsi.
Lechia powstała w 1945 roku. Początkowa nazwa KS BOP (Biuro Odbudowy Portów), potem była Baltia, ale tak na dobre formować zaczęła się już jako Lechia. Nikt w Gdańsku nie pamięta, kto wpadł na pomysł tej nazwy, niektórzy doszukują się lwowskich akcentów, jako że przez wojną istaniał we Lwowie klub o takiej nazwie i tych samych barwach. W latach pięćdziesiątych narzucono ustawowo zrzeszeniową nazwę "Budowlani", której oczywiście nikt nie zaakceptował. Potem zmieniały się przedrostki, bądź dochodziły przyrostki. A więc BKS, KS, FC, Lechia/Olimpia, Lechia/Polonia, aktualnie OSP Lechia. Było więc trochę zmian strukturalnych, fuzje, rozwody, ale zawsze była Lechia, zawsze biało-zielona, zawsze grająca na Traugutta.
Rozmiłowanie gdańszczan w Lechii jest zaskakujące. Wszak bardzo bogate i chlubne przedwojenne tradycje miała Gedania. A jednak nigdy nie miała porównywalnej popularności z Lechią. Już w 1947 Lechiści walczyli o awans do ligi w tzw. grupie pięciu. Nie udało się, ale po roku już nazwa Lechia pojawiła się w kronikach ligi. Najlepszy okres ligowy to lata pięćdziesiąte. W tym czasie Lechia z powodzeniem grała w ekstraklasie, zajmując w roku 1956 trzecie miejsce, rok wcześniej dochodząc do finału Pucharu Polski, w 1957 zdobywając Mistrzostwo Polski juniorów. W roku 1963 następuje degradacja do II, a cztery lata później do III ligi. Lata siedemdziesiąte Lechia spędza w II lidze i wtedy szczytuje miłość gdańszczan do Lechii. Rozpad drużyny następuje w roku 1982 i kolejny zjazd do III ligi. Nadspodziewanie szybko udaje się jednak odbudować drużynę, i to na miarę marzeń. Już po roku Lechiśći szokują kraj zdobywając Puchar Polski i w rezultacie kwalifikując się do Pucharu Zdobywców Pucharów, gdzie wylosowali najmocniejszy wówczas zespół na świecie, odpowiednik dzisiejszego Realu - Juventus Turyn, z Platinim, Bońkiem, Rossim, Gentile, Tardellim, Scireą, Cabrinim. Rok później następuje awans do ekstraklasy, gdzie Lechiści bez większego powodzenia grają cztery sezony. Lata dziewięćdziesiąte to okres zawirowań ekonomicznych i organizacyjnych. Lechia za wszelką cenę stara się być klubem nowoczesnym, co jednak kiepsko wychodzi i w 1995 znowu zajmuje w II lidze miejsce spadkowe. Niespodziewanie jednak do Gdańska przyjeżdża Bolesław Krzyżostaniak i przywozi w teczce... I ligę! To znaczy łączy I-ligową Olimpię Poznań z III-ligową Lechią Gdańsk. Przychodzi walczyć nie tylko z rywalami, ale przed wszystkim PZPN-em, a w szczególności z jej ówczesnym prezesem Marianem Dziurowiczem. Szansa zostaje zmarnowana i po dwóch latach kolejna fuzja - tym razem z sąsiadką zza miedzy (a raczej torów kolejowych) - Polonią. Temu mariażowi nie towarzyszą już jednak większe emocje, nie uzyskuje on też społecznej akceptacji. Do tego dochodzą liczne, mniejsze lub większe, aferki i skandaliki. W rezultacie twór się rozpada i grupa zapaleńców postanawia zbudować Lechię od zera. Tak rozpoczął się marsz od A klasy w górę i teraz właśnie trzeba przejść przez III ligę, gdzie na drodze stoi m.in. Flota.
Najsławniejszym zawodnikiem Lechii w historii klubu jest Roman Korynt, stoper, 35-krotny reprezentant kraju w latach 1952-59. Poza nim w kadrze grali bracia Henryk i Robert Gronowscy, Alfred Kokot, Zdzisław Puszkarz, Jerzy Kruszczyński, Mirosław Pękala, Marek Ługowski. W reprezentacji grał też syn Romana Korynta - Tomasz, który jednak (choć jest wychowankiem Lechii) był wówczas zawodnikiem Arki. Z Lechii wywodzą się m.in. tacy zawodnicy jak Sławomir Wojciechowski (właśnie powrócił!), Marcin Mięciel, czy Sebastian Mila. Talentów zresztą nigdy nie brakowało, czego dowodem są trzy Mistrzostwa Polski juniorów do lat 17 w latach 1993, 1995 i 2004.
Mecz Lechia - Flota w Gdańsku, w środę 01 września 2004 o godzinie 17:00. Oczywiście wybieram się na ten mecz, w związku z czym tym razem nie będzie bieżącej aktualizacji strony, co najmniej do czwartkowego popołudnia, za co najmocniej przepraszam.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Poniedziałek, 30 sierpnia 2004
Podsumowanie IV kolejki

Jak powiedzieliby dramaturdzy: za nami czwarta scena pierwszego aktu sezonu 2004/05. Za wcześnie na wnioski, ale już co nieco widać. Na czele rozczarowujących, niestety nasza Flota. W czterech meczach cztery punkty i już osiem punktów straty do lidera. Do zdeklasowana przez nas w drugiej kolejce Kotwicy mamy już 5 punktów straty.
Na czele, z kompletem zwycięstw, Unia Janikowo. Zaskoczenie to na pewno nie jest, ale janikowianie mieli dodatkowy atut - wszystkie cztery mecze rozegrali u siebie! Tym razem w Janikowie padła Kaszubia (4-2). Wynik Unii już bardziej przekonujący niż w poprzednich dwóch meczach, ale mimo wszystko faworyt dał sobie strzelić dwa gole.
Dotychczasowy lider - TKP Toruń - musiał tym razem uznać wyższość Amiki II. To też nie jest niespodzianka, zwłaszcza, że młodzi wronczanie zdystansowali już swojego wczorajszego przeciwnika i są wiceliderem. Czyżby ponownie szykowali się do ataku na pierwsze miejsce?
Trzeci dotąd Chemik Bydgoszcz zremisował bezbramkowo z Wartą w Poznaniu i spadł na VI miejsce. Na czwarte awansowała Lechia po zwycięstwie na zawsze trudnym boisku w Turku, a na piąte Kotwica. Zgodnie z przewidywaniami stacza się powoli w dół Obra Kościan, która mimo prowadzenia 2-0 już w 11 minucie, nie potrafiła wygrać u siebie z Mieszkiem, i tym samym gnieźnianie zdobyli pierwszy punkt w rozgrywkach. Przed własną publicznością wystąpiła wreszcie Odra. Kibice w Chojnie bardzo liczyli na pierwsze punkty, zwłaszcza, że przeciwnikiem był beznadziejnie dotąd spisujący się Lech II. Niestety, rzeczywistość okazała się okrutna i punkty pojechały do stolicy Wielkopolski. Pogoń II nadal przegrywa, aczkolwiek strzela dużo bramek. W meczach z udziałem portowców padło już 25 goli, w meczach Warty... 3, przy żadnej nie strzelonej. Szczecinianie ulegli tym razem Kotwicy 2-4. Tak więc cała trójka zespołów okręgu szczecińskiego grała u siebie i zdobyła w sumie... 1 punkt!
Już w środę piąta kolejka. Bardzo intersująco zapowiada się mecz Kotwicy z Amicą II. Nie mniej ciekawy mecz rozegra nasza Flota w Gdańsku. O zawodnikach przeciwnika (oczywiście poza Sławomirem Wojciechowskim i Dominikiem Czajką) wiemy bardzo niewiele. Stara firma pomału się odradza i wygląda na to, że nie ma ochoty na długo zatrzymywać się w III lidze. O Lechii jednak napiszę oddzielny tekst. Unia Janikowo rozegra wreszcie pierwszy mecz na wyjeździe. Tyle, że rezerwy Lecha nie powinny stawić zbyt dużego oporu (nawet uwzględniając zwycięstwo w Chojnie), chyba, że znacznie się wzmocnią. Liga teraz nie gra, więc mogą.
Odrę Chojna, która nie wykorzystała sznasy na pokonanie poznaniaków, czeka bardzo trudny wyjazd do niedawnego lidera - TKP. Ciekawe ile bramek padnie w Bydgoszczy w meczu Chemika z Pogonią II? Podbudowana remisem w Świnoujściu Unia Tczew powinna poradzić sobie z Wartą i zdobyć pierwsze punkty u siebie, ale w sporcie dużo rzeczy "powinno". Podobnie Mieszko powinien uwierzyć w swe siły po remisie w Kościanie i powalczyć o zwycięstwo nad nierówno grającym Turem. Kaszubia jest zdecydowanym faworytem w spotkaniu z Obrą.

tg

Niedziela, 29 sierpnia 2004
Fotoreportaż z meczu z Unią

W dziele Galeria/Mecze jest już 20 zdjęć z wczorajszego meczu z Unią Tczew autorstwa Pawła Dodka (dziękujemy). Zapraszam do odwiedzania. Pozdrowienia dla najwierniejszych kibiców Unii - państwa Pankaninów z Torunia. To są prawdziwi kibice. Na dobre i na złe. Jakże blado przy nich wypadają ci, którzy uważają się za najważniejszych na stadionie (tzn. chuligani). Czu Unia wygywa czy przegrywa, są zawsze - za własne pieniądze, własnym pojazdem. Daj Boże każdemu klubowi takich kibiców.  

Zdjęcia z meczu Flota - Unia Tczew.


tg

Sobota, 28 sierpnia 2004
Tradycje zerwane, a niewykorzystane sytuacje się mszczą
Flota - Unia Tczew 1-1 (1-0)


1-0 Krzysztof Mikuła-9
Fot. M. Opala

1-1 Sebastian Osmólski - 63

Flota:  Sergiusz Prusak, Damian Baran, Waldemar Broniecki, Marcin Bochen, Piotr Podolski [m], Marek Niewiada, Andrzej Noga (46, Łukasz Cebulski), Przemysław Ciołek (60, Daniel Mężydło), Krzysztof Mikuła, Marek Łapiński [m](10, Dariusz Ciołek [m]), Marcin Łapiński.
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma
Kierownik drużyny: Leszek Zakrzewski

Unia:  Dariusz Osiniak, Marcin Glienke [m], Michał Szczepiński, Michał Benkowski [m], Mariusz Malinowski, Marek Kwiatkowski, Oskar Stanek, Cezary Lisiewicz (62, Bartosz Langowski), Jakub Resmerowski, Piotr Grudzień, Sebastian Osmólski.
Trener, kierownik drużyny: Kazimierz Jaszczerski

Żółte kartki: Flota: Cebulski - 53, P. Ciołek - 55
Unia: Lisiewicz - 3, Stanek - 45, Glienke - 50.

Sędziowali: Rafał Redziński, Adam Grygorowicz, Damian Papis (Nowa Sól - Lubuski ZPN)
Obserwator: Władysław Supeł (Wielkopolska)

Widzów: 960

Ten mecz stał pod znakiem tradycji. Na ogół zrywanych, choć niektóre można uznać za podtrzymane. Bez wątpienia zerwana została tradycja nie remisowania w Świnoujściu. Od ponad dwóch lat na wyspie Uznam nie marnowało się punktów - wszystkie padały łupem Floty bądź przeciwników. Ostatni punkt ze Świnoujścia poszedł w błoto 14 kwietnia 2002 w zremisowanym 1-1 meczu z Goplanią Inowrocław. Inne tradycje to te, że dotąd Unia wygrywała wszystko na wyjazadach, zaś Flota u siebie. Dla obu zespołów tradycja ta połowicznie została podtrzymana. Wprawdzie ani Flota u siebie, ani Unia na wyjazdach kompletu punktów już nie mają, ale nadal obie są niepokonane. Kolejną zerwaną tradycją jest to, że dotychczasowe mecze Unii z Flotą zawsze wyłaniały zwycięzcę. No i jeszcze jedna tradycja - niestety podtrzymana - w sierpniu Flota zawodzi.
Dziś, mimo wszystko, zdecydowanym faworytem była Flota. Zwycięstwo Unii w Gnieźnie wobec dwóch porażek u siebie na pewno nie podniosło jej notowań na tyle, by naprawdę się jej bać. Porażki Floty w Toruniu i Bydgoszczy (vide miejsca przeciwników w tabeli) ujmy raczej nie przynoszą. Tak myśleli wszyscy, i chyba zawodnicy również.
Pierwsza groźna sytuacja miała miejsce w 4 minucie, ale główkę Marcina Łapińskiego wyłapał Osiniak (grający z numerem 71, prawdopodobnie od roku urodzenia). Pięć minut później "Łapa" się rehabilituje podając do Mikuły, który bez trudu zdobywa prowadzenie. W 18 Prusak broni ostry strzał Kwiatkowskiego. W 22 Marcin Łapiński plasowanym strzałem trafia w poprzeczkę. W 24 Stanek strzela z ostrego kąta, Prusak broni z refleksem, ale wypuszcza piłkę, na szczęście wszystko dobrze się kończy. W 25 P.Ciołek z bliska główkuje tuż nad poprzeczką. W 28 młody Piotr Podolski w efektowny sposób zapobiega oddaniu strzału przez Osmólskiego. W 33 po rogu Mikuły D.Ciołek minimalnie nie sięga piłki głową. W 37 Osiniak łapie ostry strzał Łapińskiego (Marcina - Marek w 5 minucie opuścił boisko z powodu kontuzji). Minutę później znowu Osiniak broni główkę Łapińskiego. W 40 niespodziewany strzał z daleka Barana broni Osiniak. Dla odmiany w 43 z 7 metrów strzela Grudzień, ale Prusak wykazuje się refleksem.
Po przerwie z początku nadal atakuje Flota, co znajduje odbicie w strzale Mikuły w 49 minucie tuż obok bramki. Jednak z czasem zawodnicy Floty oddają coraz bardziej pole gościom. W 55 groźny strzał Szczepińskiego z bliska. Cztery minuty później po podaniu Cebulskiego w stuprocentowej sytuacji jest Baran, jednak trafia tuż obok słupka. Publiczność okazuje swe zniecierpliwienie, a po co? Sytuacja wymaga uspokojenia, a nie stresu. W 61 kręconą piłkę zza linii pola karnego posyła Oskar Stanek - wychodzi ona znacznie obok bramki, ale wyglądało to bardzo groźnie. I wreszcie 63 minuta. Po rzucie wolnym wykonywanym przez Kwiatkowskiego Osmólski z bliska zdobywa wyrównanie. W 75 z lewej strony atakuje Mikuła, próbuje przelobować Osiniaka, piłka idzie jednak obok słupka, wślizgiem dopada jej jeszcze Łapiński, ale kąt jest zbyt ostry by strzelić gola. Potem oglądamy już typowe walenie głową w mur. Wysocy obrońcy Unii są zawsze na miejscu, są zawsze tam gdzie trzeba, a zawodnicy Floty, nie potrafią znaleźć innych miejsc - boisko robi się zbyt ciasne.
No cóż, znowu gorzka pigułka. Do tego jeszcze kontuzja Marka Łapińskiego. Nie w pełni sił jest też Andrzej Miązek. Skutki jego braku na boisku widzieliśmy w poprzednim sezonie. Dziś atutów Floty bez Miązka nie starczyło nawet na pokonanie Unii. A w środę w Gdańsku na pewno nie będzie łatwiej. Na szczęście będzie to już wrzesień, a we wrześniu Flota zwykle łapie formę. Wobec dzisiejszej wygranej Lechii w Turku zapowiada się ciekawy mecz. Jakby co, to odbędzie się on w środę, 01 września o godzinie 17:00 na stadionie przy ul. Trauguta 29 w Gdańsku-Wrzeszczu.
Nagłośnienie w dzisiejszym meczu prowadziłem wraz z kolegami z Radia-44 Czarkiem Filipiakiem i Wojtkiem Korytkowskim, którzy użyczyli sprzęt, zajęli się obsługą techniczną i dali muzykę, za co jestem niezmiernie wdzięczny. Szkoda tylko, że nie przynieśli szczęścia. Ale moje pojawienie się też przynosiło na początku niezmiernego pecha, a jednak to w czasach mojej spikerki Flota osiągnęła najlepsze wyniki w historii. Zatem na bok zabobony - zgiń przepadnij siło nieczysta!

Waldemar Mroczek (Tangens)

Czwartek, 26 sierpnia 2004
Sarnecki nie przyjedzie

We wczorajszej zapowiedzi sobotniego meczu z Unią Tczew podałem siłą rozpędu informację, że w drużynie gości gra dwóch zawodników występujących w swoim czasie we Flocie. Jest to prawda tylko w 50%. Piotr Sarnecki od tej rundy jest bowiem zawodnikiem Arki Gdynia.
No cóż, oczywiście trochę nam żal, że nie spotkamy znajomego, ale cieszymy się, że kolejny zawodnik, na szkolenie którego choćby drobny wpływ, ale jednak miała Flota, gra już w II lidze. Gratulujemy i życzymy jak naszybszych kolejnych awansów. Przepraszam za wprowadzenie w błąd i dziękuję panu Piotrowi Pankaninowi za szybkie sprostowanie.

tg


Środa, 25 sierpnia 2004
Drużyna wyjazdów

Z sobotnim rywalem - Unią Tczew - spotykamy się nie po raz pierwszy i była ona już prezentowana na naszej stronie, zresztą kibice prowadzą dwie bardzo porządne strony internetowe o tym klubie i tam można dowiedzieć się wszystkiego. Wystarczy kliknąć odpowiednie linki pod niniejszym tekstem. Przypomnijmy zatem co najważniejsze. Klub powstał w 1922 roku, w III lidze występował w sezonie 1969/70 i teraz nieprzerwanie od 2002. Klub odrodzony niczym feniks z popiołów, w latach 70, 80, i 90-tych z Tczewem wszak kojarzyła się Wisła i wydawało się, że w tej wielkości mieście po przemianach dwa kluby piłkarskie nie mogą istnieć. A jednak... Chociaż ja pamiętam sezon, gdy w jednaj klasie rozgrywkowej (okręgowa) grały jednocześnie trzy kluby z Tczewa (była jeszcze Pogoń).
Teraz kilka słów o mieście. Tczew jest czwartym do wielkości miastem woj. pomorskiego, liczy ponad 60 tysięcy mieszkańców. Jest największym miastem na Kociewiu, nazywany jest Grodem Sambora. Bardzo ważny węzeł kolejowy. Tędy przejeżdżają wszystkie pociągi z Trójmiasta w kierunku południowym i wschodnim. Olbrzymia stacja towarowa Zajączkowo Tczewskie. Leży nad Wisłą, swego rodzaju atrakcją turystyczną jest przejazd przez długi most na Wiśle. 32 km do Gdańska, pobliskie miasta to Malbork i Starogard Gdański.
Flota dotąd spotykała się z Unią czterokrotnie. Jedna porażka (na powitanie 1-3 w Tczewie w sierpniu 2002, ostatnią bramkę dla Unii strzelił wówczas Kamil Jakubiak), trzy zwycięstwa Floty, słynna już bramka Daniela Mężydły wiosną tego roku. Na wiosnę Unia spisywała się rewelacyjnie, niestety nadal ma kłopoty organizacyjne. Rozpatrywano nawet możliwość nie przystąpienia do rozgrywek, na szczęście jednak unici grają. Grają ze zmiennym powodzeniem, są nieoczekiwanie (odwrotnie niż Flota) drużyną wyjazdów. Do tej pory 100% możliwych zysków na wyjazdach i 100% możliwych strat u siebie. Konkretnie: porażki u siebie 2-3 z Lechią i 0-1 z Turem, zwycięstwo 1-0 w Gnieźnie, co daje na dziś XI pozycję, tuż za Flotą. Czy ta passa Unii będzie podtrzymana? Nie dopuszczamy takiej myśli, Flota jest zdecydowanym faworytem, ale wiadomo, że nasi zawodnicy w sierpniu nas nie rozpieszczają.
W Unii gra dwóch zawodników występujących onegdaj we Flocie - Piotr Sarnecki i Michał Szczepiński, czy zobaczymy ich w sobotę? Mecz Flota - Unia w sobotę, 28 sierpnia o godzinie 16:00, jak zawsze na stadionie przy ul. Matejki 22 w Świnoujściu. Zapraszamy.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Środa, 25 sierpnia 2004
Ptasia grypa opanowana

Strona Pogoń SportNet wznowiła działalność. Kibice, internauci i dziennikarze odetchnęli z ulgą. Demokracja i rozsądek zwyciężyły.
Na kilka pytań jednak trzeba sobie odpowiedzieć. Komu to było potrzebne, po co ten skandal z powodu takiej błahostki. Czy rzeczywiście chodziło tylko o wpisy na stronie? Co dalej? Koniec, czy dopiero początek prawdziwej burzy?
Przecieraliśmy oczy ze zdumienia zwłaszcza obserwując zachowanie Antoniego Ptaka. Znany biznesmen, który doszedł do ogromnej fortuny, zachowuje się jak zupełny mięczak, obrażona małoletnia dziewica. Nikt mu przez tyle lat nie powiedział złego słowa czy jak? Wszczyna burzę z powodu wpisów anonimowych kiboli? Jeśli z tego powodu jest naprawdę gotów wycofać się ze wszystkiego, to czy można mu ufać? A może chodzi tu o znalezienie pretekstu do zmiany klimatu, z czego pan Antoni jest znany (Łódź, Gdańsk, Piotrków Trybunalski). Wszędzie były sukcesy, dość znaczne - to fakt, ale nigdzie długo miejsca nie grzał, a wszędzie zostawał swąd spalenizny. ŁKS zdobył drugie w osiemdziesięcioletniej historii Mistrzostwo Polski, ale teraz, już piąty sezon z rzędu, jest w dolnych rejonach II ligi. A przecież od ptakowskiego mistrzowstwa minęło zaledwie sześć lat. Piotrków doczekał się solidnej drużyny drugoligowej, dziś gra ona nawet w pierwszej, tyle dla szczecinian. Rekompensatą dla Piotrkowa miało być wykupienie klubu IV-ligowego.
Czy rzeczywiście rzgowski biznemen może tak po prostu sobie pójść? Dlatego, że obraził się na redakcję portalu internetowego, i to nieoficjalnego? Rok temu krzyczano, że to niemożliwe, czemu dziś władze Szczecina milczą w tej sprawie? Jeżeli pan Ptak uważa, że ma prawo do zamykania stron internetoiwych, to czy władze dużego miasta nie mogą zabronić mu wygadywania takich rzeczy? Chyba, że żadnych zobowiązań nie było.
Konstruktywna krytyka i wyjaśnienia nie są niczym zdrożnym. Wpisy internautów, owszem, niewybredne, ale gdyby one stanowiły podstawę do zamykania stron, w pierwszej kolejności do odstrzału musiałyby iść największe portale, jak Wirtualna Polska, Onet czy Interia. Nie mniej przydałby się większy nadzór moderatorski nad forum i komentarzami do tekstów. Z wpisami przekraczającymi granice dobrego smaku trzeba robić porządek, bo inaczej dojdzie do tego co wspomnianych wyzej portalach, że wszyscy okażą się burakami, pedałami, idiotami etc. Nie tędy droga. Krytykowanie gwarantuje nam konstytucja, ale obrażania zabrania prawo. Zwłaszcza kogoś kto włożył w klub naprawdę duże pieniądze.
Kilka słów o przedmiocie sporu. Kto ma rację - można by dysykutwoać całą wieczność. Obie strony mówią wszak prawdę. Milar rzeczywiśćie grał w II lidze i to MKS Pogoń Szczecin SSA wykorzystała do celów propagandowych. Grał w II lidze, a kogo obchodzi czy narodowej, czy regionalnej, czy podwórkowej. Nazywa się to druga liga i koniec, kropka. Jednak nie wszyscy to łyknęli. Strona Pogoń SportNet nie uległa magii nazwy i natychmiast wyjaśniła, że w Brazylii obowiązuje zupełnie inny system rozgrywek, który stawia tamtejszych drugoligowców znacznie niżej w hierarchii państwowej niż naszych. Z drugiej strony fakt, że Brazylia jest dużo większa od Polski, a dysproporcje piłkarskie są jeszcze wyższe. Co do poziomu, to już bym polemizował. Szczytów oczywiście nie sposób porównywać, ale na niższych szczeblach - w regionach - wcale tak być nie musi. Różnice między piłkarstwem polskim a np. niemieckim zaczynają się od III ligi. Dlaczego nasi juniorzy na turnieju w Nordenham często leją rówieśników ze sławnych klubów aż miło? Bo mają tak samo jak oni, po dwie nogi. Mieliśmy na Wyspach Brazylijczyków. Skoro ktoś przywiózł ich do Europy, to musieli gdzieś grać - nikt przecież nie jeździ na drugą półkulę z zawodnikiem Wichra Brojce. A co prezentowali?

tg

Wtorek, 24 sierpnia 2004
Antoś contra Antos

W piłkarskim światku zawrzało. Antoni Ptak zażądał zamknięcia nieoficjalnego (choć akredytowanego) serwisu internetowego www.pogon.v.pl, prowadzonego przez Ernesta Antosa. Serwisu uznanego, szanowanego, działającego od pięciu lat, mającego ponad 5 milionów odwiedzin, w wyszukiwarce Wirtualnej Polski pod hasłem "Pogoń Szczecin" znajdującego się pod pozycją nr 1 (serwis oficjalny jest pod numerem 16). W przeciwnym razie Antoni Ptak zagroził... opuszczeniem Pogoni i oczywiście zaniechaniem sponsorowania. Powstała burza. Fala krytyki w mediach, solidarnosciowe kilkugodzinne zamykanie serwisów piłkarskich, protesty, emocje. Wszyscy których czytałem, poza źródłami zależnymi potępiają bezprawie biznesmena, który jednak nadal gniewa się i grozi. Trochę to dziwne, bo przed rokiem władze Szczecina zapewniały, że obwarowały Antoniego Ptaka takimi zobowiązaniami, że nie bedzie mógł się wykręcić. A tu co?
Nawet kibice Pogoni mocno tych gróźb się już nie boją. Traktują je owszem poważnie, ale w sumie co za różnica, czy pan Antoni odejdzie z powodu artykułu w internecie, czy skrzypiącego zawiasu? Nic nowego. Tak znikał z Łodzi, Gdańska, Piotrkowa - czas na Szczecin. Tylko uważaj pan, zebyś się w końcu nie naciął. Pamiętam 30 lat temu dość znaego na Wybrzeżu trenera, który również wszędzie uzyskiwał krótkotrwałe osiagnięcia, po czym uciekał zostawiając spaloną ziemię. Aż trafił do bardzo popularnego klubu i mit padł; ze sławy został popiół, z którego już nigdy się nie odrodził, choćby w namiastce.
A o co cała wojna? O to w której lidze grał urugwajski nabytek Pogoni Claudio Milar! Walnij się w mózgownicę, dorosły człowieku.

tg

Niedziela, 22 sierpnia 2004
Nadal w rytmie kujawiaka

Kujawiak Włocławek całkiem nieźle poczyna sobie w II lidze, w trzech meczach zdobył 6 punktów, zajmuje IV pozycję i chyba już na serio trzeba dopisać do listy pretendentów do awansu do ekstraklasy. Zatem robi nam się cieplej na sercu, jak wiemy, że nie przegrywaliśmy z byle kim, lecz uznaną firmą. Wypada tylko pogratulować i życzyć dalszych sukcesów. Nie ma go zatem wśród III-ligowców, ale rozgrywki III ligi nadal toczą się w rytmie... kujawiaka. Region kujawsko-pomorski jest bowiem reprezentowany przez trzy kluby, i po trzech kolejkach zajmują one trzy pierwsze miejsca! Ba, rozegrały w sumie 9 meczów odnosząc osiem zwycięstw i jeden remis (Tur - Chemik 1-1 w II kolejce). Zatem czapki z głów? Rodzi się nowa potęga?
Aż tak to chyba nie jest. Jeśli gruntownie przeanalizujemy sytuacje sukces nieco traci na blasku. Z tych dziewięciu meczów tylko dwa były bowiem wyjazdowe. Chemik nie poradził Turowi w Turku, więc na razie poza regionem tylko zwycięstwo TKP nad słabą w tym sezonie Wartą. Faworyzowana Unia Janikowo, na skutek zmiany gospodarza w meczu z Odrą, wszystkie mecze rozegrała u siebie. Wygrała wprawdzie wszystkie, ale tydzień temu bardzo męczyła się z Odrą Chojna, teraz znów w II połowie przegrywała z Obrą Kościan, by zwycięskiego gola strzelić w 5 minucie czasu doliczonego, po trzech czerwonych kartkach dla gości. A przecież Obra i Odra nie są uważane za najgroźniejszych konkurentów do awansu. W tym kujawsko-pomorskim gejzerze niemały udział ma niestety nasza Flota, która w Toruniu i Bydgoszczy zostawiła 6 punktów. O ile do Torunia jechaliśmy trochę w nieznane, o tyle o Chemiku wiedzieliśmy prawie wszystko, wszak graliśmy tam w czerwcu, a jednak przegraliśmy pewnie. Po gładkim zwycięstwie nad Kotwicą myśleliśmy, że w tym sezonie będziemy trzymać kontakt z czołówką cały czas, a tu masz babo placek.
W fotelu lidera niespodziewanie zasiadł tymczasem beniaminek z Torunia. Torunianie rzetelnie robią swoje i z każdym meczem notują bramkowy postęp. Pierwszy mecz wygrali różnicą jednej bramki, drugi dwóch, trzeci trzech. Na pewno zespół jest interesujący i tajemniczy. Ale tajemniczy nie jest Piotr Rzepka. To trener, który wie o co w piłce nożnej chodzi. Reprezentant kraju jako zawodnik, uzyskał bardzo dobre wyniki szkoleniowe w Unii Tczew i teraz prowadzi torunian od zwycięstwa do zwycięstwa.
Na miejsce czwarte awansowały po zdeklasowaniu swego kolejorskiego odpowiednika rezerwy Amiki. 5-0 w Poznaniu to wzbudza szacunek, ale rezerwy Lecha grają bardzo słabiutko. W trzech meczach straciły dziewięć bramek, tylko raz bezbramkowo remisując. Jednak ostatnie miejsca zajmują bez punktu Mieszko i Odra. Gnieźnianie, podobnie jak Warta nie strzelili jeszcze bramki, choć dzielnie walczyli w Gdańsku. Odrze wiatr w oczy. Sportowo zespół zbiera brawa za bardzo dobrą postawę. Po napędzeniu kłopotów Unii Janikowo, teraz objęli prowadzenie w 80 minucie w Kościerzynie. Bardziej doświadczony zespół z pewnością nie dał by sobie wydrzeć w takiej sytuacji zwycięstwa. Jednak Kaszubi potrafili w ciągu tych 10 minut strzelić dwie bramki i wygrać. Ale chojnianie walczą nie tylko na boisku. Miasto nie daje obiecanych pieniędzy (najdziwniejsze, ze są to grosze i nie bardzo wiemy, jak oni chcą z takim budżetem utrzymać III ligę), burmistrz Pyrzyc w ostatniej chwili cofa zgodę na rozegranie meczu, a Pomorski ZPN uporczywie chce rozdawać ich rywalom walkowery. Póki co, jak mówiłem drużyna walczy i zbiera dobre noty. Ręce składają się do oklasków, temat na scenariusz do filmu w rodzaju "Autobus z napisem Koniec".
Obra po fatalnej porażce w Janikowie spadła na piąte miejsce. Na szóste - dzięki wspomnianemu zwycięstwu nad Odrą - wyszła Kaszubia, na siódmym jest Lechia, która wzmocniona Sławomirem Wojciechowskim, zresztą po jego strzale, pokonała 1-0 Mieszka Gniezno. Zatem na prowadzeniu trzy zespoły z woj. kujawsko-pomorskiego, potem dwa z wielkopolskiego i dwa z pomorskiego. Dopiero na ósmym miejscu przedstawiciel Pomorza Zachodniego (i to raczej środkowego) - Kotwica, która dotąd strzeliła dwie bramki. Obie zdobył Piotr Dubiela z rzutów karnych. Niezbyt to dobra reklama jednego z faworytów. Ale Flota spisuje się jeszcze gorzej jest X, Pogoń II jest XII, a Odra zamyka tabelę. Pomiędzy Kotwicą a Flotą Tur Turek. Pozycja raczej zgdona z oczekiwaniami, ale popatrzmy na osiągnięcia. Minimalna porażka po rzucie karnym w Kołobrzegu, remis z Chemikiem i teraz wyjazdowe zwycięstwo w Tczewie nad Unią, która przed tygodniem również zdobyła 3 punkty na boisku przeciwnika.
Najbardziej widowiskowo gra do tej pory Pogoń II, która dotąd uzyskała wyniki 4-1, 3-6 i 1-4. Nikt nie strzelił więcej bramek od tej drużyny, ale rywale strzelili im jeszcze o 3 więcej. W meczach z udziałem Pogoni padło więc 19 goli, a w meczach Warty 3 (wszystkie na korzyść rywali).
Co będzie dalej z Odrą nie wie nikt, nie mniej na chwilę obecną najpoważniejszymi kandydatami do spadku wydają się Lech II, Mieszko, Unia T. i Warta.
W następny weekend czwarta kolejka. Najciekawiej zapowiada się spotkanie Amiki II z TKP. Unia Janikowo znowu zagra u siebie! Akurat w tym czasie wypadły jej terminarzowo dwa mecze w roli gospodarza. Tym razem z Kaszubią i myślę, że podopieczni Tomasza Kafarskiego będą o wiele bardziej wymagającym egzaminatorem od Odry i Obry. Ten mecz również zapowiada się interesująco. Ciekawie może być też w Turku, gdzie tamtejszy Tur spotka się z Lechią Gdańsk. W Szczecinie derby Pogoń II - Kotwica. Przed własną publicznością ma wystąpić Odra. Szansa na 3 punkty z Lechem II ogromna. Czy jednak będzie gdzie ten mecz rozegrać?
Flota w sobotę o 16:00 podejmuje Unię Tczew. Czego oczekujemy mie muszę chyba mówić.
Spotkaniom trzeciej kolejki towarzyszyły rzęsiste ulewy, w Gdańsku nawet przerwano na kwadrans mecz. Jesień idzie mości panowie.

tg

Sobota, 21 sierpnia 2004
Nie tego oczekiwaliśmy
Chemik Bydgoszcz - Flota 3-1 (2-0)




1-0 Kardasz - 10



2-0 Świerblewski - 35



3-0 Świerblewski - 59

3-1 Mikuła - 68

Flota:  Prusak, Baran, Miązek, Bochen, Cebulski, (46, Mężydło), Niewiada (46, Noga), Przemysław Ciołek, Mikuła, Podolski [m], Marek Łapiński [m] (46, Dariusz Ciołek [m]), Marcin Łapiński
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Chemik:  Gajewski, Wolski, Tlałka, Szpejna, Śmiglewski, Zieliński (74, Kowalski), Kardasz, Krawczyk (43, Klein [m]), Olszewski, Korecki [m] (61, Zarembski), Świerblewski [m] (78, Cyrankiewicz).
Trener: Piotr Gruszka

Żółte kartki: Bochen - 58, Miązek - 63, Baran - 70, Prusak - 71, D. Ciołek - 89 (Flota), Tlałka - 70, Kardasz - 78 (Chemik)

Sędziowali: Dawid Piasecki, Tadeusz Jankowicz, Wojciech Duda (Pomorski ZPN)
Obserwator: Piotr Brodecki (Łódź).

Widzów 100

A jednak przegrali. Czy oni zawsze muszą psuć nam koniec wakacji? Pewnie, że lepiej zepsuć sierpień niż czerwiec, ale to zaczyna być nudne.
Niby nic wielkiego, wszak przeciwnik był o jeden szczebel wyżej. Przegraliśmy na tym samym stadionie w czerwcu, przegraliśmy i w sierpniu. Wtedy pojawiły się podteksty, teraz widzimy, że Chemik może wygrać z Flotą bez podtekstów, i to jeszcze bardziej zdecydowanie. A może jest taki mocny? Przecież dwa lata temu zajął trzecie miejsce. Może po prostu uprawia gospodarkę trójpolową?
Tak czy owak kujawsko-pomorskie piłkarstwo przeżywa złoty okres. Po awansie Kujawiaka i barażach Unii Janikowo, teraz na czele tabeli trzy zespoły z tego województwa, które dotąd straciły dwa punkty w sumie!
Czapki z głów przed Włocławkiem, Toruniem, Janikowem i Bydgoszczą, ale zajmijmy się sobą. Z relacji kierownika drużyny Leszka Zakrzewskiego wynika, że Flota miała przewagę, ale tym razem zabrakło skuteczności sprzed tygodnia. Nie zawiódł tylko Krzysztof Mikuła, ponownie wpisując się na listę strzelców.
Zaczęło się całkiem, całkiem. W 4 minucie po akcji Krzysztofa Mikuły z Marcinem Łapińskim gospodarze z trudem wybili piłkę na róg. Ale już 2 minuty później w dogodnej sytuacji był Olszewski, na szczęście nie trafił z bliska w piłkę. Co się odwlecze to nie uciecze. W 10 minucie rzut wolny dla Chemika. Zieliński wrzuca do Kardasza, a ten nie daje szans Prusakowi. W 15 wolny dla Floty z 25 metrów. Strzał Mikuły broni Gajewski, zaś Miązek spóźnia się z dobitką. Kolejny wolny dla Floty w 24, ale znów zwycięsko wychodzi Gajewski. Rysuje się przewaga Floty, gra się zaostrza. W 35 kolejny atak Floty, gospodarze wybijają piłkę, przejmuje ją młodzieżowiec Świerblewski i po samotnym rajdzie, w sytuacji sam na sam, zdobywa drugą bramkę. W 44 po wykonywanym przez Mikułę rzucie rożnym w dogodnej sytaucji znalazł się Damian Baran, ale przestrzelił.
W przerwie Andrzej Miązek dokonuje trzech zmian. Nadal naciska Flota. W 50 minucie Mikuła przegrywa sam na sam z Gajewskim. Minutę później sytuacja się odwraca - Prusak wychodzi zwycięsko z pojedynku ze Świerblewskim. Cios za cios. W odwecie Mikuła strzela w poprzeczkę. Dwie minuty potem Daniel Mężydło ładnie zagrywa do Marcina Łapińskiego, który nie trafia jednak do bramki. W 59 Świerblewski dostaje dokładne podanie od Olszewskiego i strzela w krótki róg nie do obrony. 3-0. Czyżby jednak sierpniowym tradycjom miało stać się zadość? Na szczęście czwartą bramkę strzela Flota. W 68 obrońcy Chemika wybijają piłkę po strzale Andrzeja Nogi i Krzysztof Mikuła plasowanym strzałem z 7 metrów ustala wynik. Jeszcze w 76 piłka otarła się o słupek.
W sumie mecz był ostry, mnóstwo żółtych kartek, w końcówce sędzia się pogubił. Pozostaje jedynie pogratulować bydgoszczanom zwycięstwa. Jak widać rozwód z Zawiszą na razie wychodzi na dobre.
A na innych boiskach też sporo się działo. Prawie wszędzie ulewy, w Gdańsku nawet z tego powodu przerywano mecz. W trzech meczach bramka w ostatniej minucie, przy czym w Janikowie i Kościerzynie były to bramki zwycięskie. W obydwu meczach gospodarze przegrywali 0-1, by w ostatniej minucie przechylić na 2-1. Szczególnie dramatyczny był mecz w Kościerzynie, gdzie pierwsza bramka (na 0-1) padła w 80 minucie. Uwaga zatem na zespół Tomasza Kafarskiego - to może być czarny koń. No i brawa dla ambitnej drużyny z Chojny, której na początku sezonu wyjątkowo wiatr wieje w oczy. Dla odmiany Obra, która też w Janikowie straciła bramkę w ostatniej minucie, kończyła mecz w ósemkę. TKP nadspodziewanie łatwo rozprawił się z rezerewami Pogoni, Kotwica minimalnie wygrała z Wartą, a Lechia z Mieszkiem. Jutro mecze Lecha II z Amicą II i Unii Tczew z Turem. Liderem tak, czy owak jest TKP, przed Unią Janikowo (oba zespoły wygrały dotąd wszystkie mecze) i Chemikiem Bydgoszcz. Na czwartym miejscu na razie Kaszubia, która teoretycznie może jutro zostać zdystansowana przez Amicę II lub Unię Tczew. Właśnie tczewianie będą najbliższym przeciwnikiem Floty.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Piątek, 20 sierpnia 2004
Kawaler z odzysku

Tak zwykle mówi się o mężczyznach po rozwodzie. A taki właśnie status ma BKS Chemik, który właśnie rozszedł się z Zawiszą.
A zatem jedziemy do Chemika, z dworca Bydgoszcz Główna wsiadamy, tak samo jak na stadion Zawiszy w tramwaj linii 2 na ul. Gdańskiej, lecz jedziemy w przeciwnym kierunku. Wysiadamy przy stacji benzynowej Shell, uliczką w lewo i już jesteśmy na stadionie przy ul. Glinki 79.
Z Chemikiem(Zawiszą) Bydgoszcz do tej pory, od 2000 roku uzyskaliśmy następujące wyniki:
Bydgoszcz:
18.X.2000 2-2 (1-0), bramki: Noga, Mikuła, Bednarek - Zarembski,
16 marca 2002 1-0 (1-0), Noga,
14 czerwca 2003 2-1 (1-0), Mikuła, Marcin Łapiński - Kardasz,
05 czerwca 2004 0-1 (0-1), Świerblewski,
Świnoujście:
20 maja 2001 4-0 (1-0), Zakrzewski, Mikuła - 3,
15 sierpnia 2001 1-1 (0-0), Mikuła, Brończyk,
10 listopada 2002 3-0 (0-0), Mikuła - 2, Marcin Łapiński,
02 listopada 2003 1-0 (1-0), Marcin Łapiński.
Jak więc widać bilans korzystny, choć bydgoszczanie potrafili być niemiłym przeciwnikiem. W chwili obecnej zajmują o jedną pozycję wyżej od Floty, ale w poprzednich rozgrywkach uplasowali się bardzo nisko (11. pozycja). W bieżącym sezonie wygrali 2-0 z Mieszkiem Gniezno (Krawczyk, Korecki), i zremisowali 1-1 w Turku (Kardasz). Przeciwnicy nie najwyższych lotów, ale na tym etapie darmo punktów nikt nie oddaje. Flota po pechowej porażce w Toruniu rozgromiła Kotwicę, więc jest chyba w dobrej dyspozycji i może być to całkiem niezły mecz.
Nie będzie to jednak spotkanie kolejki. Na czoło wysuwa się mecz na szczycie, w którym faworyzowana Unia Janikowo zmierzy się z sensacyjnym liderem po dwóch kolejkach - Obrą Kościan. Kto wie, czy nie jeszcze bardziej intersująco zapowiada się toruńska potyczka rewelacyjnego do tej pory TKP z rezerwami Pogoni. Spore zainteresowanie wzbudza też kolejne derby Wielkopolski, pomiędzy rezerwami Lecha i Amiki. Lechici do tej pory zdecydowanie zawodzą i teraz zapewne okaże się, czy są tak słabi, czy tylko rozruch nie wyszedł. Oby tylko nie podnosili poprzeczki z każdą kolejką, gdyż w ostatniej grają z Flotą. Dla dolnych rejonów na pewno ważne znaczenie będzie miał mecz Unii Tczew z Turem Turek. Ciekawie zapowiada się też spotkanie rozstrzelanej Kaszubii Kościerzyna (środowe 6-3 z Pogonią II) z Odrą Chojna, która tak dzielnie walczyła w Janikowie, a boryka się z pozasportowymi problemami, nie tylko finansowymi. Nie mniejszych problemów dostarczyli burmistrz Pyrzyc, w ostatniehj chwili odmawiając zgody na rozegranie meczu oraz prowadzący rozgrywki Pomorski Związek Piłki Nożnej, który bardzo wyraźnie nie lubi klubu z Chojny. A propos: na stronie Odry znalazłem dziś informację, że mecz I kolejki pomiędzy Odrą a Obrą Kościan jednak się odbędzie 15 września, ale do tej pory nie znalazłem nigdzie potwierdzenia tej wiadomości. Przypomnijmy, że za nie odbyty mecz I kolejki PomZPN przyznał walkower dla Obry, także nie chciał się zgodzić na zmianę gospodarza w meczu II kolejki z Unią Janikowo. W obu przypadkach przeciwnicy nie mieli nic przeciwko prośbie Odry i nawet doszli do porozumienia w kwestii terminu, jednak prowadzący związek uporczywie próbuje ustalać wyniki przy stoliku. Przykro jest krytykować rodaków, ale na Boga, panowie - pamiętajcie, że w piłkę nożną gra się na boisku! A podobno panowie z Gdańska zapowiadali też... obustronne walkowery!
Utrzymano za to w mocy wynik z boiska w meczu TKP - Flota. Z jednej strony szkoda, że nie dostaliśmy szansy odzyskania utraconych punktów, z drugiej jednak tym razem zwyciężył rozsądek. Sędzia, nie usuwając z boiska zawodnika ukaranego dwiema czerwonymi kartkami popełnił oczywiście niedopuszczalny błąd, ale skoro Flota przez 90 plus dwie minuty nie potrafiła wykazać swej wyższości, to czy zrobiłaby to w 90 sekund, gdyby u przeciwnika był jeden zawodnik mniej? Nie takie omyłki sędziowie wszak popełniają. Czym było toruńskie niedopatrzenie w porównaniu z wyczynami, wprowadzanego na forum międzynarodowe, Marka Mikołajewskiego? W sercu oczywiście trochę żal, ale nie będę dostosowywał punktu widzenia do punktu siedzenia.
Mecz Chemik - Flota jutro o 16:00 na stadionie Chemika, przy ul. Glinki w Bydgoszczy.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Środa, 18 sierpnia 2004
Kaszubia - Pogoń II 6-3!

A jednak zostajemy na piątym miejscu. Rezerwy Pogoni okazują się nie aż tak mocne jak sugerowałby wynik pierwszego meczu, czy baraży. Chociaż drużyna, która przegrywając strzela trzy bramki na szacunek zawsze zasługuje. W zaległym meczu pierwszej kolejki, w Kościerzynie, tamtejsza Drutex Kaszubia zdeklasowała szczecinian wygrywając 6-3. Katem okazał się Piotr Wiśniewski, zdobywca trzech bramek. Podopieczni Tomasza Kafarskiego potwierdzają więc, że nie zatracili nic z walorów prezentowanych wiosną.
Po raz ostatni w naszej grupie taki wynik zanotowano na inaugurację sezonu 1999/2000 w Świnoujściu, kiedy Flota wygrała 6-3 z Amicą II Wronki.

tg

Wtorek, 17 sierpnia 2004
Podsumowanie II kolejki

A więc za nami dwie kolejki. Tabela ciągle skłębiona, ale już widać pewne przejaśnienia.
Sensacyjnym liderem jest Obra Kościan, wymieniana jako jeden z głównych pretendentów do spadku. Nieco poprawiona sytuacja, dzięki możliwości wzmacniania zawodnikami Groclinu, ale liderem jest przede wszystkim dzięki biurokracji. Ktoś znalazł przepis, uczepił się go jak rzep, beztrosko skrzywdził Odrę Chojna - mimo iż kluby dogadały się nawet w kewstii terminu, ale po co grać, jak nie trzeba? Nikogo nie obchodziło, że kara nie może istnieć bez winy, że Odra nie mogła złożyć wniosku o przełożenie meczu dwa tygodnie wcześniej, skoro o odmowie burmistrza Pyrzyc dowiedziała się dwa dni przed meczem. Ktoś znalazł jedno głupie zdanie i zjadł wszystkie rozumy. Dziś, gdy rywalizacją rządzi pieniądz, gdy bankrut goni bankruta, gdy sponsorzy ingerują nie tylko w nazwy klubów ale nawet ubiór kibiców, rozwydrzona publicznośc bije policję, która każe zamykać stadiony, wyniki meczów ustala się przy stoliku. Czy taką zabawę można jeszcze nazywać sportem? Gdzie tu jest jakakolwiek namiastka zdrowej rywalizacji, ducha fair play, o sprawiedliwości nie mówiąc?
Ale Obra lideruje nie tylko dzięki walkowerowi za Chojnę. Także dzięki sensacyjnemu zwycięstwu nad odradzającą się Lechią. Gdańszczanie, którzy do przerwy prowadzili, mają ostatnio dziwny zwyczaj przegrywania drugich połówek. Poprzedni mecz w Tczewie wygrali 3-2, prowadząc do przerwy 3-1. To samo było w końcówce poprzedniego sezonu i w Pucharze Polski. Dlaczego tak się dzieje? Pierwsze co się nasuwa to kondycja. Myślę jednak, że problem nie jest w braku sił, lecz nonszalancji, rozluźnieniu, dekoncentracji i potem nerwach, gdy się utraci to, się miało.
Dzięki zmianie gospodarza meczu II kolejki, z powodu remontu stadionu w Chojnie, faworyt rozgrywek - Unia Janikowo gra trzy kolejne mecze u siebie. Niby nie ma to wielkiego znaczenia, wszak wiosnę przyjdzie zacząć od trzech wyjazdów, ale co będzie jak janikowianie uciekną stawce, wzorem Błękitnych i Kujawiaka na taką odległość, że już nie sposób ich będzie dogonić? O ile z rezerwami Amiki Unia rozprawiła się bez problemu, o tyle w meczu z Odrą musiała się mocno spocić by wygrać. Uwaga zatem na zespół z Chojny!
Drugie zwycięstwo odniósł też TKP. Warta do mocnych w tym sezonie nie należy, ale jednak zespół z Torunia to już nie drużyna jednego meczu, jak było przed dwoma laty. Bardzo jesteśmy ciekawi co pokaże dalej.
Na miejscu czwartym Chemik/Zawisza który po zwycięstwie nad Mieszkiem zremisował w Turku. Po bydgoszczanach rewelacji raczej się nie spodziewamy, ale lekceważyć najbliższego przeciwnika Floty w żadnym wypadku nie wolno.
I potem mamy peleton zasadniczy, a więc grupę zespołów mających po jednym zwycięstwie i jednej porażce. Bardzo nam miło, że otwiera go Flota. Dotąd, na skutek wysokich porażek na początku, różnica bramek była naszym mankamentem, teraz jest nareszcie atutem. Zwycięstwo nad Kotwicą przyszło może zbyt łatwo, ale oby pozwoliło ono naszej drużynie zatrybić. Bo forma w najbliższych meczach będzie potrzebna. Tuż za nami rezerwy Pogoni. Wyprzedzamy je liczbą bramek strzelonych. W spotkaniu rezerw pierwszoligowców szczecinianie zdeklasowali poznańskiego Lecha i mają szansę w środę nawet objąć fotel lidera - muszą jednak wygrać zaległy mecz w Kościerzynie. Imponujący jest rozmiar zwycięstwa Pogoni II nad Lechem II, ale w meczach rezerw to się zdarza. W sezonie 1997/98 w meczu Amica II - Groclin II było 8-0, choć obie drużyny zajmowały zbliżone miejsca w tabeli.
W Gnieźnie spotkały się drużyny typowane do spadku, tzn. Mieszko i Unia Tczew. Wygrali goście i nad drużyną z Gniezna już gromadzą się czarne chmury.
Amica II odrobiła straty z Janikowa. Trzy zespoły maja po jednym punkcie, trzy nie zdobyły jeszcze punktu, cztery nie strzeliły bramki. Jeden mecz zaległy, jeden walkower. W II kolejce strzelono 20 bramek w ośmiu meczach. Średnia na mecz w obu kolejkach ta sama - 2,5 gola na mecz, średnio bramka pada co 36 minut. Ale mecze z udziałem Floty są powyżej tej średniej. Szkoda tylko, że nie zawsze przez Flotę wygrywane.
Jutro zaległy mecz Kaszubia - Pogoń II, a w weekend trzecia kolejka. W niej mecz na szczycie w Janikowie. Prawdopodobnie rozpocznie się marsz w dół zespołu z Kościana. Kolejne derby rezerw - tym razem Lech II - Amica II. Bardzo ciekawie zapowiada się mecz TKP z rezerwami Pogoni. Kolejny przedstawiciel naszego okręgu - Odra - jedzie do Kościerzyny. Lechia nie powinna mieć kłopotów z Mieszkiem, a Kotwica z Wartą. Na dole spotkanie Unii Tczew z Turem. I wreszcie mecz Chemik/Zawisza - Flota. Bydgoszczanie dotąd, choć stawiali zacięty opór raczej punkty z nami tracili. Ale ostatni mecz wygrali. A zatem rewanż czy powtórka? Mecz w sobotę o 16:00 w Bydgoszczy.

tg

Poniedziałek, 16 sierpnia 2004
Zdjęcia z meczu z Kotwicą

W dziale Galeria/Mecze wstawiono 24 zdjęcia z wczorajszego, jakże udanego, meczu z Kotwicą Kołobrzeg, autorstwa Pawła Dodka i Macieja Opali, w tym trzy bramki. Dziękujemy. Uaktualnione jest też zdjęcie z przebiegu remontu. Jak widać na prawej trybunie został praktycznie do wykonania montaż krzesełek i zrobienie barierki.  

Galeria zdjęć z meczu z Kotwicą


tg

Niedziela, 15 sierpnia 2004
Tyle ile było trzeba
Flota - Kotwica Kołobrzeg 4-0 (2-0)

1-0 M-n Łapiński - 14
Fot. M. Opala

2-0 Miązek - 43
Fot. M. Opala

3-0 Mikuła - 66
Fot. M. Opala

4-0 Niewiada - 84
Fot. M. Opala

Flota:  Prusak, Baran, Miązek, Bochen, Cebulski (71, Noga), Niewiada, Przemysław Ciołek, Mikuła, Podolski [m], Marek Łapiński [m], Marcin Łapiński
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Kotwica::  Tłoczek, Muzyczuk, Kubowicz, Lewandowski, Wawiórko [m], Olejnik [m], (46, Hinc [m]), Dubiela, Grodzicki (77, Halaburda), Szymański (12, Jakubiak), Gosik (77, Bednarek), Polakowski.
Trener: Grzegorz Lewandowski

Żółte kartki: Cebulski (36), Niewiada (58), Mężydło (90) (Flota), Olejnik (13), Lewandowski (18), Hinc (55) )(Kotwica)

Sędziowali: Tomasz Nowosadzki, Dariusz Czarny, Paweł Jaworski (Gorzów Wlkp.)
Obserwator: Alfred Brembor (Poznań)

Widzów niecały 1000

Przystępując do dzisiejszego meczu znane już były wyniki pozostałych. Wiadomo więc było, że Flota ma szansę skoczyć do góry aż o osiem miejsc, ale do tego trzeba było wygrać dziś z Kotwicą różnicą co najmniej czterech bramek. Gdy to mówiłem przed meczem, powszechnie się uśmiechano, zresztą sam traktowałem to jako ciekawostkę-żart. A jednak stało się i rozmiary zwycięstwa nad Kotwicą z poprzedniego sezonu zostały powtórzone.
Mecz mógł się podobać. Nic w nim nie brakowało. Ciekawe akcje, spięcia podbramkowe, interwencje obrony, parady bramkarzy, ładna pogoda i wysokie zwycięstwo gospodarzy nad wymagającym i doświadczonym przeciwnikiem. Czego jeszcze trzeba?
Przewaga Floty widoczna była od pierwszej minuty. Świnoujścianom zdecydowanie łatwiej wychodziło rozrywanie defensywy gości niż odwrotnie. Pojedynek grających trenerów-defensorów zdecydowanie wygrał Andrzej Miązek. Nie dopuścił do popełnienia brzemiennego w skutkach błędu i strzelił bramkę, co nie udało się konkurentowi, mimo kilku bardzo groźnych sytuacji. Także Król Strzelców ubiegłego sezonu (Piotr Dubiela) przegrał z Królem Strzelców sprzed dwóch lat - Krzysztofem Mikułą. Kotwica, będąca aktualnie reprezentacją Pomorza Środkowego (wzmocniona m.in. trzema kluczowymi zawodnikami Gwardii - Lewandowskim, Gosikiem i Grodzickim) na pewno będzie bardzo groźna (chyba, że zarząd podejmie po dzisiejszym meczu jakieś nerwowe ruchy), ale potrzeba jej jeszcze zgrania.
Pierwsza pachnąca bramką sytuacja miała miejsce w 4 minucie i była dziełem Floty, jednak Krzysztof Mikuła trafił w Marcina Muzyczuka. W 10 minucie kontra Kotwicy, na szczęście podanie na głowę będącego tuż przy bramce (ale nie na spalonym) Arkadiusza Gosika było minimalnie niedokładne. Cztery minuty później Krzysztof Mikuła wykonywał rzut wolny. Podanie na głowę Marka Niewiady, przedłużenie do Marcina Łapińskiego i Artur Tłoczek mógł już tylko wyjąć piłkę z siatki. W 22 groźny strzał Lewandowskiego z daleka. W 25 Kubowicz odbiera piłkę Mikule, ale Flota ponownie ją przejmuje i strzał Marcina Łapińskiego tuż obok słupka. W 27 Gosik próbuje strzelić bezpośrednio z rogu, robi to dobrze i niebezpiecznie ale Prusak jest na posterunku. W 41 po rogu Mikuły Niewiada za wysoko. Dwie minuty później z podania Marcina Łapińskiego Andrzej Miązek zdobywa drugiego gola, raczej rozstrzygając już losy meczu.
Druga połowa rozpoczyna się strzałem Lewandowskiego z daleka, ale Prusak łapie piłkę. W 61 dają o sobie znać najbardziej doświadczeni piłkarze Kotwicy i Grzegorz Lewandowski z podania Piotra Dubieli strzela znienacka, jednak Prusak jest czujny. W 65 strzał Wojciecha Polakowskiego tuż nad poprzeczką. Niewykorzystana sytuacja zemściła się po minucie. Rzut wolny z ok. 25 m technicznym strzałem zamienił na gola Krzysztof Mikuła. Do tego jesteśmy przyzwyczajeni i nie mamy zamiaru się odzwyczajać. A więc 3-0. Wynik przechodzi oczekiwania, ale by wyjść na piąte miejsce potrzeba jeszcze jednego. W 70 dla odmiany z wolnego strzela Dubiela ale Bochen wybija na róg. W 80 Jakubiak z lewej strony trafia w boczną siatkę. W 84 Marek Niewiada piłką "z odzysku" po groźnej akcji strzela pod poprzeczkę ustalając wynik meczu. Jeszcze w 86 Marcin Łapiński nie dochodzi do piłki, która jednak trafia do Daniela Mężydły, ale ten strzela fatalnie. Minutę przed końcem groźny jest znowu Mikuła, ale Tłoczek wychodzi zwycięsko.
Tak więc jak mówią "karta nie świnia, po północy się obróci". Flota przez ostatnie trzy lata pierwszy mecz wyjazdowy przegrywała w identycznym wymiarze 0-4. Teraz, dla odmiany, pierwszy mecz u siebie wygrała 4-0. To tchnęło optymizmem, zwłaszcza, że nie graliśmy z byle kim, lecz jednym z głównych pretendentów do awansu. Tak trzymać.
I jeszcze dwa słowa ze swojej działki. Dzisiejszy mecz z przyczyn technicznych prowadziłem z boiska, na domowym sprzęcie. Nie wiem jak byłem słyszalny, ale po reakcjach wnioskuję, że chyba nie było tak źle. Mnie osobiście z przenośnego mikrofonu z wyłącznikiem mówiło się bardzo dobrze. Byłem blisko zawodników i kibiców, widziałem reakcje i praktycznie mogłem z mówieniem nadążać za akcją, jeśli nie nadążałem to moja wina, ale też dobrze, bo dało wyraźnie do zrozumienia, że jednak sporo jest do zrobienia w pracy nad sobą, i na pewno nie popadnę w samozachwyt. Tyle tylko, że przy dzisiejszej pogodzie było ok, ale mimo to, choć nie czuć było wiatru, to jednak papiery wyfrunęły z teczki. Co więc będzie listopadzie? Zatem pomieszczenie jest jednak potrzebne, ale dobrze by było, jakby było ono - wzorem wielu stadionów - na koronie. Warto by nad tym pomyśleć przy okazji remontu trybun, nieprawdaż?

Waldemar Mroczek (Tangens)

Piątek, 13 sierpnia 2004
Walkower dla Obry

Piątek 13 sierpnia okazał się bardzo nieszczęśliwy dla beniaminka z Chojny. Jak bowiem dowiadujemy się z oficjalnej strony Pomorskiego Związku Piłki Nożnej, został zasądzony walkower na korzyść Obry Kościan za nie rozegrany mecz I kolejki pomiędzy właśnie Odrą i Obrą.
Tym samym Obra została liderem tabeli nie dotykając piłki. Miejmy jednak nadzieję, że działacze z Chojny odwołają się i zostanie to rozpatrzone pozytywnie. Czerwona kartka należy się burmistrzowi Pyrzyc, a nie piłkarzom Odry.

tg

Piątek, 13 sierpnia 2004
Zestawienia zawodników

Dział Kadra został wzbogacony o liczne zestwienia naszych zawodników według różnych kryteriów. W ten sposób można bez trudu zorientować się kto jest najstarszy, najmłodszy, kto w najbliżśzym czasie obchodzić będzie urodziny, których imion, czy znaków zodiaku jest najwięcej (bądź nie ma wcale). Są też podane numery zawodników, spis alfabetyczny i czas trwania kontraktów. Można dojść do zaskakujących wniosków. Na przykład okazuje się, że żaden z zawodników Floty nie urodził się po 11 października, że trzech zawodników Floty przyszło na świat w ciągu jednego tygodnia, czy że trzech zawodników obchodzi imieniny w jednym dniu. Zapraszam do analizy.

tg

Środa, 11 sierpnia 2004
Rezerwy Pogoni w III lidze

W rozegranym dziś w Tczewie finałowym barażu o zajęcie zwolnionego przez Gwardię Koszalin miejsca w III lidze, Pogoń II Szczecin pokonała Jarotę Jarocin 1-0 i awansowała do III ligi. Bramkę w 40 minucie strzelił z rzutu karnego Paweł Magdoń. Gratulujemy. Źle to, czy dobrze? Będzie to dla nas najkrótszy wyjazd, Zachodniopomorskie uzyska czwarty zespół w III lidze, stanowić będzie więc ćwierć grupy II, czyli tyle ile powinno. Ale to już w tej grupie trzecia drużyna rezerw pierwszoligowca plus jeden satelita i bardzo się obawiam, że sportowo rozgrywki mogą zostać wypaczone. W meczach z tymi drużynami większy wpływ może mieć termin niż forma zespołu. Obym się mylił.

tg


Środa, 11 sierpnia 2004
Spotkanie walki i przyjaźni

W najbliższy weekend druga kolejka II grupy III ligi. Wśród zaplanowanych świnoujskie spotkanie tutejszej Floty z Kotwicą Kołobrzeg. Z różnych powodów mecz ten wzbudza podwyższone zainteresowanie.
Kibice z Kołobrzegu i Świnoujścia od lat żyją w zgodzie i przyjaźni. Nic nie zapowiada, by w niedzielę miało się to odmienić. Na boisku jednak sentymentów nie będzie. Oba zespoły mają uzasadnione aspiracje do wysokiej pozycji, poza tym walczą o miano drugiej drużyny woj. zachodniopomorskiego. I kolejny pojedynek dawnych kolegów z Pogoni. Chodzi oczywiście o Króla Strzelców poprzednich rozgrywek Piotra Dubielę z Kotwicy i grającego trenera Floty Andrzeja Miązka.
Czy jest to derby? Ależ oczywiście, że tak! Obydwa miasta leżą w tym samym województwie, oba nad morzem, kluby mają te same barwy i nawet nazwy "z jednej beczki", tzn. bezpośrednio związane z morzem. Na pewno więc bliżej Flocie do Kołobrzegu niż Chojny.
Przypomnijmy, że w poprzednich rozgrywkach Kotwica zajęła z dorobkiem 47 punktów IV miejsce (bramki 46-37), Flota uplasowała się o jeden szczebel niżej. W pierwszej kolejce obydwa zespoły rozczarowały; Flota przegrała 1-2 w Toruniu, zaś Kotwica z najwyższym trudem i podtekstami pokonała 1-0 Tura Turek. Obydwa zespoły strzeliły w tych rozgrywkach po jednej bramce z rzutów karnych, a zdobyli je P.Dubiela dla Kotwicy i D.Baran dla Floty.
Mecz Flota - Kotwica w niedzielę, 15 sierpnia 2004 o godzinie 16:00 na stadionie przy ul. Matejki w Świnoujściu.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Wtorek, 10 sierpnia 2004
Zmarł dr Ireneusz Wojtczak

Opuścił nas na zawsze Ireneusz Wojtczak. Emerytowany wojskowy, były radny, komendant przychodni wojskowej, lekarz pokojowej misji Wojska Polskiego w Kambodży, dyrektor świnoujskiego ZOZ, ceniony chirurg, aktywny działacz sportowy. Żywa legenda Świnoujścia, niezwykle barwna postać. Ambitny, wygadany, z poczuciem humoru, potrafiący znaleźć się w każdej sytuacji i choć czasami uciążliwy, był powszechnie lubiany. Miał 58 lat. Za wcześnie, by umierać, ale tych co znali Jego tryb życia mocno ta wiadomość nie zaskoczyła. Może tylko dlatego, że do ostatniej chwili życia był widywany w mieście.
Kochał futbol i kochał Flotę. Przestał być żołnierzem, społecznikiem, dyrektorem, ale sekretarzem klubu pozostał do ostatniej chwili życia.
Udało się Go odratować po niespodziewanym zasłabnięciu w ubiegłym roku, podczas pucharowego meczu w Dobrzanach; tym razem śmierć okazała się mocniejsza. Pogrzeb w środę, 11 sierpnia o godzinie 14:00 na Cmentarzu Komunalnym w Świnoujściu. Żegnamy Cię drogi Przyjacielu. Nie ma Cię pośród nas fizycznie, pozostaniesz w naszej pamięci na zawsze. Długo jeszcze podczas meczu odruchowo będziemy patrzeć za Tobą w bramę, i choć nie będziemy Cię widzieć - jesteśmy pewni, że będziesz z nami na każdym meczu. Bo meczu Floty bez Ciebie nie sposób sobie wyobrazić. Rodzinie składam najgłębsze wyrazy współczucia.

Cześć Jego pamięci.

Niedziela, 08 sierpnia 2004
Podsumowanie I kolejki

A zatem wystartowali. W Świnoujściu, tradycyjnie minorowy sierpień. Tym razem nie zaczęło się od 0-4, ale co za pociecha, skoro wszystkie punkty zostały w Toruniu? Czy TKP jest tak mocny, czy ma tylko wyjątkowe szczęście do Floty, pokaże czas. Nie wszystkie mecze jednak się odbyły. Trwają jeszcze baraże o zwolnione po Gwardii Koszalin miejsce. Szkoda, że Pomorski Związek Piłki Nożnej nie zadziałał w tej sprawie energiczniej, bo bałaganu przecież nikt nie lubi. No, ale zawsze lepiej z poślizgiem, ale zmontować pełną szesnastkę niż znów miałyby piłkarzy i kibiców dręczyć przymusowe pauzy.
O ile nie skompletowanie składu to drobne niedopatrzenie, o tyle prawdziwym skandalem jest piątkowa decyzja burmistrza Pyrzyc odmawiająca piłkarzom Odry Chojna rozegrania inauguracyjnego meczu. Nie wiem, co było przyczyną, ale w domysłach nie mogę znaleźć jakiegokolwiek usprawiedliwienia. Nie było wszak komunikatów o trzęsieniu ziemi w Pyrzycach, czy groźbie zamachu terrorystycznego. Stadionu przecież by nie ubyło. I mieszkańcy Pyrzyc obejrzeliby trzecioligowy mecz. Może nie jest to wielka atrakcja, ale przecież nawet takiej pan burmistrz nie potrafi swemu ludowi zapewnić. W każdym razie nie znajduję słów dezprobaty dla tak nikczemnego, nieodpowiedzialnego i cynicznego zachowania. W tym roku upadł sport w powiecie stargardzkim, teraz najwyraźniej tym tropem podążają pobliskie Pyrzyce. Ciekawe jakie korzyści przyniosło miastu nie rozegranie tego meczu? Spadnie stopa bezrobocia, czy może za zaoszczędzone w ten sposób pieniądze wybuduje się fabrykę?
Zdaniem niektórych coś ze skandalu miał też mecz w Kołobrzegu. Nie byłem, nie widziałem, nie oceniam. Faktem jest jednak, że dwóch zawodników Tura oraz trener zostali usunięci z boiska, a rozstrzygająca bramka padła w 83 minucie z rzutu karnego.
Może nie skandalem, ale na pewno karygodnym niedopatrzeniem było za to nie usunięcie z boiska w meczu TKP - Flota Tomasza Urbańskiego, który w 90 minucie otrzymał drugą żółta kartkę. Sędzia się zapomniał, ale dlaczego nie zareagowali toruńscy piłkarze i działacze? Woleli ryzykować powtórzenie meczu? My oczywiście nie mielibyśmy nic przeciw temu, ale obiektywnie przynać trzeba, że takie rozstrzygnięcie byłoby krzywdzące dla gospodarzy. Co innego, gdyby wspomniany incydent miał miejsce wcześniej i obecność tego zawodnika mogła mieć istotny wpływ na wynik.
W najciekawszym meczu w Janikowie spotkały się druga i trzecia drużyna poprzednich rozgrywek, a więc główni pretendenci do pierwszego miejsca w tym sezonie. Unia Janikowo potwierdziła, że poważnie mierzy w II ligę, pewnie pokonując 3-1 rezerwy Amiki i już zasiadła w fotelu lidera.
Sporo obiecywano sobie po derby Poznania, ale z dużej chmury wyszedł, zakończony bezbramkowo, mały deszcz.
Z beniaminków najlepiej wystartowała gdańska Lechia wygrywając 3-2 wyjazdowy mecz w Tczewie. Ale, bez urazy, znacznie mocniejszego przeciwnika miał TKP. Jak już pisałem Lech II zremisował, a Odrze Chojna nie dane było zagrać. Piątego beniaminka poznany w środę. Będzie nim Jarota Jarocin lub Pogoń II Szczecin. Oba zepsoły wygrały obydwa mecze półfinałowe, Pogoń wręcz zmiażdżyła w Kartuzach tamtejszą Cartusię wygrywając 5-0.
I wreszcie w Bydgoszczy Chemik/Zawisza (podobno w najbliższym czasie ma nastąpić rozwód) pokonał 2-0 Mieszko Gniezno, któremu przyszło tym samym zacząć rozgrywki z ostatniego miejsca.
Poza wspomnianymi zespołami w pierwszej kolejce nie wystąpiły Kaszubia Kościerzyna i Obra Kościan.
Za tydzień II kolejka. W najciekawszym meczu Flota podejmie u siebie Kotwicę Kołobrzeg. Będzie powtórka z poprzedniego meczu z Kotwicą, czy ubiegłorocznego sierpnia? A może jakieś rozwiąznie pośrednie? W każdym razie zapraszam na mecz, w niedzielę o godzinę 16:00. Poza tym grają: Obra z Lechią, Unia Janikowo z Odrą (na prośbę klubu z Chojny mecz ten rozegrany zostanie w Janikowie), Amica II z Kaszubią, Jarota lub Pogoń II z Lechem II, Warta z TKP, Tur z Chemikiem i Mieszko z Unią T.

tg

Niedziela, 08 sierpnia 2004
Zdjęcia z Torunia

Zgodnie z obietnicą niezawodny Paweł Dodek nadesłał nam bogatą kolekcję zdjęć z wczorajszego meczu Floty w Toruniu. Zapraszam do przeglądania, wystarczy kliknąć link poniżej.  

Fotoreportaż z meczu TKP - Flota


tg

Sobota, 07 sierpnia 2004
Tym razem nie 0-4, ale...
Toruński Klub Piłkarski - Flota 2-1 (1-1)


1-0 Mateusz Dobek - 8

1-1 Damian Baran - 33k

2-1 Dawid Nowak - 60

TKP: Kryszak, Rogalski, Warczachowski, Malczuk [m], Melnicki (46, Świderek), Maziarz, Urbański, Hanczewski [kpt], Dobek, Nowak [m], J.Maćkiewicz (80, Kukowski).
Trener: Piotr Rzepka
Asystenci: Robert Kościelak, Leszek Lisewski

Flota: Prusak, Baran, Miązek, Bochen [kpt], Cebulski (76, Piasecki), Niewiada, P.Ciołek (76, Mężydło), Mikuła, Marek Łapiński [m], D.Ciołek [m] (76, Wojdat), Marcin Łapiński.
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Żółte kartki: Niewiada (Flota), Urbański (dwie bez czerwonej!), Dobek, Melnicki, Mackiewicz, Kukowski (TKP).

Sędziowali: Włodzimierz Bartos, Tomasz Radkiewicz, Marcin Muszyński (Łódź)
Obserwator: Krzysztof Maciąg (Gdańsk)

Widzów 1300

A jednak się nie udało. Znowu przyjdzie nam gonić rywali a nie odwrotnie. Marna tylko pociecha, że w odróżnieniu od trzech poprzednich sezonów tym razem było 1-2 a nie 0-4. Ale punktów nie ma.
Zdaniem kierownika drużyny Leszka Zakrzewskiego Flota kontrolowała grę, przewyższała gospodarzy doświadczeniem i według niego był to wyrównany mecz ze wskazaniem na Flotę. Trener Andrzej Miązek twierdzi natomiast, że nie powinniśmy przegrać, druga bramka dla torunian padła z wyraźnego spalonego, była możliwość wybicia tej piłki wcześniej. Mieliśmy dwie duże szanse, w pierwszej połowie Marek Niewiada mógł zdobyć dla nas prowadzenie 2-1, a w drugiej szansę na wyrównanie zaprzepaścił Marcin Łapiński. Natomiast zdaniem Pawła Dodka w pierwszej połowie przeważał TKP, później gra się wyrównała. Nie znamy jeszcze opinii strony toruńskiej. Była też kuriozalna pomyłka sędziego, który pokazał Tomaszowi Urbańskiemu w 90 minucie drugą zółtą kartkę, nie pokazując czerwonej.
Bramki padły tak: w 8 minucie straciliśmy piłkę w środku pola, przejął ją Urbański, zagrał dokładnie do Mateusza Dobka, który z 16 metrów strzałem w długi róg nie dał najmniejszych szans dobrze dziś broniącemu Sergiuszowi Prusakowi. W 38 minucie pędzący lewym skrzydłem Krzysztof Mikuła ograł obrońców, podał do będącego 5 metrów od bramki Marcina Łapińskiego, jednak gospodarzom udało się go sfaulować. Rzut karny siłowo wykonał Damian Baran, nie dając szans Przemysławowi Kryszakowi. W 60 minucie w zamieszaniu podbramkowym, piłka odbijała się od nóg zawodników obu drużyn - w końcu przejął ją Dobek i zagrał do Dawida Nowaka. Sędzia nie dopatrzył się spalonego i tym sposobem przegraliśmy mecz.
Pierwszym liderem została Unia Janikowo, ogólny faworyt rozgrywek, przed Chemikeim/Zawiszą (czyżby znowu pod dykando Pomorza i Kujaw) oraz Lechią, TKP i Kotwicą. Flota na razie trzynasta.
W spotkaniach brażowych o wejście do III ligi Cartusia przegrała z Pogonią II Szczecin 0-5, natomiast Jarota Jarocin wygrała 1-0 z Zawiszą Bydgoszcz. W finale na neutralnym terenie (decyzja jeszcze nie zapadła gdzie) zmierzą się Jarota Jarocin (macierzysty klub Damiana Barana!) z Pogonią II Szczecin.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Sobota, 07 sierpnia 2004
Wystartowali!

A więc rozgrywki III ligi, grupy II rozpoczęte. Przed 13:00 zakończyły się już pierwsze, derbowe, mecze. W Poznaniu rezerwy Lecha bezbramkowo zremisowały z Wartą, zaś w Tczewie tamtejsza Unia przegrała 2-3 z beniaminkiem (acz z długą brodą) - Lechią Gdańsk 2-3 (1-3). Godzinę później Chemik/Zawisza Bydgoszcz pokonał 2-0 Mieszka Gniezno. Pierwszą bramkę w nowym sezonie strzelił, grający krótko także we Flocie Dominik Czajka - gratulujemy.
Mamy też już na powitaniu pierwszy skandal. Oto w ostatniej chwili burmistrz Pyrzyc odmówił piłkarzom Odry Chojna rozegrania ligowego meczu z Obrą Kościan, choć wcześniej podobno taką zgodę wyraził. Zawodnicy z Kościana i sędziowie musieli więc zawrócić z drogi, beniaminek z Chojny stanął przed groźbą walkowera, a kibice w Pyrzycach zostali pozbawieni możliwości obejrzenia III-ligowego meczu. Samorządowcy z Pyrzyc godnie próbują więc naśladować sąsiadów z powiatu stargardzkiego, choć do ich osiągnięć (Błękitni, Zorza, Spójnia) jeszcze bardzo daleko. Ale pierwszy krok zrobiony. Miejmy nadzieję, że ceny za uprzejmosć pana burmistrza nie zapłacą piłkarze Bogu ducha winnej Odry. Lepiej było jednak chyba dogadywać się z Dębnem.
W tym roku rozgrywki III ligi grupy II prowadzi Pomorski Związek Piłki Nożnej i już na wstępie nie ustrzegł się wpadek. Z jednej strony chwała mu za to, że za wszelką cenę chce skompletować regulaminową szesnastkę, ale należało to zrobić odrobinę wcześniej, przed rozpoczęciem rozgrywek. W tej chwili sezon już trwa, a cztery zespoły ciągle nie wiedzą w której lidze zagrają. Ciągle kluby nie otrzymały też terminarza wraz z godzinami, co bardzo utrudnia pracę dziennikarzom i redaktorom stron internetowych. Rozumiem, że jest to ściśle związane z ową kompletacją szesnastki, a Gwardia najwyraźniej zbyt długo zwlekała z rezygnacją z gry, ale mimo wszystko bałagnik jest. No, ale pierwsze koty za płoty, mam nadzieję, że dalej machina będzie już działać sprawnie, bez jakichkolwiek zgrzytów.
A dla nas emocje zaczną się o 16:00 sw Toruniu. Jak już wczoraj zapowiadałem, jeśli nie zajdą techniczne przeszkody, na naszej stronie będzie relacja na żywo z meczu z Toruńskim Klubem Piłkarskim (dla kibiców Elana). By śledzić przebieg meczu wystarczy kliknąć poniższy link i usiąść wygodnie w fotelu. Strona odświeża się automatycznie, nie będzie potrzeby klikania w klawiaturę ani ruszania myszką. Zapraszam.  

TKP - Flota - relacja na żywo z Torunia.


tg

Piątek, 06 sierpnia 2004
Będzie relacja na żywo z Torunia

Jeżeli nie wydarzy się nic nadzwyczajnego i internet będzie działał bez problemu, to jutro od godziny 16:00 nadawać będziemy bezpośrednie komunikaty z inaugurującego sezon 2004/05 w III lidze meczu Toruńskiego Klubu Piłkarskiego z Flotą Świnoujście. Informacje podawać będzie Paweł Dodek, który obiecał też bogaty materiał zdjęciowy. Dziękujemy. Link do relacji pojawi się jutro, na razie zachęcam do przypomnienia meczu sprzed dwóch lat, choć oczywiście niemiłe to wspomnienia.  

Zapis meczu TKP - Flota w 2002 roku


Waldemar Mroczek (Tangens)

Czwartek, 05 sierpnia 2004
Nie dać się zapierniczyć!

Ten tytuł wcale nie jest obsceniczny. Miasto Kopernika - Toruń, jak wiadomo słynie z produkcji pierników, a my ciągle pamiętamy (niestety) inaugurację ligi dwa lata temu.
Toruński Klub Piłkarski powstał w 2000 roku z przekształcenia ZKS Elana, założonego w 1968. Elana rozegrała cztery sezony w II lidze, notując dwie degradacje. Pierwszy awans nastąpił w roku 1993, potem torunianie grali na drugim froncie jeszcze w latach 1996-99, rozgrywając 126 meczy i zdobywając w nich 151 punktów oraz różnicę bramek 171-197. Najlepszy był sezon 1996/97 w którym torunianie zajęli trzecią pozycję ustępując jedynie Dyskobolii Grodzisk i Pogoni Szczecin. Później jednak było już gorzej, przede wszystkim ekonomicznie, i od kilku lat klub balotuje pomiędzy III a IV ligą. W toruńskiej drużynie grali między innymi: Jacek Grembocki (256 meczów w I lidze w Lechii, Górniku, Lechii/Olimpii i Petrochemii), Jarosław Maćkiewicz (21 goli w I lidze, zaowdnik Lecha i Orlenu). Występy w I lidze notowali też: Tomasz Ciesielski (obecnie Unia Janikowo), Przemysław Boldt, Maciej Hanczewski (ten, co strzelił Flocie cztery bramki w sierpniu 2002, w I lidze zawodnik Groclinu), Tomasz Regnis, Marcin Thiede, Krystyn Hilscher, Waldemar Czarnecki, Dariusz Gliniewicz, Andrzej Magowski, Jacek Ruciński. Maćkiewicz i Hanczewski nadal są zawodnikami TKP!
Z Flotą TKP spotkał się dotąd dwa razy wygrywając 4-0 w Toruniu, zaś w Świnoujściu zwyciężyła Flota 2-1. Jak będzie teraz? Bez wątpienia zespoł z Torunia jest o wiele silniejszy niż przed dwoma laty, nie jest to już typowa młodzieżówka, jest w kadrze sporo znanych na III-ligowych boiskach zawodników, wspartych doświadczonymi wyżej wspomnianymi. Na pewno zaprocentuje też doświadczenie zdobyte dwa lata temu. Trenerem jest znany przed laty piłkarz - Piotr Rzepka, prowadzący w poprzednim sezonie Unię Tczew.
We Flocie zmiany bez większych emocji. Trwa jeszcze załatwianie Piotra Podolskiego z Arkonii i Jarosława Śliwińskiego ze Stali Lipiany. Zatwierdzony jest natomiast Jarosław Waluś z Iny Goleniów. Powrócili do Floty bracia Sitkowie oraz Przemysław Ciołek, poza tym skład uzupełniono kilkoma wychowankami (Wojdat, Dariusz Ciołek, Hus, Miernik). W kadrze I zespołu 22 zawodników, wkrótce zamieszczę pełny skład.
Tradycyjnie drżymy przed pierwszym spotkaniem wyjazdowym. Miejmy jednak nadzieję, że tym razem nie będziemy zmieniać nazwy na "Flota 04". Spotkanie w Toruniu rozpocznie się w sobotę o godzinie 16:00.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Środa, 04 sierpnia 2004
Wyniki baraży

Rozpoczęły się spotkania barażowe o miejsce w III lidze gr. II. Oto dzisiejsze wyniki:

Zawisza Bydgoszcz - Jarota Jarocin 0-2
Pogoń II Szczecin - Cartusia Kartuzy 4-2
.

W tej sytuacji głównymi pretendentami do "finału" stały się Jarota i Pogoń II. Cartusii bardzo trudno będzie odrobić straty, jeszcze trudniej Zawiszy. Nie sądzę bowiem, by Jarota pozwolił sobie strzelić trzy bramki u siebie.

tg


Środa, 04 sierpnia 2004
Przed nowym sezonem
Zmienić scenariusz!

Kończą się futbolowe wakacje. Pierwszo~ i drugoligowcy oraz pucharowicze już mają za sobą kolejkę. W najbliższy weekend przystąpi do rozgrywek trzeci front i wiele niższych, więc karuzela rozkręci się na dobre.
Sezon 2004/05 w III lidze się jeszcze nie rozpoczął, a już wiadomo, że z pewnych względów będzie on kuriozalny. Po raz pierwszy od wielu lat (a może i w historii) w rozgrywkach szczebla centralnego jest więcej miejsc niż chętnych! Bankructwa klubów (w tym tych, które jeszcze nie tak dawno stawiano nam za wzór) doprowadziły do tego, że nawet Gryf Wejherowo, który zajął w poprzednim sezonie ostatnie miejsce, grając wiosną jedynie pro forma, uzyskał prawo dalszej gry w III lidze. Wejherowianie jednak z prezentu nie skorzystali i sprawili niemały kłopot, bowiem w celu skompletowania wymaganej przepisami szesnastki zaszła konieczność rozegrania dodatkowych spotkań pomiędzy wicemistrzami IV lig w województwach tworzących naszą grupę. I tu kolejny ewenement. Mająca wspaniałe, przedwojenne tradycje Gedania, do ostatniej kolejki zaciekle walcząca o awans z lokalnym (nawet dzielnicowym) przeciwnikiem - Lechią, w związku z wycofaniem się ze sponsorowania gdyńskiego Nordcoopu, zrezygnowała z ubiegania się o miejsce w III lidze. To samo zrobiły kolejne w tabeli: Olimpia Sztum, Orlęta Reda i Orkan Rumia. W tej sytuacji, przed szansą na grę w III lidze stanęła szósta w kolejności, trenowana przez byłego reprezentanta Polski Jacka Grembockiego, Cartusia! Dla informacji jej nowym sponorem jest Nordcoop, ten sam co właśnie porzucił Gedanię. Pierwszym rywalem Kaszubów w barażach będzie Pogoń II Szczecin. Drugą parę tworzą Zawisza Bydgoszcz i Jarota Jarocin. Ten ostatni klub (macierzysty Damiana Barana, z tego terenu pochodzą też Sergiusz Prusak i Marek Niewiada) uzyskał w poprzenim sezonie imponujący bilans: 84 punkty w 30 meczach (27 zwycięstw, 3 remisy, 0 porażek!) i bramki 102-20. Niestety zespół z Jarocina nie poradził w barażach rezerwom Lecha i swej szansy musi szukać w kolejnych grach dodatkowych. Ale działaczom z powiatu jarocińskiego pogratulować pracy z młodzieżą i umiejętności wyłapywania talentów.
Co jeszcze nowego czeka nas w nowym sezonie? Przede wszystkim derby Poznania (i pomyśleć, że jeszcze tak niedawno w I lidze grały Lech, Warta i Olimpia). Gdyby Cartusia wygrała walkę o miejsce w III lidze, doszłoby do derby z Kaszubią. A Kartuzy i Kościerzyna od lat walczą ze sobą o uznanie stolicą Kaszub. Taki mecz w III lidze miałby więc niesamowity prestiż. Być może jednak w III lidze znajdzie się... dwóch Zawiszów Bydgoszcz! Spadkobierca macierzystego klubu Miłoszewicza i Bońka też walczy w barażach, a przecież od dawna jest w fuzji z Chemikiem, na dodatek teraz ponownie łączący się w celu utworzenia sportowej spółki akcyjnej. Kolejnym barażowiczem są rezerwy Pogoni Szczecin. Gdyby wygrały, mielibyśmy co najmniej trzy zespoły rezerw pierwszoligowców (oprócz Amiki i Lecha, a mówiło się, że Obra ma grać ze statusem... rezerw Groclinu). To już zdecydowanie za dużo grzybków w barszczu. Powoduje to bowiem nierówne szanse i możliwość legalnego wypaczenia sportowej rywalizacji. Drużyny rezerw jak wiadomo, mogą na określonych zasadach wzmacniać się zawodnikami pierwszego składu. W lepszej sytuacji znajdą się więc drużyny, którym przyjdzie grać mecze w tym samym dniu, co pierwsze zespoły. A co z tymi, którym przyjdzie grać w dniu np. meczu reprezentacji i związanej z tym przerwy w rozgrywkach ekstraklasy? Poza tym, każdy zawodnik może w rezerwach rozegrać określoną ilość minut. Szczęśliwi więc, którym przyjdzie grać z "rezerwistami" na końcu.
Jak w tej rzeczywistości znajdzie się Flota? Zmiany, owszem są, ale nie na newralgicznych pozycjach. Zatem potencjalne możliwości niemal identyczne jak przed rokiem. Tyle, że sami zawodnicy mają już dość tej sytuacji. Nie pozwala się awansować drużynie, a indywidualnie żąda niesamowitych sum. Czują się więc skazani na Flotę, co niewątpliwie osłabia morale.
Zatem co nas czeka w nowym sezonie? Od paru lat wygląda to mniej więcej tak: piszę i wszystkim naokoło powtarzam, że tej szansy nie wolno zmarnować, że jest niepowtarzalna, zwłaszcza że nie widać zdecydowanego faworyta. Tymczasem nasi obowiązkowo moczą pierwszy wyjazd 0-4 (2001 Popowo, 2002 Toruń, 2003 ponownie Popowo i teraz znów na powitanie jedziemy do Torunia), obowiązkowo muszą choć przez chwilę potrzymać czerwoną latarnię i potem dopiero zaczyna się rozpaczliwe odrabianie strat. W międzyczasie niczym wulkan wybucha któryś z beniaminków, którego już nie można dogonić. Może by tak teraz zmienić nieco system, i zdobyć na początku trochę punkcików, aby to rywale musieli się martwić jak nas dogonić? Czy ktoś widzi przeciwwskazania?
Kto kandydatem na II-ligowca i do baraży o II ligę? Logiczną koleją rzeczy teraz powinna awansować Lechia (po beniaminkach z Wielkopolski, Pomorza Zachodniego i Kujaw czas na pomorskiego), rozsądek wskazuje Unię Janikowo (baraże w poprzednim sezonie, znaczne wzmocnienia teraz). Z pewnością ostatniego słowa nie powiedziała Kotwica. Gdyby w tym towarzystwie znalazła się też Flota, bylibyśmy bardzo szczęśliwi. Możliwości na pewno są, ale czy ktoś odważy się je wykorzystać?
I jeszcze dwa słowa od siebie. Zapewne nie podobało Wam się, że strona była przez tydzień nie aktualizowana, więc wypada się wytłumaczyć. Byłem na drugiej części kursu dla spikerów, i muszę się pochwalić, że uzyskałem licencję, podobnie jak koledzy z Janikowa i Lechii. Może to przesada i zarozumialstwo, ale czuję się jakbym strzelił pierwszą bramkę w nowym sezonie. W każdym razie mam nadzieję, że spikerka w nowym sezonie będzie bardziej profesjonalna, czego sobie i Państwu z całego serce życzę.

Waldemar Mroczek, Tangens.


Wtorek, 27 lipca 2004
Okrzeja pozdrawia, w klubie nic ciekawego

Pomału kończą się piłkarskie wakacje. W MKS Flota nie zanosi się na rewolucję kadrową. Źle to, czy dobrze - pokaże przyszłość. Nie zanosi się też na (w każdym razie pozytywne) zmiany ekonomiczne. W tej chwili środki są na rundę jesienną i jeżeli sytuacja nie ulegnie poprawie udział Floty w III lidze wiosną może stanąć pod wielkim znakiem zapytania.
Martwmy się o dzień dzisiejszy. Niewiele zmian w kadrze. Jak powszechnie wiadomo odeszli Okrzeja, Matwijów i Sikorski, skład uzupełniony został młodymi wychowankami Damianem Wojdatem i Dariuszem Ciołkiem. Z drużyną trenuje też 19-letni pomcnik Stali Lipiany (macierzystego klubu Andrzeja Miązka!) - Jarosław Śliwiński. Powrócił z wypożyczenia do Wybrzeża Rewalskiego Przemysław Ciołek. Kibiców Floty, jednak zapewne najbardziej ucieszy informacja, że nie doszedł do skutku transfer do Janikowa Marka Niewiady, który cały czas trenuje z Flotą.
Tyle o kadrach - teraz gry. Jutro o godzinie 17:00 w Brojcach mecz z Regą Meridą Trzebiatów, natomiast 31 lipca o 12:00 w Golczewie z Wybrzeżem Rewalskim.
Z USA nadeszły dwa e-maile od Sebastiana Okrzei. Drukuję bez poprawek. Przepraszam w imieniu autora za brak polskich znaków, ale jak wiadomo za oceanem tych możliwości nie ma. Oto treść:

18 lipca 2004, godz. 01:24:37 EDT:
Pozdrowienia z USA Wszytko uklada sie po mojej mysli. Mam juz dwie prace (jedna w supermarkecie "food lion" a druga w ekskluzywnej restauracji "crab barn"). Mieszkam w pieknym domku nad oceanem. Mam takze swoj samochod pontiak grand prix gt. Aktualnie przebywam w Rehobot w stanie Delaware. Taki stan utrzyma sie do konca wakacji, pozniej przenosze sie do Chicago, gdzie czeka na mnie juz mieszkanie i praca.
Na razie nie mam czasu na zwiedzanie, tym bardziej na treningi. Mam nadzieje, ze z czasem sie wszystko ulozy poniewaz czeka na mnie miejsce w lokalnj druzynie w Chicago, a moze i wyzej kto wie :).
Tak w wielkim skrocie wyglada moj pobyt w usa. Pozdrowienia dla pilkarzy i kibicow Floty. Sebastian Okrzeja


26 lipca 2004, godz. 23:20:56 EDT:
Od zeszlego tygodnia sprawy sie troszeczke pozmienialy. Dzownilem do przyjaciol w Chicago, czeka na mnie miejsce w 4 druzynach polonijnych, ale na jakich warunkach i jakie to druzyny jeszcze nie wiem. To wszytsko w pazdzierniku, do tej pory ciezko pracuje, mam 2 prace jestem na etapie organizowania sobie trzeciej pracy. Wszytsko po to by na koniec wrzesnia jechac na tydzien na Hawaje. Po Hawajach znajomi z Chicago zabieraja mnie na 2 tygodnie na Floryde. Troche relaksu przed powrotem do pilki sie przyda.
Pozdrawiam Glownego spikera :), wladze i pilkarzy mks flota oraz kibicow. Sebastian Okrzeja

Adres e-mail do Sebastiana Okrzei

Waldemar Mroczek

Sobota, 17 lipca 2004
Wyjechali na wakacje...

Do tego doszło. Spikerzy i admini stron internetowych też chcą odpoczywać! Świat nie słyszał, wszystko przewróciło się do góry nogami! :):):)
Na bok żarty. Tegoroczne wakacje wyjątkowo poskąpią mi odpoczynku ze względów zawodowych, więc muszę łapać każdą okazję i jutro wyjeżdżam na tydzień z kawałkiem w rodzinne strony. Jest przerwa w rozgrywkach, piłkarze na zgrupowaniu, więc moment chyba dobry?
Co najmniej do 26 lipca nie będzie więc nowinek na stronie głównej, ale nasi kibice zawsze trzymają rękę na pulsie, więc jestem pewien, że wszystkie nowości będą na bieżąco ukazywać się na forum i tam właśnie kieruję wszystkich niecierpliwych i ciekawych.

tg

Czwartek, 15 lipca 2004
http://lechia.gda.pl schodzi ze sceny

Tego się nikt nie spodziewał. W momencie wejścia na scenę ponadwojewódzką OSP Lechia, najpopularniejszy choć nieoficjalny serwis tego klubu zawiesił działaność. Zawiesił czy zamknął? Niby wyraźnie pisze "zawiesił", ale między wierszami również dość wyraźnie piszą "zamknął". A jeśli nawet zawiesił, to nikt nie wie, na jak długo.
Pojawił się jak ta jaskółka zwiastująca wiosnę. W chwili gdy klub, po licznych nieudanych przekształceniach, osiągnął dno, kiedy dogorywała Lechia/Polonia, a grupa pozornych szaleńców postanowiła zbudować nową Lechię od zera. Kiedy już wielu gdańszaczan wzruszało ramionami a wrogowie zacierali z uciechy ręce, grupa młodych ludzi postanowiła uchronić to magiczne słowo od zapomnienia. Powstała internetowa witryna w biało-zielonych barwach, będąca bogatym źródłem informacji na temat klubu, jego barwnej historii i informacji o stanie aktualnym. Wzbogacona obfitą galerią zdjęć, nie tylko z meczów, ale także z biało-zielonymi szalikami z herbem Gdańska powiewającymi w Ameryce, Afryce, Australii, Chinach i Bóg jeden wie, gdzie jeszcze; filmami z meczów, plakatami, wspomnieniami kibiców, sondami, ligą typerów, skanami biletów, śpiewnikiem i wielu innymi atrakcjami i hitami, których nie uświadczysz na innych, nawet najlepszych stronach. Prawdziwym hitem stało się forum. Biorę pierwszą z brzegu datę - 02 lipca 2004 (okres przerwy w rozgrywkach). 10 tematów w tym dniu się zakończyło. Ale przecież mało który temat żyje jeden dzień, a w prawie każdym jest mnóstwo wpisów. Starsze wątki ginęły bardzo szybko z powodu przepełnienia. Statystykę nakręcali nie tylko sojusznicy z Wisły i Śląska, ale także inni np. z wielu irytującymi pytaniami typu "co sądzicie o...". Spory kapitał mają też wrogowie i szydercy, którzy wyjątkowo upodobali sobie to forum. Przede wszystkim jednak dzięki niemu wielu eks-gdańszczan, którzy z powodu siły wyższej uznali już ten rozdział za zamknięty, mogło wrócić nie tylko wspomieniami, ale także na swój sposób tworzyć współczesną rzeczywistość Lechii. Także ja. Pisałem wspomnienia, dałem teksty do śpiewnika, poprawiałem drobne wychwycone błędy i wykonałem około miliona kliknięć w klawiaturę na forum. Może to niewiele, ale w aktualnych realiach ile mogłem - zrobiłem.
Teraz nam to zabrano. I kto? Nie wrogowie, nie sam klub (strona była nieoficjalna), nie związek centralny ani wojewódzki, nie Urząd Miasta, nie policja, nie konkurencja ale sami jej twórcy! Na zasadzie egipskiego kapłana, nie przekazali swego dzieła potomnym lecz postanowili zabrać z sobą do grobu. Nie pomagają jak dotąd ani prośby ani groźby. Ja - nie ukrywam - zareagowałem bardzo nerwowo. Odpowiedzią był mailowy kontratak redaktora naczelnego (?) zakończony niezwykle optymistycznym stwierdzeniem, że widzę tylko czubek własnego nosa i dla takich jak ja zdecydowanie nie warto się męczyć. Nie pozostało nic innego jak odwrócić się na pięcie i wyjść. Inni jednak się nie rzucają lecz dziękują i błagają. Bezskutecznie. Przynajmniej na razie. I najgorsze, że ciągle nikt nie wie o co naprawdę chodzi.
Jakie nauki płyną z tej lekcji? Przede wszystkim nie należy porywać się z motyką na słońce. Internet stał się gigantycznym śmietnikiem. Na ileż to wchodzimy nieustannie stron nie aktualizowanych od lat, stron na które ktoś miał kiedyś pomysł, a nie był w stanie systematycznie go realizować? Adres http://lechia.gda.pl wyszukiwarki wskazywać będą jeszcze bardzo długo, niestety internauci nic nowego już tam nie znajdą. Redakcja pisze, że cała sytuacja najbardziej bolesna jest właśnie dla nich. Czyżby?
A czy naszą stronę też kiedyś to spotka? Że nie będę w stanie wcześniej czy później podołać sam jest raczej nieuknione. Dlatego bardzo gorąco zapraszam do współpracy. Przed rokiem też mieliśmy kryzys, na szczęście rozwiązany w inny sposób i za to chwała Mateuszowi. Zapewnić mogę jednak w jednym: jeśli nie umrę lub nie będę zmuszony nagle opuścić Świnoujścia, na pewno takiej bomby nie podłożę. Chyba, że okażę się niezastąpiony, ale tacy przecież nie istnieją.
Tak więc kibcom Lechii przyszło przełknąć kolejną gorzką pigułkę. Tego los im wyjątkowo nie skąpi. Jak zwykle została wiara w odrodzenie. Tyle, że nawet jeśli autorzy tej, w końcu genialnej, inicjatywy utworzą znów coś nowego, zawsze pozostanie świadomość, że w każdej chwili mogą zgotować kolejnego 13 lipca.  

http://lechia.gda.pl

tg

Poniedziałek, 12 lipca 2004
Terminarzowe wariacje z powtórzeniami.

W trzech ostatnich latach piłkarze Floty zaczynali mecze wyjazdowe identycznie - przegrywając po 0-4. Dwa razy przytrafiło się to w Popowie i raz w Toruniu. I teraz znów, jak w 2002 roku, zaczynamy od wyjazdu go Grodu Kopernika. Drugi mecz, również jak w 2002, u siebie z Kotwicą. Trzeci przed dwoma laty graliśmy z beniaminkiem woj. pomorskiego (Unia Tczew) i tym razem w pierwszym zamyśle miało być podobnie. Ostatecznie jednak termin spotkania z Lechią został zmieniony za 04/05 września, za to w czwartej kolejce gramy u siebie z... Unią Tczew. W trzeciej kolejce jedziemy natomiast do Bydgoszczy. Zakończymy podobnie do sezonu 1997/98, spotkaniem z Lechem II, z tym że tym razem pierwszy mecz odbędzie się w Świnoujściu. Zaś przedostatni mecz, podobnie jak w poprzednim sezonie, z Kaszubią (jesienią w Kościerzynie).
Ciekawie zapowiada się październik. W Świnoujsciu 09/10 gramy z Amicą II, dwa tygodnie później z Unią Janikowo. Natomiast wyjazdy do Gwardii, Odry i Kaszubii. 15 września (niestety, środa) wyjazd do Turku.
Na chwilę obecną do rozgrywek zgłosiły się wszystkie kluby, poza Aluminium, stąd ten vacat w terminarzu. Przwdopodobnie jego miejsce zajmie Obra Kościan.  

Terminarz III ligi - jesień 2004

tg

Poniedziałek, 12 lipca 2004
Najbliższe plany III-ligowców

Jutro, o godzinie 17:00 piłkarze pierwszego zespołu Floty rozegrają w Piaskach Wielkich koło Troszyna towarzyski mecz z IV-ligową Arkonią Szczecin. Następnie udadzą się na obóz do Mieszkowic (15-23 lipca), gdzie zakontraktowane są trzy mecze: w Torgolow (Niemcy) oraz z Odrą Chojna i Dębem Dębno. Start rozgrywek III ligi 07 sierpnia.

Waldemar Mroczek

Poniedziałek, 12 lipca 2004
Z Dobiegniewa z podniesionym czołem

Juniorzy oraz trampkarze Floty powrócili z dorocznego prestiżowego turnieju Dobiegniew Cup. Prowadzeni przez Wojciecha Kramarza juniorzy zajęli ostatecznie II miejsce, mimo iż zdobyli najwięcej punktów. Regulamin jednak przewidywał jeszcze mecz finałowy pomiędzy dwoma najlepszymi i tu niestety 1-0 wygrali młodzi chłopcy z FC Narva. Oczywiście nie na rękę był nam ten kruczek regulaminowy, ale przetesji mieć nie możemy bo w fazie każdy z każdym również ulegliśmy Estończykom, i to aż 0-3.
Oto wyniki naszych piłkarzy:
Płomień Ełk 3-1
FC Davgava (Łotwa) 11-0
FC Narva (Estonia) 0-3
Stal Sulęcin 4-0
Lubuszanin Drezdenko 3-0
Ilanka Rzepin 2-0
Błękitni Dobiegniew 3-1
Canal+ Słupsk 1-0
Końcowa kolejność: 1. Narva, 2. Flota, 3. Płomień, 4. Ilanka, 5. Lubuszanin, 6. Stal, 7. Błękitni, 8. Canal+, 9. Davgava.
Najskuteczniejszym strzelcem we Flocie okazał się Krzysztof Hus, zdobywca 12 bramek. Oto kadra: Damian Miernik, Paweł Pietrowski, Kamil Waliszewski, Oskar Szlachta, Rafał Szyszkowski, Adam Rembisz, Marek Kryszałowicz, Bartosz Zawierucha, Krzysztof Hus, Dawid Nowak, Łukasz Gądek, Marek Mądrzyński, Wojciech Krogulec, Kacper Kamiński, Dawid Trafalski, Daniel Jasiak, Łukasz Saran.

Podopieczni Stanisława Zycha zajęli V miejsce. Tu system gier był inny, najpierw grupy po cztery drużyny. Nasi zawodnicy zajęli w grupie II miejsce, za Vilniaus FM Wilno, uzyskując wyniki: 0-1 z Vilniausem, , 9-0 z Davgavą, 6-1 ze Stalą Sulęcin i 1-2 z Marisch Oderland. W II fazie po zwycięstwie 3-0 nad Błękitnymi Dobiegniew, porażce 0-2 z Batorym Grodno i remisie 0-0 z Fortuną Wieleń, zajęli w grupie III miejsce i zagrali mecz o V miejsce, wygrywając ze Stalą Sulęcin 2-1. Oto skład: Mateusz Delczyk, Cezary Świątek, Adrian Marchlewski, Marcin Momot, Damian Przygoda, Jakub Borkowski, Oskar Chrzanowski, Bartłomiej Bochan, Mateusz Szkuta, Mateusz Trafalski, Łukasz Rohlhoff, Piotr Wysocki, Łukasz Gieraszek, Patryk Bojnowski, Rafał Surowiec, Marcin Bartkowiak.

Waldemar Mroczek

Poniedziałek, 05 lipca 2004
Europa zwariowała!

No to mamy nowego mistrza. Piłkarstwo greckie na najwyższym poziomie w Europie! Z jednej strony to bardzo piękne - okazało się bowiem, że pieniądze, nazwiska i obiekty to nie wszystko. Z drugiej trochę śmiesznie, że najmocniejszym na najmocniejszym z kontynentów okazał się zespół bez cienia wirtuozerii, którego nie boją się nawet Polacy. Niemcy poległy z kretesem - zwyciężył niemiecki futbol.
Oczywiście nie była to jedyna ironia, na jaką pozwolił sobie błazen Króla Futbolu. Choćby to, że mistrzostwa zakończyły się tak samo jak się zaczęły. Od sensacyjnego zwycięstwa niedocenianej Grecji nad gospodarzem. Te same zespoły spotkały się w finale i znów zwycięstwo Hellenów uznano za sensację. Ba, przez 90 minut pierwszego meczu i skrupulatne analizowanie videozapisów z pozostałych spotkań Spartan i Ateńczyków, nie znaleziono w Koniu Trojańskim ani jednego słabego punktu! Potomkowie Ferdynanda Magellana i Vasco da Gama - o biednym Eusebio nie wspominając - jak nieporadne króliczki walili głową w mur, mając w przodzie jedynie dwa "atuty" - niecelne strzały z daleka i wrzutki w pole bramkowe, prosto w ręce bramkarza.
Kolejną ironią tych mistrzostw były Czechy. Ich też nikt przed mistrzostwami faworytem nie nazywał, a jednak to oni pokazali najwięcej piłkarskiego kunsztu. Nie tylko akcje, podania i strzały. Także charakter. We wszystkich trzech meczach fazy grupowej tracili bramki pierwsi, by każdy z tych meczów wygrać. Nie dane im jednak było pokazać tę umiejętność w półfinale - stracili bramkę na 15 sekund przed końcem dogrywki. Nie zdobyli mistrzostwa, bo przegrali jedyny mecz. Ale Grecy też raz przegrali - i to z kim? Z Rosją, bodaj najsłabszą drużyną turnieju!
Oczywiście można zachwycać się żelazną dycypliną taktyczną, murowaniem bramki dla jedengo, jedynego dokładnego zagrania z rzutu rożnego. I uznać to za mistrzowski sposób na futbolowe życie. Czy jednak na pewno o to w futbolu chodzi? Czy jest to kurs prawidłowy?
Jest w mowie potocznej taki zwrot "końskie zaloty". Oznacza to próbę pozyskania wybranki przez dokuczanie jej [jemu](podszczypywanie, klapsy, pociągnie za włosy etc.). Biorąc pod uwagę wcześniejsze porównanie z koniem trojańskim, bedącym jakby nie było specjalnością Greków, najtrafniejsze według mnie określenie Euro 2004 to "koński futbol".
Nie francuski, nie niemiecki,
nie angielski - ale grecki.
Nie hiszpański ani nie czeski,
nie portugalski - lecz tylko grecki!


Waldemar Mroczek

Sobota, 26 czerwca 2004
Baraże na 1-1

W dzisiejszych rewanżowych meczach barażowych o miejsce w II lidze na sezon 2004/05 padły wyniki (w nawiasach wyniki meczów pierwszych, wytłuszczonym drukiem zwycięzcy):
Stasiak KSZO Celsa Ostrowiec Śwtkrz. - Unia Janikowo 2-0 (0-0)
Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2-1 (0-0)
Ruch Chorzów
- Stal Rzeszów 2-0 (1-1)
Tłoki Gorzyce - Radomiak Radom 2-1 (1-3)
A więc zwyciężył rachunek prawdopodobieństwa. W dwóch bezpośrednio intersujących nas dwumeczach jeden zakończył się powodzeniem drugi nie. Unia Janikowo przegrała w Ostrowcu Świętokrzyskim po dwóch rzutach karnych, natomiast Śląsk Wrocław pogrążył szczecinianin Robert Dymkowski. Oznacza, to że w przyszłym sezonie ponownie spotkamy się z Unią Janikowo, nie pojedziemy natomiast do Gdyni. Pojedziemy za to do Gdańska, jako że tamtejsza Lechia wywalczyła awans do III ligi. Tym samym Tur jest już całkowicie spokojny, Obra musi wciąż czekać na rozpadnięcie się Gwardii lub Aluminium. Jeśli obie nie przystąpią do nowego sezonu utrzyma się także Gryf!
Wracając do baraży w trzech przypadkach zwyciężyli II-ligowcy, jedynie Radomiakowi udało się wywalczyć awans z baraży. Utrzymał się w II lidze jeden z najbardziej zasłużonych dla piłkarstwa klubów w Polsce (II miejsce w tabeli wscechczasów) - Ruch Chorzów. Nie powiodła się natomiast próba powrotu do II ligi wrocławskiemu Śląskowi, a że z II ligą pożegnał się Polar - czwarte do wielkości, ponad 700-tysięczne, miasto w Polsce zostało bez II ligi! Tego jeszcze nie było. Także Rzeszów musi jeszcze poczekać na powrót dobrych czasów.
Oto skład naszej grupy według stanu dzień dzisiejszy: Aluminium Konin, Unia Janikowo, Amica II Wronki, Kotwica Kołobrzeg, Flota Świnoujście, Kaszubia Kościerzyna, Unia Tczew, Warta Poznań, Mieszko Gniezno, Gwardia Koszalin, Chemik/Zawisza Bydgoszcz, Tur Turek, Lechia Gdańsk, Lech II Poznań, Odra Chojna, TKP Toruń.  

Tabela końcowa i wyniki wszystkich meczów ze strzelcami, wraz z barażami

Waldemar Mroczek

Piątek, 25 czerwca 2004
Najinteligentniejsi są kibicami Floty!

Dziś zakończenie roku szkolnego. Dla jednych promocja do następnej klasy (lub jej brak, niestety), dla innych oznacza to koniec przygody z daną szkołą i kontynuowanie nauki na wyższym poziomie lub koniec edukacji. Dla jednych świadectwo z czerwonym paskiem, dla innych czerwony ślad po pasku. Niezmiernie miło mi zakomunikować, że najlepszym absolwentem najbardziej prestiżowej w Świnoujściu szkoły (Logos) został założyciel naszej strony - Mateusz Frukacz, natomiast wśród maturzystów Zespołu Szkół przy ul. Gdyńskiej najlepszym okazał się niezwykle zaangażowany we wszystkie akcje kibiców - Jakub Markiewicz, udzielający się na forum jako Woncki. Do tego jeszcze absolwent Medycznego Studium Zawodowego, Piotr Kopciał (były zawodnik) zdał egzamin z przygotowania zawodowego na ocenę celującą! Serdecznie gratuluję - kibice przynoszą chwałę Flocie!
Na miejscu tych co uważają, że kibice piłkarscy to same pijane, prymitywne obdartusy potrafiące jedynie wyzywać, wszczynać awantury i niszczyć wszystko po drodze, uciekłbym gdzie pieprz rośnie i schował głowę w piasek.

Waldemar Mroczek

Środa, 23 czerwca 2004
Czy III liga jest potrzebna?

Obecny system rozgrywek ligowych szczebla centralnego jest bardzo podobny do tego z przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Różni się tylko drobnymi szczegółami; teraz są baraże, przyznaje się trzy punkty za zwycięstwo i w II lidze grają o dwa zespoły więcej. No i mamy o jedno województwo mniej, ale to które znikło (koszalińskie) było akurat w naszej grupie, która liczyła ich wówczas pięć, więc i zasięg terytorialny zmienił się minimalnie. Tyle tylko, że mamy w grupie o jednego beniaminka mniej.
Co stało się z tym systemem? Ano, przyszła w 1973 roku reforma. Co ciekawe ogłoszono ją po zakończeniu rozgrywek 1972/73 i zrealizowano natychmiast. Zespoły grały więc o inne cele niż były do zdobycia. Można jedynie przypuszczać, jak pluli sobie w brodę ci, którzy odpuścili walkę o np. trzecie miejsce w III lidze.
Co przyniosła ta reforma i jak ją przeprowadzono? Zwiększono liczbę drużyn w ekstraklasie do 16, drugą ligę podzielono na dwie grupy (północną i południową) po 16 zespołów. Najbardziej rewolucyjną była jednak... likwidacja III ligi. Trzy pierwsze zespoły z każdej grupy w sezonie 1972/73 (w tym Arkonia Szczecin) uzyskały awans do II ligi, czwarte grały baraże z czterema ostatnimi w II lidze. Reszta spadła do klas okręgowych (obecnie IV liga). Okręgówki wyglądały tak: potężny szczyt (2-3 zespoły) i cała reszta. Wyniki w granicach 8-0 nie były więc rzadkością, pamiętam taki mecz MRKS Gdańsk - LZS Trąbki Wielkie zakończony wynikiem 19-0! W przerwie letniej zwycięzcy klas okręgowych, których liczbę zwiększono do 24 (powstało 49 województw), grali podzieleni na sześć grup baraże o awans do II ligi. System przetrwał trzy lata i przywrócono trzecią ligę podzieloną... na osiem grup.
Czy teraz też czeka nas likwidacja III ligi? Czy te rozgrywki mają sens? Wbrew pozorom zwolennicy takiej opcji mają niezłe argumenty. Przede wszystkim wiele klubów nie wytrzymuje ciężaru finansowego stąd liczne bankructwa i wycofywania z rozgrywek. Na przykładzie naszej grupy - do II ligi od dłuższego czasu wchodzą wyłącznie beniaminkowie. Spadkowicze przeważnie nie przystępuują do gry w III lidze. Ostatnim spadkowiczem w naszej grupie była Lechia/Polonia Gdańsk, która ledwie dotrwała do końca rozgrywek III ligi. Jeszcze szybciej los ten spotkał szczecińską Odrę, która zakończyła żywot wraz ze spadkiem z zaplecza ekstraklasy, a praktycznie jeszcze wcześniej. Błękitni polecieli bezpośrednio z II do IV, teraz podobno rozważana jest możliwość nie przystąpienia do gry w III lidze konińskiego Aluminium. W drodze z drugiej do czwartej ligi i odwrotnie prawie wszyscy omijają więc trzecią. Zatem likwidować? To najłatwiej, tylko co z rozwojem sportowym? Gdyby nastąpiło to teraz, do obecnej IV ligi zachodniopomorskiej dokooptowano by Flotę, Kotwicę i Gwardię. Trzecioligowcy zamiast w Popowie, Poznaniu czy Bygdgoszczy, ogrywaliby się w Przecławiu, Trzebiatowie, Ustroniu Morskim, Rewalu. Bliższe wyjazdy, więc mniejsze koszty i droga do II ligi krótsza. Nie byłoby jednak promocji miasta, o Flocie już nie pisałoby się w prasie ogólnopolskiej. A co Wy o tym sądzicie? Zapraszam do dyskusji na forum.
Jeśli chodzi o mnie, to uważam, że w maszynie muszą działać wszystkie mechanizmy, nie może być sztuczności. Nie może istnieć wieżowiec bez trzeciego piętra. Jedno, co Polakom dobrze wychodzi to likwidowanie. Z budowaniem jest o wiele gorzej. A postęp polega przecież na budowaniu, nie niszczeniu. Ale to tylko moje subiektywne zdanie.

Waldemar Mroczek

Poniedziałek, 21 czerwca 2004
Baraż z Mikołajewskim

Nasz stary, niedobry znajomy - Marek Mikołajewski - ponownie dał znać o sobie. Polski Związek Piłki Nożnej znów wykazał się maksymalnym cynizmem. W ubiegłym roku, podczas piłkarskiego meczu pomiędzy Śląskiem Wrocław i Arką Gdynia, na jednej z głównych ulic stolicy Dolnego Śląska, w wyniku bójki między chuliganami zginął młody człowiek. Wczoraj te kluby znów się spotkały we Wrocławiu, w arcyważnym dla siebie spotkaniu, którego stawką było miejsce w II lidze w sezonie 2004/05. I do prowadzenia tego meczu, o najwyższym stopniu ryzyka, wyznaczono kontrowersyjnego, znanego z prowokatorskich zachowań sędziego, któremu zarzucano wypaczanie wyników meczów i doprowadzanie do burd - Marka Mikołajewskiego. Tego samego, który załatwił nas w Pucharze Polski 17 września 2003.
Wiemy, że potrafi dobrze sędziować - wszak od 10 miesięcy bacznie mu się przyglądamy, ale tym razem znów wystąpił w głównej roli. W 45 minucie pokazał czerwoną kartkę za bliżej niejasne dla obserwatorów (w tym prasy) przewinienie zawodnikowi Śląska. W drugiej połowie nie odgwizdał karnego za brutalny faul bramkarza Arki w polu karnym. W końcówce zmienił nieoczekiwanie front i zaczął gwizdać na korzyść Śląska, nadużywając przepisu o spalonym i nie uznając prawidłowej bramki Roberta Dymkowskiego. Dlaczego tak bardzo zależało mu na bezbramkowym remisie? Może ktoś go ostrzegł, może zrozumiał, że Wrocław to nie Świnoujście i zaczął stwarzać pozory? A może taki miał przykaz? Kto ma głowę niechaj myśli.
Pewną satysfację mamy. Wątpliwą, ale zawsze. W meczu Floty z Amicą nie mógł sobie pozwolić na pozory obiektywizmu. By osiągnąć cel musiał pokazywać swą nędzę do końca.
W drugim dotyczącym naszej grupy barażu Unia Janikowo także bezbramkowo zremisowała z drużyną Stasiak KSZO Celsa Ostrowiec Świętokrzyski. Rewanże w sobotę. Na ich wyniki czekają kibice w Turku i Kościanie, chociaż z tego na co się zanosi nie wiadomo, czy z naszej grupy spadnie ktokolwiek.

tg

Sobota, 19 czerwca 2004
Lista strzelców z siedmiu lat

W dziale Statystyki 2004 pojawiła się kolejna informacja - zdobywcy bramek dla Floty od 1997 roku. Każdy szanujący się kibic Floty wie, kto w tym czasie strzelał najwięcej. Ale kto jest trzeci, czwarty, piąty...? Ile strzelił Miki dla Floty w ogóle? Kto ile strzelał w rozbiciu na poszczególne sezony? Ilu zawodników strzelało dla nas gole w ciągu tych siedmiu lat, ile bramek otrzymaliśmy z walkowerów, a ile padło ze strzałów samobójczych?
Na wszystkie te, oraz wiele innych pytań odpowiedzi w podstronie Statystyki 2004, wystarczy kliknąć poniższy link.  

Statystyki 2004


tg

Piątek, 18 czerwca 2004
Barometr indywidualny

Wczoraj podsumowaliśmy grające w naszej grupie drużyny. Dziś czas na obszczekanie każdego zawodnika z osobna. Z góry zastrzegam, że oceny moje są subiektywne, nie mam zamiaru nikogo urażać ani nie szukam sensacji. Zresztą nie uważam się za fachowca w sprawach szkoleniowych ani taktycznych. Sezon jednak nie był udany i rad nierad parę cierpkich słów też trzeba powiedzieć. Nie chcę wkładać kija w mrowisko, dlatego nie ustalam żadnej punktacji, ograniczam się jedynie do opisów słownych. Kolejność ocenianych zawodników - według numerów.

1) Sergiusz Prusak. Bez wątpienia wielki talent i spore umiejętnoścoi. Ale na tej pozycji bardzo ważne jest doświadczenie. Wielu bramkarzy dochodziło do sławy po trzydziestce. Stąd 25-letniemu "Serkowi" vel "Klemens" wciąż przytrafiają się szkolne błędy. Ale zrobił bardzo dużo.

2) Damian Baran. Jeden z niewielu w tym sezonie czyniących systematyczne postępy. Rok temu musiał czekać na pauzy za kartki lub kontuzje kolegów, dziś trudno sobie bez niego obronę wyobrazić. Tylko on pośród obrońców strzelił dwie bramki. Niestety, łapie zbyt dużo kartek.

3) Andrzej Miązek. Byłoby przesadą mówić, że nie widać u niego zębu czasu, ale jeszcze większą byłoby mówienie, że nie jest już potrzebny. Dowód? Proszę bardzo. Oto wyniki meczów bez niego: Amica II - Flota 4-0, Tur - Flota 3-0, Flota - Kaszubia 1-4. Inna sprawa to trenerka, ale jak już wyżej napisałem, na szkoleniu się nie znam.

4) Waldemar Broniecki. Ten punkt najchętniej bym pominął. Wielkie serce do walki, ambicja, nieustępliwość. Jeszcze w przerwie zimowej pisałem, że wszelkie próby odstawienia go zawsze kończyły się fiaskiem, czyli Flota nie mogła istnieć bez niego. Jednak słabnie w oczach. Bardzo bym chciał, żeby zrobił mi na złość i pokazał co potrafi.

5) Marcin Bochen. Od lat na tym samym poziomie. Dotąd omijały go kontuzje, niestety teraz dotknęły i jego. Fatalne starcie we Włocławku, uszkodzona torebka stawowa i w konsekwencji długie nie granie. Zostaje życzyć jak najszybszego powrotu do zdrowia i formy.

6) Marek Kuciński. Na pewno wielki talent, choć przyznam, że po preferencjach jakie mu wystawiano w przerwie zimowej, spodziewałem się więcej. Do klasy noszącego przed nim tę koszulkę Rafała Niezgody sporo mu jeszcze brakuje. Nie brakuje na pewno ambicji.

7) Łukasz Cebulski. Wie, co to znaczy walka o miejsce w składzie. Dlatego bardzo się stara i coraz lepiej mu to wychodzi. Chyba na dobre zadomowił się na prawym skrzydle.

8) Marek Niewiada. Ciągle taki sam. Duży arsenał możliwości, bez wątpienia jeden z najlepszych zawodników w drużynie, pod pewnymi względami na pewno najlepszy. Ale też i niedobre nawyki, szczególnie ta skłonność do zbędnych dryblingów.

9) Andrzej Noga. Na boisku go prawie nie widać. Nie drybluje, nie robi efektownych wślizgów, nie strzela wielu bramek (choć z aktualnego składu więcej strzelił dla Floty tylko K. Mikuła), ale nie znaczy to, że nie gra. Jego zasług nikt nie kwestionuje. Wiosną kontuzjowany, więc niestety, nie było go widać naprawdę.

10) Sebastian Okrzeja. Okrzyczany niegdyś jako wielki talent starcił serce do gry i spoczął na laurach. Ale to przeszłość. Wiosną grał dużo lepiej i naprawdę się starał. Szkoda, że odszedł.

11) Krzysztof Mikuła. Nie będę owijał w bawełnę - liczyliśmy na więcej. Szczególnie wiosną był bardzo nieskuteczny. Jaskółki, w rodzaju bramki z wolnego we Włocławku przy stanie 0-4, niewiele ocieplają. Robił wrażenie obrażonej gwiazdy i obawiam się, że udzieliło się to też innym. Ma prawo być rozgoryczony, ale przecież to jego praca. Nadal jednak niekwestionowany lider zespołu i na pewno za czapkę gruszek nikt go nie odda.

12) Marcin Sikorski. Tu najtrudniej o ocenę. Pozycja bramkarza jest pod tym względem najgorsza, bo jest tu tylko jedno miejsce. Jeżeli jest zajęte przez kogoś innego - przeważnie się nie gra. Przykłady Gomoli i Shiltona (rezerwowi w klubie, rezerwowi w reprezentacji) mówią bardzo wiele. Ale oni doczekali się swoich dni, a iluż jest bramkarzy wiecznie rezerwowych? Nie życzę tego Marcinowi, ale przedrzeć się między słupki przy Prusaku będzie bardzo ciężko.

14) Andrzej Matwijów. Najważniejsze dla niego, że zdobył doświadczenie, którego na pewno brakuje wielu jego starszym kolegom w Chojnie. Talent, ale w przyszłym sezonie nie będzie już młodzieżowcem, więc nie dziwię się, ze chce wracać. Zwłaszcza, że macierzysta Odra awansowała do III ligi. We Flocie na pewno będzie bardzo ciężko o miejsce w pierwszym składzie. Największym mankamentem jest bez wątpienia wzrost. Na pewno nie brakuje woli. Bez względu jak potoczą się jego losy, życzymy jak najlepiej.

15) Marek Łapiński. Ten ma jeszcze czas na ogrywanie. Młodzieżowcem będzie jeszcze przez dwa sezony. Powołany do młodzieżowej reprezentacji - więc musi być utalentowany. Mówią, że z całej rodziny właśnie on ma największe predyspozycje. Jak będzie - zobaczymy. Na razie jeszcze dużo pracy przed nim. Najbardziej swą obecność na boisku zaznacza... kartkami.

16) Daniel Mężydło. Strzał życia może wyjść zarówno w wieku dziewiętnastu, jak i czterdziestu lat. Ale Danielowi w tym sezonie przytrafiły się dwie superbomby godne Ligi Mistrzów. Czyli potencjał strzelecki przeogromny. Może to on będzie następcą Krzysztofa Mikuły? Ale, by to osiągnąć potrzeba bardzo dużo pracy i samozaparcia. Sam talent nie wystarczy.

17) Przemysław Ciołek. Sezon spędził w Rewalu, więc nie widzieliśmy go w akcji, ale ma wrócić, czyli chyba wszystko ok.

18) Marcin Łapiński. Dużo biega, nie ma dla niego zbyt trudnych pozycji, potrafi wejść z piłką między każdą ilość przeciwników. Przydałoby się poćwiczyć strzały, zwłaszcza te z daleka.

19) Arkadiusz Piasecki. Jako młodzieżowiec miał łatwiejszy dostęp do składu, ale teraz żarty się skończą. Na pewno ma papiery na III ligę, ale czy właśnie on zastąpi Sebastiana Okrzeję?

20) Jacek Ratajczak. No cóż, szczyt kariery ma na pewno za sobą. Ale przynajmniej posmakował nieco świata. Szczerze mówiąc wolelibyśmy go pamiętać, jakim był do roku 1998. Ale i po powrocie robił co mógł. Okazało się jednak, że granie w III lidze więcej znaczy niż ławkowanie w ekstraklasie czy bundeslidze. Do tego tradycyjne kłopoty ze zdrowiem. Ale zwracając honor przypomnijmy, że był przez moment pierwszym strzelcem w drużynie.

Waldemar Mroczek


Czwartek, 17 czerwca 2004
Barometr drużynowy

Dobiegł końca kolejny sezon, i jak zwykle, czas na podsumowania. Dziś ocenimy poszczególne grające w naszej grupie drużyny, pod kątem poczynionych postępów.

1) Kujawiak Włocławek - 4 kroki w przód. Dwa awanse w dwa lata, ale akurat w naszej grupie to żadna nowość. Tak samo szli rok temu Błękitni i dwa lata temu Aluminium. Ale tamci nie górowali nad resztą stawki aż tak wyraźnie. Kierowani przez doświadczonego Ryszarda Remienia włocławianie byli bezkonkurencyjni. Chociaż, gdyby inni mieli ich pieniądze... Reputację psują nieco wiosenne wpadki na Wybrzeżu Gdańskim.

2) Unia Janikowo - 2 w przód. Przed rokiem problemy z utrzymaniem. Gdyby Sparta Brodnica nie złożyła niespodziewanie broni i odnosiła "planowe" zwycięstwa, prawdopodobnie to właśnie janikowianie spadliby wówczas do IV ligi. Teraz walczą w barażach o awans i wypada tylko życzyć im powodzenia, dla dobra Obry i Tura. Zdobyli mistrzostwo wiosny, cztery punkty więcej od Kujawiaka!

3) Amica II Wronki - w miejscu. Tu najtrudniej ocenić. Zespół może wszak uprawiać wymianę z pierwszoligowcem. Brzydki numer wykręcili nam jesienią wstawiając do składu dwóch byłych reprezentantów Polski. Wiosną jednak wroniecka młodzież spisywała się znakomicie. Rezerwy Amiki jednak co rok są w czołówce, dwa lata temu zajęli pierwsze miejsce. Dlatego uważam, że utrzymane jest status quo.

4) Kotwica Kołobrzeg - w kółko. Przed rokiem już widziano ją w IV lidze. Utrzymała się bez problemów. Wzmocniona latem uchodziła za jednego z faworytów i jesienne wyniki to potwierdziły. Wiosną jednak grała słabo i w kiepskim stylu oddała baraże Unii. Zespół więc nie stoi w miejscu, ale kręci się w kółko. Największym sukcesem tych rozgrywek jest tytuł Króla Strzelców 33-letniego Piotra Dubieli, grającego trenera.

5) Flota Świnoujście - co najmniej 2 w tył. Rok temu wicemistrzostwo grupy, cenne wyjazdowe zwycięstwa nad silnymi rywalami, zdobycie wojewódzkiego Pucharu Polski kontynuowane na szczeblu centralnym, przerwane w 1/8 finału przez nieuczciwego sędziego, korona Króla Strzelców, czternaście z piętnastu meczów u siebie wygranych. Teraz piąte miejsce, odpadnięcie z pucharu grubo przed finałem szczebla wojewódzkiego ze zdegradowanym z IV ligi zespołem, cztery porażki u siebie, pięć wysokich porażek (0-3, trzy razy po 1-4 i 0-4) i szósta 0-3 w Pucharze Polski. Myślę, że naszą drużynę trzeba będzie przeanalizować bardziej gruntownie. Faktem jednak jest, że przez ten rok postępów nie poczyniła.

6) Kaszubia Kościerzyna - 2 do przodu. Beniaminek. Jesienią radził sobie z trudem. Zimą pytano czy pzrystąpi do rundy wiosennej. Tymczasem wiosną był prawdziwą rewelacją. Wyniki 4-0 w Koszalinie, 4-1 w Gnieźnie, 4-1 w Świnoujściu i 4-2 u siebie z Kujawiakiem po prostu zwalają z nóg.

7) Unia Tczew - 1 do przodu. Podobnie jak sąsiadka zza miedzy i z tabeli, znakomita wiosną. W tej sytuacji jeśli Flota odniosła w II rundzie jakiś cenny sukces, to na pewno było nim zwycięstwo w Tczewie. Pamiętajmy jednak, że tczewianie rozgrywki 2002/03 zaczęli z bardzo wysokiego pułapu i oczekiwania wobec nich były wyższe niż do Kaszubii.

8) Warta Poznań - 3 do tyłu. Pozycja wprawdzie wyższa niż rok temu, ale zestawienie jesień-wiosna beznadziejne. Latem ub. roku przejęła od Obry prawie wszystko, sponsora, działaczy, czołowych zawodników. Jesienią była w czołowce i tylko dzięki temu się utrzymała. Obra sportowo upada, Warta też chyli się ku upadkowi. Nie sposób doszukać się czegokolwiek pozytywnego.

9) Mieszko Gniezno - 1 w przód. Beniaminek z Wielkopolski zawsze budzi niepokój - a nuż narodzi się nowy Sokół, Amica czy Dyskobolia? Mieszko jednak takim nie był. Ma wprawdzie sponsora, stąd dwuczłonowa nazwa "Mieszko-Faber", ale klub to jedna wielka prowizorka. Pozycja, uważam zgodna z oczekiwaniami - ale pamiętajmy, że gra w wyższej klasie niż rok temu.

10) Gwardia Koszalin - 4 w tył. Znacznie gorzej niż Flota. Przez połowę wiosny nie mogła strzelić gola, słabszy od niej był tylko Gryf. Utrzymała się dzięki zapasowi z jesieni. Utraciła dominację w okręgu koszalińskim.

11) Chemik/Zawisza Bydgoszcz - 2 w tył. Przed rokiem walczył o wicemistrzostwo, teraz o utrzymanie. Ta drużyna w tym roku niczego nie wniosła. Jednak marazm nie był tak wielki jak w przypadku Warty i Gwardii, a liczba sukcesów nie aż o tyle mniejsza niż w przypadku Floty.

12) Tur Turek - 2 w tył. Kolejny zjazd z czołóki do strefy spadkowej. Bardzo słaba połowa jesieni, potem odrabianie strat, ale wycofanie Polonii i Zorzy spowodowało utratę 6 punktów i mocne dzierżenie czerwonej latarni. Na początku wiosny odrobił straty i... popadł w niespodziewany kryzys. O tym, że musi czekać na wyniki baraży najbardziej zdecydowała porażka u siebie z Obrą. Na pewno jednak możliwości są o wiele większe niż pozycja w tabeli i szkoda byłoby tej drużyny.

15) Obra Kościan - 1 w tył. Po letnich osłabieniach można się było tego spodziewać, stąd delikatna ocena. Jesienią drużyna Obry radziła sobie jeszcze całkiem nieźle, jednak wiosną już wyraźnie odstawała, na dodatek przeciw niej był terminarz z dwiema pauzami na końcu. Szkoda, bo mocno się z sobą zżyliśmy. Pozostaje wierzyć w barażowiczów lub... bankructwa innych klubów.

14) Gryf Wejherowo - 5 w tył. Zdecydowanie najsłabszy zespół. Z solidnego dotąd III-ligowca został tylko popiół. Teraz w klubie zakładają odrodzenie po dwóch latach. Oby.

Polonia Bydgoszcz - 12 w tył. W poprzednich rozgrywkach upatrywano w niej kandydata do awansu. Klub miał sponsora, warunki do trenowania i gry, niezłych piłkarzy, duchowe wsparcie Gollobów. Jednak pieniądze nie były czyste i w klubie nie dało się ich wyprać. Afery zniweczyły dobre imię tego zasłużonego klubu z pierwszoligową przeszłością. Dotrwał on do końca rundy jesiennej, bez prądu, wody (czy tylko ciepłej?), za to z komornikiem i odszedł w niesławie.

Zorza Dobrzany - 10 w tył. Typowy przykład porywania się z motyką na słońce. Miał być szturm na drugą ligę śladem Błękitnych - i poszli za Błękitnymi, tyle że ku bankructwu. Tak to jest, gdy klub piłkarski zdany jest tylko na siebie, bez jakiegokolwiek zainteresowania władz terenowych. Nie tylko zresztą Zorza upadła w tym roku, który nie dobiegł jeszcze połowy. To samo spotkało piłkarzy Błękitnych i koszykarzy Spójni. Ciekawe, czy ktoś z obecnych radnych powiatu stargardzkiego będzie się w kolejnych wyborach deklarował jako miłośnik sportu. Wstyd i hańba! My mamy osobisty żal do Zorzy za nie rozegranie jednego meczu wiosną, przez co straciliśmy punkty. Przyznałem dwa antypunkty mniej niż Polonii, bo nie było takich afer i jesienią drużyna spisywała się co najmniej dobrze.

Suma: Drużyny z miejsc 1-14 - 9 kroków w tył, wraz z Polonią i Zorzą - 31 do tyłu. Bilans jest miażdżący. Tylko w pięciu przypadkach można mówić o postępie. No, może sześciu (z Kotwicą). Poziom grupy się więc wyraźnie obniżył a my obniżyliśmy loty na tym piętrze. Zajęliśmy przywoite miejsce nie dlatego, że graliśmy tak dobrze, lecz dlatego że poziom grupy się obniżył.
Co jest przyczyną? Trudno powiedzieć. Na pewno brak spadkowiczów z II ligi, coroczny - od trzech lat - awans nowicjuszy, marazm w okręgach (tylko w przypadku Wielkopolski można mówić o jako takim rozwoju), upadki klubów. Czy nowy sezon przyniesie lepsze? Pozostaje wierzyć.

Waldemar Mroczek


Środa, 16 czerwca 2004
Sezon 2003/04 w liczbach

Sezon 2003/04 dobiegł końca - pora na podsumowania. Na początek oddajmy głos liczbom. W dziale Historia pojwiła się nowa strona "Statystyki 2004", a w niej dane liczbowe minionego sezonu. Na razie tabela końcowa, rundy jesiennej, wiosennej, kolejność według różnicy bramek, bramek strzelonych, bramek straconych, lista strzelców oraz wykaz najlepszych strzelców w klubach. Niektóre z tych danych znajdują się jeszcze w dziale Informacje, ale znikną stamtąd najpóźniej z chwilą rozpoczęcia nowego sezonu, podczas gdy dane w dziale Historia pozostaną przynajmniej dopóki ja będę prowadził tę stronę. Zapraszam do analizy zakończonego sezonu.  

Statystyki 2003/04


tg

Wtorek, 15 czerwca 2004
Flota - Kaszubia w obiektywie

W minionym tygodniu III-ligowcy rozegrali trzy kolejki, przez co trudniej było wyrobić się z aktualizacją, ale zdjęcia z czwartkowego meczu z Kaszubią Kościerzyna są już w dziale Galeria/Mecze. Wśród nich pożegnanie Sebastiana Okrzei, bramka Sierpińskiego z karnego, strzał Mężydły, po którym Tuszkowski wybił piłkę z bramki, upadek Łukasza Cebulskiego po uderzeniu piłką, a także rodzinne zdjęcie porządkowych, Hanna Lachowska z córką, Sławomir Ryfczyński w akcji i wiele innych. Dziękuję za ich udostępnienie Pawłowi Dodkowi i Maciejowi Opali.
Jednocześnie informuję, że postępują prace remontowe na koronie stadionu, rozebrano już następną część trybun - co widać na zdjęciu obok.  

24 zdjęcia z meczu Flota - Drutex Kaszubia Kościerzyna.


tg

Niedziela, 13 czerwca 2004
Braterski remis na zakończenie
Kotwica - Flota 2-2 (0-0)


Daniel Mężydło
Fot. M. Opala


1-0 Piotr Dubiela - 57
1-1 Daniel Mężydło - 61
2-1 Wojciech Polakowski - 66
2-2 Daniel Mężydło - 82

Kotwica:  Tłoczek, Muzyczuk, Kubowicz, Lewandowski, Wawiórko, Bukowski (56, Jakubiak), Halaburda (65, Michalski), Dubiela, Polakowski, Szymański (56, Bednarek), Ignasiński.
Trener: Piotr Dubiela

Flota:  Prusak, Baran, Miązek, Broniecki, Kuciński (46, Łapiński Marek), Cebulski, Noga, Mikuła, Mężydło. Łapiński Marcin, Piasecki
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Żółte kartki:
Kotwica: Polakowski - 17, Ignasiński - 22, Lewandowski - 43, Halaburda - 60.
Flota: Cebulski - 12

Czerwona kartka: Noga (Flota) - 60 za faul taktyczny.

Sędziowali: Redziński, Robert Grygierowicz, Damian Papis (Nowa Sól, Lubuski ZPN, okręg Zielona Góra).

Obserwator: Stanisław Dobosz (Słupsk)

Widzów: 500, w tym ok 50 ze Świnoujścia.

Dobry mecz obejrzeli na zakończenie seoznu 2003/04 sympatycy futbolu z Kołobrzegu i Świnoujścia. Mecz obfitował w wiele ciekawych zagrań, szybkie tempo, cztery bramki i polubowny remis dwóch sfrustrowanych niepowodzeniem walki o co najmniej baraże, ale wciąż czołowych (nie licząc oczywiście Pogoni) zespołów woj. zachodniopomorskiego.
W pierwszej połowie więcej sytuacji wypracowała Flota, ale bramki nie padły, choć było widać, że są one tylko kwestią czasu. Już w 10 minucie, po dośrodkowaniu Mikuły Mężydło strzela głową w słupek. Dla odmiany, w 17 z podania Mężydły, w słupek trafia Marcin Łapiński. W 20 sam na sam z bramkarzem Kotwicy jest Cebulski, ale strzela nad bramką. W 22 Mikuła w dogodnej pozycji, również minimalnie za wysoko. Gospodarze rewanżują się dwoma strzałami z dystansu Lewandowskiego w 14 i 27 minucie. W 29 Tłoczek broni strzał Polakowskiego z bliska. Minutę później Piasecki trafia do bramki, ale jest minimalnie spalony. W 33 Mikuła przegrywa sam na sam z Tłoczkiem. W 45 Prusak odbija piłkę po strzale Bukowskiego, dobitka Polakowskiego tuż obok słupka.
Po przerwie pęka wreszcie worek z bramkami. W 57 Wawiórko zagrywa z lewej strony do Piotra Dubieli i ten strzela gola na wagę korony Króla Strzelców. Gratulacje!
W 60 minucie czerwoną kartkę za faul taktyczny otrzymuje Andrzej Noga i... minutę później jest już 1-1. W zamieszaniu podbramkowym najwięcej zimnej krwi wykazuje Daniel Mężydło. W 66 Polakowski wykorzystuje błąd i strzałem z 40 metrów do pustej bramki zdobywa ponowne prowadzenie dla Kotwicy. Wynik meczu ustala w 82 minucie strzałem z bliska Daniel Mężydło. W końcówce kolejne okazje dla Floty; dwa razy Mikuła strzela tuż obok bramki a tuż przed końcem Tłoczek łapie za nogę Mikułę, jednak sędzia nie dostrzega przewinienia bramkarza gospodarzy.
Kibice opuszczali stadion zadowoleni, mecz mógł się podobać. Godny podkreślenia jest fakt strzelenia przez Flotę dwóch bramek podczas gry w osłabieniu.
III-ligowy sezon 2003/04 zakończony. Awans do II ligi wywalczył Kujawiak Hydrobudowa Włocławek, do IV ligi spada Gryf Wejherowo. W barażach zagra Unia Janikowo z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Od jego wyniku, podobnie jak innego barażu Arka Gdynia - Śląsk Wrocław, zależy los Obry Kościan i Tura Turek. Zatem nie wszystko jeszcze jasne. Na pewno w przyszłym sezonie ponownie spotakmy się z Aluminium Konin, TKP Toruń i Odrą Chojna. Na pewno pojedziemy też do Gdańska, nie wiadomo tylko jeszcze, czy do Lechii, czy Gedanii. Baraże wyłonią też nowego III-ligowca z Wielkopolski.

Waldemar Mroczek, w oparciu o informacje od Leszka Zakrzewskiego.

Sobota, 12 czerwca 2004
Nadmorskie derby na pożegnanie

Pociąg "III liga 2003/04" dojeżdża do stacji docelowej. Jutro poznamy już ostateczny kształt tabeli. Ciągle tylko nie będziemy wiedzieć, kto oprócz Gryfa Wejherowo opuści naszą grupę. Zostanie jeszcze tylko epilog w postaci baraży o II ligę. Przypomnę, ze od wyników dwumeczy Arka Gdynia - Śląsk Wrocław i Unia Janikowo - Stasiak KSZO Ostrwowiec Świętokrzyski ex Opoczno zależy liczba spadkowiczów z naszej grupy. Janikowianie jutro pauzują, mają więc więcej czasu na przygotowanie do najważniejszych meczy w historii klubu z tego małego miasteczka w powiecie inowrocławskim. Ta pauza, która mogła mieć złe skutki okazała się szczególnym dobrem. A dlaczego? Bo piłkarze Unii potrafili sobie wcześniej zapewnić udział w tych barażach. Zupełnie inaczej niż Kotwica i Flota, które jutro spotkają się ze sobą w Kołobrzegu. Mecz dwóch wielkich przegranych tych rozgrywek. Flota - wicemistrz poprzednich rozgrywek, podbudowany sukcesami w Pucharze Polski, wobec braku spadkowicza z II ligi była - przynajmniej pod względem sportowym - faworytem nr 1 tych rozgrywek. Owszem słyszało się o chęci budowania potęgi we Włocławku, ale tak czy owak smacznym kąskiem było tym razem także drugie miejsce. Nikt nie dopuszczał myśli, że zakotwiczymy na amen na piątym. Tymczasem jesienią znakomicie spisywała się kołobrzeska Kotwica i wydawało się, że to ona będzie ratować honor zachodniopomorskiego futbolu. A było co ratować, wobec wycofania się Błękitnych Stargard z II ligi i Zorzy Dobrzany z III. Tymczasem wiosną kołobrzeżanie zawiedli na całej linii oddając pole Unii Janikowo na trzy kolejki przed końcem rozgrywek.
Jutrzejszy mecz, który miał decydować co najmniej o barażach i drugim miejscu w województwie, będzie tylko grą o prestiż. Towarzyskie spotkanie zaprzyjaźnionych kibiców, rewanż za jesienne zwycięstwo Floty 5-1, kolejny pojedynek dwóch kolegów, byłych zawodników Pogoni Szczecin, a obecnie grających trenerów - Andrzeja Miązka i Piotra Dubieli. Ten drugi walczy jeszcze o koronę Króla Strzelców. Najgroźniejsi konkurenci (Grzelak i Klatt) jutro nie zagrają - Unia Janikowo pauzuje, Kujawiak otrzyma punkty walkowerem. W tej chwili Dubiela ma strzelonych 16 goli. Grzelak tyle samo plus bramka w meczu z Polonią Bydgoszcz. Żeby więc nie zostawiać wątpliwości musiałby strzelić jutro dwie bramki. Mikuła traci do Dubieli cztery gole, ale gdyby zasilić jego konto meczami unieważnionymi, strata się zmniejszy, do dwóch goli do Dubieli i trzech do Grzelaka. Czy jutrzejszy występ, będzie strzeleckim popisem Krzysztofa Mikuły?
Mecz Kotwica - Flota, podobnie jak wszystkie pozostałe, rozpocznie się o godzinie 15:00.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Piątek, 11 czerwca 2004
Ostatnia zagadka: kto spadnie?

Przedostatnia kolejka przyniosła kolejne wyjaśnienia. Góra jest już ustawiona. Jedyne możliwe zmiany w górnej połowie to zamiana na miejscach 3-4 i 6-8. Flota już ma gwarantowane piąte miejsce. Nie wyjaśniona jest natomiast kwestia spadku. Chemik/Zawisza zrównał się punktami z Obrą, a że ma lepsze kryterium UEFA i Obra w niedzielę znowu pauzuje, wydawać by się mogło, że Obra nie ma już szans na wyprzedznie bydgoszczan. Tak jednak nie jest. Stanie się tak w razie niedzielnej porażki Chemika/Zawiszy z Amicą II i remisu Mieszka z Turem. Wówczas zdecydują mecze bezpośrednie pomiędzy trzema zespołami, a tu najlepiej prezentuje się Obra - 8 pkt, przed Turem - 4 i Chemikiem Zawiszą - 3. To rozwiązanie jest jednak mało prawdopodobne. Tur, żeby wyprzedzić Obrę musi wygrać w Gnieźnie. Kogo z lokalnych, wielkopolskich, rywali zepchnie Mieszko? Obrę czy Tura? Inny wielkopolski zespół - Amica II będzie natomiast ratował, przynajmniej jedną wielkopolską drużynę. Ale musi wygrać w Bydgoszczy i Tur nie może przegrać w Gnieźnie. Czy się uda? Jedno jest pewne: Wielkopolska będzie wyklinać Polonię Bydgoszcz i Zorzę Dobrzany. Ich wycofanie odebrało Turowi sześć punktów i zafundowało Obrze pauzy w dwóch ostatnich kolejkach.
Nikt jednak poza Gryfem nie jest jeszcze pogrzebany. Jeśli Unia Janikowo wygra baraż ze Stasiakiem KSZO, a Arka ze Śląskiem, spadnie tylko Gryf. Ale w przeciwnym przypadku spadną jeszcze XII i XIII drużyna z naszej grupy. Dlatego bardzo ważne jest, kto zajmie jedenaste, kto dwunaste, a kto trzynaste miejsce. W pozostałych barażach zagrają Stal rzeszów lub Heko Czermno (ale raczej Stal) z Ruchem Chorzów (!) oraz Radomiak lub MZKS Kozienice (w tej chwili Radomiak ma 1 punkt więcej, w ostatniej kolejce obaj kandydaci grają u siebie) z Tłokami Gorzyce.
Flota pożegnałą się z kibicami w sposób fatalny. Na podsumowania przyjdzie jeszcze czas, ale na pewno tego sezonu do udanych nie zaliczymy. Tylko, czy nie jest on zapowiedzią gorszych czasów? Odpukać!
Tur Turek odniósł spory sukces remisując z Kujawiakiem, ale nie poprawiło to jego sytuacji. Przeciwnie: spadł na przedostatnie miejsce. Zatem teraz pełna mobilizacja na Gniezno.
W minioną sobotę Unia Tczew przegrała ze swą imienniczką z Janikowa 2-4, teraz wygrała 3-1 z Kotwicą. To chyba rozstrzyga definitywnie, że baraże dostały się w dobre ręce, a właściwie nogi. Nadal tragicznie spisują się drużyny poznańskiej Warty i koszalińskiej Gwardii. Czyżby w nich należało upatrywać głównych pretendentów do spadku w przyszłym sezonie? Warta rozbroiła przed sezonem prawie całą Obrę i teraz ani Obra, ani Warta.
W wielkopolskim derby o pietruszkę Amica II, zgodnie z oczekiwaniami, pewnie wygrała z Mieszkiem Gniezno.
W niedzielę ostatnia kolejka. Najważniejsze mecze w Gnieźnie (Mieszko - Tur) oraz Bydgoszczy (Chemik/Zawisza - Amica II). W Kościerzynie mecz o VI miejsce (Kaszubia - Warta). Widziałem oba zespoły, poza tym wyniki zdecydowanie wskazują Kaszubię. W przypadku remisu szóste miejsce zajmie Warta, a Unia Tczew w razie zwycięstwa w Koszalinie wyprzedzi Kaszubię. Ciekawe ile osób wybierze się na mecz Gwardii Koszalin z Unią Tczew?
Kujawiak prawdopodobnie dostanie punkty walkowerem - zdegradowany Gryf nie ma zamiaru jechać do Włocławka.

tg

Piątek, 11 czerwca 2004
Baraże: Unia Janikowo - KSZO Ostrowiec, Arka Gdynia - Śląsk Wrocław.

Zakończyły się dziś rozgrywkiw II lidze piłkarskiej. Arka Gdynia przegrywając ostatni mecz z RKS Radomsko 1-2 "zapewniła" sobie baraż ze Śląskiem Wrocław, a tym samym Stasiaka KSZO Ostrowiec Świętokrzyski na przeciwnika Unii Janikowo. Zatem nadal nie wiadomo ile drużyn spadnie z naszej grupy. W razie wygrania baraży przez Arkę i Unię Janikowo spadnie tylko Gryf, w innych przypadkach jeszcze jedna lub dwie drużyny.
Ciekawe, czy ktokolwiek będzie w stanie zapewnić bezpieczeństwo w Gdyni i Wrocławiu podczas dwumeczu Arki ze Śląskiem. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku na ul. Grabiszyńskiej we Wrocławiu doszło do bardzo ostrych starć pomiędzy kibicami tych drużyn i ich sojuszników, oraz policji, w wyniku których zginął jeden gdynianin.

tg

Czwartek, 10 czerwca 2004
Wykrakałem!
Flota - Drutex Kaszubia 1-4 (1-1)

1-0 Krzysztof Mikuła - 26
1-1 Robert Sierpiński - 31k
1-2 Mariusz Majewski - 70
1-3 Jakub Biskup - 71
1-4 Piotr Wiśniewski - 90

Flota:  Prusak, Baran, Miązek (20, Broniecki), Kuciński [m], Cebulski, Niewiada (60, Matwijów [m]), Noga (46 Mężydło), Okrzeja, Mikuła, Łapiński Marcin, Piasecki [m] (46, Łapiński Marek [m])
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Drutex Kaszubia: Kafarski Janusz, Bieliński [m], Czuk (67, Wiśniewski), Biskup [m], Pięta, Majewski (83, Jażdżewski), Kosznik [m], Sierpiński, Tuszkowski, Skierka, Kugiel (67, Ciarczyński)
Trener: Tomasz Kafarski

Żółte kartki: Kuciński - 52, Marek Łapiński - 72 (Flota), Kugiel - 67 (Kaszubia)

Sędziowali: Adam Lyczmański, Maciej Daszkiewicz, Tomasz Klimek (Bydgoszcz)
Obserwator: Wincenty Telus (Lubuski ZPN)

Widzów 600

Całą winę za wysoką porażkę w tym meczu biorę na siebie. Wykrakałem ją dwa razy. Po raz pierwszy 29 maja w telefonicznej rozmowie z trenerem Tomaszem Kafarskim, pytając o wynik meczu z Chemikiem/Zawiszą (2-0). Zapytałem wówczas dlaczego tylko dwa, a nie cztery (trzy poprzednie mecze Kaszubia wygrała 4-0 w Koszalinie, 4-2 u siebie z Kujawiakiem i 4-1 w Gnieźnie). Trener odpowiedział wówczas żartem, że cztery szykują na Świnoujście. A ja dziwnie zamilkłem, a przecież powinienem natychmiast odpowiedzieć: w takim razie będzie 4-4, bo my też szykujemy czwórkę. W tej stuacji, niestety, tylko Tomasz Kafarski okazał się prorokiem.
Po raz drugi krakałem dając tytuł zapowiedzi tego meczu "Na kaszëbsczi nótë o prestiż". A przecież był to tytuł do relacji z dzisiejszego spotkania, a nie zapowiedzi. Zawaliłem sprawę, nie da się ukryć, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Właściwie goście od początku dali do zrozumienia, że nie przyjechali tu po to, by się bać. Już w 1 minuciew wolny dla gości, po który Prusak, nie bez trudu wybił piłkę na róg. W 9 bardzo aktywny w tym meczu Rafał Kosznik w dobrej pozycji z 8 metrów strzela obok. W 12 minucie Cebulski zagrywa z prawego skrzydła, ale w polu karnym nie ma żadnego zawodnika Floty i piłkę przejmuje Bartosz Skierka. W 13 kolejny strzał Kosznika z ostrego kąta Prusak wybija na róg. W 16 - znowu Kosznik, blokowany przez Cebulskiego, oddaje jednak strzał, który broni Prusak. W 17 chyba najpiękniejszy fragment meczu: Niewiada z lewej strony przerzuca pięknie na prawo, do będącego w polu katrnym Mikuły, ten równie pięknie strzela ostro z woleja, i równie pięknie wybija piłkę Janusz Kafarski. W 19 Biskup wrzuca na główkę Pięcie, na szczęście ten jest w zbyt niewygodnej pozycji. W 20 z powodu dolegliwości opuszcza boisko Andrzej Miązek. W 26 Marcin Łapiński szarpie w polu karnym, oddaje nawet strzał, powstaje zamieszanie, w końcu Krzysztof Mikuła z zimną krwią wpycha piłkę do bramki i prowadzimy 1-0. W 29 z podania Cebulskiego Mikuła strzela z woleja tuż obok tzw. długiego rogu. W 31 nie będący jeszcze w pełni sił (acz dobrze grający) Marek Niewiada, wręcz potyka się o piłkę i ją traci. Goście nie zwlekając wrzucają ją w pole karne, gdzie próbują ją zdobyć Robert Kugiel i Sebastian Okrzeja. Zdaniem sędziego świnoujścianin fauluje i jest rzut karny. Do piłki podchodzi Robert Sierpiński i zdobywa wyrównanie. W 37 rajd Kosznika kończy się niecelnym strzałem. W 41 groźny strzał Kugiela odbija Prusak, przejmuje ją Kosznik, ale z pomocą ręki.
W przerwie Andrzej Miązek dokonuje 2 zmian, Kaszubia jednak gra tym samym składem. A na ławce rezerwowych zawodnicy o dość znanych nazwiskach! W 49 minucie strzał Kugiela z bliska idzie na róg. W 56 z podania Niewiady Mężydło główkuje w stronę bramki, bramkarz odbija piłkę, robi się ping pong, ale wszsytko w rezultacie nieskuteczne. Chwilę potem Prusak broni strzał Majewskiego z bliska. Dwie minuty później znów Prusak ubiega Kugiela. W 61 strzał Mikuły z ostrego kąta wzdłuż bramki. W 63, w wyniku udanej interwencji Cebulskiego, piłkę w polu karnym przejmuje Marcin Łapiński, lecz strzela niecelnie. Celnie strzela za to minutę później Krzysztof Mikuła, pięknym strzałem z woleja, nie dając szans bramkarzowi, jednak sędzia dopatruje się spalonego. Gdyby ta bramka została uznana wątpię, czy byśmy przegrali. Nie będę polemizował z sędzią, ale chętnie obejrzałbym zapis filmowy tej sytuacji. W 65, po strzale Mężydły z podania Mikuły, Tadeusz Tuszkowski wybija piłkę z bramki. W 67 w Kaszubii następują dwie zmiany: opuszczają boisko Czuk i Kugiel (ten drugi schodząc z boiska otrzymał żółtą kartkę prawdopodobnie za jakieś niesportowe zachowanie), a wchodzą za nich Ciarczyński i Wiśniewski. Dlaczego zwracam na to uwagę w opisie? Z prostej przyczyny: pierwszy z wchodzących strzelił nam dwa lata temu dwie bramki, a drugi to najskuteczniejszy strzelec Kaszubii w tych rozgrywkach, zdobywca dotąd 10 goli. Jeśli więc ktoś myślał, że nastąpi rozluźnienie to się grubo pomylił. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 70 Mariusz Majewski strzela w słupek z taką precyzją, że piłka po odbiciu, pozornie wbrew prawom dynamiki wpada do bramki. Zanim ktokolwiek zdążył coś pomyśleć, sam na sam z Prusakiem znajduje się Jakub Biskup i już jest 3-1.
Jesienią 1997 w meczu z Polonią CPN Jastrowie, po wcześniejszym prowadzeniu 1-0, również w 71 minucie straciliśmy bramkę na 1-3, a jednak wygraliśmy 4-3. Niestety, Kaszubia to nie Jastrowie. W 90 minucie zwykłej (tzn. nie doliczonej) po rzucie rożnym Piotr Wiśniewski z bliska ustala wynik meczu. Ale mecz się nie kończy. Jeszcze stuprocentową sytuację zdąży zmarnować Jażdżewski.
Dlaczego przegraliśmy? Przyczynili się do tego wszyscy. Kaszubia - bo grała naprawdę dobrze i mądrze, Flota - bo nie potrafiła narzucić swojego stylu, sędziowie - bo podejmowali brzemienne decyzje w kotrowersyjnych sytuacjach. Czy mieli rację? Kto ma oczy ten widział, na szczęście mecz był o pietruszkę.
A co o meczu sądzi trener Kaszubii Tomasz Kafarski? Oto jego wypowiedź:
Z perspektywy zwycięstw, w których strzelaliśmy tej wiosny po cztery bramki, to cenię sobie najbardziej. Może z wyjątkiem Kujawiaka, gdzie zagraliśmy bardzo skutecznie. Dziś jednak graliśmy bardzo mądrze, bez balastu odpowiedzialności. Przepraszam, za żart z zapowiedzią strzelenia dziś 4 goli, który niespodziewanie się sprawdził. Nie grałem, bo już w przerwie zimowej podjąłem decyzję o całkowitym - z uwagi na odpowiedzialność za utrzymanie - oddaniu się pracy trenerskiej. Po dzisiejszym meczu nie dziwię się, że Flota jest wysoko w tabeli. Nie ukrywam, że zejście z boiska w 20 minucie Andrzeja Miązka bardzo zwiększyło nasze szanse. Jednak, gdyby nie 10 minut naporu Floty, uznałbym wynik za odzwierciedlający sytuację na boisku. Rafał Kosznik to nasze największe odkrycie ostatnich lat. Trzy dni przed poprzednim meczem z Kotwicą był na testach w warszawskiej Legii, prawdopodobnie jednak wyląduje w Górniku Łęczna. Wróżę mu wielką karierę.
W uzupełnieniu: Rafał Kosznik grał z numerem 13. Co można jeszcze dodać? Dzisiejszy mecz był spłatą kredytu za mecz z Unią Janikowo, który dość szczęśliwie wygraliśmy w tym samym rozmiarze. Paradoksalnie, i bardzo bolesnie, muszę stwierdzić, że Kaszubia zagrała dziś... nieskutecznie. Aż strach pomyśleć co było, gdyby wykorzystała wszystkie sytuacje.

Wyniki XXIX kolejki:

Flota - Kaszubia 1-4 (1-1)
Unia Tczew - Kotwica 3-1 (2-0)
Warta - Chemik/Zawisza 1-2 (1-2)
Amica II - Mieszko 3-1 (3-0)
Tur - Kujawiak 2-2 (1-1)
Unia Janikowo - Gwardia 3-1 (0-0).

Waldemar Mroczek (Tangens)

Poniedziałek, 07 czerwca 2004
Sebastian Okrzeja odchodzi

Czwartkowy mecz z Drutexem Kaszubią bedzie ostatnim (przynajmniej na razie) występem w barwach Floty Sebastiana Okrzei. 23-letni zawodnik, spod znaku Ryb, wyjeżdża bowiem już w piątek do pracy w USA. Jak długo tam zabawi - nie wie nikt. Rozpocznie pracę korzystając z przywileju dla studentów, w niedalekiej przyszłości prawdopodobnie zagra w jednej z tamtejszych drużyn polonijnych.
Sebastian Okrzeja jest wychowankiem Floty. Zadebiutował w III lidze wiosną 1999 roku. Pierwszego gola strzelił 02 maja 1999 w Gryfinie, w 88 minucie przegranego 1-2 meczu z Energetytkiem; ostatnią 03 kwietnia 2004, w 37 minucie meczu z Gryfem Wejherowo (4-1). Zaczynał jako napastnik, ostatnio jednak częściej widziany na pozycji cofniętego pomocnika. W 1998 roku był zgłoszony - jako nieprzeciętny talent - do plebiscytu na Sportowca Roku 1998 na Wyspach. Zajął XV miejsce w punktacji Open.
Oczywiście, życzymy Sebastianowi wszystkiego najlepszego w życiu osobistym, w tym dużo kasy, ale... wracaj jak najszybciej. Będziemy trzymać kciuki za powodzenie za oceanem i jednocześnie tęsknić. Wybacz kibicom wszystkie przykrości jakie od nich zaznałeś, na pewno nie chcieli źle.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Poniedziałek, 07 czerwca 2004
Na kaszëbsczi nótë o prestiż

W czwartek, 10 czerwca o godzinie 15:00, po raz ostatni w Świnoujściu, w sezonie 2003/04, zobaczymy na boisku piłkarzy Floty. Ich przeciwnikiem będzie rewelacyjnie spisująca się wiosną drużyna, wspierana przez producenta stolarki otworowej "Drutex" z Bytowa - Drutex Kaszubia Kościerzyna.
Dla obydwu zespołów będzie to spotkanie o prestiż. Nic im już nie grozi, mogą awansować co najwyżej o jedną pozycję.
Kaszubia przez lata była w cieniu, nie tylko trójmiejskich zespołów, o dorównaniu nawet takim drużynom jak Olimpia Elbląg czy Wisła Tczew mogła jedynie marzyć. Sytuacja zmieniła się w latach dziewięćdziesiątych, kiedy to wspomagana przez znanego producenta ceramiki stołowej "Lubiana" awansowała i grała z powodzeniem w III lidze, próbując nawet dobijać się jeszcze wyżej. Wraz z porcelaną skończyły się jednak sukcesy. Szło coraz trudniej, aż dwa lata temu przyszło przypomnieć sobie IV-ligowe towarzystwo. Odwiedziny trwały tylko rok. Po powrocie była ciężka jesień, za to bardzo udana wiosna, co mówi bardzo wyraźnie, że w przyszłym sezonie trzeba będzie na ten zespół mocno uważać. Kaszubia nie doznała w pięciu kolejnych meczach porażki, w trzech pierwszych z tej serii strzelając po cztery bramki. A nie były to byle jakie mecze: 4-0 w Koszalinie, 4-1 w Gnieźnie i 4-2 u siebie z Kujawiakiem! Dopiero w minioną sobotę piękne pasmo zwycięstw zostało przerwane remisem 1-1 w Kołobrzegu, co przecież też jest sporym sukcesem. Na dziś Kaszubi zajmują siódme miejsce ustępując poznańskiej Warcie tylko trzema punktami i mając w perspektywie mecz z poznaniakami w niedzielę u siebie (pierwszy mecz 2-0 dla Warty). Flota też może jeszcze wyjść na czwartą pozycję, ale musi jej pomóc... Unia Tczew, wygrywając najbliższy mecz z Kotwicą. Jeśli Flota nie wygra lub Kotwica nie przegra w czwartek - do Kołobrzegu pojedziemy wyłącznie rekreacyjnie.
Kontakty Kaszubii i Floty zaczęły się jesienią 2000 roku i wszystkie mecze były ciężkie. Wymęczone 2-1 u siebie, porażki 0-4 i 1-2 w Kościerzynie, szczęśliwe 1-0 w Świnoujściu i ostatnio, 08 listopada 2003, remis 1-1 w Kościerzynie.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Poniedziałek, 07 czerwca 2004
Na górze wszystko jasne!

Na dwie kolejki przed końcem sezonu 2003/04 zapadły najważniejsze rozstrzygnięcia. Dzięki zwycięstwom w trudnych meczach Kujawiak Włocławek definitywnie zapewnił sobie pierwsze miejsce i awans do II ligi, a Unia Janikowo występy w barażach o II ligę. Serdecznie gratulujemy. Tym samym sezon 2003/04 toczył się pod dyktando zespołów kujawsko-pomorskich.
Właściwie pozostała na górze tylko walka o III pozycję pomiędzy Amicą II i Kotwicą. Nikłą szansę na zajęcie IV miejsca ma jeszcze Flota. Jednak w czwartek musi pokonać Kaszubię a sfrustrowana Kotwica przegrać w Tczewie z podrażnioną Unią. To jest możliwe, ale potem trzeba jeszcze oczywiście wygrać w Kołobrzegu. Trudne zadanie, ale iskierka jest.
Prawdziwa walka, choć już tylko korespondencyjna, pozostaje o utrzymanie. Zainteresowane są trzy zespoły, z których dwa zdane są na barażowiczów. Te kluby to Chemik/Zawisza, Obra i Tur. W najgorszej sytuacji jest Obra, która już zakończyła rozgrywki, podczas gdy rywale rozegrają jeszcze po dwa mecze. Teoretycznie łatwiejszych rywali mają bydgoszczanie, którzy jadą jeszcze do Poznania i u siebie grają z Amicą II, podczas gdy Tur gra u siebie z Kujawiakiem i jedzie do Gniezna, ale za to muszą odrobić punkt do Tura.
Po dzisiejszych meczach w II lidze wiadomo już definitywnie, że Arka zagra w barażach. Na kogo trafi Unia Janikowo? W grę wchodzą dwa zespoły: Stasiak KSZO (aktualnie to on zajmuje XII pozycję) i właśnie Arka. W tej chwili KSZO ma jeden punkt przewagi, ale w ostatniej kolejce pauzuje. Bezpośredni bilans, z uwagi na kryterium UEFA, jest korzystny dla ostrowczan. Zatem, jeśli Arka nie wygra w ostatniej kolejce u siebie z Radomskiem zagra w barażach ze Śląskiem Wrocław, a Stasiak z Unią Janikowo. Jeśli Arka wygra - zagra z janikowianami i wtedy z naszej grupy na pewno spadną dwa zespoły. Myślę jednak, że Arka zdecydowanie będzie wolała grać z Unią niż Śląskiem i zrobi wszystko, żeby wygrać ostatni mecz.
Coraz mniej zagadek. Za tydzień wiedzieć będziemy już wszystko, poza wynikami baraży, oczywiście.

tg

Niedziela, 06 czerwca 2004
Kujawiak w II lidze!

W ostatnim spotkaniu 28. kolejki III ligi Kujawiak Hydrobudowa Włocławek pokonał Amicę II Wronki i zapewnił sobie awans do II ligi. W barażach, również bez względu na wyniki pozostałych do rozegrania meczów, zagra Unia Janikowo.
Redakcja www.flota.swinoujscie.com.pl serdecznie gratuluje obydwu kujawsko-pomorskim drużynom i życzy dalszych sukcesów.
Tabela oraz lista strzelców już aktualne w dziale "Wyniki i tabela" oraz "Strzelcy". Można korzystać.

tg


Niedziela, 06 czerwca 2004
Bez siły odśrodkowej
Chemik/Zawisza Bydgoszcz - Flota 1-0 (1-0)

1-0 Świerblewski - 26

Flota:  Prusak, Miązek, Broniecki, Kuciński [m], Cebulski, Noga, Okrzeja, Mikuła, Mężydło, Łapiński Marcin, Piasecki [m] (69, Matwijów [m])
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Cemik/Zawisza:  Gajewski, Pruss, Szpejna, Tlałka, Filarski, Kowalski [m], Kardasz [m], Krawczyk, Zieliński (87, Raszka), Korecki (89, Jabłoński), Świerblewski (83, Woźniak)
Trener: Piotr Gruszka

Żółte kartki: Tlałka (37), Krawczyk (68) (Chemik/Zawisza),
Cebulski (60, Flota).

Sędziowali: Dariusz Mikuliszyn , Jan Suchecki, Paweł Suska(Nowa Sól - Lubuski ZPN w Zielonej Górze).
Obserwator: Roman Walczak (Łódzki ZPN)

Widzów 300

Na ten mecz Flota pojechała bez Barana, Marka Łapińskiego (kartki) oraz Bochena i Niewiady (kontuzje). Szczególnie brak tego ostatniego był bardzo widoczny. O ile hamulce (druga linia, obrona i bramkarz) działały bez zarzutu o tyle bardzo brakowało gaźnika. Na mecz pojechały za to trzy koła zapasowe (Misiak, Rawdanowicz i Wojdat - wychowankowie, rocznik 1985), ale trener nie odważył się ich wprowadzić. Zadecydował o tym prawdopodobnie niekorzystny, ale do końca niepewny wynik, co zwiększało niewątpliwie odpowiedzialność. A na pewno nikt nie chciałby posądzeń o odpuszczenie meczu.
Gospodarze pokazali się jako zespół dobry technicznie i szybki, ale schematyczny i również mający kłopoty z wykańczaniema akcji.
Pierwsza groźna akcja w 2 minucie. Po groźnym strzale z ostrego kąta Prusak wybił piłkę na róg. Zagranie z kornera Cebulski wybija głową, ale dopada piłkę Świerblewski za linią pola karnego, strzela ostro, na szczęście niecelnie. W 8 minucie po strzale Świerblewskiego, tym razem Miązek wybija na róg. Jeszcze w tej samej minucie daleki strzał Kowalskiego i Prusak znowu na róg. W 16 minucie pierwsza groźnie wyglądająca akcja Floty, daleka wrzutka na pole karne, ale Mikuła jest spalony, co zresztą jest bez znaczenia, ponieważ Gajewski wyłapał dośrodkowanie. Minutę później jest już niebezpiecznie pod bramką Floty - Okrzeja wybija piłkę spod nóg Świerblewskiemu. W 20 minucie Prusak broni strzał w polu karnym Kardasza. W 23 Korecki egzekwuje rzut wolny, ale trafia w środek i Prusak nie ma problemów. W 26 obrona Floty nieco się zagadała, co skrzętnie wykorzystał najgroźniejszy w ataku Chemika Damian Świerblewski, wychodząc na czystą pozycję i nie dając szans Prusakowi. W 36 po rzucie wolnym, niegroźnie wyglądający strzał Kowalskiego, Prusak z trudem odbija przed siebie, ale sytuacja zostaje opanowana. W 38 po błędzie Sebastiana Okrzei Świerblewski wpada w pole karne, ale Prusak wybija piłkę w pole. Tuż przed przerwą kontra Floty: Mikuła dogrywa wzdłuż bramki, ale ku naszej rozpaczy ani Marcin Łapiński, ani Andrzej Noga nie dochodzą do piłki. Była to najgroźniejsza akcja Floty w tym meczu.
Po przerwie znowu zrywają się gospodarze. Najpierw niecelny strzał Zielińskiego z daleka, chwilę potem z ostrego kąta zagrał Świerblewski lecz Zieliński nie doszedł do piłki. W 57, po kilku odbiciach, piłka trafia do Mężydły, ten strzela ostro lecz obok spojenia. W 59, po rzucie wolnym do piłki dochodzi Zieliński, ale Prusak znowu popisuje się kunsztem. W 66 po kolejnym rzucie wolnym główka Koreckiego minimalnie niecelna. W 69 najgroźniejsza akcja gospodarzy w drugiej połowie; sytuacja trzech na jednego zostaje jednak zmarnowana zbyt lekkim uderzeniem. W 71 po akcji Mikuły i Matwijowa Mężydło nie dochodzi do piłki. W 76 piłka na główkę Andrzeja Miązka w polu karnym, ten jednak w niewygodnej pozycji trafia nieczysto. W 77 Krawczyk zagrywa do Świerblewskiego - ten strzela z ostrego kąta ale Prusak umie sobie radzić w takich sytuacjach. W 84 Cebulski z podania Nogi trafia w górną siatkę. Minutę poźniej Mikuła próbuje nożycami, ale się nie udaje. W drugiej minucie czasu doliczonego Woźniakowi udaje się wymanewrować Prusaka, i strzelić z ostrego kąta, na szczęście przy słupku znalazł się Kuciński.
Myślę, że zwycięstwo bydgoszczan jest zasłużone. Byli mocniej umotywowani, dużo biegali, stworzyli więcej sytuacji. Te punkty mogą mieć dla nich ogromne znaczenie. Bez nich na pewno Bydgoszcz pozostałaby bez trzeciej ligi na przyszły sezon. Ale i tak jest ciężko. Trzeba wciąż oglądać się na Arkę i Unię Janikowo.

W innych meczach 28 kolejki padły wyniki:
Kotwica - Kaszubia 1-1
Unia T. - Unia J. 2-4
Gwardia - Obra 0-1
Mieszko - Warta 3-1

Dziś o 15:00 Kujawiak gra z Amicą II i w razie zwycięstwa zapewni sobie awans do II ligi. Co najmniej udział w barażach ma zapewniony Unia Janikowo.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Czwartek, 03 czerwca 2004
Ruchome zdjęcie stadionu!

W dziale Informacje/Stadion pojawiło się nowe ujęcie: cała korona stadionu miejskiego w obiektywie kamery. Niestety, widać wyraźnie, jak bardzo nasz obiekt wymaga renowacji, ale pocieszające jest, że prace trwają i idą w szybkim tempie.
Autorem obrazu jest Daniel Szysz, któremu serdecznie dziękuję za wykonanie filmiku i udostępnienie naszej stronie.  

Informacje o stadionie


tg

Środa, 02 czerwca 2004
Powalczą?

Ten mecz nie wzbudza specjalnych emocji. Ot, trzeba go rozegrać. Daleki wyjazd, przeciwnik niezbyt atrakcyjny, gra bez ważnego celu. Czy jest zatem coś pozytwnego w tym spotkaniu? Najbardziej chyba to, że można zacząć eksperymenty kadrowo-taktyczne. I na to się zanosi. Już w meczu z Mieszkiem na ławce rezerwowych zasiadło trzech dziewiętnastolatków (jeden - Damian Wojdat - nawet kilka minut zagrał), a teraz wobec przymusowuych pauz Marka Łapińskiego i Damiana Barana oraz kontuzji Marcina Bochena rysuje się realna szansa na dłuższy występ co najmniej jednego z nich. Możliwe nawet, że fragmentami zagrają wszyscy trzej.
Czy bardziej przeżywają ten mecz w Bydgoszczy? Toretycznie powinno tak być, wszak dla gospodarzy nie jest to mecz o pietruszkę, ale nie zanosi się. Drużyna, która rok temu walczyła do końca o wicemistrzostwo, teraz jest realnie zagrożona spadkiem. Kibice w Bydgoszczy dzielili się zawsze na polonistów i zawiszan, a tu honoru miasta (z miernym zresztą skutkiem) broni pospawany Chemik z Zawiszą. Kibice bardziej wierzą w IV-ligowego, odbudowywanego Zawiszę, ale ten jest bez szans na awans. Zresztą w tym dużym mieście zostali praktycznie tylko kibice. W klubach więcej niż sukcesów jest upadłości i afer. W ostatnim dziesięcioleciu aż trzy kluby z tego miasta nie wytrzymywały ciężaru rozgrywek (WKS Zawisza nie przystąpił do rozgrywek II ligi, replantowany do Bydgoszczy KP Konin przemianowany na Zawisza SSA przestał istnieć i ostatnio sprawa Polonii). Połączenia klubów też nie dały pozytywnych skutków.
Nasz sobotni przeciwnik zajmuje aktualnie przedostatnie miejsce, ale jako jedyny w strefie spadkowej ma za sobą obydwie pauzy. Jeśli wygra z Flotą, zbliży się do pauzującego Tura na jeden punkt i być może zrówna z Obrą (jeśli ta przegra w Koszalinie). Obra już więcej grać nie będzie. Chemika/Zawiszę zaś czeka jeszcze wyjazd do Warty i spotkanie u siebie z Amicą II. Mecze dość ciężkie, ale przy pełnej determinacji możliwa do zdobycia znaczna część puli punktowej. Najgorsze, że nie wiadomo, do chwili obecnej, ile drużyn spadnie: jedna (Gryf na pewno), dwie czy trzy?
Nie nasze to zmartwienie. My chcielibyśmy powalczyć o czartą, pozycję. O trzeciej raczej nie myślimy. Amica II ma wprawdzie ciężkie wyjazdy do Kujawiaka i Chemika/Zawiszy, ale w międzyczasie u siebie gra z Mieszkiem. Żadnego z tych meczów nie mogłaby wygrać, gdyż przegraliśmy z nią obydwa mecze i zrównanie punktowe nic nam nie da.
W innych meczach 28 kolejki najciekawiej zapowiada się tczewski pojedynek dwóch Unii. Jeśli Janikowo go wygra - definitywnie zapewni sobie udział w barażach. Jeśli nie - pozostanie Kotwicy iskierka nadziei, ale musi wygrać z Kaszubią i nie tylko. Prawdopodobnie w tej kolejce kropkę nad i przystawi także Kujawiak, któremu praktycznie wystarczy remis, wszak odrobienie przez Unię 17 bramek jest niemożliwe, zwłaszcza, że to Kujawiak gra w ostatniej kolejce u siebie z Gryfem.
Mecz w Bydgoszczy w sobotę o 16:00. Przeciwnik na pewno pójdzie na całość. Można więc spodziewać się ostrej gry, oby tym razem bez kontuzji i kartek.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Wtorek, 01 czerwca 2004
Zdjęcia z meczu z Mieszkiem

W dziale Galeria/Mecze jest dwanaście zdjęć Pawła Dodka i Moacieja Opali (Bóbr)z sobotniego meczu z Mieszkiem Gniezno, w tym okoliczności gola. Poza tym najnowsze zdjęcie remontu trybuny autorstwa Bobra, na którym, na szczęście, widać bardzo wyraźnie, że montowane krzesełka maja kolory: niebieski i biały. Uffffffffffffffffff, kamień z serca.
Wszystkim foto-darczyńcom serdecznie dziekuję.  

Galeria Pawła Dodka i Macieja Opali

Montowane krzesełka

Waldemar Mroczek

Niedziela, 30 maja 2004
Kto pociągnie za sznurki?

Rozgrywki III ligi wchodzą w decydującą fazę. W 27 kolejce wiele się wyjaśniło, praktycznie wiemy już wszystko, definitywnie tylko jedno: Gryf Wejherowo przegrywając z Gwardią Koszalin ma już 5 punktów straty do przedostatniej drużyny i nawet w razie zwycięstwa w pozostałym mu do rozegrania meczu z Kujawiakiem we Włocławku, zajmie ostatnie miejsce. To oznacza degradację, jako że Aluminium Konin nie ma już szans na utrzymanie w II lidze. Los przedostatniej i trzeciej od końca drużyny zależy od Arki i Unii Janikowo lub - teoretycznie - Kotwicy. Jesli Arka zajmie XII pozycję (zajmuje ją na dziś) wówczas spotka się w barażach z wicemistrzem naszej grupy - w takim przypadku spadną dwa zespoły. Jeśli Arka się utrzyma i wicemistrz wygra baraże spadnie tylko Gryf, jeśli oba zespoły zanotują niepowodzenia - spadną trzy drużyny. W strefie tej mogą znaleźć się jeszcze Chemik/Zawisza, Obra i Tur. Mieszkowi Gniezno brakuje do pełnego spokoju jednego punktu. W najcięższej sytuacji jest Obra, która za tydzień kończy swój udział w rozgrywkach, meczem z Gwardią w Koszalinie. Chemik/Zawisza gra u siebie z Flotą i Amicą II oraz jedzie do Warty. Ciężkie mecze, ale możliwe do zdobycia 9 punktów. Przy takim układzie Tur musi wygrać jeden z pozostałych mu do rozegrania meczów (Kujawiak u siebie, Mieszko na wyjeździe). Ja osobiście typuję na XII miejsce Chemika/Zawiszę, a na XIII Obrę.
A co na górze? Możliwości utraty przodownictwa przez Kujawiaka nikt nie bierze pod uwagę. Natomiast sytuacja w walce o baraże jest dość interesująca, choć raczej już przesądzona. Unia Janikowo dzięki kryterium UEFA (bramki na wyjeździe) ma korzystny bilans dwumeczu z Kotwicą. Jeśli więc wygra jeden z pozostałych dwóch meczów (wyjazd do Tczewa i u siebie Gwardia) - pozamiatane. Szanse Kotwicy na baraże więc tylko w tym, że Unia nie wygra żadnego meczu. Czy w takim przypadku Kotwica może sobie pozwolić sobie na jakąkolwiek stratę? Tylko wypadku dwóch porażek Unii lub... wtrącenia się Amiki II. Gdyby bowiem Unia, Kotwica i Amica II zdobyły po 52 punkty (porażka i remis Unii, dwa zwycięstwa i remis Kotwicy, dwa zwycięstwa w trzech meczach Amiki) wówczas zdecyduje tabela meczów pomiędzy tymi zespołami. Tu każdy z każdym raz wygrał i raz przegrał. Ale różnicę bramek najkorzystniejszą ma Kotwica!
Odpowiadając na pytanie tytułowe: Unia Jnikowo i Kotwica jadą jeszcze do Tczewa. Pierwszym pociagającym za sznurki będzie więc Unia Tczew, drugim być może Amica II. Ale czy ktoś wierzy, że Janikowo nie wygra z Gwardią?
My na razie bezpieczni, i z góry, i z dołu - na piątej pozycji. Ale już przewaga nad Wartą większa niż strata do Kotwicy i mamy przed sobą bezpośredni mecz z Kotwicą. Może więc powalczymy o czwarte miejsce?

tg

Sobota/niedziela, 29/30 maja 2004
Bez problemu, ale z niepokojem
Flota - Mieszko Faber Gniezno 2-1 (2-0)


1-0 Marcin Łapiński - 19 Fot. M. Opala

2-0 Krzysztof Mikuła - 45 Fot. M. Opala



2-1 Ryszard Tomczak - 56

Flota:  Prusak, Baran, Miązek, Broniecki (45, Kuciński [m]), Cebulski (78, Matwijów [m]), Niewiada, Okrzeja, Mikuła, Łapiński Marek [m] (do 45), Łapiński Marcin (76, Mężydło), Piasecki [m] (90, Wojdat [m])
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Mieszko:  Tyma, Gendera, Zibert, Camara (16, Piechowiak [m]), Zimnik [m] (68, Kaliński), Zaporowski, Ditbrener (46, Zieniuk), Tomczak, Pawłowski [m], Kalu, Zarembski (80, Tarnogrodzki [m])
Trenerzy: Damian Zieniuk, Bogdsan Kozłowski.

Żółte kartki:
Flota: Łapiński Marek (34, 45), Baran - 85
Mieszko: Ditbrener (36), Zieniuk (75), Gendera (88)

Czerwona kartka: Marek Łapiński (45, za dwie zółte)

Sędziowali: Rafał Redziński, Robert Grygorowicz, Damian Papis (Nowa Sól - Lubuski ZPN)
Obserwator: Krzysztof Maciąg (Słupsk - Pomorski ZPN)

Widzów 600

Na pewno nie będziemy tego meczu długo wspominać. Było to przeciętne widowisko, w którym w drugiej połowie Flota grała w osłabieniu, ale że mecz ostatecznie wygrany, to nie ma powodu by wszedł głębiej w pamięć, tak z przyczyn pozytywnych jak i negatywnych.
Goście - podobnie jak i Gwardia Koszalin - przechodzą trzęsienie ziemii. Wielu zawodnikom zarzucono niepsortowy tryb życia, odprawiono m.in. zawodnika o najgłośniejszym nazwisku - Sławomira Suchomskiego oraz trenera Mariana Kurowskiego.
Bez wątpienia najbardziej rzucającymi się w oczy zawodnikami byli dobrze nam znani murzyni: Daouda Camara jesienią 1997 grał w Leśniku Międzyzdroje, poźniej przyjeżdżał w barwach Warty, zaś Maxwell Kalu grał kilka razy w Świnoujściu w rezerwach Amiki. Ten pierwszy jednak musiał w 16 minucie opuścić boisko z powodu kontuzji. Miejmy jednak nadzieję, że sympatyczny zawodnik z Ghany powróci niebawem na boisko.
Mieszko - wzorem coraz większej liczby klubów - również postawił na grającego trenera, z tym że Damian Zieniuk wszedł na boisko dopiero w drugiej połowie.
W tej sytuacji, biorąc pod uwagę fatalny występ gości tydzień temu przeciw Kaszubii, nie spodziewano się nadzwyczajnego oporu ze strony gnieźnian i w przerwie, rzeczywiście wydawało się, że będą to łatwe punkty. Z początku jednak mecz był ospały. Żywiej zabiły nam serca dopiero w 19 minucie, kiedy po ładnej wrzutce z lewej strony Marka Niewiady Marcin Łapiński szczupakiem zdobył prowadzenie. Goście po raz pierwszy zagrozili bramce Prusaka w 24 minucie, jednak strzał Michała Zaporowskiego z wolnego był bardzo niecelny. Minutę później Krzysztof Mikuła z rzutu rożnego zagrywa tradycyjnie na głowę Andrzeja Miązka, ten wrzuca na środek pola karnego, gdzie strzału nożycami próbuje Łukasz Cebulski, ale się nie udaje. W 28 dwie kolejne akcje Marka Niewiady do Marcina Łapińskiego, lecz tym razem nieskutecznie. W 28 Damian Baran ubiega Maxwella Kalu, w 34 Prusak odbija piłkę po groźnej główce Tomczaka. W 35 Cebulski zagrywa z prawego skrzydła na głowę Marcina Łapińskiego ale piłka wychodzi na aut bramkowy. W 38 na boisku pojawia się... druga piłka, Rafał Redziński bez wahania zatrzymuje grę i wznawia rzutem sędziowskim. W 40 z podania Niewiady Piasecki strzela niecelnie, w 42 Marcin Łapiński posyłą piłkę do bramki, ale Krzysztofowi Tymce udaje się ją dogonić. W 45 drugą żółtą kartkę i w konsekwencji czerwoną otrzymuje Marek Łapiński. To powoduje konieczność natychmiastowej zmiany,aby na boisku było cały czas dwóch młodzieżowców. Wchodzi więc Marek Kuciński za Waldemara Bronieckiego. W 2 minucie czasu doliczonego do pierwszej połowy, za zagranie ręką w polu karnym, sędzia dyktuje rzut karny dla Floty, zamieniony technicznym strzałem na gola przez Krzsztofa Mikułę.
W 55 minucie Miązek przecina szarżę Kalu. Minutę później główkuje Tomczak i po nieudanej interwencji Sergiusza Prusaka Mieszko nieoczekiwanie zdobywa kontaktowego gola. Goście węszą więc szansę na wyrównanie, tym bardziej, że Flota gra w dziesiątkę. W 61 Prusak broni główkę Pawłowskiego, w 61 ładny strzał z daleka Zieniuka. W 66 Pawłowski strzela bramkę, ale jest spalony. W 78 Mikuła idealnie nagrywa na głowę Mężydle jednak Tymka jest na posterunku. W 83 i 90 groźnie strzela młody Bartosz Tarnogrodzki.W 89 rajd w polu karnym Daniela Mężydły, ładne i skuteczne trzy zwody i kiedy jest już w dogodnej pozycji... podaje piłkę bramkarzowi. W ostatniej minucie Mężydło podaje dobrze do Mikuły, jednak ten jest spalony.
Są więc trzy punkty, które cieszą. Nadal jesteśmy na piątej pozycji, uciekamy Warcie, gonimy Kotwicę.

Wyniki 27 kolejki:
Flota - Mieszko 2-1 (2-0)
Unia Janikowo - Kotwica 2-1 (1-1)
Drutex Kaszubia - Chemik/Zawisza 2-0 (1-0)
Obra - Unia Tczew 1-0 (0-0).
Warta - Kujawiak 1-2 (0-1)
Gryf - Gwardia 1-4.

Zapraszam do działów "Wyniki i tabela" oraz "Strzelcy". Wszystko już uaktualnione.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Środa, 26 maja 2004
Odrobić Włocławek

Rok temu piłkarze Floty walczyli skutecznie o wicemistrzostwo grupy, wygrywając nawet na wyjazdach z najgroźniejszymi przeciwnikami, zdobywali Puchar Polski na szczeblu wojewódzkim, a Krzysztof Mikuła pędził niezagrożony po koronę Króla Strzelców. Teraz pozostała nikła nadzieja jedynie na powtórzenie tego ostatniego, i to raczej pod warunkiem dopisania bramek z meczów z Polonią i Zorzą. Mecze ze słabeuszami mamy już za sobą, więc komu tu robić kanonadę?
Teoretycznie najlepsza okazja na poprawę bilansu trafi się właśnie teraz. W sobotę o godzinie 16:00 Flota podejmować będzie zajmującego ósmą pozycję beniaminka - Mieszko Gniezno, który wytracił impet z rundy jesiennej i spisuje się co najwyżej przeciętnie. Może z jednym przebłyskiem: remis z Kujawiakiem. Potem wyjazd do zagrożonego spadkiem, ale przecież nie tak słabego Chemika/Zawiszy (przed rokiem to właśnie ten klub walczył z Flotą o wicemistrzostwo), u siebie z rewelacyjnie skuteczną ostatnio Kaszubią i na koniec wyjazd do walczącej o baraże Kotwicy. Wszystko wskazuje więc na to, że pozostaniemy już do końca na piątej pozycji (byłoby to najniższe miejsce od czterech lat). Strata do wyprzedzających drużyn jest znaczna, a grupa pościgowa - bez urazy - na pewno słabsza od Floty.
W poprzedniej kolejce Flota grała na boisku lidera. Walczyła dzielnie, ale poległa w końcówce. To już czwarta wysoka porażka biało-niebieskich w tym sezonie. Dotychczas tradycją był jeden pogrom przez późniejszego spadkowicza. Fakty te mówią bardzo wyraźnie, że Flota przestaje czynić postępy. Dlaczego tak się dzieje? Na to pytanie trzeba odpowiedzieć jak najszybciej, by znowu nie obudzić się z ręką w nocniku.
Klub Sportowy "Mieszko" jest stosunkowo młody; powstał w 1974 roku na bazie KKS Stella. Występował już w przeszłości w III lidze, grał nawet przeciw Flocie. Dotychczasowy bilans jest korzystny bramkowo, ale niekorzystny punktowo (jedno zwycięstwo, dwa remisy, dwie porażki, bramki 4-3). Ostatni kontakt, 25 października 2003 w Gnieźnie, zakończył się bezbramkowo. W zespole Mieszka nie gra już Kamil Jakubiak (jak wiadomo przeszedł do Kotwicy), gra za to nadal występujący przez pół roku w Leśniku Międzyzdroje Daoda Camara z Ghany.
Jak już zaznaczyłem wcześniej zespół Mieszka wiosną spisuje się słabo, a dopełnieniem była ostatnia, wysoka porażka 1-4 u siebie z Drutexem Kaszubią Kościerzyna. Tego było za wiele działaczom z Gniezna i natychmiast podjęli radykalne kroki, m.in. odprawiając znanego z występów w I lidze Sławomira Suchomskiego i zapowiadając kolejne roszady wlaśnie na mecz z Flotą. Co z tego wyjdzie zobaczymy. Szansa na zmazanie włocławskiej zadry przednia, ale nie można liczyć że mecz wygra się sam.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Wtorek, 25 maja 2004
Podsumowanie 26 kolejki.

Dwudziesta szósta kolejka w II grupie III ligi piłkarskiej sypnęła wysokimi wynikami. Niestety, także na niekorzyść Floty.
Kujawiak powtórzył wynik z rundy jesiennej, choć nic tego nie zapowiadało, do 75 minuty Flota dzielnie sie broniła, utrzymując bezbramkowy remis. Dopiero weteran włocławian - Ryszard Remień dał sygnał do szturmu, który przyniósł przygniatający efekt.
Tragedii nie ma, wielkich złudzeń w tym meczu sobie nie robiliśmy. Ale czołówka znów odskoczyła. Chyba już nie do dogonienia. Pozostanie nam więc prawdopodobnie zadowolić sie piątym miejscem.
Poza Kujawiakiem trzybramkowe zwycięstwa odniosły (i to na wyjazdach!) zespoły do niedawna broniące sie przed spadkiem: Kaszubia w Gnieźnie (4-1)i Tur w Koszalinie (3-0). Bardzo zagadkowa jest postawa w tej rundzie koszalińsakich gwardzistów, którzy doznali kolejnej wysokiej porażki nie strzelając bramki. Wiadomo, że w klubie nie dzieje się najlepiej, kilku podstawowym zawodnikom zarzuca się niesportowe prowadzenie się. Prawdopodobnie poleca więc głowy, bo wyniki są rzeczywiście fatalne. Nie wiadomo tylko kto zapłaci; piiłkarze, działacze, czy jak zwykle trener?
Natomiast piłkrarze Kaszubii w trzecim kolejnym meczu strzelili cztery gole! I to nie z byle jakimi przeciwnikami: 4-0 w Koszalinie, 4-2 z Kujawiakiem i 4-1 w Gnieźnie. Dzięki efektownemu zwycięstwu, chyba definitywnie opuścił już strefę spadkową Tur.
Jeszcze wyższe zwycięstwo (6-1) odniosła nad Obrą Kościan Unia Janikowo, ale ten wynik nie dziwi nikogo. Sytuacja zasłużonego w III lidze klubu z Kościana staje się nie do pozazdroszczenia. Pozostaje mu chyba, życzyć powodzenia Arce w walce o utrzymanie w II lidze i wicemistrzowi naszej grupy w barażach. I przede wszystkim, żeby nie trafiły na siebie, a w aktualnym stanie tabeli II ligi tak właśnie by było.
Nie odnieśli natomiast wysokich zwycięstw zdecydowani faworyci: Kotwica, która podejmowała Chemika/Zawiszę oraz Unia Tczew grająca u siebie z najsłabszym w nasej grupie Gryfem. W obu przypadkach gospodarzom musiało wystarczyć 1-0.
W górnej połowie nareszcie przetasowania. Pauzę rezerw Amiki wykorzystała Unia Janikowo i zasiadła w fotelu wicelidera. Do ósemki wdarła się Unia Tczew, Kaszubia ustępuje Mieszkowi już tylko wynikiem meczu bezpośredniego. Opuściła natomiast górną połowę Gwardia, od której w tej rundzie mniej punktów zdobył jedynie Gryf.
W najbliższej kolejce największym wydarzeniem będzie spotkanie Unii Janikowo z Kotwicą Kołobrzeg. Zwycięzca znacznie zbliży się do upragnionych baraży, w razie remisu - czeski film. Broniący się przed spadkiem Chemik/Zawisza jedzie do bramkostrzelnej ostatnio Kaszubii, Obra podejmuje Unię Tczew. W Wejherowie spotkają się najsłabsze tej wiosny zespoły Gryfa i Gwardii. Kujawiak nie powinien mieć większych problemów z pokonaniem Warty w Poznaniu, podobnie jak Flota Mieszka. Najbliższy nasz rywal musi być w słabej dyspozycji, skoro pozwolił się u siebie rozgromić Kaszubii. Poprzednie wyniki też nie rewelacyjne, jedyny sukces to remis z Kujawiakiem. Z kolei dla Floty powinien zaprocentować mecz z silnym przeciwnikiem, jakim był bez wątpienia Kujawiak. Nie powinno więc być źle, ale futbol jest grą bardzo nieprzewidywalną.

tg


Wtorek, 25 maja 2004
Remieniem ich!
Kujawiak Hydrobudowa - Flota 4-1 (0-0)

1-0 Remień - 75 z wolnego
2-0 Klatt - 77
3-0 Babović - 87
4-0 Klatt - 88
4-1 Mikuła - 90 z wolnego

Pochwały i wyróżnienia:
Krzysztof Mikuła
GOL
Łukasz Cebulski
POCHWAŁA
Andrzej Miązek
POCHWAŁA

Flota:  Prusak, Baran, Miązek, Bochen (26, Kuciński[m]), Cebulski, Niewiada (79, Noga), Okrzeja, Mikuła, Piasecki [m] (79, Matwijów), Łapiński Marcin, Łapiński Marek [m] (56, Mężydło)
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Kujawiak: Luncik, Truszczyński, Turkowski (46, Mądry [m]), Mrvalević, Majić (76, Babović), Krysiński, Remień, Białek, Abbott (84, Soska [m]), Grube [m] (56, Pokładowski), Klatt [m].
Trener: Czesław Jakołcewicz.

Żółte kartki:
Kujawiak: Majić - 31, Krysiński - 48, Abbott - 56, Białek - 69
Flota: Marek Łapiński - 40, Kuciński - 41.

Sędziowali: Arkadiusz Tołoczko, Tomasz Wolanin, Michał Wanias (Poznań).
Obserwator: Wiesław Chrzczon (Mazowsze)

Widzów: 1700

Pochwała redakcji: Łukasz Cebulski (za grę; wybicie piłki z bramki, konstrukcja kontr), Andrzej Miązek (spokój i opanowanie).

Gdyby mecz rozpoczął się o godzinie 16:30, być może przywieźlibyśmy z Włocławka remis. Wszystkie bramki padły wszak w ostatnim kwadransie, a wszystko zaczęło się od strzału Ryszarda Remienia w poprzeczkę, minutę wcześniej. Były zawodnik poznańskiego Lecha był niekwestionowanym bohaterem meczu. On uderzył w poprzeczkę, on otworzył worek z bramkami, asystował przy dwóch innych golach. Wszystko to w ostatnich 16 minutach meczu, a ma skończone 36 lat!
Kujawiak zaprezentował się o wiele mniej efektownie niż jesienią w Świnoujściu, choć powtórzył wynik. Zasługa w tym zawodników Floty, którzy grali bardzo uważnie, defensywnie, tylko od czasu do czasu wyprowadzając kontry. Dopiero, gdy padła bramka, zobaczyliśmy Kujawiaka w pełniej palecie barw. A więc pierwszy wniosek: jest to doskonały zespół, gdy wygrywa. Kiedy trzeba zdobywać prowadzenie idzie już ciężej, zapewne więc jeszcze trudniej jest, gdy trzeba odrabiać straty (vide Tczew i Kościerzyna). Szkoda więc, że zawodnicy Floty nie wykorzystali żadnej szansy przy stanie 0-0, bo mogłoby być naprawdę różnie.
Zaczęło się - zgodnie z przewidywaniami - od szturmu gospodarzy i destrukcyjnej gry gości. W 5 minucie Prusak wybija piłkę spod nóg Grubego w polu bramkowym, w 6 po rzucie rożnym i główce Billy'ego Abbotta piłkę z linii bramkowej wybija Łukasz Cebulski. W 8 Remień strzela z ostrego kąta, Prusak piąstkuje, dobitka na szczęśćie niecelna. Minutę później pierwsza kontra Floty, groźnie wyglądająca wrzutka Marka Niewiady, ale obrońcy gospodarzy wybijają piłkę. W 13 minucie Luncik ubiega dośrodkowanie do Mikuły. W 18 centra na pole karne do Klatta, który próbuje strzelać w wyskoku nożycami, ale nie sięga dobrze piłki i kończy się na strachu. W 21 minucie opuszcza boisko kontuzjowany Marcin Bochen, w jego miejsce wchodzi Marek Kuciński. W 25 minucie dośrodkowanie Klatta, ale Remień uderza głową nieczysto.
W 31 zółtą kartkę otrzymuje wreszcie wyjątkowo brutalnie grający Aleksander Majić. Impet Kujawiaka słabnie. W 37 minucie próbuje uderzać z narożnika pola karnego Marcin Klatt (minimalnie niecelnie), chwilę później Prusak łapie bardzo groźną główkę Abbotta. W 40 i 41 minucie kartki za brutalne zagrania otrzymują młodzi Markowie: Łapiński i Kuciński. Ostatnie chwile pierwszej połowy należą do Floty. Najpierw Mikuła główkuje w pole karne, ale zamiast strzelać próbuje dośrodkowywać, nie bardzo wiadomo do kogo. Odzyskujemy piłkę, ale Luncik ubiega Niewiadę. W doliczonym czasie do pierwszej połowy Krzysztof Mikuła egzekwuje rzut wolny, Miązek główkuje w swoim stylu, ale piłka nie trafia do bramki.
W 47 minucie główka Abbotta tuż obok spojenia. Minutę później kolejne zbyt ostre zagranie, tym raziem Krysińskiego, lecz sędzia przez pomyłkę pokazuje kartkę... Remieniowi. Na szczęście po interwencji bocznego naprawia błąd. W 60 minucie Przemysław Mądry, wślizgiem uniemożliwia oddanie strzału Krzysztofowi Mikule, który otrzymał podanie od Łukasza Cebulskiego.
Nadchodzi fatalna 74 minuta. Ryszard Remień jak z armaty strzela w poprzeczkę. Minutę później wolny dla Kujawiaka - do piłki podchodzi Remień i ostrym, choć dalekim strzałem pokonuje Prusaka.
Od tego momentu zaczyna się koncert Kujawiaka. Już dwie minuty później Marcin Klatt podwyższa na 2-0 z podania Jarosława Białka. W 79 groźny strzał Abbotta z daleka tuż obok słupka. W 87 i 88 minucie Remień zagrywa z lewej strony najpierw do Nemanji Babovicia, potem do Marcina Klatta i oba strzały trafiają do bramki. W ostatniej minucie Mikuła udowadnia, że w egzekwowaniu stałych fragmentów nie jest gorszy od Remienia i dalekim strzałem z wolnego nie daje szans Mariuszowi Luncikowi. Ale to już tytlko na osłodę, przysłowiowa musztarda po obiedzie.
Co się działo w końcówce z Flotą? Brakło sił, nie wiedzieli jak grać po stracie gola, czy rozwinięte skrzydła Kujawiaka zmiotły ich z boiska? Nie mam pojęcia, to temat do analizy dla trenerów. Kondycja do tej pory była raczej sprzymierzeńcem Floty niż przeciwników, nasi zawodnicy potrafili też odwracać niekorzystny bieg zdarzeń. Ale i rywal był silniejszy od innych.
W zapowiedzi tego meczu pisałem, że aby uzyskać we Włocławku korzystny wynik trzeba spełnić trzy warunki: szczelna defensywa, stuprocentowa skuteczność i łut szczęścia. W pierwszym przypadku, na pewno niekorzystne było opuszczenie boiska przez Marcina Bochena. Nie wykorzystaliśmy żadnej szansy przy stanie 0-0, Kujawiak był pierwszy i dostał wiatr w żagle, a nie w twarz. Natomiast szczęście sprzyja lepszym i dlatego zabrakło go nam. Bo Kujawiak był na pewno lepszy i to jemu należało się zwycięstwo, choć może nie w aż takim rozmiarze.
Nie najlepszym aktorem był arbiter, który dopuścił do stanowczo zbyt ostrej gry. Celowali w tym zwłaszcza jugosłowianie (w sensie byłej Jugosławii), choć i nasi czasem też przeginali, stąd żółte kartki.
Włocławscy kibice przyjęli Flotę ciepło. Szczególne podziękowania chciałbym złożyć, aktywnym także na naszym forum, braciom Nowakowskim: Mariuszowi (Mariokujaw) oraz Pawłowi (Kibic z granicy) za wszelką udzieloną pomoc oraz gościnę. Można kibicować przeciwnym drużynom i szanować się nawzajem, ale do tego trzeba mieć klasę. Paweł jest chyba nabardziej ofiarnym kibicem Kujawiaka. Dojeżdża na mecze swej drużyny z... Dolnego Śląska, spod czeskiej granicy!

Waldemar Mroczek (Tangens)

Sobota, 22 maja 2004
Będzie relacja live!

Przy okazji meczu we Włocławku postanowiłem odwiedzić rodzinne strony, przez co moje sprawozdanie z meczu z liderem będzie dopiero po niedzieli. Nie znaczy to jednak, że strona będzie martwa, a kibice będą musieli szukać innych źródeł. Dogadaliśmy się z Mateuszem Frukaczem i relacja na żywo z Włocławka będzie! Postaram się też przekazać jak najwięcej informacji, by dziennikarze mieli choć trochę ułatwienia. Na statystykę trzeba będzie jednak poczekać co najmniej do wtorku. Mam nadzieję, że Czytelnicy wybaczą.

tg


Czwartek, 20 maja 2004
Egzamin ze strategii

Po ponad dwutygodniowym odpoczynku piłkarze Floty wracają na boisko. I od razu na najwyższy pułap. Spragnieni gry piłkarze jadą do jaskini lwa, czyli absolutnego lidera rozgrywek - KS Kujawiak Hydrobudowa Włocławek.
Włocławek to nadwiślańskie miasto w woj. kujawsko-pomorskim. W latach 1975-98 było stolicą woj. włocławskiego. Liczy 123 tys. mieszkańców. Miasto bardzo stare, formalnie istnieje od roku 1255, ale ślady osad ludzkich na tym terenie sięgają ok. 2500 lat wstecz.
W futbolowych kronikach pierwsza poważniejsza wzmianka o Włocławku pojawia się w roku 1959, kiedy to tamtejsza Stal zakwalifikowała się do fazy finałowej rozgrywek o awans do II ligi. W sezonie 1969/70 Klub o nazwie Kujawiak pojawia się w III lidze.
W roku 1997 do II ligi awansuje pobliska Jagiellonka Nieszawa. Nie jest w stanie udźwignąć II-ligowego brzemienia, więc rodzi się pomysł utworzenia, w wyniku fuzji, w miejsce isteniejących, jednego silnego klubu we Włocławku. Eksperyment kończy się kompletnym fiaskiem. W 34 meczach WKP (bo taką nazwę przyjął powstały twór) gromadzi zaledwie 5 punktów i różnicę bramek 10-127, notując aż cztery porażki w wymiarze 0-7, jedną 0-8, a nawet 0-9 u siebie ze Stalą Stalowa Wola. Po tym mało chwalebnyym wyczynie kluby powróciły do starych nazw, Jagiellonka jest nadal silna, kilka razy wygrywa IV ligę, ale zawsze rezygnuje z awansu. Nie inaczej było przed rokiem, i właśnie dzięki temu, z nadzwyczajnym powodzeniem, gra dziś w III lidze Kujawiak Włocławek.
Zespół z Włocławka, utrzymywany przez miejscową Hydrobudowę i wspierany przez wicemarszałka senatu Ryszarda Jarzembowskiego, rundę jesienną przeszdł jak burza, przegrywając tylko jeden mecz, a strzelając po cztery gole przeciwnikom niemal na zawołanie. Doświadczyła tego, niestety, także Flota, opromieniona sukcesami w Pucharze Polski, jakby nie dowierzając w potęgę Kujwiaka, przegrała u siebie - mimo pozytywnych wypowiedzi samych piłkarzy z Włocławka - aż 1-4, co na naszym stadionie nie przytrafiło się od 1997 roku (1-4 w Pucharze Polski z II-ligowym Aluminium Konin, późniejszym finalistą).
Wiosną idzie trudniej. Kujawiakowi także nie sprzyja wycofanie z rozgrywek Polonii Bydgoszcz i Zorzy Dobrzany, choć z zupełnie innych powodów niż Flocie. Zajmuje on bowiem w terminarzu miejsce tuż po obu wycofanych zespołach, co oznacza, że rywale mają dwie przerwy w rozgrywkach na przygotowanie się do meczu z liderem. Ale z drugiej strony to całe szczęście, że trafiło akurat na najsilniejszą drużynę w grupie.
Wiosenne wyniki nie są już więc aż tak imponujące jak jesienne; przytrafiły się dwie porażki na Kaszubach, a i wygrywane są mecze są już nie bez trudu.
W tym upatruje swej szansy także Flota. Wszystko zależeć będzie od taktyki i koncentracji. Szczelna defensywa, stuprocentowa skuteczność oraz łut szczęścia - bez spełnienia tych trzech warunków o sukcesie nie ma co marzyć. Potencjał jest na pewno po stronie gospodarzy. Oczywiście oni też mogą nam pomóc, np. beztroską, ale nie sądzę by zlekceważyli akurat Flotę. Prędzej już naszym sprzymierzeńcem mogą być nerwy, spowodowane chęcią rehabilitacji po wpadce w Kościerzynie. Tylko, czy przypadkiem, to naszym zawodnikom nie będą dygotać łydki?

Waldemar Mroczek (Tangens)

Środa, 19 maja 2004
Flota - Wybrzeże Rewalskie Rewal 4-2 (2-1)

Przemysław Ciołek

1-0 Mikuła - 18
2-0 Miązek - 19
2-1 Ciołek - 37
3-1 Broniecki - 59
3-2 Szuchanau - 61
4-2 M-n Łapiński - 88



Przygotowujący się, po dwutygodniowej przerwie, do meczu z Kujawiakiem piłkarze Floty Świnoujście pokonali IV-ligowe Wybrzeże Rewalskie Rewal 4-2 (2-1). Trener Miązek wypróbował w tym meczu wszystkich zawodników pierwszego składu oprócz Daniela Mężydły i Jacka Ratajczaka (sam grał w pierwszej połowie). Po przerwach spowodowanych kontuzjami pokazali się także Marek Niewiada i Andrzej Noga. W drugiej połowie wystąpił także testowany we Flocie 18-letni Paweł Spryszyński z Wielima Szczecinek. Pokazał się z dobrej strony, a udany występ zwieńczył strzałem w słupek w 69 minucie. Zresztą nie tylko on w tym meczu badał wytrzymałość słupka. To samo zrobił w 39 minucie Arkadiusz Piasecki będąc sam na sam z bramkarzem gości, oraz w 85 Marek Łapiński (po podaniu Andrzeja Nogi).
Drużyna gości zajmuje miejsce w środku tabeli IV ligi, ale gra w niej wielu rutynowanych zawodników o znanych w regionie nazwiskach, w tym występujący onegdaj także we Flocie Przemysław Ciołek, Mariusz Szmit i Dariusz Górniewicz. Natomiast nad wszystkimi górował wzrostem Białorusin Witalij Szuchanau.
Goście grali piłkę wymienną, dużo podań, ale z konstruowaniem akcji było znacznie trudniej. Ani przez moment nie podlegało dyskusji kto tu gra w trzeciej, a kto w czwartej lidze. Zwycięstwo Floty jak najbardziej zasłużone i pewne. Oprócz wspomnianych trzech słupków, były też i inne znakomite sytuacje. Szczególnie nieskuteczny był - dobry w wypracowywaniu lecz znacznie gorszy w wykańczaniu - Marcin Łapiński. Na szczęście w końcówce strzelił gola, co w pełni mu się należało i powinno zrzucić balast psychiczny. Dzisiejszą nieskutecznoscią w przodzie się jednak nie martwię, wszak były to tylko ćwiczenia, stuprocentowa skuteczność będzie potrzebna dopiero za cztery dni we Włocławku. Bardziej jednak niepokoi mnie obrona. Z Klattem, Abbottem, Staniszewskim czy Remieniem, żartów na pewno nie będzie.
Jak padły bramki? W 18 minucie Mikuła otrzymał podanie od Marcina Łapińskiego, atakowany w polu karnym utrzymał się jednak przy piłce i strzelił nie do obrony. Półtora minuty później Arkadiusz Piasecki wyłożył piłkę na głowę Andrzejowi Miązkowi i ten w swoim stylu, jak za najlepszych lat, podwyższył na 2-0. Wydawało się więc, że będzie łatwo, ale w 37 minucie, wypożyczony z Floty, Przemysław Ciołek w sytuacji sam na sam z Prusakiem zdobył kontaktowego gola. W 59 minucie rzut wolny pośredni dla Floty z 15 metrów. Andrzej Noga ledwie musnął piłkę a Waldemar Broniecki, chytrym strzałem obok muru, umieścił ją tuż przy słupku bramki gości. I wreszcie w 88 minucie, trzy minuty po trafieniu brata w słupek, Marcin Łapiński z podania Andrzeja Nogi ustalił wynik meczu.
Myślę, że był to pożyteczny sprawdzian, zawsze zażycie trochę ruchu w grze to nie to samo, co bieganie po lesie. Bardzo mi się podobało, że zawodnicy obu drużyn, nawet faulowani, woleli utrzymywać się przy piłce i kończyć akcje, niż padać z krzykiem w pole karne. Zresztą mecz toczył w bardzo sportowej atmosferze, bez jakichkolwiek incydentów.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Niedziela, 16 maja 2004
Podsumowanie XXV kolejki.

W 25. kolejce grające zespoły II grupy III ligi sobie postrzelały. Szkoda, że zabrakło w tym festiwalu nas. Kolejnym niedobrym skutkiem wycofania z rozgrywek Zorzy Dobrzany jest pozbawienie zawodników Floty szansy sprawienia swemu trenerowi prezentu na czterdzieste urodziny. Średnia kolejki rewelacyjna - 4 gole na mecz (dotyczas 2,61), co poprawiło średnią rozgrywek o 0,05 i częstotliwość o 42 sekundy. Najbardziej bramkostrzelne okazały się zespoły Kaszubii i Tura, aplikując wyżej notowanym przeciwnikom po cztery gole.
Jedna sensacja (4-2 Kaszubii z Kujawiakiem), jedna niespodzianka (remis Obry z Kotwicą, mimo iż w 68 minucie goście prowadzili 2-0), jeden wynik dający do myślenia (wysokie zwycięstwo Tura nad Unią Tczew), remis zagrożonego Chemika/Zawiszy z Mieszkiem Gniezno oraz planowe zwycięstwa Unii Janikowo w Wejherowie i Amiki II z Gwardią. Najskuteczniejszym zawodnikiem XXV kolejki okazał się Paweł Budziwojski z Kaszubii, strzelając defensywie lidera trzy gole. Gratulujemy!
Ze strefy spadkowej ucieka Tur, co raczej nikogo nie dziwi. Beznadziejna za to wydaje się sytuacja wejherowskiego Gryfa. Konstrukcja na górze ani drgnęła, kolejność pierwszej dziewiątki od trzech tygodni niezmienna, jednak niespodziewanie stopniała przewaga lidera. O ile zmniejszenie przewagi nad mającą przed sobą obie pauzy i nie mogącą awansować wyżej Amicą II nie sieje niepokoju, o tyle strata lokalnej rywalki - Unii Janikowo zmniejszyła się dość niebezpiecznie.
A teraz włocławian na pewno nie czeka spacerek. Podejmować będą bowiem u siebie Flotę Świnoujście. W świetle uzyskanych przez lidera wiosną wyników, pozycja Floty w tym meczu na pewno nie jest z góry stracona. Miejsce w tabeli, wynik jesiennego spotkania tych drużyn w Świnoujściu, atut własnego boiska oraz potrzeba rehabilitacji po kościerskiej wpadce, w roli zdecydowanego faworyta stawiają oczywiście Kujawiaka. Na pewno jednak pojawią się nerwy, a te zawsze są złym doradcą.
Wszystyko zależy jak ten mecz się ułoży. Jeśli tak jak w Turku - leżymy. Trzeba przetrzymać napór gospodarzy i liczyć się z tym, że może nie być ani jednej dogodnej sytuacji, a bramki trzeba będzie strzelać. Zawodnicy muszą dać z siebie maksimum serca, umiejętności i waleczności, mieć świadomość, że żadnej okazji nie wolno zmarnować, bo następnej może już nie być. Będzie to chyba najpoważniejszy egzamin Andrzeja Miązka ze strategii, w trenerskiej karierze. Nie wiadomo, co zawodnikom Floty przyniesie trzytygodniowa przerwa w grze; odpoczynek czy roztrenowanie?
Tak czy owak ten mecz zapowiada się niezwykle interesująco. Czy będzie to wydarzenie wiosny w całej grupie? Bardzo byśmy chcieli, ale to już zależy od zawodników i trenerów.
Poza tym w XXVI kolejce bez fajerwerków.

Waldemar Mroczek


Niedziela, 16 maja 2004
Czterdziestolatek

"Czterdzieści lat minęło, jak jeden dzień" - śpiewał ponad trzydzieści lat temu Andrzej Rosiewicz do jednego z najpopularniejszych polskich seriali telewizyjnych. Dziś kibice Floty śpiewają tę piosenkę swemu idolowi, zawodnikowi i trenerowi, wspaniałemu koledze i człowiekowi - Andrzejowi Miązkowi. Z życzeniami wszystkiego co najlepsze dołączamy ten oto, naprędce sklecony wierszyk. Zapewniamy jednak, że to wszystko prawda!

Plus, Idea, Era, Heyah - łączą dzisiaj do Andrzeja.
To nasz święty obowiązek krzyknąć "Wiwat Andrzej Miązek!".
Choć to w głowie się nie mieści, Andrzej skończył lat czterdzieści;
jeśli jeszcze dwa pobryka, będzie rekord Szołtysika.
My wierzymy wciąż w Andrzeja, że pobije i Stanley'a.
Choć przeżyłeś lat już furę, to do setki wciąż pod górę,
a więc biegaj, trenuj, ganiaj, od Warszowa do Poznania.
Od Przytoru po Opole blokuj strzały, strzelaj gole,
skoro ludzie honorowi życzą sto lat Andrzejowi.
Nawet okręgowy związek woła dzisiaj "Sto lat Miązek!",
niechaj szampan sie poleje, pijmy wszyscy dziś z Andrzejem.
Szczęścia, zdrowia, worka złota, życzy Tobie cała Flota!

I postscriptum od spikera:
Sto lat zdrowia dla stopera!
Flota gola - Andrzej sto lat! ,
w naszym mieście - nawet dwieście!

Wtorek, 11 maja 2004
Między wierszami...

I oto nadszedł maj - miesiąc Wyścigu Pokoju, zakochanych i matur. Nie są to rzeczy może bezpośrenio związane z Flotą, ale zawsze jakiś związek jest. Maturę w tym roku zdaje między innymi Adam Sztukiewicz, kilku kibiców, w tym szczególnie znani internautom Mateusz Frukacz (założyciel tej strony) oraz niezwykle aktywny na forum oraz społecznie na rzecz klubu i Młodych Fanatyków Jakub M (Woncki). Połamania piór. Zresztą i mnie matury - jak co roku - również dotyczą.
Dużo kibiców pyta, jak Flota spędzi dwutygodniową pauzę, czy będzie grać? Zakontraktowany jest sparing, w przyszłą środę 19 maja, o godzinie 17:00 w Świnoujściu, z IV-ligowym Wybrzeżem Rewalskim Rewal.
Kontynuując wątek rozpoczęty w tekście "Liczyć, czy nie liczyć?" (strona główna, sobota, 08 maja); nie byłoby problemu bramkowo-kartkowego, gdyby zamiast anulowania gier były walkowery za nieodbyte mecze. Ciekawe, jak wyglądałby tabela, z Polonią i Zorzą na dziś, prawda? Oto ona:

1 . Kujawiak Hydrobudowa Włocławek 24 60 55 -14
--------------------------------------------------
2 . Kotwica Kołobrzeg 24 50 48 -31
--------------------------------------------------
3 . Unia Janikowo 24 48 33 -20
4 . Flota Świnoujście 24 46 38 -22
5 . Amica II Wronki 24 46 35 -19
6 . Warta Reflex Poznań 24 38 39 -34
7 . Unia Tczew 24 36 34 -38
8 . Mieszko Faber Gniezno 24 35 30 -20
9 . Gwardia Koszalin 24 35 27 -27
10 . Kaszubia Kościerzyna 24 27 28 -29
11 . Chemik-Zawisza Bydgoszcz 24 27 23 -34
--------------------------------------------------
12 . Tur Turek 24 23 24 -29
13 . Zorza Dobrzany 23 22 19 -43
14 . Obra Kościan 24 21 25 -39
--------------------------------------------------
15 . Gryf Wejherowo 24 20 35 -56
16 . Polonia Crulex Bydgoszcz 23 11 17 -55

Jak więc widać szansa na baraże byłaby wciąż realna. W najbliższej kolejce mielibyśmy gwarantowane trzy punkty, zaś konkurencja gra na wyjazdach, z zagrożonymi spadkiem zespołami.
Tegoroczna końcówka może być bardzo emocjonująca. Szczególnie od strony kulis. Dlaczego? Zawsze wszystkie mecze dwóch ostatnich kolejek, celem ograniczenia możliwości manipulacji, odbywają się o jednakowej porze. Tak samo będzie i tym razem. Ale nie wszystkie drużyny będą grać, wszak są pauzy. W ostatniej kolejce trafią na nie walcząca o baraże Unia Janikowo i broniąca się przed spadkiem Obra Kościan. Co to oznacza? Ano tyle, że rywale będą dobrze wiedzieć co trzeba zrobić żeby wyprzedzić pazującą dwójkę. W to zamieszana będzie niestety także Flota, która jak wiadomo ostatni mecz gra w Kołobrzegu. Jeśli padnie wynik korzystny dla Kotwicy, pojawią się posądzenia o przekupstwo, w przeciwnym razie o szkodzeniu zachodnopomorskiemu futbolowi. Tak źle i tak niedobrze. Pozostaje więc tylko mieć nadzieję, że wszystko jednak rozstrzygnie się już wcześniej. W tym przypadku raczej wolelibyśmy nie być języczkiem u wagi.
Szkoda, że K-PZPN o tym nie pomyślał wcześniej i nie przeniósł na koniec XIX kolejki, kiedy to był planowany mecz Polonii z Zorzą i grała cała pozostała w grze czternastka (m.in. Flota z Gryfem).

Waldemar Mroczek


Sobota/niedziela, 08/09 maja 2004
Podsumowanie XXIV kolejki

Tylko 12 bramek padło w XXIV kolejce III ligi grupy II, czyli średnio każda grająca drużyna strzeliła po golu. Najwięcej drużyn wyręczyła, jeszcze do niedawna ostatnia Obra Kościan, aplikując wejherowskiemu Gryfowi cztery gole i szansa na przedłużenie trzecioligowego bytu staje się coraz realniejsza. Poza nią powyżej tej skromnej średniej Unia Tczew (2-1 z rezerwami Amiki) i Gwardia Koszalin (2-0 z Wartą). Nie tak dawno nasza Flota wygrała z całą wspomnianą trójką, w tym z dwójką na ich boiskach, a gdy Floty zabrakło, to i średnia od razu spadła o 0,03 gola w całych rogrywkach, zaś średnia kolejki jest o 0,64 niższa niż w meczach dotychczasowych. Tylko trzy, spośród dwunastu goli, padły w drugich połowach, goście strzelili tylko jednego (Bednarek, Amica II), ale i on nie wystarczył do zdobycia punktu. Wszystkie mecze wygrali gospodarze.
Jeśli były niespodzianki, to za takową można uznać najwyżej zwycięstwo Unii Tczew nad wiceliderem, Amicą II. Ale niekoniecznie, wszak ta sama Unia niedawno pokonała lidera z Włocławka. W tej sytuacji niedawne zwycięstwo Floty w Grodzie Sambora nabiera dodatkowych barw. Zwycięstwo Unii Janikowo nad Turem sensacją nie jest, ale jej znamiona ma fakt, że złoty gol padł dopiero w ostatniej minucie; przez 89 minut turkowianie stawiali potentatowi skuteczny opór. Walcząca o II ligę trójka wykonała równy krok, wszyscy wygrali w najniższym wymiarze - po 1-0. Kołobrzeska Kotwica niemal skopiowała środowy mecz Floty z Gwardią i zwyciężyła po bramce Bukowskiego w 8 minucie. Natomiast prowadzący w tabeli Kujawiak zdobył gola w 34 minucie przez niezawodnego Marcina Klatta. Pierwsze gole strzeliła Gwardia Koszalin, a "egzorcystą" okazał się Mariusz Rosiak. Szkoda tylko, że znowu nie można było dodzwonić się do Koszalina, przez co bardzo spowolniła się aktualizacja listy strzelców, którą mogłem wstawić dopiero dziś. Pozostałe dane miałem już wczoraj przed godziną 20:00. Może by tak działacze Gwardii zamiast szybkiej, mało komu zrozumiałej, gadki w języku angielskim nagrywali na sekretarkę informację z wynikiem meczu i strzelcami bramek, skoro odbieranie telefonów jest aż takim problemem?
Za nami 24 kolejki, czyli 80% rozgrywek III ligi grupy II. Przed Flotą kolejna pauza, ale wiadomo już, że piąta pozycja zostanie zachowana. Dzięki porażce Warty w Koszalinie utrzymała się trzypunktowa przewaga nad poznaniakami, a w następnej kolejce Warta również pauzuje. Niestety czołówka ucieka. Wyprzedzające nas zespoły strzeliły po jednym golu, zdobyły po trzy punkty, uciekając do następnej stacji. Czy potracą punkty teraz? W futbolu wszystko jest możliwe, zwłaszcza, że wszyscy, potencjalni drugoligowcy, grają na wyjazdach, ale ich przeciwnicy do zbyt wymagających nie należą, wszyscy mieszczą się w dolnej piątce. Kujawiak, jedzie do Kościerzyny, Unia Janikowo do Wejherowa, a Kotwica do Kościana. Pozostałe zespoły zamykającej tabelę piątki (Chemik/Zawisza i Tur) również grają bardzo ważne mecze u siebie (odpowiednio z Mieszkiem i Unią Tczew) i w razie niewkorzystania swych szans mogą popaść w bardzo poważne kłopoty. Jedynym zespołem z górnej połowy tabeli, grającym u siebie będzie Amica II, podejmująca Gwardię.
A w II lidze intersujące nas zespoły Aluminium i Arki spotkały się ze sobą w Koninie, bezbramkowo remisując. To wystarczyło Arce do wygrzebania się ze strefy barażowej, ale do końca rozgrywek jeszcze siedem kolejek, a nikt broni nie składa. Arka ma już za sobą mecze z ostatnimi zespołami i jeden mecz rozegrany awansem. Aluminium nadal jest ostatnie i nadal zawodzi, a przecież jego utrzymanie jest też bardzo potrzebne sąsiadowi zza miedzy - Turowi. Na XII pozycji ponownie Stasiak.

Wyniki:
Unia J. - Tur 1-0
Unia T. - Amica II 2-1
Kotwica - Mieszko 1-0
Obra - Gryf 4-0
Gwardia - Warta 2-0
Kujawiak - Chemik/Zawisza 1-0
pauzowały: Flota, Kaszubia.

tg

Sobota, 08 maja 2004
Liczyć czy nie liczyć?

W dniu meczu z Gwardią spotkałem się z nieoczekiwanym zarzutem. Chodzi o bramki z meczów z Polonią i Zorzą. Dlaczego je anulowałem na liście strzelców, skoro otrzymane w tych meczach kartki pozostawiono?
Przede wszystkim - proszę nie obarczać mnie odpowiedzialnością za nieuczciwość i nieudolność PZPN. Jeżeli mecz został anulowany to znaczy, że go  nie było, nie mogło więc w nim być bramek ani kartek. To jednak powoduje pewne niewygody. Należałoby w takim razie zwracać pieniądze z kar za kartki w tych meczach i zupełnie nie wiadomo, co robić z zawodnikami, którzy te kartki odpauzowali. Sytuacja bez wyjścia? W tej chwili może i tak, ale dlaczego do niej doszło? Zwracam uwagę, że prawo jest  gałęzią nauki  i jego tworzeniem nie mogą zajmować się dyletanci. Wprowadzając przepis o anulowaniu meczów należało tę sytuację przewidzieć. Inaczej prawo jest śmieszne. Nie można przecież za pomocą ustawy zrobić czerwonej trawy czy kazać prosiakom ćwierkać jak skowronki.
Dlaczego upieram się przy swoim? Z prostej przyczyny. Jako matematyk z wykształcenia nie mogę pozwolić na kpinę z tej nauki. Szyderstwo z jednego uniwersyteckiego kierunku chyba wystarczy? Malarz może zastanawiać się, czy białe nie jest przypadkiem czarne, u mnie lewa musi się równać prawej. Lista strzelców musi zgadzać się z tabelą główną. Dzięki "mojej" liście można np. łatwo sprawdzić czy w tabeli nie ma błędu. Ja też wolałbym aby Krzysztof Mikuła miał 12 a nie 10 goli, tym bardziej że najgroźniejsi konkurenci akurat na wycofaniu Polonii i Zorzy nie ucierpieli. Co innego walkowery. Tutaj mecze ani bramki nie są anulowane i w moim odczuciu należy ich pozbwawić jedynie przegranych.
Co mnie dziwi, to dlaczego niektórzy zawodnicy, działacze i kibice protestują u mnie, a nie w PZPN? Lista strzelców to przecież tylko zabawa, nie ma z niej profitów ani strat finasowych i kadrowych. Natomiast kary za kartki w meczach towarzyskich, do rangi których te spotkania sprowadził nikt inny jak właśnie prawnicy PZPN, wszyscy płacą pokornie.
Jeśli Wam tak mocno zależy mogę przywrócić na listę te gole. Dla mnie to tylko parę godzin spędzonych nad excelem (aby mechanizm sprawdzający poprawność tabeli nadal działał) ale możliwe do zrobienia, a czego w końcu nie robi się dla swojej drużyny? Tylko, że nie chciałbym być śmieszny jak PZPN. Lubię rozśmieszać humorem a nie postępowaniem.
Jest też oczywiście inne, salomonowe, wyjście - prowadzić dwie listy. Czekam na opinie na forum.

Waldemar Mroczek


Czwartek, 06 maja 2004
Zdjęcia z meczu Flota - Gwardia

Dział Galeria/Mecze został wzbogacony o 16 nowych fotek. Tym razem są to zdjęcia z wczorajszego meczu z Gwardią - zachęcam do obejrzenia. W tym celu kliknij niebieski napis poniżej lub wejdź przez dział Mecze - link na pasku z lewej strony.  

Galeria zdjęć z meczu z Gwardią


tg

Czwartek, 06 maja 2004
Brawo Mateusz!

Założyciel naszej strony internetowej, wieloletni jej admin, obecnie wierny kibic i ekspert w sprawach komputerowo-internetowych, Mateusz Frukacz zanotował nie byle jakie osiągnięcie wygrywając zorganizowany przez panią Lidię Sokołowską z II LO im. Nowego Tysiąclecia V Maraton Matematyczny. W ciągu całej doby rozwiązał on 385 zadań matematycznych (średnio ponad 16 zadań na godzinę, tj. jedno zadanie w 3 minuty i 44 sekundy!) i okazał się najlepszy spośród 36 uczestników z Polski i Niemiec. Gratulujemy bystrości oraz kondycji i życzymy wszystkiego najlepszego na maturze i potem na studiach.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Środa, 05 maja 2004
Za wcześnie uwierzyli, że będzie łatwo?
Flota - Gwardia Koszalin 1-0 (1-0)


1-0 Łukasz Cebulski - 7
Fot. P. Dodek

Flota:  Prusak, Baran, Miązek, Bochen, Cebulski (75, Kuciński [m]), Okrzeja, Mikuła (90, Broniecki), Łapiński Marek [m] Mężydło, Łapiński Marcin, Piasecki [m] (85, Matwijów [m])
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Gwardia:  Krymowski [m], Dawidowicz, Pastwa, Kubiak, Wydmuszek, Ignaszewski, Sęk, Wawerczak [m](85, Chrupałła [m]), Misiura (81, Żebrowski), Rosiak, Gosik.
Trenerzy: Alfred Biczyk, Lech Pałka.

Żółte kartki:
Flota: Mikuła - 17
Gwardia: Ignaszewski - 9, Misiura - 59, Rosiak -68.

Sędziowali: Marek Kotlarz, Marek Opaliński, Jakub Ożga (Lubin, Kolegium Sędziowskie w Legnicy, Dolnośląski ZPN).
Obserwator: Stanisław Dobosz (Słupsk, Pomorski ZPN)

Widzów 1200

Na pewno nie był to mecz, który będzie się latami wspominać. Myślę, że za dwa lata, prawie wszyscy jego obserwatorzy z trudem będą sobie przypominać wynik.
Zaczęło się owszem, obiecująco. Już w siódmej minucie Marcin Łapiński z prawego skrzydła zagrał do Łukasza Cebulskiego, ten wymierzył dokładnie w lukę między zawodnikami i młody, ambitny, utalentowany bramkarz gości mógł jedynie wyjąć piłkę z siatki. Cztery minuty później Krzysztof Mikuła jest sam na sam z Krymowskim, próbuje go przelobować, bramkarzowi Gwardii udaje się jednak sparować piłkę ponad głową, lecz mimo to zmierza ona w kierunku bramki i dopiero Grzegorsz Kubiak wybija na róg. W tym momencie wszyscy wierzymy, że pójdzie łatwo i obejrzymy festiwal strzelcki. Niewiele zmienia tę opinię fakt, że minutę później Tomasz Wydmuszek strzela z ostrego kąta, co zresztą - raczej bez trudu - wyłapuje Prusak. Za chwilę jednak ten sam ex-pogonista, już pod własną bramką wybija piłkę Marcinowi Łapińskiemu. Drugi strzał Gwardia oddaje w 21 minucie (Gosik) ale znowu Prusak łapie. W 26 szczęścia z daleka próbuje Adam Pastwa, lecz strzał idzie około 2 m w prawo, obok słupka. Dwie minuty później, po wolnym Mikuły Okrzeja trafia do bramki, lecz jest spalony. W 31 kolejny strzał Cebulskiego, tym razem z daleka, niewiele nad poprzeczką.
Kończy sie pierwsza połowa. Słów kilka o pogodzie. Po upalnym przedpołudniu, tuż przed meczem zerwał się lekki, chłodzący, wietrzyk. Po przerwie zachmurzyło się i to dość mocno. Około 70 minuty spadł deszcz. Niebawem ustał.
A co w tym czasie działo sie na boisku? W 48 minucie w pobliżu bramki Miązek wyłuskuje piłkę Gosikowi. Minutę później dokładnie adresowane podanie do Daniela Mężydły, ale górę bierze rutyna Tomasza Wydmuszka. W 51 sytuacja zbliżona do tej z 11-tej. Krzysztof Mikuła posyła półgórną piłkę, Łukasz Krymowski podbija do góry i omal nie wpada ona do bramki. Chwilę potem Daniel Mężydło strzela z ostrego kąta, lecz piłka idzie niemal równolegle do linii bramkowej. Za moment Ignaszewski podaje do niebezpiecznie ustawionego Gosika, na szczęście Prusak ubiega koszalinianina. Jeszcze za chwilę rajd Piaseckiego, zakończony jednak zbyt lekkim strzałem. W 65 Prusak wyłapuje główkę Kubiaka, w 71 Marek Łapiński w niebezpiecznej sytuacji odbiera piłkę Misiurze. W 73 chytre zagranie Mikuły, Cebulski markuje chęć wykonania zmiany kierunku lotu piłki, lecz ją przepuszcza, ale Krymowski nie daje się zaskoczyć. W 82 groźnie wyglądający, lecz niecelny strzał Gosika; w 86 uderzenie Wydmuszka Prusak wybija na róg.
Ten mecz to podobno nie derby, wiadomo powszechnie jakie jest nastawienie Koszalina do woj. zachodnioporskiego. Flota i Gwardia to starzy rywale, zajmujący zbliżone pozycje w tabeli, kibice nie lubią się. Z tych powodów można było mieć obawy. Nie było jednak złośliwej brutalności, a dwie spośród czterech kartek sędziowie pokazali, za symulowanie i próby wymuszenia karnego.
A co na to trener Andrzej Miązek?
- Obawiałem sie tego meczu, doszły mnie słuchy, że trener gwardzistów - Alfred Biczyk - złożył rezygnację, która jednak, na wniosek piłkarzy, nie została przyjęta. Spodziewałem się więc, ze strony Gwardii, walki na 200% dla trenera. Podjęliśmy walkę, szybko strzeliliśmy bramkę, potem była już pełna kontrola z naszej strony. Co z tego, że Gwardia dużo grała piłką, skoro nie stworzyła większego zagrożenia? Uważam, że wygraliśmy zasłużenie. Co do taktyki... Założenia wypełnione, chociaż w pierwszej połowie graliśmy dość nerwowo. Było widać brak w środku pola kontuzjowanego Marka Niewiady.

Tak więc Flota piątego maja, w meczu zaczynającym się o piątej po południu, odniosła piąte kolejne zwycięstwo. Gwardia nadal bez bramki wiosną...
Teraz trzy tygodnie przerwy. Kolejny mecz dopiero 22 maja, na boisku lidera. Pozostaje więc póki co, dorosłych kibiców zaprosić w czwartek (06 maja) do restauracji Fogt-Tak (Pułaskiego 1) na promocję piwa Bosman. Za jedyne 2 zł 0,4 litra Bosmana i miła pogawędka o Flocie. Smacznego!

Waldemar Mroczek (Tangens)

Niedziela, 02 maja 2004
Co się dzieje z Turem?

Pięć meczów 23 kolejki już rozegrano. Można by powiedzieć, że praktycznie jest ona już poza nami, gdyby nie to, że nas akurat najbardziej interesuje ten szósty.
Jak ocenić te wyniki z naszego punktu widzenia? Łudziliśmy się, że przez chwilę zajmiemy barażowe miejsce, ale i to nie jest nam dane; Gryf okazał się zbyt słaby na Kotwicę, Unia Janikowo poradziła sobie w Popowie. Coś ta Amica w tym sezonie wyjątkowo nas prześladuje.
Do małej niespodzianki doszło w Gnieźnie. Dlaczego małej? Bo nie przesadzajmy, i Kujawiak też gdzieś musi tracić w końcu punkty, nie ma na świecie drużyny, która by wygrywała wszystko, ale nie ulega wątpliwości, że zamożny klub grając w wielkiej prowizorce jest zdecydowanym faworytem.
Szokuje postawa Tura Turek. Wzmocniony w zimowej przerwie, wiosną ruszył jak burza i nikomu nawet przez myśl nie przeszło, że może mieć kłopoty z utrzymaniem. Chwila słabszej dyspozycji jest nieunikniona w każdej drużynie, ale tu akurat trafiła na najsłabsze zespoły; w spotkaniach z Gryfem i Obrą Tur zdobył jeden punkt, i to z trudem. Oj, fakt że do Turku mamy najdalszy wyjazd, ale mimo wszystko chcielibyśmy tam jeszcze pojechać. Miejmy nadzieję, że sympatyczni turkowianie jednak wrócą do formy z początku wiosny.
No tak, ale jak wrócą to trzeba będzie pożegnać kogoś innego. Kogo? Obry też bardzo szkoda, przyzwyczailiśmy już się do siebie i z drugiej strony wypada się się cieszyć, że jednak drużyna się nie poddaje. A skoro potrafiła wygrać superważny mecz na boisku przeciwnika, to na pewno tak szybko broni nie złoży.
Zostaje Gryf. I tu robi się dramat. Wiecie dlaczego? Kogo w Wejherowie obchodzi ta drużyna? Spróbujcie, drodzy internauci, znaleźć jakąś stronę sympatyczną temu klubowi. O własnej można pomarzyć (a dlaczego?, przecież Wejherowo jest większe od Świnoujścia). A wiecie co interesuje redaktorów strony Wejerowo.naszemiasto?  Oto link:
http://www.wejherowo.naszemiasto.pl/sport/
.
Jako stary kibic Lechii bardzo się cieszę, że o licytacji koszulki tego klubu ufundowanej przez Sławomira Wojciechowskiego (brawo i dzięki!) pisze się na stronie innego miasta, ale myślę jednak, że spotkanie Gryfa powinno na stronie zajmować bardziej eksponowane miejsce od IV ligi piłkarskiej, czy meczu Prokomu z Anwilem. Tymczasem o spotkaniu Gryfa z Kotwicą sza. Ale właśnie za to działaczom Gryfa należy się najwyższe uznanie i szacunek, że walczą i grają. Nie zapomnijmy, że jesteśmy im winni wdzięczność, za przystąpienie do rundy wiosennej i przyjechanie 3 kwietnia do Świnoujścia.
W środę mecz z Gwardią. Dla nas to szansa powrotu na V miejsce. Kotwicy i Unii Janikowo możemy niestety pooglądać jedynie plecy...

tg

Wtorek, 27 kwietnia 2004
Po raz pierwszy "w Europie"

Tegoroczny "najdłuższy weekend nowoczesnej Europy" jest krótszy od innych, przypada w sobotę, niedzielę i poniedziałek, ale za to będzie nader burzliwy - wszak akurat teraz Polska stanie się członkiem Unii Europejskiej.
W tym czasie rozegrana zostanie, w trzech malejących ratach, XXIII kolejka III ligi. Bez wielkich majstersztyków, ale z dwoma bardzo ważnymi dla układu tabeli meczami: na górze Amica II spotka się z Unią Janikowo, a na dole Tur z Obrą. Kotwica jedzie do Wejherowa, Kujawiak do Gniezna, Unia Tczew do Poznania.
Jako ostatni (w środę, 05 maja) wybiegną na boisko piłkarze Floty i Gwardii Koszalin. Rywale są sobie doskonale znani, potykają się ze sobą od lat siedemdziesiątych. Losy rywalizacji są zmienne, więcej zwycięstw Gwardii, ponieważ to ona z reguły była wyżej w tabeli. Do Floty należą ostatnie lata. Oba zepoły zajmują miejsce raczej bliżej środka niż szczytów czy dołów. Ale przy sprzyjających wynikach w Popowie, Wejherowie i oczywiście Świnoujściu będzie szansa choć na krótko zająć miejsce w strefie barażowej. A o co walczyć będzie Gwardia? Przede wszystkim o odzyskanie twarzy po sromotnej wpadce w poprzedniej kolejce (0-4) z Kaszubią. A przed rokiem to Flota wygrała 4-0 w Koszalinie, więc motywacja będzie podwójna, mimo jesiennego zwycięstwa gwardzistów. Na razie Flota jest w doskonałej dyspozycji, Gwardia - przeciwnie, więc bardzo byśmy chcieli, żeby tak zostało przynajmniej do 05 maja. Jak będzie - zobaczymy.
Gwardia Koszalin jest notowana w II lidze. Zawitała do niej w roku 1973, awans nastapił przy zielonym stoliku. Reformatorzy systemu rozgrywek postanowili zlikwidować białe plamy i przyznać z urzędu miejsca w zapleczu ekstraklasy zespołom z województw białostockiego, olsztyńskiego, zielonogórskiego i właśnie koszalińskiego. A że z tego ostatniego najwyżej notowana była Gwardia, stała sie II-ligowcem. I właśnie ona z tej czwórki najlepiej zaaklimatyzowała się w II lidze, będąc przez kilka lat solidną firmą blisko czołówki, groźną dla najlepszych. Wszystko było jednak do czasu, i choć parę razy wchodziła i spadała - swe miejsce w szyku znalazła w III lidze. W roku 1999 spadła na dwa sezony nawet niżej. Była to dziwna przygoda; od początku koszalinianie wraz z Błękitnymi wyraźnie odstawali od reszty stawki (in plus), wyniki w granicach 8-0 były na porządku dziennym. Ale wiosną gwardziści stracili trochę punktów i awans stanął pod znakiem zapytania. Ale pojawiła się szansa przyśpieszenia, poza boiskiem. Odra Szczecin odstąpiła miejsce w II lidze Pomeranii Police, a ta swoje w trzeciej - Gwardii! IV ligę Gwardia kończyła juniorami i teraz dla odmiany na konto klubu szły porazki w granicach 0-7. Po roku jednak wszystko wróciło do normy i Gwardia Koszalin w cuglach wróciła do III ligi.
Aktualnie koszalinianie mają już pauzy za sobą. W 18 meczach zdobyli 23 punkty i bramki 17-20. Na liście strzelców tylko siedmiu zawodników, przy czym najskuteczniejsi - Gosik i Grodzicki - strzelili po cztery gole. To wszystko sugeruje solidną obronę i nieskuteczny atak. Jak będzie dowiemy się za tydzień.
Na pauzie tym razem zespoły z dolnych rejonów - Chemik/Zawisza i Drutex Kaszubia, ale już od następnej kolejki dwie przerwy w grze zanotuje Flota, a zaraz potem piekielnie trudny wyjazd do Włocławka. Jak więc wykorzystają okres przerwy gracze Floty? Szkoda, że przypadnie on akurat teraz, gdy drużyna złapała wiatr w żagle.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Poniedziałek, 26 kwietnia 2004
Zdjęcia z Tczewa

Państwo Małgorzata, Anna oraz Piotr Pankaninowie, w Świnoujściu, 21 września 2003

Dzięki najwierniejszemu kibicowi Unii Tczew - panu Piotrowi Pankaninowi z Torunia, w naszej galerii znalazło się sześć zdjęć z sobotniego meczu, w tym strzał Daniela Mężydły, radość piłkarzy po zdobyciu gola przez Łukasza Cebulskiego, powitanie zawodników oraz trzy migawki z meczu. Zaniepokojony tym, że na najważniejszym zdjęciu (prawe dolne) nie widać piłki wysłałem szybko maila, na co pan Piotr odpowiedział żartobliwie: "piłki nie widać, ponieważ odbiła się ona od poprzeczki, słupka i pleców bramkarza". Mnie jednak wydaje się, że piłka - po uderzeniu Daniela - leciała po prostu szybciej od światła.
Serdecznie dziękujemy za zdjęcia, pozdrawiamy całą rodzinę Pankaninów, wszystkich kibiców Unii Tczew i ludzi ze zdrowym poczuciem humoru.  

Zdjęcia z meczu Unia Tczew - Flota


tg

Niedziela, 25 kwietnia 2004
Podsumowanie XXII kolejki.

Dzisiejszym remisowym meczem Gryfa Wejherowo z Turem Turek zakończyła się XXII kolejka grupy II, III ligi piłkarskiej. Kolejki udanej dla nas. Dopisaliśmy bowiem Flocie 3 punkty, to już czwarte kolejne zwycięstwo naszego zespołu, a że rywale pogubili nieco punktów awansowalismy w tabeli i zbliżyliśmy się do wyprzedzających nas drużyn. W Kołobrzegu odbyło się bardzo ważne dla gospodarzy spotkanie z Kujawiakiem Włocławek. Radość miejscowych z prowadzenia nie trwała długo, jeszcze przed przerwą lider wyrównał, by ostatecznie wygrać pewnie 3-1. Tymczasem Unia Janikowo pokonała Wartę, dzięki czemu wyprzedziła Kotwicę i usadowiła się na pozycji barażowej, a Flota awansowała na piąte miejsce. To lekko zaskakuje, bo nie spodziewaliśmy, że po klęsce przed tygodniem w Świnoujściu, piłkarze z Janikowa tak szybko wejdą na eksponowane miejsce. Mamy w tej chwili dwa punkty straty do janikowian i jeden do Kotwicy, a że gramy teraz u siebie, zaś rywale wyjeżdżają (Kotwica do Gryfa, Unia do Amiki II) jest realna szansa, że za półtora tygodnia to my znajdziemy się na pozycji barażowej! Tyle tylko, że potem czekaja nas dwie pauzy i wyjazd do Włocławka.
Największą niespodzianką 22. kolejki była wysoka porażka koszalińskiej Gwardii u siebie z Drutexem Kaszubią. Przed rokiem to my wygraliśmy w Koszalinie 4-0, skąd ta nagła niechlubna tradycja gwardzistów? Gwardia to najbliższy przeciwnik Floty i w aktualnej dyspozycji Flota jest zdecydowanym faworytem tego meczu. Ale to dopiero za dziesięć dni, w tym czasie wiele może się zmienić - choć nie powinno na niekorzyść, wszak zagramy już z K. Mikułą.
A propos. Cieszy bardzo, że rosną następcy. Dwa ostatnie mecze, to bez wątpienia mecze Daniela Mężydły i wydaje się, że to on jest głównym kandydatem na następcę Mikiego. W Tczewie strzelił bramkę z wolnego, po której ręce podobno same składały się do oklasków. Cieszymy się, że rozszerza się ilość osób na liście strzelców. Niedawno wpisaliśmy na nią Sebastiana Okrzeję i Andrzeja Matwijowa, teraz nareszcie Daniela Mężdydło. Łukasz Cebulski też zaczął strzelać dopiero wiosną i ma już trzy oczka na koncie, zostając najskuteczniejszym zawodnikiem Floty w tej rundzie.
Dzięki słabej dyspozycji Gwardii, Mieszko Gniezno mimo dwóch pauz, zachował siódmą pozycję. A co na dołach? W najważniejszym meczu tej strefy Gryf Wejherowo zremisował z Turem Turek. Jesteśmy zawiedzeni postawą turkowian. Po tym co widzieliśmy w Turku wydawało się, że nie będą mieć oni najmniejszych kłopotów z opuszczeniem dolnej strefy, tymczasem gubią punkt po punkcie. Tereaz czeka ich mecz z Obrą u siebie, i być może kibice Tura odetchną z ulgą. Ale oznaczałoby to praktycznie pogrzebanie Obry, więc łatwo na pewno nie będzie.
W najbliższej kolejce do rangi meczu numer 1 urasta spotkanie Amiki II z Unią Janikowo, a na dole wspomniany mecz Tura z Obrą. Przypominam, że mecz Floty z Gwardią został przełożony na środę 05 maja, godz. 17:00.

Wyniki 22 kolejki:
Unia T. - Flota 1-2
Kotwica - Kujawiak 1-3
Obra - Amica II 1-2
Unia J. - Warta 2-0
Gwardia - Kaszubia 0-4
Gryf - Tur 1-1
Pauzowali: Chemik/Zawisza, Mieszko.

tg


Sobota, 24 kwietnia 2004
Poradziliśmy dwom Uniom, nie boimy się trzeciej!
Unia Tczew - Flota 1-2 (0-1)


0-1 Łukasz Cebulski - 26
Fot. P. Dodek

1-1 Piotr Sarnecki - 47k
Fot. F. Liebner

1-2 Daniel Mężydło - 52
Fot. P. Dodek

Flota:  Prusak, Baran, Miązek, Bochen, Cebulski, Niewiada, Okrzeja, Mężydło (87, Kuciński), Łapiński Marcin (75, Mikuła), Łapiński Marek (86, Matwijów), Piasecki.
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Unia: Osiński, Benkowski, Sarnecki, Gembarowski (46, Szczepiński), Langowski, Kwiatkowski, Tusk (65, Resmerowski), Stanek, Buława, Lizak, Pawłuszek.
Trener: Piotr Rzepka
Trener bramkarzy: Kazimiewrz Jaszczerski.

Żółte kartki:
Flota: Marek Łapiński (61), Marcin Łapiński (63), Miązek (78)
Unia: Lizak (35).

Sędziowali: Adam Lyczmański, Tomasz Olejniczak, Maciej Daszkiewicz (Bydgoszcz)
Obserwator: Piotr Ciarciński (Mazowsze)

Widzów 500

Pochwała redakcji: młodzieżowcy oraz bramkarz.

Piłkarze Floty mają już chyba kryzys definitywnie poza sobą. Dziś odnieśli kolejne, czwarte z rzędu, zwycięstwo, w tym drugie bez Krzysztofa Mikuły! Miki nie jest bowiem jeszcze w pełni sił i dziś wszedł tylko na ostatni kwadrans, gdy wynik był już ustalony. Ale oczywiście, niecierpliwie czekamy na jego powrót i nie wyobrażamy sobie - przynajmniej na razie - Floty bez niego.
Z tych czterech wygranych największą wartość ma chyba to dzisiejsze, odniesione na wyjeździe, nad niepokonanym tej wiosny rywalem, tym bardziej że niespełna miesiąc temu poległ tu sam Kujawiak!
Przed tygodniem odprawiliśmy z kwitkiem Unię Janikowo, dziś poknaliśmy Unię Tczew. Czemu więc mielibyśmy bać się Unii Europejskiej?
Flota rozegrała dobry mecz. Zdała egzamin zarówno z taktyki, jak i skuteczności. Wiele pochwał zebrali młodzieżowcy, którzy rozpoczęli rywalizację na całego.
Pierwszy kwadrans to wzajemne badanie się rywali. Mimo to w tym czasie mamy trzy sytuacje, ale w każdej z nich górą jest bramkarz gospodarzy Dariusz Osiniak. W odwecie w 14 minucie groźnie uderza Marek Kwiatkowski, ale Prusak udowadnia, że jest nie gorszy od swojego vis a vis. W 17 i 23 minucie dwie okazje dla Unii. W 26 Flota egzekwuje rzut rożny. Daniel Mężydło idealnie nagrywa na głowę Marcina Łapińskiego, ten strzela ostro, ale z linii bramkowej wybija grający swego czasu we Flocie, Piotr Sarnecki. Jednak przy dobitce Łukasza Cebulskiego nie ma juz mocnych. Jeszcze przed przerwą Flota ma dwie okazje, lecz wynik nie ulega zmianie.
Druga połowa zaczyna się niepomyślnie. W 47 minucie Damian Baran fauluje w polu karnym Oskara Stanka i sędzia dyktuje jedenastkę, którą na gola zamienia Piotr Sarnecki. Na odpowiedź nie trzeba długo czekać. W 52 minucie jest wolny dla Floty. Daniel Mężydło posyła z 30 metrów potężną bombę, piłka odbija się od poprzeczki, słupka, pleców bramkarza i wpada w okno bramki! Unici ostro ruszaja do ataku, sypią się kartki. W 72 minucie błąd popełniaja obrońcy i doświadczony Grzegorz Pawłuszek jest sam na sam z Prusakiem, na szczęście strzela w boczną siatkę. W 77 piękny strzał Kwiatkowskiego tuż nad poprzeczką. W 87 ponownie Prusak góruje nad Pawłuszkiem, który popisuje się ładnym strzałem.
W sumie zwycięstwo Floty zasłużone. Wygrała dojrzałość, ale gospodarze, ze swoimi możliwosciami, nie muszą obawiać się o III-ligowy byt. Tym bardziej, że grali dziś bez pauzującego za kartki kapitana, filaru defensywy - Artura Chrzonowskiego.
Za półtora tygodnia mecz z Gwardią o zupełnie inny rodzaj przestiżu, a potem dwukolejkowa, przymusowa pauza i wyjazd do Włocławka. Na pewno nie pojedziemy tam na pożarcie.
Dziś odbył się mecz potencjalnych drugoligoweców. Kotwica nie sprostała Kujawiakowi i tylko kataklizm może odebrac włocławianom historyczny awans do II ligi. Powróciły za to nadzieje do Janikowa, gdzie tamtejsza Unia - po świnoujskiej wpadce - odprawiła dziś Wartę, dzięki czemu awansowalismy na piąte miejsce. Mamy już Unię i Kotwicę w zasięgu ręki, ale przed nami ciagle te nieszczęsne pauzy.
Kujawiak na pewno awansuje do II ligi, ale czy zajmie I miejsce w III lidze? Tu już nie byłbym tak pewny. Wszystko wskazuje na to, że rzeczywisty mecz prawdy odbędzie się we Włocławku 05 czerwca. Czy Amica znowu zepsuje komuś święto, a Kujawiak znowu awansuje z drugiej pozycji? Nie sądzę, choć jest to możliwe, chyba nie tylko w teorii.  

Minuta po minucie - pisane na żywo!


Waldemar Mroczek (Tangens)

Piątek, 23 kwietnia 2004
Zawsze to samo!

Tekst ten dedykuję wszystkim tym, którzy już pogodzili sie z tym co nas spotkało jesienią i nie chcą do tego wracać. Znudziło Wam się po pół roku, a tym z Kolegium Sędziowskiego nie znudziło się przez dziesięciolecia?
Nie trzeba oglądać całego meczu. Ja znając wynik pierwszego spotkania o Puchar Polski pomiędzy Legią i Jagiellonią, rewanżem nie interesowałem się w ogóle. Przypadkowo włączyłem się w 76 minucie. To wystarczyło, by potwierdzić całą żenadę Polskiego Związku Piłki Nożnej i w pełni podtrzymać to wszystko, co napisałem po 17 września. Nie cofam ani jednego słowa i dziękuję PZPN-owi za przystawienie pieczęci.
Nawet nie próbowałem zastanawiać się, komu sympatyzować. Widząc wynik 0-0 po upływie takiego czasu, nie zakładałem nawet obejrzenia tego spotkania do końca. Jednak ktoś zadbał o reklamę; nie mogło przecież obyć się bez sędziowskiego skandalu. Po co i w jakim celu wie tylko sędzia Bakaluk i jego przełożeni. Przecież nikt mi nie powie, że Legia ten mecz kupiła! Gdyby padła ta cholerna bramka nic by się przecież nie stało - i tak były jeszcze dwie w zapasie, a do końca meczu tylko 10 minut. Dlaczego? Widocznie panom sędziom już tak weszło w nawyk, że nie wyobrażąją sobie pucharowego meczu bez wypaczenia wyniku. Może bez takiego numeru odebrano by im licencję? Tak jest i było zawsze w meczach o Puchar Polski z udziałem pierwszoligowca i zespołu niższej klasy. Zawsze sędziowie pomagali i pomagają Goliatom. Jedno jest pewne: Legia jest poza podejrzeniami, a to dowodzi, że przyczyną mogły być tylko i wyłącznie naciski ze strony PZPN.
Ktoś mówi o błędzie? Gdyby Dzienis w momecncie podania był za plecami obronćy Legii, ten mógłby go co najwyżej pocałować, mniejsza o to gdzie. Nie sposób też dopatrzyć się faulu. Owszem, można czegoś nie dowidzieć, ale w tym przypadku trzeba było mieć omamy!
Wielkie brawa i szacunek dla Macieja Szczęsnego, za odważne powiedzenie przed kamerami dwóch bardzo ważnych rzeczy; że obawia się iż nie doczekamy się  nigdy  wyjaśnień ze strony PZPN w sprawie tego kolejnego oczywistego skandalu, i że tym właśnie prowokuje się zamieszki na widowni. Możemy sporo w obu kwestiach powiedzieć.
Apeluję do dziennikarzy mających dostęp do mediów ogólnopolskich o zrobienie od nowego sezonu nagonki na nieuczciwe sędziowanie w meczach pucharowych, o wytykanie palcami i nazywanie po imieniu. Błagam panowie redaktorzy, piętnujcie, piętnujcie i jeszcze raz piętnujcie. Po co szukać afer w klubikach skoro widac je gołym okiem, na oczach tysięcy ludzi? Nie przegapiajcie takich okazji. W relacji na portalu Wirtualna Polska nie ma o tym incydencie słowa!
W tym przypadku nie miało to wpływu na losy rywalizacji, ale ileż dramatów przez wiele lat przeżyli kibice, piłkarze i działacze wielu klubów, dla których Puchar Polski był czymś naprawde ważnym. Najboleśniej w tym sezonie odczuliśmy to my. Do tej pory nikt nas nie przeprosił. Skończyć z chamstwem (bo nieuczciwość to zbyt delikatne słowo) nie tylko na trybunach, przede wszystkim na górze. Wśród odpowiedzialnych za przestrzeganie prawa i uczciwość sportowej rywalizacji. Musi być, do cholery, jakiś sposób!

tg


Wtorek, 20 kwietnia 2004
Od Unii do Unii

Nie jest to wprawdzie marsz od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej, ale zawsze. Po rozgromieniu Unii Janikowo piłkarzom Floty przyjdzie bowiem zmierzyć się z jej imienniczką w Tczewie. Mecz rozegrany zostanie w najbliższą sobotę o godzinie 16:00. Możemy więc mówić, że przystapiliśmy do Unii o dwa tygodnie wcześniej.
Na bok żarty, w Tczewie ich nie będzie. Mamy bowiem pecha, do Świnoujścia przyjeżdża niczym nie wybijający się zespół, lecz ilekroć przychodzi nam jechać do Tczewa unici są w szczytowej formie. Jesienią 2002 podczas meczu z Flotą byli liderem, a dobił nas Kamil Jakubiak, strzelając w 46 minucie bramkę dającą gospodarzom prowadzenie 3-0. Późniejszy gol Krzysztofa Mikuły był juz tylko honorem. Potem dwa razy podejmowalismy unitów w Świnoujściu wygrywając 1-0 i 4-1. To jednak schodzi na dalszy plan, wobec wyników jakie Unia uzyskuje tej wiosny. A te budzą respekt jeszcze większy od imienniczki z Janikowa. W czterech meczach trzy wygrane i remis, przy czym na szczególną uwagę zasługuje pewna wygrana 3-1 z Kujawiakiem. W tej chwili Unia dogoniła Gwardię, a pauzy ma już za sobą! Bez wątpienia jest to aktualnie drugi team województwa pomorskiego.
Historia Unii Tczew nie zwala z nóg, choć klub ma już 82 lata, co widać na umieszczonym obok znaczku. W latach sześćdziesiątych były w Tczewie trzy kluby na poziomie klasy okręgopwej (gdzie te czasy?!). Jako pierwsza zeszła ze sceny Pogoń. Liderowała w mieście wtedy właśnie Unia, ale paradoksalnie zgubny dla niej okazał się awans do III ligi w 1969 roku. Drużyna nic nie zwojowała, zajęła ostatnie miejsce, tracąc 68 goli w 30 meczach, a wstrząs był tak silny, ze już po roku znalazła się w A-klasie, gdzie zresztą też nie grała pierwszych skrzypiec, a najczarniejszym meczem w historii klubu okazało się spotkanie o Puchar Polski z rezerwami Lechii wiosną 1972 przegrane... 0-28! Na miejskim tronie na trzy dekady zasiadła tymczasem Wisła, wychowująca także znannych na wyspach zawodników jak Szczepiński, Sarnecki (Flota), Graban (Flota, Leśnik), Lewandowski czy Matyla (Leśnik). No i przede wszystkim, oczywiście Kamil Jakubiak.
Wrócmy na chwilę do sezonu 1969/70. Jak wygladała wówczas tabela z udziałem Unii Tczew? Na czele poznański duet Warta przed Lechem (!) za nimi duet gdański (Lechia i Polonia). Piąte miejsce zajęła... Flota Gdynia, szóste Calisia Kalisz (nie mylić z obecną Prosną czy KKS). Dalej nasi dobrzy znajomi: Polonia Bydgoszcz, Kujawiak Włocławek i Gwardia Koszalin a za nimi Olimpia Elbląg i Bałtyk Gdynia. III ligę opuściły: Zagłębie Konin, Polonia Poznań, Pogoń II Szczecin, Pogoń Barlinek i właśnie Unia Tczew. Jak więc widać struktura III ligi nie uległa przez te 35 lat bardzo drastycznej odmianie. Faktem jest, że system rozgrywek był wtedy prawie identyczny jak obecnie (14 drużyn w I lidze, 16 w II i cztery grupy po 16 w III). A Tur Turek? Niestety spadł już rok wcześniej wraz z dwoma klubami toruńskimi (Pomorzanin i Gryf), macierzystym klubem kazimierza Deyny - Włókniarzem Starogard oraz Gryfem Słupsk. O takich klubach jak Obra Kościan, Unia Janikowo Gryf Wejherowo, Mieszko Gniezno czy Flota Świnoujście wówczas mało kto słyszał.
Pięknym prezentem na osiemdziesięciolecie klubu był powrót po 32 latach do III ligi, a że futbol trójmiejski i elbląski popadł w głęboki kryzys, Unia stała się nieoczekiwanie futbolowym potentatem w całym regionie.
Wśród najwierniejszych kibiców Unii jest mieszkająca aktualnie w Toruniu rodzina państwa Pankaninów, którą gościliśmy we wrześniui ubiegłego roku w Świnoujściu, co widać  na niniejszym zdjęciu.
Na dziń dzisiejszy Unia zajmuje IX pozycję, mając zobyte w 17 meczach 23 punkty i bramki 20-30. Najbardziej znanym zawodnikiem jest, znający smak I-ligowego chleba, Grzegorz Pawłuszek, zdobywca 7 goli. Pozostałe strzelili: Chrzonowski 3, Lizak (bardzo dobre recenzje wiosną!) - 2 oraz Buława, Ike, Kwiatkowski, Pustkowski, Sarnecki, Stanek i Szczepiński po 1. Trenerem jest również znany niegdyś piłkarz - Piotr Rzepka.
Będzie ciężko, ale i Flota po początkowych niepowodzeniasch już się pozbierała i może być z tego bardzo dobry mecz.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Poniedziałek, 19 kwietnia 2004
Janikowo w obiektywie

W dziale Galeria/Mecze są już kolejne 24 zdjęcia, tym razem z sobotniego meczu z Unią Janikowo. Są sytaucje bramkowe, urodzinowe pamiątki Andrzeja Matwijowa z różnymi ludźmi, kibice, znane w naszym środowisku osoby. Zresztą zobaczcie sami. Wystarczy kliknąć niebieski napis poniżej. Życzę miłego przeglądania, dziekuję Pawłowi Dodkowi za ich przesłanie.  

Zdjęcia z meczu Flota - Unia Janikowo, 17 kwietnia 2004


tg

Niedziela, 18 kwietnia 2004
Podsumowanie XXI kolejki

A więc wkroczyliśmy w ostatnią dekadę. Bez wątpienia bardzo trudną. Czekają nas w pozostałych dziewięciu kolejkach między innymi wyjazdy do Włocławka i Kołobrzegu, oraz - co najgorsze - dwie pauzy. Poza tym w Świnoujściu zobaczymy Gwardię, Mieszka i Kaszubię, pojedziemy do Tczewa i Bydgoszczy.
Na co stac Flotę? Włączenie się do walki o zaszczyty jest już raczej niemożliwe. Wczoraj, co prawda zdmuchnęlismy wysoką przeszkodę, i nieco zbliżylismy się do strefy barażowej, ale mamy jednak więcej meczy rozegranych niż najgroźniejsi rywale. Ciągle nie udaje nam się wyprzedzić poznańskiej Warty, idziemy z nią łeb w łeb, ustępujemy jedynie bilansem bezpośrednich meczy i liczbą bramek strzelonych. Wczoraj i dziś zrobilismy równy krok wgrywając po 4-1. Bez wątpienia większą wymowę ma wynik Floty, który jakby nie było - pójdzie w świat. Za rok mało kto będzie pamiętał trzy słupki janikowian. Póki co, cieszmy się z efektownego zwycięstwa, ale pamiętajmy, że szczęście nie zawsze będzie sprzymierzeńcem.
Wczorajszy sukces został odniesiony bez Krzysztofa Mikuły. Oczywiście trzeba by zamienić się na głowy, by zacząć rozmyslać nad jego przydatnością dla Floty, ale czy były dobre strony tego? Wydaje mi się, że owszem. Zawodnicy w polu karnym wiedzieli, ze sami muszą strzelać, a nie rozglądać się za Krzysztofem. Efekty rewelacyjne. Choć swoją drogą życzymy Krzysiowi jak najszybszego powrotu do pełni sił. Do tej pory było najczęściej tak, że jak Flota strzelała bez Mikiego, to w następnym meczu on sam strzelał tyle samo. Oj, przydałoby się teraz.
Najbliższy przeciwnik Floty - Unia Tczew - gra wiosną rewelacyjnie. Wczoraj wygrał wyjazdowe derby i już dogonił koszalińską Gwardię! A ma za soba dwie pauzy. Skoro wygrał 3-1 z Kujawiakiem, na pewno jest w stanie wygrać i z Flotą. Mamy autentycznego pecha, że ilekroć przychodzi nam jechać do Tczewa, Unia jest akurat w doskonałej dyspozycji. Przypomnijmy, że jesienią 2002 roku przegraliśmy tam 1-3.
Górna połowa tabeli ani drgnęła. Zmieniły sie tylko punktowe różnice, ale kolejność pozostała bez zmian. Czyżby nie czekały nas już większe emocje tej wiosny?
Zanosi sie na to, że co najmniej jeden z II-ligowców na A (Aluminum, Arka) spadnie automatycznie. Robiącym wprawdzie dobrze wrażenie, lecz rozgromionym przez nas zespołom Kotwicy i Unii Janikowo doprawdy trudno wróżyć (choć szczerze życzymy) powodzenie w barażach. Zanosi się więc na to, że z naszej grupy jednak spadna co najmniej dwa zespoły. W tej chwili najpoważniejszymi kandydatami wydają się Obra i Gryf. Tym bardziej, że oba znowu gładko przegrały w Wielkopolsce różnicą trzech bramek.
Największą niespodzianką XXI kolejki jest chyba porażka koszalińskiej Gwardii w Bydgoszczy. Ale trudno też uznać to za sensację, o której by się długo rozprawiało.
A więc gramy dalej...

tg


Sobota, 17 kwietnia 2004
Jubileuszowe prezenty
Flota - Unia Janikowo 4-1 (0-1)


0-1 Klepczarek - 14

1-1 Miązek -53

2-1 M. Niewiada - 66

3-1 D. Baran - 71

4-1 A. Matwijów - 82

Flota:  Prusak, Baran, Miązek, Bochen, Cebulski, Niewiada, Okrzeja (80, Broniecki), Mężydło, Łapiński Marcin, Łapiński Marek [m], Piasecki [m] (76, Matwijów)
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Unia: Zając, Wódkiewicz, Tomasz Ciesielski, Thiede, Krysiak, Klepczarek (85, Młodzieniak), Ziemiński (do 43), Urbanek, Pachelski, Grzelak, Kikowski (85, Bajdziak)
Trenerzy: Andrzej Wiśniewski, Artur Polehojko

Żółte kartki:
Flota: Baran (87)
Unia: Krysiak - 8, Ziemiński (10), Wódkiewicz - 34, Grzelak (65)

Sędziowali: Dariusz Mikuliszyn, Paweł Suska, Jan Suchecki (Zielona Góra)
Obserwator: Stanisław Dobosz (Słupsk)

Widzów: 850

Pochwała redakcji: Daniel Mężydło, Andrzej Miązek, Andrzej Matwijów.

Dzień, w którym przyszło rozgrywać ten mecz był podwójnie uroczysty; 17 kwietnia 1957 roku powstał klub "Flota" Świnoujście, a równo 26 lat później przyszedł na świat Andrzej Matwijów. Wypadałoby godnie to uczcić, ale kto na to pozwoli? Wiadomo, że rywal jest trudny, a my gramy bez kontuzjowanych Mikuły i Nogi, oraz pauzującego za kartki Kucińskiego.
Początek niezbyt interesujący. Pierwszy strzał oddał Piotr Klepczarek w 5 minucie, zresztą bardzo niecelny. W 9 strzał z ostrego kąta Daniela Mężydły, z rzutu wolego, próbuje dobijać Miązek, ale Zając broni. W 13 Mężydło z ostrego kąta posyła piłkę wzdłuż linii bramkowej, lecz ta wychodzi na aut bramkowy. Minutę później, w rezultacie przepychanki w oklicy pola karnego, sędzia dyktuje rzut wolny dla Uniii. Piotr Klepczarek, jakby od niechcenia, wrzuca spokojnie piłkę, tuż obok muru, do bramki Prusaka. A więc przegrywamy! W 21 akcja Marcina Łapińskiego zakończona wrzutką, ale Zając ubiega Cebulskiego. W 24 zamarliśmy; strzał Grzelaka trafia w słupek, a powracającą do niego piłkę wyłapuje, leżąc na ziemi, Prusak. W 27 min. po podaniu Cebulskiego Mężydło głową nie trafia z bliska. Minutę później Daniel Mężydło z wolnego trafia w poprzeczkę. 120 sekund później z rzutu rożnego zagrywa Klepczarek, ale Krysiak nie sięga piłki. W 43 minucie puszczają nerwy doświadczonemu Jackowi Ziemińskiemu, który uderza w twarz Damiana Barana i sędzia pokazuje mu czerwoną kartkę (niezależnie od wcześniej otrzymanej żółtej).
W piłce nożnej przewaga zawodnika, to nie aż tak wiele, jak się wydaje - często obraca się przeciw "przeważającym". Ledwie zaczęła się druga połowa, a już pierwsza zargrywka janikowian i Klepczarek w bardzo dobrej pozycji strzela w długi róg, na szczęście tuż obok. Dwie minuty później drybling Urbanka kończy się strzałem w boczną siatkę. W 50 Miązek wybija piłke Pachelskiemu. Jest 0-1, a ile mogło juz być? Czas wziąć się za robotę! W 51 Marcin Łapiński strzela z narożnika pola karnego, a chwilę potem Zając łapie wrzutkę Niewiady. W 53 wolny dla Floty. Po rzucie wolnym Daniela Mężydły piłkę lekko dobija Andrzej Miązek i jest upragnione wyrównanie. W 57 po rogu, główka Marka Łapińskiego tuż nad poprzeczką. W 60 fatalny błąd popełnia Sebastian Okrzeja, na szczęście Krysiak strzela jeszcze gorzej. Minutę później Grzelak z ostrego kąta - tuż nad poprzeczką. W 66 kontra Floty zakończona strzałem, z niewygodnej pozycji, ale dokładnie mierzonym Marka Niewiady. Obejmujemy w końcu prowadzenie. W 69 po dośrodkowaniu z lewej strony Daniela Mężydły, Piasecki uderza zbyt lekko, w doskonałej pozycji. W 71 Damian Baran z prawego narożnika pola karnego zdobywa trzeciego gola. W tym momencie nie mamy juz wątpliwości, kto wygra. Ale co to? W 73 minucie Łukasz Pachelski, w wydawałoby się niegroźnej sytuacji, strzela w słupek. W 74 minucie Bartłomiej Grzelak, w wydawałoby sie niegroźnej sytuacji, strzela w słupek. Nie, to nie pomyłka, tak było! W 82 minucie po indywidualnej akcji Andrzej Matwijów robi sobie urodzinowy, a kibicom Floty jubiluszowy, prezent - zdobywając czwartego gola. Jeszcze w 85 Cebulski otrzymuje dokładne podanie od Marcina Łapińskiego, ale strzela zbyt lekko.
Uzasadnienie pochwał. Daniel Mężydło był dziś wyjątkowo pracowity. Choć nie strzelił bramki w tym festiwalu, to jednak on stwarzał najwięcej zagrożeń (przynajmniej w tych najtrudniejszych chwilach) pod bramką gości. Po jego zagraniu z rzutu wolnego padła psychologiczna, wyrównująca bramka. Natomiast Andrzej Miązek wykonał wiele interwencji w trudnych pozycjach i również odpowiednio zachował się w tym najważnieszym momencie - strzelenia wyrównującej bramki.
26 października 2002, w 58 minucie meczu z Unią Janikowo, przy stanie 0-1 wszedł na boisko Krzysztof Mikuła i po dwóch minutach strzelił wyrównującego gola. Flota wygrała 2-1. Dziś jubilat Andrzej Matwijów wszedł na boisko w 76 minucie, i po sześciu strzelił gola! Jest to pierwsza bramka młodzieżowca w tych rozgrywkach. A skoro pierwszy krok został zrobiony, to czekamy na kolejne!
Oglądając drugą połowę nie można czepić się naszych zawodników o skuteczność. Co by jednak było gdyby strzał Grzelaka w 24 minucie poszedł kilkanaście centymetrów w lewo, lub gdyby pierwsza akcja gości po przerwie przyniosła powodzenie? A gdzie jeszcze strzał w boczną siatkę i dwa inne słupki dla Unii? Na pewno wynik nie odzwierciedla tego, co działo się się na boisku, i choć wiem, że narażę się na szyderstwa, pozwolę sobie stwierdzić, że wynik jest szczęślwiwy dla Floty. Równie dobrze mogliśmy w 48 minucie przegrywać 0-3, i wtedy na pewno nie strzelalibyśmy bramek na zawołanie. Na szczęście Unia to nie Kujawiak.
Za co więc goście zostali ukarani? Chyba za dwie rzeczy: niewykorzystane sytuacje i dość niesympatyczne zachowania (vide faul Ziemińskiego w 43 minucie).
Ale co ty, stary pierniku, czepiasz sie naszych chłopaków? Wygrali 4-1 z wyżej notowanym przeciwnikiem, godnie uczcili jubileusz klubu i urodziny młodego zawodnika. Więc co ci jeszcze nie pasuje?

Pozstałe wyniki 21 kolejki:
Chemik/Zawisza - Gwardia 1-0 (niespodzianka)
Drutex Kaszubia - Unia T. 0-1 (uwaga na tczewian!)
Tur - Kotwica 0-0 (w normie)
Warta - Obra 4-1
Amica II - Gryf 3-0

Waldemar Mroczek (Tangens)

Piątek, 16 kwietnia 2004
Mecz prawdy?

Ogromny jest wpływ futbolu na ludzka psychikę, nawet na takim polu jak... geografia. Jest nam ogromnie dziwnie, gdy jedziemy pociągiem ekspresowym, zatrzymującym się w Krzyżu, a nie stającym we Wronkach. Podobnie jest, gdy jadąc pośpiesznym od strony Poznania do Janikowa, trzeba w Mogilnie przesiąść na osobowy. Janikowo bowiem, mimo zajmowania czołowej pozycji w kujawsko-pomorskim futbolu, i posiadania poważnych zakładów przemysłowych (cukrownia, Janikosoda) nie jest powiatem.
Już jutro XXI kolejka III ligi, w której świnoujska Flota podejmować będzie u siebie właśnie Unię Janikowo. Bez wątpienia będzie to jedno z najatrakcyjniejszych spotkań tej wiosny w Świnoujściu. Rywal jest wysoko notowany i na chwilę obecną wydaje się być jedynym, który jest w stanie jeszcze włączyć się do walki o baraże. Ale jeśli ma się taki zamiar trzeba jutro wygrać, a to będzie bardzo trudne. Flota już chyba pozbierała się po niefortunnym starcie i jutro powinna zagrać bez obciążeń psychicznych. A jest co odrabiać, więc o taryfie ulgowej nie może być mowy. Tym bardziej, że nie mamy ochoty na mecie meldować się za plecami janikowian.
Bilans dotychczasowych meczów z Unią jest korzystny dla Floty, ale wszystkie mecze były bardzo ciężkie, z niepewnym do końca wynikiem. Trzy pierwsze kończyły się remisami. W czwartym również zanosiło się na remis, ale w 88 minucie Andrzej Noga zdobył zwycięskiego gola. W rewanżu Janikowianie wygrali u siebie 4-3. Jesienią 2002 wygraliśmy u siebie 2-1, choć do przerwy prowadzili goście, a zwycięskiego gola strzelił Daniel Mężydło w ostatniej minucie. Wiosną ubiegłego roku wygraliśmy w Janikowie 3-1, by jesienią na tym samym boisku bezbramkowo zremisować.
Jak będzie jutro? Na pewno ciężko. Ostatnie dwa mecze wygraliśmy, ale były to spotkania z outsiderami. Prawdziwa chwila prawdy nastąpi więc jutro.
Początek spotkania o godzinie 15:00. Sugerujemy wcześniejsze zajęcie miejsc, gdyż część trybun jest wyłączona ze względu na remont. Z tego też powodu został przełożony na inny termin następny mecz w Świnoujściu - z Gwardią Koszalin. Odbędzie się on (już ostatecznie) w środę, 05 maja.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Piątek, 16 kwietnia 2004
Ślubne zdjęcia

Rzadka to okazja zobaczyć piłkarza w krawacie. Taką możliwość mieliśmy w Wielaknoc, przy okazji ślubu Daniela Mężydły. W nowootwartym dziale "Galeria/Inne Imprezy" jest pięć fotek z tej uroczystości. Na zdjęciu oprócz młodej pary, także Łukasz Cebulski i Andrzej Matwijów. Nie mogło na takiej uroczystości zabraknąć oczywiście kierownika drużyny. Raz jeszcze życzymy młodej parze sto lat!
Poza tym wstawiono aktualne zdjęcie korony stadionu.  

Zdjęcia ze ślubu Daniela Mężydło


tg

Czwartek, 15 kwietnia 2004
Blog informacyjny Tura

Jeden z zaprzyjaźnionych kibiców, zaprzyjaźnionego z nami klubu Tur Turek - Dawid (Dejvi - to ten, co przysyłał nam informacje o przebiegu ostatniego meczu w Turku oraz pośredniczył w załatwieniu kopii filmowego zapisu tego meczu) otworzył sportowego bloga, poświęconego rozgrywkom naszej grupy, pod kątem oczywiście swego ulubionego Tura. Ale nie tylko; miło mi donieść, że znajduje się w nim nie tylko link do naszej strony, ale nawet bezpośredni do naszego forum! Odsyłacz do bloga Dejvi'ego umieściłem na stałe w dziale Linki/Adresy, a teraz można go szybko otworzyć klikając niebieski napis poniżej. Zachęcam do odwiedzania.
Przy okazji serdecznie dziękuję, w imieniu zarządu MKS Flota, a w szczególności trenera A. Miązka, zarówno Dejvi'emu jak i Panu Zielonemu za przysłanie video-filmu z meczu Tur - Flota.

tg

Czwartek, 15 kwietnia 2004
Remont stadionu.

We współpracy z Bobrem (Maciej Opala) postanowiliśmy co kilka dni zamieszczać informację, w formie fotki, o postępie prac remontowych na stadionie miejskim. Na razie - może niezbyt już aktualna - fotka sprzed tygodnia, ale wykonana cztery dni po meczu z Gryfem, więc myślę że wielu kibiców nawet nie wie, że prace są tak posunięte. Obrazek znajdować sie będzie u góry, na prawym marginesie. Można też dostać się do niego przez klinknięcie napisu poniżej.  

Remont stadionu - stan na 07 kwietnia 2004.


fot. Bóbr

Wtorek, 13 kwietnia 2004
Mężydło został mężem!

Jeszcze w sobotę ganiał za piłką w odległym Kościanie. Ledwie wrócił do domu, a już w niedzielę stanął na ślubnym kobiercu. Bohater ubiegłorocznych rozgrywek o Puchar Polski, 23-letni wychowanek Floty, postanowił swe życie związać z Iwoną S, siostrą jednej z najsławniejszych swinoujskich gwiazd telewizji, uczestniczki tvn-owskiego reality show - Big Brother.
No cóż, miłość nie wybiera - wybierz Daniela. Młodej parze życzymy przede wszystkim udanego związku, obfitego potomstwa, dużo zdrowia, zadowolenia, niesłabnącego uczucia. A potem jeszcze pieniędzy. I jak przyjdziecie z dziećmi, wnukami, prawnukami i praprawnukami w roku 2104 na mecz Floty, wspomnijcie nas ...

Zawsze kochający kibice Floty oraz zarząd klubu.

Wtorek, 13 kwietnia 2004
Pomyłka

Niestety, okazało się, że nawet ojciec z synem, nie zawsze do końca się rozumieją. W sobotniej relacji z Kościana, gdzieś tam na łączach GSM, zaginął istotny dla statystyki fragment zdania. Otóż, druga bramka dla Floty padła rzeczywiście po rajdzie Marcina Łapińskiego, ale to nie on skierował piłkę do siatki, lecz podał do będącego w dogodniejszej pozycji Krzysztofa Mikuły, który płaskim, plasowanym, delikatnym strzałem posłał ję do bramki Grzegorza Dombki. No cóż, pomyłki są nieuknione wszędzie tam, gdzie coś się robi. Pozostaje jedynie przeprosić. Dziennikarzy, którzy korzystali z naszego serwisu, proszę o poprawienie w liście strzelców.
A my dziękujemy Marcinowi Łapińskiemu za rajd i Krzysztofowi Mikule za zdobycie gola. Najważniejsze jest, że ta bramka padła. Raz jeszcze najmocniej przepraszam.

tg


Niedziela, 11 kwietnia 2004
Spokojnych świąt

Dwadzieścia kolejek, a tym samym dwie trzecie sezonu 2003/04 za nami. Rozdział zamknięty, wszelkie dane na stronie (wyniki meczów ze strzelcami bramek i minutami, tabela, lista strzelców) już uaktualnione. Można więc usiąść spokojnie do wielkanocnych stołów.
Jaka była ta kolejka? Najkrócej będzie chyba - świąteczna. Główni pretendenci do awansu i baraży pauzowali. Wykorzystała to janikowska Unia i niebezpiecznie zmniejszyła dystans do Kotwicy. Amica straciła dwa punkty, ale zapewne nie zrezygnuje z, co najmniej rozdzielenia, włocławsko-kołobrzeskiego duetu.
Flota nie zawiodła i odniosła kolejne zwycięstwo, nad Obrą Kościan, z którą ostatnio idzie jej nadspodziewanie dobrze. Tym samym dogoniliśmy Wartę, niestety mamy z poznaniakami niekorzystny bilans dwumeczu. Myśle jednak, że powinnismy ich w niedługim czasie wyprzedzić punktowo. Piąte miejsce jest więc w zasiegu, natomiast wtrącić się do prowadzącej czwórki będzie bardzo ciężko. Wszystko wskazuje więc na to, że do II ligi awansuje jednak Kujawiak, zaś o miejsce barażowe walczyć będzie Kotwica z Unią Janikowo. Myślę, ze wysokie miejsce zajmie Amica II. Depczące nam po pietach zespoły Mieszka i Gwardii zremisowały ze sobą w Koszalinie i straciły nieco dystansu. Nam (przynajmniej na razie) pozostaje walka o piąte miejsce. Zwraca uwagę nadspodziewanie dobra postawa wiosną i marsz w górę Unii Tczew.
A na dole? Nie udało sie Turowi pokonać rezerw Amiki, ale remis wystarczył do zejścia z zapadni. Cenny punkt w meczu z Wartą zdobył dzielnie walczący z wiatrakami Gryf Wejherowo (uznanie!). Nie poradziła Kaszubia ani Chemik/Zawisza w wyjazdowych meczach z Uniami. Niestety coraz poważniejsza staje sytuacja Obry Kościan. Jakoś trudno sobie tę grupę bez niej wyobrazić. Może jednak zacznie gromadzić punkty?
W II lidze intersujące nas zespoły walczyły ze zmiennym szczęściem. Arka odniosła sensacyjne zwycięstwo nad Cracovią i "awansowała" do strefy barażowej, spychajac za to do pary spadkowej konińskie Aluminium, które nie dało rady w Jaworznie. Coraz realniejszym więc staje spadek co najmniej jednego zespołu z naszej grupy. Natomiast na interesującej nas XII pozycji znalazł się tym razem mniej sławny zespół - Stasiak Opoczno.
To tyle o piłce, zapraszam do stołów i życzę Smacznego Jajka.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Sobota, 10 kwietnia 2004
Świąteczny prezent z dedykacją
Obra Kościan - Flota 1-2 (1-2)


1-0 Olejniczak - 21

1-1 Mikuła - 27

1-2 Mikuła - 40

Obra: Dombka, Ciesielski (83, Szpilewski), Sołtysiak, Olejniczak, Konicki, Matuszczak (46, Piosik), Gorząd, Józefowski, Cackowski (77, Piątek), Sikora, Putz (46, Chmielewski).
Trener: Krzysztof Knychała.
Kierownik drużyny Wacław Ciesielski

Flota:  Prusak, Baran, Miązek, Bochen, Kuciński (88, Matwijów), Niewiada, Okrzeja, Mikuła, Marek Łapiński (62, Piasecki), Mężydło (55, Cebulski), Marcin Łapiński.
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma
Kierownik drużyny: Leszek Zakrzewski.

Żółte kartki: Sikora, Sołtysiak, Gorząd (Obra)
Niewiada, Kuciński, Baran (Flota)

Sędziowali: Paweł Dreszer, Marek Szerszeń, Krzysztof Kaczmarek (Pomorski ZPN)
Obserwator: Alfred Nowosadzki (Gorzów Wlkp.)

Widzów 1000

Pochwała redakcji: cały zespół.

Dzisiejsze sprawozdanie rozpocząć muszę od przeprosin, że w przedświątecznej gorączce nie mogłem zrobić bieżącej relacji live. Zdążyłem ledwie na drugą połowę, a jeszcze na dodatek szwankował mi komputer. Tak więc w relacji live był tylko bieżący wynik w II połowie i składy. Na szczęście wyręczył mnie Jarek Zakrzewski (Lucy) i to on, co kilkanaście minut łączył się z ojcem (kierownik drużyny), dzięki czemu kibice mieli zawsze bieżące informacje.
Piłkarze Floty dzisiejsze zwycięstwo dedykują - z okazji świąt - wszystkim swoim sympatykom w kraju i na świecie.  Było to drugie z rzędu zwycięstwo Floty w rozgrywkach, i po serii siedmiu remisów, piąte kolejne zwycięstwo nad Obrą.
Zaczęło się od zdecydowanej przewagi Floty, która już w pierwszym kwadransie miała trzy doskonałe sytuacje, ale - co w futbolu nie jest rzadkością - gola strzelili gospodarze. Najpierw po akcji Mikuły strzelał Okrzeja, później po zagraniu Mikiego z wolnego Niewiada, wreszcie w 14 minucie Miązek, ale każdy z tych strzałów obronił Grzegorz Dombka. W 21 minucie obrona Floty nieco się zagapiła, Krzysztof Sikora obsłużył Marcina Olejniczaka i Obra objęła prowadzenie. Sześć minut później wolny dla Floty; tym razem wykonuje go Marek Niewiada - podanie do Krzysztofa Mikuły i ten wyrównuje. W 35 minucie szansa dla Obry, ale Prusak broni strzał Putza z bliskiej odległości. W 39 minucie piękny strzał Marka Łapińskiego, ale wynik nie ulega zmianie. Minutę później szarżuje prawym skrzydłem brat - Marcin, i po wymanewrowaniu obrońców, podaje do Krzysztofa Mikuły, a ten lekkim strzałem w długi róg zdobywa prowadzenie, którego Flota nie odda już do końca meczu.
Po przerwie mecz się wyrównał, Obra ruszyła śmielej do przodu, były też zastrzeżenia do pracy sędziego. Ale Flota nadal groźnie kontruje. W 48 minucie Mikuła wychodzi na czystą pozycję, ale piłkę zatrzymuje ręką Sołtysiak i otrzymuje żółtą kartkę. Później gospodarze bardzo chcieli zdobyć choć wyrównującego gola, ale świnoujścianie umiejętnie kontrolowali grę. W końcówce jeszcze dogodną sytuację miał Mikuła i goście wykonywali rzut wolny. Wynik jednak już się nie zmienił.
Flota grała bez kontuzjowanego Andrzeja Nogi.

Wyniki XX kolejki:
Tur Turek - Amica II Wronki 0-0
Unia Janikowo - Kaszubia Kościerzyna 1-0 (1-0)
Gwardia Koszalin - Mieszko Gniezno 0-0
Obra Kościan - Flota Świnoujście 1-2 (1-2)
Gryf Wejherowo - Warta Poznań 2-2 (2-1)
Unia Tczew - Chemik/Zawisza Bydgoszcz 1-0
Pauzowali liderzy: Kujawiak oraz Kotwica.
W tabeli nadal prowadzi Kujwiak - 43 pkt, przed Amicą - 37, Kotwicą - 34, Unią J. - 33 oraz Wartą i Flotą po 28. Niestety, warciarze mają korzystny bilans dwumeczu.

Tekst Waldemar Mroczek, informacje: Leszek i Jarosław Zakrzewscy

Wtorek, 06 kwietnia 2004
Czas na Kościan

Jeszcze przed świętami czeka nas XX kolejka III ligi. Naszą drużynę czeka kolejny daleki wyjazd do Wielkopolski, konretnie do Kościana. W ciągu dwóch tygodni "zaliczymy" więc trzy zespoły, zajmujące ostatnie trzy miejsca, a zatem słabszych rywali raczej już nie będzie. Ale czy będzie to łatwy mecz? Na pewno nie!
Przede wszystkim gospodarze mają o co walczyć. Po raz pierwszy od wielu lat zajrzało im w oczy widmo degradacji. Dotychczas byli solidną trzecioligową drużyną, bliżej czołówki niż ogona. Wszystko zepsuło się z chwilą wycofania się ze sponsoringu firmy Agro Handel. Wraz z prezesem odeszło - głównie do Warty - wielu czołowych zawodników, i choć ubytki uzupełniono nie byle kim (m. in. Cackowskim i Gorządem z Górnika Polkowice), to jesień była bardzo trudna, a na wiosnę idzie jeszcze gorzej. Do tego jeszcze terminarz jest bardzo niekorzystny dla Obry, której przyjdzie pauzować w dwóch ostatnich kolejkach.
Pierwszy kontakt Floty i Obry miał miejsce w sezonie 1978/79. Niestety nie mam dostępu do archiwum z tych czasów, a informacje oparte na ludzkiej pamięci są dość sprzeczne. Regularnie spotykamy się od 1998 roku. Pierwsze siedem meczów kończyło się remisami, kolejne cztery przyniosły zwycięstwa Flocie, w tym jedno 3-2 w Kościanie. W roku ubiegłym dwukrotnie graliśmy w Świnoujściu, wygrywając 4-1 i 2-0. Teraz gospodarze na pewno dadzą z siebie wszystko, ale takim sytuacjom nieodzownie towarzyszą nerwy. Flota, po przełamamiu niemocy w meczu z Gryfem powinna być bardziej wyluzowana, ale z drugiej strony, nie jest odkryciem, że w Wielką Sobotę zawodnicy często są myślami przy wielkanocnych stołach.
Na dziś zespół Obry zajmuje ostatnie miejsce w tabeli (przegrał bezpośredni mecz z Gryfem), mając w dorobku w 17 meczach 12 punktów i bramki 13-26. Najwięcej bramek strzelił Olejniczak - 4.
Jeśli przegramy, oczywiście nic się nie stanie, ale wolelibyśmy milszy prezent na Zajączka...
Mecz Obra - Flota, sobota, godzina 15:00.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Poniedziałek, 05 kwietnia 2004
Uaktualnione linki

Poprawiła się sytuacuja internetowa w naszej grupie. W przerwie zimowej nową stronę otworzyli fani Gwardii Koszalin, dorobiły się stron także takie kluby jak Obra Kościan i Mieszko Gniezno. Strona Kujawiaka wciąż w przebudowie, ale działa wreszcie forum, którego brak tak bardzo odczuliśmy my. Usunąłem natomiast (z wiadomych względów) link do strony Polonii Bydgoszcz.
Adminów stron klubów z naszej grupy zachęcam do wymiany banerów. Spis linków znajduje się w dziale Linki/Adresy, ale można do niego dojść także przez kliknięcie napisu poniżej.  

Adresy stron internetowych klubów III ligi, grupy II


tg

Poniedziałek, 05 kwietnia 2004
Flota - Gryf w obiektywie

W dziale Galeria/Mecze jest 16 zdjęć, wykonanych przez Pawła Dodka, z sobotniego meczu z Gryfem Wejherowo. Między innymi ujęte są takie momenty jak strzał szczupakiem Marka Łapińskiego minimalnie przy słupku, wybicie piłki z bramki przez Krzysztofa Jezierskiego, piłka zmierzająca po bramki po strzale Marcina Łapińskiego oraz zdjęcia z uroczystości składania gratulacji i podziękowań Leszkowi Zakrzewskiemu. Aby przejrzeć wystarczy kliknąć poniższy link. Zapraszam.  

Fotoreportaż z meczu Flota - Gryf Wejherowo


tg

Niedziela, 04 kwietnia 2004
Podsumowanie XIX kolejki

Za nami 19 kolejek III ligi, grupy II. W najbardziej intersującej nas kwestii Flota odniosła wreszcie pierwsze zwycięstwo, padły pierwsze bramki, co najważniejsze z gry, a nie z walkowera. Wynik jest taki jaki powinien być; pewny, dość wysoki, ale nie robiący krzywdy przeciwnikowi, któremu jesteśmy bardzo wdzięczni za przyjazd do Świnoujścia. Cztery bramki, każda strzelona przez innego zawodnika, co symbolizuje czterdziestolecie pracy we Flocie Leszka Zakrzewskiego (szerzej na ten temat w tekście niżej). Zatem, co najmniej czterech zawodników powinno odczuć odprężenie psychiczne. Jedyny zgrzyt to ten kolejny nie wykorzystany karny. Teraz wyjazd do Kościana. Mecze z zespołami realnie zagrożonymi są zawsze trudne, a Obra nie może już sobie pozwolić na dalsze straty, tym bardziej, że ma bardzo niekorzystny terminarz (pauzuje w ostatnich dwóch kolejkach!).
A na innych boiskach dramatycznie. Warta pokonała Tura 2-0 strzelając bramki w ostatnich czterech minutach. W Bydgoszczy dwie bramki z rzutów karnych i rozstrzygająca samobójcza w ostatniej minucie! W Popowie rezerwy Amiki rozniosły wicelidera i same usadowiły się na drugim miejscu. Nie mogą awansować, więc nie ma to istotnego znaczenia, ale rzeczywiście można na bazie tego spojrzeć innym okiem na naszą porażkę z Amicą. Ambitnie walczą o utrzymanie Kaszubia i Unia Tczew, zdobywając cenne punkty. Kujawiak znów wygrywa minimalnie - tym razem 1-0 z Gwardią Koszalin.
Los wielu drużyn z naszej grupy zależeć będzie od kilku drugoligowców. Gdyby kolejność w II i III lidze utrzymała się według stanu na dzień dzisiejszy - do III ligi spadłaby Arka Gdynia, spychając tym samym o szczebel niżej Obrę Kościan. W barażach grałyby m.in. Kotwica Kołobrzeg z Ruchem Chorzów (!) i Aluminium Konin z Radomiakiem. W razie niepowodzenia Kotwicy bądź Aluminium do IV ligi spadłby Gryf, a razie porażek obu także Tur Turek. Zatem turkowianie nie są jeszcze na bezpiecznej pozycji, ale to wszystko gdybanie.
W następnej kolejce faworyci (Kujawiak i Kotwica) pauzują. Spotkają się ze sobą 24 kwietnia w Kołobrzegu. Najciekawiej w najbliższym terminie zapowiada się mecz Tura z Amicą II, a także Unii Janikowo z Kaszubią.

Oto wyniki 19 kolejki:
Amica II - Kotwica 4-1
Warta - Tur 2-0
Kujawiak - Gwardia 1-0
Mieszko - Unia T. 1-1
Chemik/Zawisza - Unia J. 1-2
Kaszubia - Obra 3-1
Flota - Gryf 4-1

tg


Niedziela, 04 kwietnia 2004
Czterdzieści lat minęło, jak jeden mecz...

4 kwiecień 2004 (w skrócie 4.4.4.), przyznają Państwo, że data dość niezwykła. Zwłaszcza w krainie 44 wysp. Ale to nie jedyne czwórki z jakimi we Flocie kojarzy się ta data. Równo 40 lat temu w drużynie trampkarzy Floty zadebiutował 12-letni bramkarz  Leszek Zakrzewski (na zdjęciu obok). Na tę okolicznosć współcześni piłkarze Floty strzelili wczoraj cztery bramki.

- Proszę o przedstawienie się kibicom.

- Urodziłem się 10 marca 1952 roku, pod znakiem Ryb. Jestem więc pięć lat starszy od Floty, z którą związałem się, gdy ta osiągnęła wiek, w którym... idzie się do szkoły. Andrzeja Miązka nie było jeszcze na świecie, gdy zagrałem pierwszy mecz w barwach Floty. W pierwszym zespole zadebiutowałem 17 kwietnia 1967 w Łobzie i, mimo porażki ze Światowidem 1-4, uzyskałem stałe miejsce w składzie. Karierę - na skutek choroby - musiałem zakończyć przedwcześnie, w roku 1973, w przegranym 3-5 wyjazdowym meczu z Grunwaldem Choszczno. W 1976 roku objąłem stanowisko kierownika drużyny rezerw, od 1978 jestem kierownikiem pierwszego zespołu.

- Sportowe tradycje kontynuowali synowie.

- Tak. Jarek i Robert grali we Flocie, większe osiągnięcia miał młodszy - Robert, który zadebiutował w III lidze w wieku 16 lat. Niestety, z powodu kontuzji łękotki, również musiał zakończyć karierę przed czasem, cztery lata temu, ale kibice do dziś wspominają przepiękną bramkę z rzutu wolnego w ostatniej minucie meczu z Ravią, dającą nam bardzo ważne zwycięstwo. Na tym praktycznie zakończyła się jego gra. Walczył jeszcze i próbował, ale pełni sił zawodniczych już nie odzyskał. Obaj są do dziś aktywnymi kibicami, jeżdżą na wyjazdy, udzielają się w służbie porządkowej.

- Skoro jesteśmy przy wspomnieniach...

- Największym przeżyciem jako zawodnika, był dla mnie wygrany 2-0 finał Pucharu Polski na szczeblu okręgu, z II-ligową wówczas Arkonią Szczecin, w roku 1970. Nie puściłem bramki, a Flota po raz pierwszy zaistniała w Polsce. Jako kierownik szczególnie wspominam zwycięstwo 2-1 w Kostrzynie nad Celulozą w roku 1993, co dało awans do II ligi zespołowi z naszego okręgu - Chemikowi Police. No i oczywiście ubiegłoroczny Puchar Polski.

- A o czym chciałbyś zapomnieć?

- W 1979 roku po przegranym 0-1 meczu z ostatnim w tabeli Piastem Iłowa schodziliśmy do szatni w Świnoujściu po palących się transparentach. Chciałbym też oczywiście wymazać z pamięci wypadek, któremu uległem po pucharowym meczu z Amicą Wronki w ubiegłym roku. Dlaczego mi to zrobiono? Przecież to nie ja sędziowałem ten mecz.

- Co poza sportem?

- Od 1984 roku prowadzę działalność gospodarczą, instalatorstwo sanitarne i gazowe. A w wolnym czasie wędkarstwo lub działka. Od pięciu kadencji jestem w zarządzie MKS Flota.

- Komu kibicujesz, poza Flotą oczywiście?

- Pogoni Szczecin i Legii Warszawa, a z zagranicznych - Schalke 04 i Barcelonie. Ulubiony mój piłkarz to Zinedine Zidane.

- Kogo chciałbyś pozdrowić, w tym uroczystym dniu?

- Przede wszystkim najbliższą rodzinę: żonę Krystynę, synów Jarka i Roberta, synowe Krysię i Bożenkę oraz wnuki: Łukasza, Patryka i Patrycję. Poza tym wszytskich zawodników, działaczy i kibiców Floty, oraz wszystkich krewnych i znajomych.

- Dziękuję za rozmowę i życzę stu lat. Oczywiście w barwach Floty!

Rozmawiał Waldemar Mroczek.

Sobota, 03 kwietnia 2004
Do jednej bramki
Flota - Gryf Wejherowo 4-1 (1-0)


1-0 S. Okrzeja - 37

2-0 Ł. Cebulski - 49

3-0 M-n Łapiński - 60




3-1 K. Rusinek - 69

4-1 K. Mikuła-90+2

Flota:  Prusak, Broniecki, Bochen, Kuciński [m], Niewiada, Noga (25, Cebulski), Okrzeja (80, Pisaecki [m]), Mikuła, Mężydło (83, Matwijów [m]), Łapiński Marcin, Łapiński Marek [m]
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Gryf: Stanik, Miazga [m], Wojtkowski [m] (36, Wesołka [m]), Freiberg, Ławniczak, Martyniuk, Rusinek, Kurdziel [m], Ciesielski, [m], Stolc [m], Jezierski.
Trener: Janusz Magulski.

Żółte kartki: Kuciński - 29, Prusak - 64 (Flota)

Sędziowali: Konrad Bobkiewicz, Michał Leśniewski i Tomasz Wolanin (Poznań)
Obserwator: Stanisław Żyjewski (formalnie Dolny Śląsk)

Widzów 600

Pochwała redakcji: Cebulski.

Odetchnęliśmy z ulgą. Jest pierwsze zwycięstwo, są pierwsze bramki, przełamanie psychiczne. Byliśmy w tym meczu zdecydowanym faworytem, ale gdzieś w głębi serca krył się niepokój; tak bardzo nie chcieliśmy walkowera, a gdyby tak wyszło np. 1-1?
Na szczęście nie sprawdził się czarny scenariusz, choć na uspokojenie czekaliśmy dość długo. Nie musieliśmy chyba aż tyle, ale gościom przez ponad pół godziny dopisywało szczęście. W 5 minucie Krzysztof Mikuła z podania Andrzeja Nogi nie trafia do bramki. Dwie minuty później znowu Mikuła strzela z bliska, ale Stanikowi udaje się odbić piłkę. W 17 minucie Martyniuk zdejmuje piłkę z głowy Marcinowi Łapińskiemu w polu karnym. W 26 minucie Marek Łapiński strzela szczupakiem, w stylu Szarmacha, zbyt lekko, ale gdyby to weszło byłaby piękna bramka. Cierpliwie czekamy dalej. Ładna pogoda, a z przebiegu gry widać, że to tylko kwestia czasu. W 31 minucie Łukasz Cebulski z podania Marcina Łapińskiego strzela miękko tuż nad spojeniem. W 34 po rzucie rożnym, wykonywanym dziś etatowo przez Daniela Mężydło, Marek Niewiada strzela głową i Krzysztof Jezierski wybija piłkę z linii bramkowej. 37 minuta, kolejny róg. Tym razem Krzysztof Mikuła. Zagrywa do Marka Niewiady, ten trafia w słupek, ale dobitka Sebastiana Okrzei jest nareszcie skuteczna. Długo czekalismy, ale w końcu jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeest! Na tym jednak nie koniec. W 43 minucie po wrzutce Mikuły Cebulski strzela tuż obok, a w 45 rajd Mikuły w polu karnym i strzał, nie bez trudu, wybity na róg przez Waldemara Stanika.
Po przerwie ruszamy do szturmu. W 49 minucie Daniel Mężydło walczy nieustępliwie o piłkę przy linii końcowej, wygrywa pojedynek z obrońcami Gryfa i podaje do Łukasza Cebulskiego, który ładnym uderzeniem głową zdobywa drugą bramkę. W 55 minucie w polu karnym szaleje Niewiada, ale znowu górą Stanik. Minutę później Prusak, bez trudu broni pierwszy w tym meczu strzał Gryfa (Jezierski). W 60 podanie w pole karne do Marcina Łapińskiego, ten strzałem z półobrotu zdobywa piękną bramkę. 3-0. Teraz dla odmiany do ataku zrywa się Gryf, chcący za wszelką cenę przegrać honorowo. W 61 minucie próbuje Kurdziel, ale nie z Prusakiem te sztuczki. I dalej minutowych odstępach: w konsekwencji błędu Marka Niewiady strzał Krzysztofa Rusinka wybity przez Prusaka na róg, strzał Ciesielskiego tuż nad poprzeczką, Jezierski w górną siatkę. W 67 minucie główka Rusinka nad poprzeczką. W odwecie - chwilę potem - po kolejnym rzucie rożnym Daniela Mężydły, Marcin Łapiński głową posyła piłkę tuż nad poprzeczką. Wreszcie w 69 minucie Krzysztof Rusinek wykorzystuje sytuację sam na sam z Prusakiem i zdobywa zasłużonego, honorowego gola dla gryfitów. Od tego momentu inicjatywę znowu przejmuje Flota. W 75 strzał Mężydły - za wysoko, w 76 Stanik broni daleki strzał Cebulskiego, w 79 Cebulski rewanżuje się Danielowi Mężydle za sytuację z 49 minuty; walczy ambitnie przy linii bramkowej o, wydawałoby się, straconą piłkę i wywalcza rzut karny. Do piłki podchodzi Daniel Mężydło. Dlaczego? Tak było ustalone przed meczem. Krzysztof Mikuła zestresowany nieudanymi próbami w Choszcznie i Poznaniu, tym razem nie chciał, a Daniel na treningach miał stuprocentową skuteczność w strzelaniu karnych. Niestety, po raz kolejny pokazała się różnica między treningiem a oficjalnym występem. Dlaczego Danielowi puściły nerwy, przecież na tablicy było 3-1 dla Floty? Tak bardzo chciał wpisać się na listę strzelców, czy piętno poprzednich, nieudanych prób? W każdym razie znowu zwyciężyło fatum, które tym razem nazywało się Waldemar Stanik.
Nic się w końcu nie stało, gramy dalej. W 85 minucie chytre zagranie Mikuły z półobrotu, ale Marcin Łapiński nie sięga głową piłki. W 86 Cebulski z ostrego kąta - na górną siatkę. W 87 Piasecki nie dochodzi do dośrodkowania Niewiady. Krzysztof Mikuła za wszelką cenę jednak chce przełamać fatalną niemoc. W 89 minucie uderza głową z podania Andrzeja Matwijowa zbyt lekko. Minutę później robi kółeczko w polu karnym i strzela tuż obok. Wreszcie w 2 minucie czasu doliczonego Niebiosa ulitowały się nad nim i ładnym, chytrym strzałem ustala wynik meczu.
Jak grała Flota? Rywal był słaby, fakt. Niestety, ciągle mankametem jest skuteczność. Na pewno z powodzeniem można było wygrać dwa razy wyżej, ale korzystaliśmy z rad kiepskiego profesora - nerwów. Dlatego całe szczęście, że ten mecz się odbył, że można było to i owo poukładać i przełamać. Walkower by tego nie załatwił.
Dziękujemy serdecznie i oddajemy pełny pokłon działaczom Gryfa Wejherowo, że jednak przyjechali, że zwyciężył ideał sportu. Ta determinacja nie może być ukarana i z całego serca życzymy gryfitom pozostania wśród III-ligowców, a nawet jeśli się nie uda, to jak najszybszego powrotu.
Obserwatorem PZPN na dzisiejszy mecz był Stanisław Żyjewski - jedna z najgłośniejszych postaci PZPN, zwłaszcza w świecie sędziowskim. Nie oceniamy jego pracy, nie do nas to należy, ale odrobina kultury chyba by nie zaszkodziła nawet notablom PZPN. Dziwimy się dzieciakom w szalikach, a nie przyglądamy śmietance? Panie Listkiewicz, zwróć pan na to uwagę. O wierchuszce PZPN i tak mamy bardzo niskie mniemanie, i doprawdy nie ma potrzeby dalszego przekonywania nas o tym, że jest jeszcze gorzej. I raz jeszcze podkreślam, że nie chodzi nam o kwalifikacje pana Ż, lecz zwykłe ABC dobrego wychowania.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Piątek, 02 kwietnia 2004

Mecz jednak jest!!!

Tuż przed godziną 15:00 otrzymałem z MKS Flota sensacyjną wiadomość, że jutrzejszy mecz Flota - Gryf Wejherowo jednak się odbędzie! W ostatniej chwili przyszło potwierdzenie. Jeszcze trzy godziny wcześniej zapewniano - i upowaniano do publikacji - że mecz jest odwołany, tymczasem - niespodzianka. Przepraszam więc za zamieszanie, nie powstało ono jednak z naszej winy. Zatem serdecznie zapraszamy jutro na stadion. Proszę powiadomić znajomych, którzy już zdążyli przeczytać poprzednią, secundoaprilisową wiadomość.

tg


Czwartek, 01 kwietnia 2004

Futbol podobny do żużla

Jak ważny w żużlu jest start nikt nie ma wątpliwości. Zawodnika, który wygra pierwszy wiraż, bardzo ciężko jest dogonić. Zaczyna ta zasada przekładać się także na futbol, zwłaszcza w wykonaniu Floty w tej rundzie. Mecz z Wartą zakończył się tak, jak się rozpoczął; z Amicą rozstrzygnął się w drugiej minucie, z Turem w siódmej. Wiele wskazuje, że kolejny - z Gryfem Wejherowo - zakończy się jeszcze przed rozpoczęciem. Wejherowianie zapowiadają bowiem, nawet w prasie, nie przyjechanie do Świnoujścia. Nie chcielibyśmy takiego rozwiązania. Dałoby nam ono wprawdzie pierwsze zwycięstwo i poprawę różnicy bramek, ale wciąż nie zobaczymy prawdziwego gola zdobytego przez zawodników Floty, ani piłkarskiego widowiska, a pogoda zanosi się na wyjątkowo zapraszającą na stadion. I - co najważniejsze - pauzy za kartki Barana i Miązka wolelibyśmy odpokutować w meczu z Gryfem niż w Kościanie.
Wejherowski Klub Sportowy "Gryf" jest jednym z najstarszych w kraju. Powstał zaledwie trzy lata po odzyskaniu niepodległości, w roku 1921. Nie ma osiągnięć porównywalnych z Lechią, Arką, Bałtykiem, Stoczniowcem, Olimpią Elbląg czy nawet Pomezanią Malbork, staż III-ligowy też nie za wielki, ale od kilku sezonów walczy o miano drużyny nr 2 województwa pomorskiego, zostawiając już od kilku lat w tyle wymienione wyżej kluby, oprócz Arki.
Ostatni awans do III ligi nastąpił wraz z reorganizacją terytorialną III ligi, w roku 2000. W nazwie i na koszulkach pojawiła się nazwa "Mlekpol". Posiadanie sponsora oraz bliskość Trójmiasta, którego kluby były pogrążone w głębokim kryzysie, sprawiła że Gryf radził sobie całkiem dobrze, w każdym razie prezentował solidne rzemiosło. Sponsor prędko się wycofał, ale prężni działacze, mimo ostrych zakrętów, potrafili postawić na swoim. Dopiero teraz temu sędziwemu klubikowi zajrzało w oczy na serio widmo upadku.
Wraz z rokiem 2000 rozpoczęły się też kontakty Floty z Gryfem. Układały się one (oczywiście pod względem sportowym) różnie, przeważnie jednak zwyciężali gospodarze. Passa ta została przerwana dopiero jesienią ubiegłego roku w Wejherowie, kiedy to Flota wygrała 2-0 po bramkach Ratajczaka i Bochena. Poza tym dwa efektowne zwyciętwa Floty (4-0 i 6-0) i jedno minimalne (3-2) u siebie, oraz trzy porażki (0-3, 1-2 i 0-2) w Wejherowie. Szczególnie dotkliwa była ta pierwsza, nie tyle ze względu na rozmiar, co na fakt, że kosztowała nas stratę koszulki lidera na rzecz Arki, której już do końca rozgrywek nie odzyskaliśmy.
Co wyróżnia Gryfa wśród innych klubów? Najbardziej chyba dojazd do stadionu; pod stromą górę, wąską prowizoryczną dróżką po betonowych płytach przez las, gdzie wychodzące na drogę gałęzie drzew niemiłosiernie drapią burty ledwie mieszczącego się autokaru. Lecz cóż - my mamy prom, oni mają las...
Tak więc chcemy grać. Byle tylko nie było powtórki z Goplanii.

Waldemar Mroczek

Czwartek, 01 kwietnia 2004
Tylko spokojnie!

Minęła godzina 16:30 więc można już powiedzieć, że poniższy tekst "Dziś Flota gra z Arką", był na szczęście tylko primaaprilisowym żartem (stąd podpis "P.A."). W tej chwili ruch transferowy jest zamknięty i takie niespodzianki do końca sezonu nam nie grożą, więc Miki nadal grać będzie w niebiesko-białej koszulce z napisem "Rybniczanka".
Prawdziwe są natomiast najszczersze życzenia urodzinowe. Sto lat, panie Krzysiu!

tg


Czwartek, 01 kwietnia 2004

A jednak Mikuła odchodzi!
Dziś Flota gra z Arką

Doszło w końcu do porozumienia pomiędzy MKS Flota a SSA Arka Gdynia w kwestii transferu Krzysztofa Mikuły. Flota zgodziła się opuścić nieco cenę w zamian za rozegranie - na koszt Arki - towarzyskiego meczu piłkarskiego w Świnoujściu. Doskonała okazja nadarza się w najbliższy weekend, gdyż mecz z Gryfem Wejherowo prawdopodobnie nie dojdzie do skutku, więc można by rozegrać spotkanie z innym, o wiele atrakcyjniejszym, przedstawicielem woj. pomorskiego. Jednak Arka rozgrywa w tym czasie ligowy mecz z Piastem Gliwice i dlatego spotkanie z Flotą rozegrane zostanie już dziś, o godzinie 16:30, na stadionie przy ul. Matejki 22 w Świnoujściu. Mikuła zagra cały mecz w barwach Floty. Wstęp wolny - serdecznie zapraszamy. Będzie to jednocześnie rewanż za rok 2001, w którym jak wiadomo, właśnie gdynianie stanęli Flocie na drodze do II ligi.
Dodatkowego smaczku temu meczowi nadaje fakt, że Krzysztof właśnie dziś obchodzi swoje 27 urodziny. Z tego tytułu redakcja serwisu składa czcigodnemu Jubilatowi najserdeczniejsze życzenia zdrowia, wszelkiej pomyślności, wielu bramek i wiecznej młodości.
A kto zastąpi Krzysztofa Mikułę? W tej sprawie prowadzone są z Arką rozmowy w sprawie wypożyczenia do Floty, do końca sezonu, Roberta Dymkowskiego.

P.A.

Niedziela, 28 marca 2004
Fatalna siódma minuta
Tur - Flota 3-0 (1-0)

1-0 Kanclerowicz - 7 z dobitki po karnym
2-0 Kanclerowicz - 73 z karnego
3-0 Majewski - 87.

Tur:  Robakiewicz, Andrzejczak (23, Kokoszka), Szeląg (89, Sałaciński), Kiczyński, Kupiński, Witek (89, Rolnik), Zasada, Hyży, Kluge, Kanclerowicz, Czekański (82, Majewski)
Trener: Włodzimierz Tylak

Flota:  Prusak, Baran, Miązek (do 7), Bochen, Kuciński (65, Matwijów), Niewiada, Noga (76, Cebulski), Okrzeja, Mikuła, Łapiński Marcin, Łapiński Marek (79, Piasecki)
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Żółte kartki: Szeląg - 81 (Tur), Kuciński - 19, Baran - 68,
Czerwona kartka: Miązek - 7 (za wybicie piłki ręką)

Sędziowali: Wojciech Krzysztoń, Krzysztof Sieradzki, Jacek Nawojczyk (Olsztyn).

Widzów 1300

Pochwała redakcji:


Sebastian Okrzeja
Fot. P. Dodek

Marek Łapiński
Fot. P. Dodek

I znowu sprawozdanie z meczu nie okraszone zdjęciami zdobywców bramek. Nie dlatego, żeby do archiwum zdjęć wkradł się wirus, ale dlatego, że Flota znowu nie strzeliła gola. Nie ma też już wyróżnień "Głosu Szczecińskiego" (po wycofaniu Zorzy tylko Flota reprezentuje okręg szczeciński w III lidze). W zamian wprowadzam więc "pochwałę redakcji", w której wyróżniać się będzie zawodników niekoniecznie najlepszych w meczu, ale którzy w jakiś sposób pozytywnie się wybili. Tym razem wybrałem nareszcie pracowitego Sebastiana Okrzeję oraz coraz śmielej poczynającego sobie Marka Łapińskiego. Najwyraźniej uwierzył on w siebie, uwierzył, że jest już w stanie na III-ligowym boisku dobrze zagrać, podać, a nawet skutecznie zadryblować. Potwierdził wczoraj, że nie bez kozery powołano go do kadry juniorów.
Mecz rozstrzygnął się w siódmej minucie. Po jednej z pierwszych akcji gospodarzy piłkę łapał Sergiusz Prusak, jednak ku zdumieniu obserwatorów wypadła mu ona z rąk. Zmierzającą do bramki, po dobitce Czekańskiego, próbował jeszcze na linii wybić Andrzej Miązek, lecz nie mogąc dosięgnąć jej głową odruchowo odbił ręką. Otrzymał za to czerwoną kartkę. Nie było to jakieś bardzo niesportowe zachowanie, ale przepis jest przepisem. Mocno się zatrwożyliśmy. Wiadomo, czym jest pozbawienie defensywy Floty Miązka. A tu jeszcze rzut karny. Do piłki podchodzi najskuteczniejszy strzelec w drużynie Tura - Jacek Kanclerowicz. Strzela w sposób sygnalizowany i Prusak odbija piłkę, która wraca jednak pod nogi Kanclerowicza i dobitka jest już skuteczna. Przypomniała się sytuacja sprzed dwóch tygodni w Poznaniu. Wtedy obrońcy Warty zablokowali dobitkę Marcina Łapińskiego, tym razem Kanclerowicz miał swobodę. Może właśnie dlatego, że nie było tam Miązka?
Grający trener Floty musiał więc opuścić boisko i podjąć bardzo trudną decyzję: co zrobić z powstałą po jego zejściu wyrwą? Czy wprowadzić Bronieckiego za któregoś z zawodników przednich formacji, czy grać dalej tym samym, lecz osłabionym składem? W tej sytuacji przegrywając 0-1 wzmacnianie obrony nie miało jednak najmniejszego sensu i trener podjął ryzykowną, lecz chyba jedynie słuszną decyzję, tzn. gramy jak graliśmy. Gwoli sprawiedliwości przyznać trzeba, że obrona radziła sobie całkiem nieźle bez swego lidera i nie popełniała rażących błędów. Trochę pomogli też zawodnicy gospodarzy, którzy grali niedokładnie w przodzie.
Do około 20 minuty trwał napór gospodarzy. Później coraz śmielej poczynała sobie Flota, która nawet można powiedzieć, że do przerwy kontrolowała przebieg gry. Tylko co to za kontrolowanie jak się przegrywa?
W 29 minucie, po rzucie rożnym, próbował nożycami Niewiada, ale piłka trafiła w gąszcz. W 33 minucie uderzenie Mikuły z wolnego, źle wymierzone, i piłka nie trafia w bramkę. Gospodarze najgroźniejszą w tym okresie sytuację mieli w 37 minucie, jednak Hyży nie opanował piłki na tyle dobrze, by celnie strzelić.
Po przerwie gra znacznie się ożywiła. Z początku ton nadawała Flota. W 50 minucie Mikuła otrzymał piłkę w polu karnym, lecz się "zakręcił". Trzy minuty później, po podaniu Marka Łapińskiego, strzał Mikuły minimalnie niecelny. Potem z minuty na minutę coraz mocniej naciskali gospodarze. W 62 minucie Sergiusz Prusak wykazał się refleksem, wybijając groźny strzał Mariusza Zasady. W 64 Niewiada traci piłkę, natychmiastowe podanie na pole karne do Roberta Hyżego, który na szczęście pudłuje. Flota jednak nie broni Częstochowy, lecz wciąż groźnie kontratakuje. W 58 minucie, po kolejnym rzucie rożnym, wysoko skacze Marek Niewiada i mocno uderza głową w kierunku bramki. Tym razem refleksem popisuje się Zbigniew Robakiewicz wybijając piłkę nogami. W 67 minucie Kanclerowicz z podania Marcina Kiczyńskiego ma przed sobą tylko Prusaka, który umiejętnie skraca kąt i piłka wychodzi obok bramki.W 70 minucie główkę Hyżego Prusak z trudem wybija na róg. W 72 Andrzej Matwijów wybija piłkę w polu karnym Bartoszowi Kluge, niepotrzebnie jednak faulując. Do jedenastki podchodzi ponownie Jacek Kanclerowicz lecz tym razem nie daje Prusakowi szans. W 77 idealną pozycję, po podaniu Marcina Łapińskiego, ma Łukasz Cebulski, jednak nie trafia do bramki. W 87 minucie kolejny atak gospodarzy. Obrona Floty zakłada nieskuteczną pułapkę ofsajdową i Marcin Majewski ustala wynik meczu. Błąd zawodników czy sędziego - nie mnie oceniać. Liczy się decyzja arbitra, a ta była: grać.
Nie sposób nie wspomnieć o wspaniałej turkowskiej publiczności. Przyjęto nas bardzo życzliwie, prawie w ogóle nie było nieprzyjaznych okrzyków, nie mówiąc już o zaczepkach. A na trybunach był ponad tysięczny tłum! W przerwie trzech przedstawicieli Klubu Kibica podeszło do naszego sektora na przyjacielską rozmowę. Niestety zajęty byłem rozmową z redaktorem "Echa Turku" i jakoś zabrakło czasu by do nich podejść - przepraszam. Myślę jednak, że w imieniu kibiców Floty mogę zaprosić turkowskich fanów w przyszłym sezonie do Świnoujścia. Bo że Tur się utrzyma nie ma najmniejszych wątpliwości. To zespół o dużych możliwościach. Niestety, podobnie jak Flota - mało skuteczny. Wynik wprawdzie zdaje się temu przeczyć, ale zauważmy, że dwie bramki padły z karnych, a trzecia w okolicznościach dość kontrowersyjnych. W grze turkowian było jednak za dużo niecelności i "potykania się o piłkę". To nerwy. A skąd? Przecież to Flota powinna się denerwować. Chyba, że z szacunku do rywala, który nawet w osłabieniu jest groźny. Jeśli tak, to wszystko w porządku.
Tracąc w 7 minucie Miązka i bramkę nie może dziwić końcowy wynik. Jednak Flota zagrała naprawdę dobre spotkanie. Tylko ta skuteczność. Okazja do poprawienia jej już w najbliższą sobotę. O godzinie 15:00 w Świnoujściu mamy podejmować bodaj najsłabszy aktualnie w naszej grupie Gryf Wejherowo. Tylko pamiętajmy, że przeciwnik sam sobie bramek strzelać nie będzie. Nasza obrona zdziesiątkowana: Baran pauzować będzie za żółte kartki, Miązek za czerwoną, być może nie zagra też Kuciński, który wczoraj znów doznał urazu. A jeśli Gryf jednak dogada się z Dawidem Pomorskim? W każdym razie w tym meczu trzeba koniecznie przerwać tę fatalną passę bez gola. Bo jak nie teraz to kiedy? Chcielibyśmy jednak zobaczyć bramki prawdziwe, a nie zielonostolikowe, bo doszły mnie słuchy, że w Wejherowie rozpatruje się możliwość nie przyjechania do Świnoujścia.

Wyniki XVIII kolejki:
Unia Tczew - Kujawiak Włocławek 3-1 (!!!)
Tur Turek - Flota Świnoujście 3-0
Unia Janikowo - Mieszko Gniezno 2-1
Obra Kościan - Chemik Zawisza Bydgoszcz 1-1
Amica II Wronki - Warta Poznań 2-0
Gryf Wejherowo - Drutex Kaszubia Kościerzyna 1-3

Waldemar Mroczek (Tangens)

Wtorek, 23 marca 2004
Na podbój Turku

Po dwóch meczach z zespołami czołówki, świnoujskiej Flocie przyjdzie teraz rozegrać trzy kolejne spotkania z drużynami zagrożonymi degradacją. Pierwsze z nich w najbliższą sobotę o godzinie 15:00 w Turku z tamtejszym Turem.
Pozornie nie ma czego się obawiać. Jedziemy wszak do zespołu zajmującego ostatnią pozycję w tabeli (strzelił wprawdzie o jedną bramkę więcej od Obry Kościan, ale przegrał bezpośredni mecz). Nic bardziej mylnego. Ten mecz nie będzie łatwiejszy, a nawet jestem przekonany, że będzie trudniejszy, od meczów z Wartą i Amicą II. Tur znacznie się w przerwie zimowej wzmocnił, a wyniki dwóch pierwszych meczów rundy wiosennej są imponujące: 4-1 z Chemikiem/Zawiszą i 2-1 w Kościerzynie, mimo iż gospodarze pierwsi strzelili bramkę. Nie wyobrażam więc sobie, by turkowianie byli na mecie niżej od Gryfa, Kaszubii, Chemika/Zawiszy czy Obry. A spadną najwyżej trzy zespoły.
Tur reprezentuje Wielkopolski ZPN, OZPN Konin. Nie należy do futbolowych gigantów. Krótkie epizody III-ligowe przed wielu laty i teraz powrót - to cała historia sukcesów klubu. Ale przed rokiem, jako beniaminek poczynał sobie całkiem nieźle, był w czołówce, m.in. urwał pięć punktów Flocie (2-0 w Świnoujściu, 0-0 w Turku). Ostatecznie zajął IV pozycję. Latem doznał osłabień i stąd niska pozycja w tabeli. Ale zimą znów przyszły wzmocnienia, między innymi powrócił najskuteczniejszy w poprzednich rozgrywkach snajper (12 goli)- Robert Hyży.
Tur - podobnie jak Flota - bardzo ucierpiał na wycofaniu Polonii i Zorzy. O ile jesień zakończył na przedostatniej pozycji z jednopunktową stratą do wyprzedzającej go Kaszubii, to po odjęciu sześciu punktów strata ta ursosła do punktów sześciu. Tak więc, mimo dwóch zwycięstw wiosną, Tur nadal jest ostatni, ale już trzyma byka za rogi.
Czy można ten mecz przegrać? Teoretycznie tak. Raczej pogodziliśmy się już z nie zajęciem drugiego miejsca, ale cierpliwość kibiców - i nie tylko - została wystawiona na poważną próbę. Dlatego trzeba walczyć, choć życzymy symptycznej drużynie z Turku i jej kibicom wszystkiego co najlepsze.
Na chwilę obecną Tur ma 11 punktów (w tym 6 wiosną) i bramki 13-22. Najskuteczniejszy strzelec (Kanclerowicz) strzelił 4 bramki. Jesienią w Świnoujściu było 2-0 dla Floty, po bramkach Ratajczaka i Mikuły z karnego.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Poniedziałek, 22 marca 2004
Mecz z Amicą II w obiektywie

W dziale Galeria/Mecze jest fotorelacja z sobotniego meczu Floty z rezerwami Amiki. Tym razem znacznie skromniejsza (tylko osiem fotek) ale przecież chcemy ten mecz jak najszybciej zapomnieć. Dziękujemy Pawłowi Dodkowi za zdjęcia i przy okazji życzymy wszystkiego najlepszego kierownikowi drużyny Amica II - Leszkowi Andrzejewskiemu z okazji pięćdziesiątych urodzin.  

Zdjęcia z meczu Flota - Amica II.

tg

Sobota, 20 marca 2004
Zapomnieć jak najszybciej!
Flota - Amica II Wronki 0-1 (0-1)

0-1 Sawala - 2

Flota:  Prusak, Baran, Miązek, Kuciński [m], Bochen, Cebulski (46, Okrzeja), Niewiada, Noga (69, Mężydło), Mikuła, Matwijów [m] (69 Piasecki [m]), Łapiński Marcin
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Amica II: Mielcarz, Gaca, Kucharski [m], Wojtkowiak [m], Łożyński, Sawala, Grzybowski, Kikut [m], Bieniek [m] (23, Łudziński [m]), Bednarek (88, Nowak [m]), Tarnowski
Trenerzy: Jerzy Szatałow, Marek Bajor.

Żółte kartki:
Amica II; Grzybowski (35), Wojtkowiak (56), Sawala (76)
Flota: Kuciński (56)

Sędziowali: Sebastian Lewczuk, Przemysław Wądołowski, Ryszard Walendziak (z Malborka, Pomorski ZPN)
Obserwator: Jan Wąsiński (Zielona Góra)

Widzów 600

Najlepiej byłoby o tym meczu zapmnieć. "Program wykonał nieprawidłową operację i nastąpi jego zamknięcie". Ale byłoby to zbyt piękne.
Bramka padła w okolicznościach nieprzyzwoitych na szkolnych boiskach klas początkowych. Gdybym zgadzał się z tą maksymą powiedziałbym "jak w czeskim filmie". Ledwie zaczął się mecz, druga minuta. Goście wychodzą z piłką pod bramkę gospodarzy - sytuacja jak w każdym meczu. Obrońcy Floty rozchodzą się, jakby nie chcieli przeszkadzać Szymonowi Sawali. Ten również wydaje się zaskoczony, że dostał tę piłkę, w dodatku nikt go nie atakuje. Co ma zrobić? Na wszelki wypadek wrzuca ją przed siebie, czyli do bramki.
Niestety, w tym co napisałem więcej jest prawdy niż sarkazmu. I gdybym na tym zakończył opis nikt w zasadzie nie mógłby się przyczepić, poza bezdusznymi biurokratami, którzy natychmiast zwrócą uwagę, że mecz trwał 90 minut. Gotowi jeszcze zarzucić mi oszustwo! W porządku, kapituluję.
W 16 minucie wrzutka na pole karne do Tarnowskiego, ten na szczęście przepuszcza piłkę. W 43 minucie w dwustuprocentowej sytuacji jest znowu Tarnowski ale szczęśliwie dla nas goście też popełniają błędy. Gdybym napisał, że coś jeszcze działo się w pierwszej połowie - byłoby to kłamstwem.
Nieco lepiej było po przerwie. W 49 minucie z ostrego kąta strzela Andrzej Noga - obok. W 54 minucie Marcin Łapiński robi ładny zwód w polu karnym zakończony strzałem, dobitka Mikuły tuż obok słupka. Osiem minut później kontra Floty, Mikuła podaje do będącego w dobrej pozycji Niewiady, ten jednak nie decyduje się na strzał od razu, lecz podbija sobie piłkę, przymierza i w rezultacie marnuje dobrą okazję. W 65 minucie Grzybowski wpada w pole karne Floty, interwencja Kucińskiego, ale wronczanin utrzymuje się przy piłce, jednak nie radzi sobie w sytuacji sam na sam z Prusakiem. W 73 minucie w pole karne wpada Łudziński - interweniuje Bochen. W 77 mocny strzał Bednarka z ostrego kąta broni Prusak. Cztery minuty później Prusak popełnia fatalny błąd, na szczęście główki zaskoczonych Tarnowskiego i Łudzińskiego są niecelne. W 84 minucie Mikuła podaje z rzutu rożnego na głowę Niewiady, ale to nie jest strzał godny Mielcarza. W 88 Prusak wygrywa sam na sam z Tarnowskim. I wreszcie ostatnia minuta spotkania. Rzut wolny dla Floty z ok. 20 metrów. Do piłki dochodzi Mikuła. Teraz albo nigdy! Niestety - nigdy. Piłka trafia w mur.
Zwycięstwo gości jest jak najbardziej zasłużone. Gdybyśmy przegrali 0-3 a nie 0-1 - nie moglibyśmy mieć pretensji. Sędziowanie bez zastrzeżeń. Jeśli chodzi o kontakty Floty z Amicą w tym sezonie ciekawy wniosek. Niedźwiedź musiał korzystać z pomocy diabła, a niemowlę radzi sobie bez trudu. Ech, dziwna jest ta piłka. Okrągłą, niby doskonała, a jednak...
Gra się tak, jak pozwala przeciwnik. Ale jest jeszcze pytanie: czy to Amica nie pozwoliła grać Flocie, czy Flota pozwoliła grać Amice? Niestety to drugie. To nie Amica narzuciła swój styl. Wygrała dzięki nieporadności zawodników Floty. Porażka z Kujawiakiem wyglądała zupełnie inaczej.
Nikt we Flocie nie zasłużył dziś na wyróżnienie. Jeśli już, to specjalnie nie można przyczepić się do Damiana Barana.
Porażkę trzeba przyjąć z godnością. Gramy dalej i dalej kochamy Flotę. Nie deklarowaliśmy miłości zwycięstwom lecz klubowym barwom. Pamiętajmy. Zwycięzcom gratulujemy i życzymy dalszych sukcesów w sportowej rywalizacji.

Waldemar Mroczek.

Piątek, 19 marca 2004
Czas rewanżu

Jutro, tj. w sobotę 20 marca o godzinie 14:30 inauguracja rundy wiosennej w Świnoujściu. Przeciwnikiem Floty będzie Amica II Wronki, zajmująca aktualnie trzecią pozycję, mająca pięć punktów przewagi nad siódmą Flotą. Na razie więc jest poza zasięgiem, ale to akurat ma niewielkie znaczenie, gdyż przypominam że rezerwy nie mogą awansować do II ligi.
Mamy za co wronczanom się rewanżować. W sierpniu ub. roku przegraliśmy w Popowie aż 0-4, bardziej jednak w pamięci (jestem pewien, że na wiele, wliele lat) utknął nam pucharowy mecz z pierwszym zespołem tego klubu.
Dotychczas zawsze Amicę prezentowaliśmy z najwyższym szacunkiem, sam uznawałem ją za jedyny klub w Polsce działający na zdrowych, profesjonalnych, kapitalistycznych zasadach. Ceniony sponsor gwarantował stabilność, choć nie porywał się z motyką na słońce. Owo dobre imię przestało dla nas istnieć 17 września 2003. Wprawdzie nie mamy dowodów na popełnienie przestępstwa przez klub z Wronek, ale trochę trudno uwierzyć by Marek Mikołajewski tam sam z siebie, z czystej miłości, wyczyniał to co wyczyniał. Niezbyt miłym gestem (choć prawnie dopuszczalnym) było też wstawienie do składu rezerw przeciwko Flocie dwóch byłych reprezentantów kraju (G. Mielcarskiego i A. Bąka), którzy strzelili wówczas trzy z czterech goli. Zwłaszcza, że obaj zagrali także 17 września w pierwszym zespole.
Czy Flota jest w stanie jutro wygrać? Oczywiście, że tak. Boję się tylko, aby żądni rewanżu zawodnicy nie spalili się jeszcze przed meczem. Koniecznie trzeba poprawić też skuteczność, nie może być tak jak było w Trzebiatowie, Choszcznie i Poznaniu. Dotyczy to szczególnie Marcina Łapińskiego i Andrzeja Matwijowa. Choć i Mikuła nie jest jeszcze taki, do jakiego się przyzwyczailiśmy.

tg

Piątek, 19 marca 2004
W dzisiejszym Głosie...

W dzisiejszym (piątek, 19 marca 2004) wydaniu "Głosu Szczecińskiego" ukazał się duży, kolorowy plakat drużyny seniorów Floty w formacie rozkładówki gazety! Poza tym bogato ilustrowana relacja z ogłoszenia wyników plebiscytu "Głosu Szczecińskiego" na Piłkarza Roku 2003 w woj. zachodniopomorskim. Jak było do przewidzenia, wśród III-ligowców zwyciężył nasz Krzysztof Mikuła przed Andrzejem Miązkiem. Gratulacje! Przypominam, że ta dwójka także - lecz w odwrotnej kolejności, przed Markiem Niewiadą i Sergiuszem Prusakiem - zwyciężyła wcześniej również w naszym plebiscycie na Sportowca Roku 2003 na Wyspach. Poza tym sylwetki kolejnych zawodników Floty - tym razem są to Marek Niewiada i Sebastian Okrzeja.
Wszystko to za jedyne 1,60 zł. Nie zapomnij, nie przegap!

tg

Środa, 17 marca 2004
Zdjęcia z Poznania

Dzięki obecności na niedzielnym meczu Macieja Opali nasza galeria została wzbogacona o 20 fotek z poznańskiego występu. Są m.in. niektóre żółte kartki, niefortunny rzut karny oraz przepychanka w końcówce meczu. Zapraszam do odwiedzania, a autorowi dziękuję. Aktualnie wystarczy kliknąć link poniżej, a zawsze można do tego wrócić przez kliknięcie linku "Mecz" w dziale "Galeria".
Teraz czas na aktualizacje. Trochę tego jest w związku z wycofaniem Polonii i Zorzy, ale myślę, że już niedługo wszystkie informacje będą poprawione. Natomiast ciągle nie mam współpracownika do prowadzenia działu rezerw oraz młodzieżowych. Sam nie dam rady wszystkiego aktualizować na bieżąco i wygląda na to, że trzeba będzie je po prostu zamknąć. A może ktoś jednak się zdecyduje? Gorąco zapraszam do współpracy.  

Fotoreportaż z meczu Warta - Flota, 14 marca 2004.

tg

Poniedziałek, 15 marca 2004
Ciasto bez rodzynek
Warta - Flota 0-0


Marek Kuciński
Fot. P. Dodek

Sergiusz Prusak
Fot. P. Dodek

Warta:  Topolski, Cielewicz, Antkowiak, Cudny, Nawrot, Tomaszczak, Niedbała, Gościniak, (90, Otuszewski), Król, Bzdęga, (46, Ludwiczak), Mowlik.
Trenerzy:Wojciech Wąsikiewicz, Krzysztof Pancewicz

Flota:  Prusak, Miązek, Bochen, Kuciński [m](69 Łapiński Marek [m]), Niewiada, Cebulski, Noga, Okrzeja, Mikuła, Matwijów [m], Łapiński Marcin
Trenerzy: Andrzej Miązek, Jan Słoma

Żółte kartki: Warta: Tomaszczak (54, 62), Nawrot (8), Cudny (50), Niedbała (82),
Flota: Bochen (26), Okrzeja (57).

Sędziowali: Krzysztof Wróbel, Waldemar Socha, Mirosław Kocuła (Jelenia Góra).
Obserwator: Mirosław Starczewski (Mazowiecki ZPN)

Widzów 200

Tym razem w witrynce podobizny Sergiusza Prusaka i Marka Kucińskiego. Nie strzelców bramek, bo tych nie było, ani zdecydowanie najlepszych na boisku, lecz tych którzy najbardziej ucierpieli we wczorajszym meczu z Wartą.
Szkoda tych punktów. Oglądałem wszystkie zremisowane w tym sezonie przez Flotę mecze wyjzdowe, ale jakoś najtrudniej pogodzić się ze stratą punktów właśnie we wczorajszym. Mimo iż Warta jest wyżej w tabeli, to biało-niebiescy (nareszcie zagrali w klubowych barwach!) kontrolowali wczoraj większą część meczu, w odróżnieniu od gospodarzy mieli co najmniej trzy sytuacje, których normalnie nie wykorzystać nie wypada.
Zaczęło się jednak od chiwli trwogi w 5 minucie, kiedy to Łukasz Cebulski wybił piłkę z linii bramkowej po dalekim strzale poznańskiego napastnika. W 9 minucie jednak zostaje zaprzepaszczona wyborna sytuacja dla Floty. Za faul bramkarza Topolskiego (najlepszy zawodnik w drużynie Warty, ale ten faul nie był chyba konieczny) na Marcinie Łapińskim sędzia Krzysztof Wróbel z Bolesławca dyktuje rzut karny dla Floty! Do piłki poschodzi oczywiście Mikuła, strzela tym razem ostro, ale zbyt blisko środka i Topolskiemu udaje się odbić piłkę, dobitka Łapińskiego jest już jednak zablokowana. Pytałem po meczu Krzysztofa co się stało, ale cóż mógł powiedzieć - zdarza się najlepszym. Planował posłać piłkę po ziemi, niestety poszła zbyt wysoko i znalazła się w zasięgu rąk Topolskiego. Jest ogólnie sfrustrowany tą sytuacją, zwłaszcza, że to już drugi raz z rzędu, nie chce już strzelać karnych, ale jak nie Miki to kto?
Druga wyborna sytuacja była w 49 minucie, Mikuła dostaje piłkę na linii pola bramkowego, trafia w słupek, na miejscu jest Andrzej Matwijów, niestety nie trafia piłką do pustej bramki.
Kolejna bramka powinna paść w 71 minucie. Mikuła doskonale podał do Sebastiana Okrzei, ten ruszył prawem skrzydłem uwolniony od obrońców, niestety zamiast dograć do wybiegającego partnera zdecydował się na strzał z ostrego kąta, fachowo skróconego przez Topolskiego.
Inne godne odnotowania sytuacje. W 29 minucie podanie na głowę Mikuły, dobitka Łapińskiego obok. W 31 minucie ciekawą sytuację ma Okrzeja, ale fatalnie wybija ponad bramką, a koledzy czekali na podanie. Po opisanej wcześniej sytuacji w 71 minucie trener już nie wytrzymał i za Sebastiana Okrzeję wszedł Daniel Mężydło. W 77 minucie Andrzej Noga strzela z daleka, ale za wysoko. W 3 minucie czasu doliczonego Marcin Łapiński strzela z woleja, ale znowu Topolski jest górą. Jeszcze minutę później Mikuła dopada piłkę w polu karnym, ale nie trafia dobrze w piłkę i mecz, który powinien być wygrany kończy się bezbramkowo.
W 54 minucie za faul i w 62 za zagranie piłki ręką dwie żółte i w rezultacie czerwoną kartkę otrzymuje Piotr Tomaszczak z Warty. Jednak nie były to sytuacje, w których byłoby coś ze skandalu i to nie on był antybohaterem meczu. W 66 minucie na murawę przed polem karnym gospodarzy pada Andrzej Miązek. Przy piłce jest Krzysztof Gościniak. Zawodnicy obu drużyn krzyczą "wybij" lecz poznaniak prowadzi rajd lewym skrzydłem. Z determinacją interweniuje (skutecznie, tylko siatka ogrodzeniowa uratowała mój nos!) Marek Kuciński, zawodnik Warty jednak jedzie po nogach naszego młodego obrońcy. Nie dostaje za to kartki, ale 3 minuty później boisko musi opuścić poszkodowany. Kolejny incydent mieliśmy w 82 minucie. Rajd prawym skrzydłem Mariusza Niedbały, udaje mu się minąć naszych obrońców jest sam na sam z Prusakiem, którego brutalnie fauluje. Wyglądało to bardzo groźnie, na szczęście skończyło się na potłuczeniach lewej ręki, ale przez chwilę nasz bramkarz był zamroczony. Doszło do przepychanek między zawodnikami.
Moda to najgłupsze słowo jakie kiedykolwiek słyszałem. Niestety ma nieuzasadnione zastosowanie na piłkarskich boiskach. Kiedy w 1973 roku Roy MacFarland zatrzymał za koszulkę Grzegorza Latę przez długi czas był to powszechny widok na naszych boiskach, choć u nas nie powinien, ale moda przyszła przecież z Anglii! Kiedy w Mistrzostwach Świata Frank Rijkaard opluł Rudi Voellera natychmiast u nas zaczęto grać śliną. Wprowadzono też szlachetny zwyczaj wybijania piłki na aut (i później oddawania), gdy na trawie leży piłkarz. Ostatnio jednak w każdym meczu musi dojść do łapania się za łby. Z jednej strony wybijanie piłki dla dobra rannego zawodnika i prześciganie się w uprzejmościach, z drugiej pięści. Mieszanka boksu i kibicowskiej ustawki, widok powszechny na hokejowych lodowiskach. Kompletny bezsens.
Skoro już weszliśmy na gorzkie tematy to jeszcze jedno. Kolejną niemiłą niespodziankę uszykował nam Przegląd Sportowy. Jak co kilka lat, znów poszedł na łatwiznę i wybiera sobie dwa mecze, z których pisze relację, w pozostałych ograniczając się jedynie do podania składów, strzelców bramek i sędziego głównego. W niektórych nie ma nawet liczby widzów. Tym razem mamy na ponad pół strony relację z Wejherowa i znacznie krótszą z Kołobrzegu. Czyżby mecz Gryfa z Mieszkiem był większym wydarzeniem? A pod jakim względem był on ciekawszy od spotkania Warty z Flotą czy Obry z Kujawiakiem? Tytuł wskazuje na to, że najważniejszy był tu fakt, że ten mecz w ogóle się odbył! Wiem, że łatwiej jest napisać długi tekst z jednego meczu, niż zbierać po kilka zdań ze wszystkich, ale jak ma się to do wychodzenia na przeciw oczekiwaniom kibiców. Zamieszczanie informacji, które bez większego trudu można ściągnąć z internetu nie ma większego sensu. Byłem bardzo ciekawy jak mecz Warta - Flota został oceniony przez poznaniaków, a nie opisu klęski Gryfa, ale szczęśliwego, że może grać.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Piątek, 12 marca 2004
Witajcie, żegnajcie.

Rafał Niezgoda
Fot. P. Dodek
Marek Kuciński
Fot. P. Dodek

Początek nowej rundy jest nierozłącznie związany ze zmianami w kadrze - jedni przychodzą, inni odchodzą. Nie inaczej jest tym razem, choć w składzie Floty rewolucyjnych zmian tym razem nie ma. Niestety, przeważają ubytki. Jeszcze w trakcie rundy jesiennej do Wybrzeża Rewalskiego odszedł Przemysław Ciołek. Powrócił do rodzinnego Kalisza Mariusz Rosiak. Krzysztof Sitko wyjechał studiować do Poznania. Z kadry pierwszego zespołu odsunięto kilku młodych piłkarzy, którym dużo jeszcze brakuje do trzecioligowego poziomu.
Najbardziej bolesne jest jednak odejście posiadającego wysokie kwalifikacje, bardzo sympatycznego zawodnika z numerem 6 - Rafała Niezgody. Bolesne, bo nie jest to związane z transferem, kaprysami, sposobem prowadzenia się, czy finansami lecz po prostu zwykła troska o sprawność zawodnika. Pech. Przebyte kontuzje już zostawiły piętno w organiźmie, ale jeszcze można z nimi funkcjonować. Kolejne odnowienie grozi już jednak poważnymi komplikacjami do ciężkiego kalectwa włącznie, a tego przecież Rafałowi nie życzymy. Życzymy za to dużo zdrowia i wszelkiej pomyślnośći. Niestety, plany zawodowe trzeba będzie zmienić.
Jego miejsce zajmie wielce obiecujący Marek Kuciński, pozyskany z Astry Krotoszyn. Nabytek szczególnie cenny, zwłaszcza że jest on młodzieżowcem. Niestety, tylko pół roku. Ale próbki wielkiego talentu już dał i powinno być to porządne wzmocnienie linii defensywnej. W każdym razie życzymy wszelkiego powodzenia.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Czwartek, 11 marca 2004
Koniec wakacji

Czteromiesięczny rozbrat z futbolem dobiega końca. Wszystko wskazuje na to, że Flota przystąpi do rundy rewanżowej w gorszej sytuacji niż zakończyła rundę jesienną, czyli z trzynastopunktową stratą do lidera i siedmopunktową do wicelidera. Na dodatek trzy bardzoo trudne wyjazdy do Włocławka, Kołobrzegu i Poznania oraz najbardziej zagrożonych spadkiem: Tura, Chemika/Zawiszy i Obry. Szykuje się więc bardzo trudna runda. Tym bardziej, że walczymy już tylko o pozycję w lidze.
Już pierwszy mecz postawi wysoką poprzeczkę. W niedzielę o godzinie 15:00 biło-niebieskim przyjdzie zmierzyć się z poznańską Wartą. Rywal to wysoko notowany i utytułowany. Wprawdzie mistrzowskie tytuły dla warciarzy pamiętają jedynie ich dziadkowie i pradziadkowie (1929 i 1947), ale w I lidze drużyna z Drogi Dębińskiej grała jeszcze 10 lat temu. W przerwie letniej Warta wzmocniła się organizacyjnie (firma Agro Handel) i sportowo (trzon zespołu Obry) i do rozgrywek przystąpiła w roli faworyta, zwłaszcza, że na dzień dobry wygrała... w Świnoujściu z Flotą. Jednak tak łatwo nie poszło, jakby sobie życzyli w Grodzie Przemysława i ostatecznie zajęła czwartą (a po wycofaniu Zorzy i Polonii piątą) pozycję. Na liście strzelców tylko siedem nazwisk: Wojciechowski - 8, Florek - 7, Najewski - 5, Suchomski - 4, oraz Łeszyk, Reyer i Gościniak plus jeden gol ze strzału samobójczego. Nie wchodźmy jednak zbyt głęboko w staystykę, bo wciąż oficjalnie nie wiadomo co zostawić, a co cofnąć. Ostatnie kontakty Floty z Wartą to: porażka jesienią 2002 w Poznaniu 0-1, zwycięstwo 5-0 i porażka 0-2 w 2003 w Świnoujściu.
Runda zapowiada się bardzo nietypowo. Dwa pauzujące w każdej kolejce zepoły nie tak dawno przerabialiśmy, ale Polonia i Zorza są w terminarzu po sobie, więc prawie wszystkie zespoły będą mieć trzytygodniową przerwę przed spotkaniem z liderem. Poza tym, jak pisałem wczoraj, może dojść do tego, że z naszej grupy nikt nie spadnie. Ale przy niekorzystnym układzie mogą spaść trzy zespoły.
Tak czy owak, czekają nas emocje i liczenie punktów aż do czerwca.

Waldemar Mroczek (Tangens)

Środa, 10 marca 2004
Jednak bez Zorzy i Polonii?

Wszystko wskazuje na to, że sprawa bankructwa dwóch klubów w naszej grupie zakończy się dla Floty niepomyślnie. Na stronie  Kujawsko-Pomorskiego Związku Piłki Nożnej jest już zamieszczony terminarz oraz tabela, już bez Polonii Bydgoszcz i Zorzy Dobrzany. Oznacza to dla Floty odjęcie 6 punktów i spadek na VII pozycję oraz stratę dwóch bramek Mikuły, i po jednej Łapińskiego i Nogi. Jest to dla nas bardzo niekorzystne, ponieważ z drużyn czołówki tylko Flota zdobyła w meczach z tymi rywalami komplet punktów.
Jeszcze gorzej wyjdzie na tym Tur. Turkowianie, którzy także wygrali z Zorzą i Polonią, mieli według "normalnej" tabeli 11 punktów i choć dawało to przedostatnią pozycję, to jednak mieli kontakt z wyżej skalsyfikowaną grupą. Teraz zostanie im utrzymane zaledwie 5 punktów (a więc mniej niż połowa) i strata do bezpośrednio wyprzedających ich zespołów Chemika/Zawiszy i Obry urosła z jednego do sześciu punktów. Na pocieszenie pozostaje jedynie, że w razie utrzymania Arki i Aluminium w II lidze oraz pomyślnego wyniku barażu wicemistrza grupy z drugoligowcem z innego regionu, z naszej grupy... nikt nie spadnie.
Oczywiście jesteśmy bardzo zawiedzeni postawą szczególnie Zorzy. Wystarczyłoby - w imię dobra zachodniopomorskiego futbolu - rozegrać jeden mecz. Tym bardziej, że cały czas w Dobrzanach psioczyli na władze miasta, że to one rozwalają Zorzę, a tymczasem decyzję o wycofaniu drużyny prezes podjął dwa dni po odwołaniu burmistrza. Ktoś to rozumie?
Na stronie jeszcze nie poprawiam, ani terminarza, ani tabeli, ani listy strzelców. Nie takie rzeczy już się w naszej piłce zdarzały, więc poczekam jeszcze do rozpoczęcie rundy.

Waldemar Mroczek

Poniedziałek, 08 marca 2004
Retrospekcja z Choszczna
Po prostu szok!

Przezentujemy opinię o wczorajszym meczu w Choszcznie naocznego obserwatora - red. Macieja Opali z "Wyspiarza niebieskiego":

Piłka Nożna rządzi się prostym prawem - wygrywa ten, kto strzeli jedną bramkę więcej od rywali. Dzisiejszy (07.03) mecz potwierdził również inną znaną piłkarską prawdę, że niewykorzystane sytuacje się mszczą.
Na boisku w Choszcznie stała się rzecz niesłychanie rzadka, bo oto zespół - który przez cały czas trwania spotkania jest stroną przeważającą, stwarzającą niesłychaną ilość sytuacji podbramkowych i zmuszający niżej sklasyfikowanego rywala do obrony niemalże całą drużyną - schodzi z boiska pokonany. Co więcej nie wykorzystuje żadnej ze stuprocentowych sytuacji bramkowych. Prym w zaprzepaszczaniu szans wiódł Marcin Łapiński, który chyba sam nie do końca rozumiał, co się dzisiaj z nim dzieje. Niestety, nie przyniosła mu szczęścia 50 groszowa moneta znaleziona przez niego tuż przed wejściem na boisko. Prawdziwym pechowcem okazał się również Marcin Bochen, który bardzo niefortunnym uderzeniem w 12 minucie otworzył wynik kierując piłkę do bramki niestety była to bramka jego własnej drużyny. Osiem minut później było już 2:0 dla gospodarzy. Gol został stracony w naprawdę absurdalny sposób po tak zwanej "akcji z niczego" drużyny Piasta. Do końca pierwszej odsłony meczu trwało nieustanne bicie głową (Floty) w mur (Piasta). Skierować piłki do siatki nie udało się m.in. Andrzejowi Nodze (akcja 1 na 1 z bramkarzem), Krzysztofowi Mikule, Andrzejowi Miązkowi, no i wymienionemu już starszemu z rodzeństwa Łapińskich. W drugiej połowie po stracie kolejnej bramki wyspiarze zaczynają grać nerwowo i chaotycznie. Nie do końca wiadomo, kto gra, na jakiej pozycji. Pomimo tego, Flota przez dłuższy okres czasu praktycznie nie schodzi z połowy gospodarzy. Znów jednak coś nie pozwalało skierować naszym piłkarzom piłki do bramki. A to przypadkowym odbiciem zawodnik gospodarzy wybił piłkę zmierzająca do siaki, a to znów o milimetry minęła ona słupek. Apogeum pecha stał się rzut karny niewykorzystany w ostatnich minutach spotkania przez Mikułę. Warto jednak dodać, że poza pechem ciążącym nad snajperami Floty, swój mecz życia rozegrał bramkarz gospodarzy Witold Piątkiewicz. Goalkeeper drużyny Piasta wyjmował wszystkie nawet najbardziej trudne piłki i bronił praktycznie jak w tzw. transie.
Cóż jak mówi kolejne piłkarskie powiedzenie - Pierwsze koty za płoty, czyli, mimo że wynik idzie w świat to przed naszymi piłkarzami jeszcze cała runda wiosenna rozgrywek trzeciej ligi. Miejmy nadzieje, że obietnice walki o awans nie okażą się płonne, a wyspiarze potwierdzą swoją wartość już za tydzień w spotkaniu z poznańską Wartą. Czego im szczerze życzę, bo wiem że dzisiejszy wynik był tylko mogącym zdarzyć się każdemu wypadkiem w pracy. Więc: Do boju Floto!

Bóbr (Maciej Opala) - "Wyspiarz niebieski"

Niedziela, 07 marca 2004
Koniec snu o potędze!
Piast Choszczno - Flota 3-0 (2-0)

1-0 Bochen - 12, samobójcza
2-0 Hawryluk - 20,
3-0 Jarecki - 65.

Piast: Piątkiewicz, Drewicz, Aleksin (kapitan), Czapiewski, Hawryluk (62, Denisuk), Jarecki, Kapiński, Kowalski, Pawlak (82, Ostraszewski), Szczupakiewicz, Rom.

Flota: Prusak, Miązek, Broniecki (80, Okrzeja), Bochen, Kuciński, Cebulski (46, Matwijów), Niewiada, Noga, Mikuła, Mężydło (46, Piasecki), Marcin Łapiński.

Sędzia główny: Patryk Czaczyk (Stargard Szczeciński)

Żółte kartki: Piasecki (48), Matwijów (84)

Tego się nikt nie spodziewał. Futbol to gra o bardzo dużej skali nieprzewidywalności, na tym polega urok pucharu. Po słabej grze w Trzebiatowie nie wykluczaliśmy sensacji, ale żeby tak dać się zmiażdżyć przedostatniej drużynie IV ligi to chyba lekka przesada.
Jak wynika z relacji naszego korespondenta - Macieja Opali z "Wyspaiarza Niebieskiego" - przebieg gry absolutnie nie uzasadniał takiego wyniku. Gospodarze wykorzystali prawie wszystko co mieli, strzelili nawet czwartego gola, na szczęście ze spalonego. Flota nie potrafiła wykorzystać ani jednej sytuacji, nawet rzutu karnego. Sam Marcin Łapiński zmarnował w pierwszej połowie pięć sytuacji, z których normalnie strzela się gole. Co więc się stało? Tak bardzo liczyliśmy na powtórkę pucharowej przygody, na rewanż za 17 września, a wszystko prysło jak bańka mydlana na IV-ligowym boisku. Może to kara za złe zachowanie kibiców w Trzebiatowie?
Prawdopodobnie naszych zawodników i trenerów czeka bardzo ciężki, nerwowy, tydzień. Na pewno trzeba się będzie z tego wytłumaczyć. I zrehabilitować. Okazja ku temu - i to nie byle jaka - już za tydzień. Rundę jesienną zaczęliśmy od porażki z warciarzami u siebie po pucharowych sukcesach, może teraz więc sytuacja odwróci się o 180 stopni? Oby.
Nie mam już zdrowia przepisywać tych czarnych chwil - wszystko znajduje się w relacji live - link poniżej. Dziękuję Maćkowi Opali za informacje. Zwycięzcom gratuluję i życzę dalszych sukcesów.
Skończył się puchar, ale świat jeszcze nie. Przed nami liga. Musimy wierzyć i być z drużyną na dobre i na złe.  

Piast Choszczno - Flota Świnoujście, relacja na żywo.

Waldemar Mroczek, w oparciu o relację Macieja Opali.


Czwartek, 04 marca 2004
Czas na satyrę.

Rozmowa z Mikołajem Markiewskim, czołowym sędzią piłkarskim, w przededniu rozpoczęcia nowej rundy rozgrywek.

- Z czego się pan utrzymuje?
- Głównie ze sprzedaży meczów. Dlatego uważam, że każdy klub powinien mieć sponsora. Utrzymywanie klubów miejskich nie ma najmniejszego sensu.

- Co na pańskie postępowanie władze?
- Uważają mnie za czołowego sponsora, w tej chwili już kwalifikuję się do wyjazdu na atrakcyjną imprezę zagraniczną.

- Dzieli się pan łupami???
- Ależ skąd! Jestem może świnia, ale nie frajer. Załatwiam związkowi wpływy z grzywien za rozróby i kaucji za protesty.

- Skoro są protesty to muszą być rozpatrzone...
- Jeżeli obserwator da odpowiednią ocenę to nie muszą. Musi natomiast być negatywny werdykt, aby móc ogłosić przepadek kaucji. Do tego postępowanie nie jest konieczne.

- A jeśli publiczność jest spokojna?
- Zawsze można w końcówce pokazać czerwoną kartkę ich ulubieńcowi np. za symulowanie. To ruszy każdego.

- Nie denerwuje pana, że kibice panu ubliżają?
- Mnie ubliżają kibice przez półtorej godziny, im żony przez cały czas, oprócz tej półtorej godziny. Ja nie wracam do domu zachrypnięty, z podbitym okiem, zionący alkoholem, lecz z konkretnym sprzętem gospodarstwa domowego. Nie do pomyślenia jest, abym np. do szwagra na imieniny szedł z kwiatami.

- A jeśli sprawą zaintersują się jeszcze wyższe władze?
- Wtedy w celu uspokojenia kieruje się nas do prowadzenia meczu np. Golasa z Bankrutem.

- Czy jest pan uczciwy?

- Oczywiście. Ile dasz tyle masz. Najlepszy trener nie potrafi zagwarantować drużynie zwycięstwa. Ja potrafię.

- Czego życzyć na zakończenie?

- Bogatych sponsorów dla klubów, a wystrzegać przed zmianą władz w związku. Przesunięcia tak, wymiana nigdy!

- Dziękuję za rozmowę.

Niniejsza rozmowa nie została nigdy przeprowadzona i nie ma żadnego związku z rzeczywistością. Jakiekolwiek podobieństwo wydarzeń i osób jest wyłącznie przypadkowe. Autor nieznany.


Wtorek, 02 marca 2004
To nie ten Remplewicz!

Okazuje się, że grający w niedzielnym spotkaniu w drużynie Orła Mariusz Remplewicz jest bratem grającego w kołobrzeskiej Kotwicy Macieja Remplewicza - takie wyjaśnienie przysłał mi dziś jeden z sympatyków mrzeżyńskiej drużyny. Nietrudno o taką pomyłkę, zwłaszcza gdy bracia mają te same pierwsze litery imienia (vide bracia Łapińscy).
Nie pozostaje więc nic innego, jak po prostu przeprosić kibiców i samych zainteresowanych, za pochopne podanie niesprawdzonej informacji.

tg


Poniedziałek, 01 marca 2004
Co słychać w okolicy?

Niby trwa przerwa w rozgrywkach, a jednak ilość informacji, jakie napłynęły po 01 stycznia już spowodowała znaczne spowolnienie otwierania strony głównej (wiedzą o tym najlepiej ci, co chcieli poczytać wczorajszą relację z Trzebiatowa) i gros wiadomości trzeba było już przenieść do archiwum.
Za nami kolejny weekend, rozpoczął się marzec. Już za niespełna dwa tygodnie zakończy się ligowy celibat i kibice nareszcie odetchną z ulgą; zacznie się zawzięte liczenie punktów i szans, prognozy, spekulacje, odwiedzanie stadionów i stron internetowych, studiowanie prasy, radości i smutki, ale przede wszystkim emocje.
Najważniejszym piłkarskim wydarzeniem minionego weekendu w woj. zachodniopomorskim było bez wątpienia Walne Zgromadzenie Sprawozdawczo-Wyborcze Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej, i najważniejsza podjęta decyzja o zmianie prezesa. Zakończyły się więc 24-letnie, burzliwe rządy Stanisława Nizio. Nowym prezesem został 48-letni Jan Bednarek, radny sejmiku województwa, dotychczas wiceprezes d/s związków terenowych ZZPN, wcześniej prezes OZPN Koszalin. Co przyniesie nowe? Prężne rządy bez afer czy koszaliński szowinizm - to najczęściej zadawane pytanie. Na razie trzeba być czujnym, ale też dać nowemu prezesowi szansę spełnienia obietnic.
Na boiskach ruszył Puchar Polski. Flota, jak wiadomo, wygrała w Trzebiatowie 3-1 z Orłem Regą Meridą II Mrzeżyno (wszystko o tym meczu poniżej) i awansowała do VII rzutu. Która to część finału szczebla wojewódzkiego? Zostały cztery pary, więc na pewno jest to ćwierćfinał na szczeblu okręgu, ale wiadomo, że zanim zwycięzca przystąpi do szczebla centralnego musi jeszcze się zmierzyć z przedstawicielem okręgu koszalińskiego. Dlatego w ZZPN przyjęto wygodniejsze - tyle, że niewiele mówiące - nazewnictwo. W pozostałych meczach Pogoń II Szczecin przegrała 3-4 z Iną Goleniów a Arkonia Szczecin wygrała walkowerem z Zorzą Dobrzany. W następnej rudndzie zagrają: Piast Choszczno z Flotą Świnoujście, Mewa Resko z Dębem Dębno (ten mecz rozegrano już wczoraj, zwycięstwo Dębu 3-0), Arkonia Szczecin - Odra Chojna, Victoria Przecław - Ina Goleniów. Poza rozegranym wczoraj meczem Mewy z Dębem wszystkie spotkania w niedzielę, 07 marca o godzinie 12:00.
Jak było do przewidzenia piłkarze Zorzy nie pojechali na wczorajszy mecz do Lasku Arkońskiego w Szczecinie oddając miejsce w rozgrywkach walkowerem. Czy przystąpią do ligi? Bardzo nas to interesuje, jako że odnieśliśmy w Dobrzanach zwycięstwo, a inni rywale z czołówki (w tym Kujawiak i Kotwica) pogubili na Zorzy punkty. Przypominam, że jeśli drużyna rozegra ponad 50% spotkań, czyli choćby jeden mecz w rundzie wiosennej, jej wyniki zostaną utrzymane. Duże znaczenie może mieć tu wczorajsze referendum w Dobrzanach i odwołanie burmistrza. Tylko, czy nowy burmistrz zajmie się piłkarzami? Dużego wyboru nie ma. Gdyby nie głosy kibiców, z pewnością referendum nie uzyskałoby legalności, a na pewno Krzysztof Remiasz pozostałby na stanowisku.Jak więc widać piłkarskich kibiców lekceważyć nie wolno!
I tym optymistycznym akcentem...

Waldemar Mroczek


Niedziela, 29 lutego 2004
Orzeł Rega-Merida II - Flota 1-3 (1-0)

1-0 Kazimierski - 35
1-1 Marcin Łapiński - 68
1-2 Noga - 80
1-3 Mężydło - 88.

Orzeł:  Chomątek, Piasek, Wawiórko, Salomon, Kopeć, Kacprzycki, Kazimierski (84, Lenkiewicz), Bogacz, Mórawski (84, Tomczyk), Woźniak (59, Baniak), Remplewicz.

Flota:   Prusak, Baran (do 83), Miązek, Kuciński, Bochen, Cebulski (88, Broniecki), Łapiński Marek (46, Piasecki), Mężydło, Łapiński Marcin, Noga, Ratajczak (46, Matwijów).

Sędziowali:   Robert Pieniężny, Andrzej Nowak, Krzysztof Głuszko (Szczecin).

Żółta kartka: Mórawski (83) - za brutalny faul.

Czerwona kartka: Baran (83) - za odepchnięcie przeciwnika podczas przerwy w grze.

Piłkarze Floty Świnoujście, w pierwszej odsłonie wiosny 2004, pokonali dziś w Trzebiatowie drużynę GKS Orzeł Rega-Merida II Mrzeżyno i awansowali do 1/8 finału szczebla wojewódzkiego Pucharu Polski. Dziwna nazwa przeciwnika pochodzi stąd, że klub ten działa na zasadach podobnych do Fali Międzyzdroje, tzn. na skutek fuzji Orła Mrzeżyno z rezerwami Regi-Meridy Trzebiatów. Nie wiadomo do końca jaki jest jego status w Pucharze Polski, albowiem w rozgrywkach tych uczestniczyła też drużyna pod nazwą Rega-Merida II Trzebiatów, ale nie nam się tym martwić. W każdym razie mecz ten, mimo nazwy drużyny i napisów na dresach "Orzeł Mrzeżyno" rozegrano w obecności ok. 150 osób w Trzebiatowie. Była też ok. 30-osobowa grupa kibiców ze Świnoujścia, wspierana przez sympatyków Kotwicy.
Mecz nie był dobrym widowiskiem, na pewno nie będzie się go długo wspominać. Ale do ligi jeszcze dwa tygodnie, więc ważny jest jedynie wynik sportowy i że gramy dalej. A z tym było w pewnym momencie krucho. Ambitni godpodarze, mający w składzie kilka znanych w III lidze nazwisk (Remplewicz, Wawiórko, Salomon), zagrali bardzo uważnie, ambitnie i jak na swoją klasę rozgrywkową (okręgówka) naprawdę bardzo dobrze. Skoncentrowana obrona i bardzo groźne kontry kierowane głównie na doświadczonego Remplewicza miały być środkiem na pokonanie grających o trzy sczeble wyżej świnoujścian. I do 68 minuty się to w pełni udawało.
Pierwszy groźny strzał oddali gospodarze w 8 minucie, Kacprzycki groźnie uderzył z linii pola karnego, ale Prusak wyłapał. W 12 strzał Cebulskiego tuż obok bramki. W 15 minucie z wolnego uderza Bochen - tuż nad poprzeczką. W 20 minucie daleki strzał znienacka Miązka, ale Chomątek pokazuje refleks. Dwie minuty później bramkarz gospodarzy popełnia dla odmiany fatalny błąd podczas wybijania piłki, którą przejmuje Marcin Łapiński, ale w sytuacji sam na sam trafia w słupek i Chomątkowi udaje się naprawić błąd. Następuje seria błędów w obronie zawodników Floty i nieporadność w środku i w przodzie. To musiało się zemścić. Wprawdzie w 34 minucie groźną akcję próbuje wykończyć Kuciński, ale uderza głową zbyt lekko, ale minutę później -po kolejnych błędach defensywy, Norbert Kazimierski zdobywa niespodziewane prowadzenie dla gospodarzy. Flota gra nadal nieporadnie, do głosu dochodzą nerwy, a gospodarze wyprowadzają bardzo groźne kontry. Wydają się jednak być zadowoleni z jednobramkowego prowadzenia i być może to ich zgubiło. Stan ten trwał do 68 minuty. W tym czasie godne odnotowanie są jedynie: strzał z daleka Ratajczaka w 38, obroniony przez Chomątka, wolny Mężydły w 46 i główka Nogi nad poprzeczką, strzał Pisaeckiego w 51 obroniony przez Chomątka oraz podanie Matwijowa do Cebulskiego, który jednak w 59 minucie nie wykorzystał szansy. Także przeciwnicy wyprowadzili bardzo groźne kontry zakończone niecelnym strzałem Remplewicza w 49 oraz rzuceniem się Prusaka pod nogi byłemu zawodnikowi Kotwicy chwilę później. W 67 minucie przed szansą jest Łukasz Cebulski, próbuje jeszcze dobijać Matwijów ale piłka wybita przez obrońców opuszcza boisko. Do wykonania rzutu rożnego podchodzi Daniel Mężydło, miękka wrzutka na pole karne, piłka trafia w końcu do Marcina Łapińskiego, który zdobywając wyrównanie rehabilituje się za słupek z pierwszej połowy. Dwie minuty później szansę ma Daniel Mężydło, ale ubiega go bramkarz. W 80 minucie kolejna groźnie wyglądająca kontra gospodarzy, na szczęscie zawodnik Orła jest spalony. W rewanżu rzut wolny i dla odmiany szybka kontra wyspiarzy i Andrzej Noga zdobywa prowadzenie dla Floty. W 83 minucie po faulu zawodnika gospodarzy, Damian Baran popycha będącego bez piłki winowajcę, za co zostaje ukarany czerwoną kartką. To powoduje konieczność kolejnej zmiany - za Cebulskiego wchodzi Broniecki. W 88 rajd w polu karnym Daniela Mężydły zakończony podaniem (?) do Andrzeja Matwijowa, który jednak nie sięga piłki, a ta mimo wszystko ląduje w bramce. Jeszcze tuż przed końcem groźny strzał Tomczyka obok słupka i - mimo nie nalepszej gry - odnosimy zwycięstwo. Jednak nie jest ono tak pewne, jak sugerowałby wynik. Dużo trzeba było wylać potu i najeść się strachu, by dojść do happy endu.
Niestety, kilka niemiłych słów należy się niektórym kibicom. Szczególnie po meczu. Mniejsza o to, że wtargnęli na boisko i i zaczęli grać zapasowymi piłkami gospodarzy, gorzej, że świadomie zdewastowali kosz do koszykówki na bocznym boisku. Bardzo nieładnie, kibice kochający sport tak nie robią. Nie tak umawialiśmy się na forum, czacie i przy ogniskach.
Kolejny mecz o Puchar Polski w przyszłą niedzielę, 07 marca o godzinie 12:00 w Choszcznie z tamtejszym Piastem (XVII miejsce w IV lidze). Wcześniej, w czwartek 04 marca, także o 12:00 towarzyski mecz w Płotach z tamtejszą Polonią.

Waldemar Mroczek


Sobota, 21 lutego 2004
Flota - Rega-Merida Trzebiatów 3-1 (2-0)

1-0 Okrzeja - 27
2-0 Okrzeja - 37
2-1 Reimus - 63
3-1 Mikuła - 86k.

Skład Floty:   Sikorski (Prusak), Baran, Broniecki, Bochen, Kuciński, Cebulski (Piasecki), Niewiada, Noga (Łapiński Marek), Mężydło (Matwijów), Okrzeja (Cebulski), Ratajczak (Mikuła).

Tym razem nasi zawodnicy zagrali słabiej niż w poprzednich spotkaniach. Dużo słabiej. Goście prowadzili chwilami otwartą grę, ale chwilami zamykali się też na własnej połowie. Żaden z tych stylów nie odpowiadał dziś Flocie. Na dwunasty zespół IV ligi to wystarczyło, ale w lidze taka gra jest niedopuszczalna.
Bohaterem tego spotkania był Sebastian Okrzeja. Strzelił dwie bramki w odstępie 10 minut, w międzyczasie ładnie, miękko, zagrał na głowę Jackowi Ratajczakowi, który jednak posłał piłkę tuż obok słupka. Bramkarze nie mieli dużo pracy. Parady Prusaka w drugiej połowie służyły raczej rozgrzaniu i uciesze widowni niż wynikały z rzeczywistej potrzeby. Raz za to Serek zapędził się poza pole karne, zostawiając pustą bramkę, na szczęście goście nie skorzystali z dobrodziejstwa. Strzelili za to gola w 63 minucie, a zdobył go - będąc w czystej pozycji - Eryk Reimus. W końcówce spotkania w polu karnym sfaulowany został Krzysztof Mikuła i on to ustalił z jedenastu metrów wynik spotkania.Wart odnotowania jest jeszcze strzał w I połowie Daniela Mężydło, odbity przez bramkarza na górną stronę poprzeczki.
W przyszłą niedzielę 29 bm. o godzinie 12:00,  na boisku przeciwnika, Flota rozegra spotkanie VI rundy Pucharu Polski z... rezrerwami Regi-Meridy, oficjanie nazywającymi się Gminny Klub Sportowy Orzeł Rega-Merida II Mrzeżyno. Aktualnie przeciwnik zajmuje VII pozycję, na 16 zespołów, w grupie I szczecińskiej klasy okręgowej. Dorobek: 23 punkty w 16 meczach, bramki: 26-25. Dodajmy, że liderem tej grupy jest goszczony niedawno w Świnoujściu Hutnik Szczecin. Bezpośreni mecz mrzeżynian z Hutnikiem rozegrany został w Szczecinie i zakończył się zwycięstwem gospodarzy 3-2. W Pucharze Polski Orzeł Rega-Merida II pokonał do tej pory: Światowid Łobez (3-2), Orkanię/Vinetę II Wolin, Pomorzanina Nowogard (8-0) oraz innego niedawnego sparingpartnera Floty - Wybrzeże Rewalskie Rewal (2-1).

Waldemar Mroczek


Czwartek, 19 lutego 2004
Przed pucharem

Miesiąc przed wrześniowym spotkaniem z Amicą Flota rozgrywała ligowy mecz z rezerwami tego klubu. Teraz mieć będziemy sytuację odwrotną. 28 lutego w Mrzeżynie mecz pucharowy z Regą-Meridą II, a tydzień wcześniej spotkanie z pierwszym zespołem tego klubu. Goście występują w IV lidze, zajmując po rundzie jesiennej XII pozycję, z dorobkiem punktowym 26 na 54 możliwe i bramkowym 34-23, a więc nieco niżej niż goszczące u nas dwa tygodnie temu Wybrzeże Rewalskie. Mecz rozegrany zostanie w najbliższą sobotę 21 lutego, o godzinie 11:30 na bocznym boisku przy ul. Matejki (obok amfiteatru) w Świnoujściu. Zapraszamy.

tg


Sobota, 14 lutego 2004
Pogoń - Flota 2-0 (2-0)

Bramki: Bugaj 10, 40.
Dziś o godzinie 14:00 na boisku ze sztuczną nawierzchnią w Policach rozegrany zostanł piłkarski mecz, w którym - wobec upadku Błękitnych Stargard - spotkały się dwie najsilniejsze drużyny piłkarskie okręgu szczecińskiego: Pogoń Szczecin oraz Flota Świnoujście. Redakcja naszej strony przeprowadziła z tego meczu bezpośrednią relację - link poniżej.
Mecz stał na dobrym poziomie. W pierwszej połowie zdecydowana przewaga Pogoni, zwieńczona dwoma golami Bugaja oraz czerwoną kartką dla Damiana Barana. Od 62 minuty przeważać poczęła Flota, ale nie poradziła sobie ze szczelną defensywą lidera II ligi. Jednak mecz z silnym rywalem na pewno da o wiele większe korzyści szkoleniowe, niż wygrywane spacerkiem mecze z zespołami IV, V czy nawet VI ligi. Nie jechaliśmy tam po zwycięstwo, choć po cichu liczyliśmy na niespodziankę. Lepiej jednak przegrać z wyżej notowanym przeciwnikiem grającym poważnie, niż wygrać z takim, który zlekceważy lub wystawi drugi czy trzeci garnitur. A trener Pogoni - Bogusław Baniak - traktował mecz serio, o czym niech świadczy, że dokonał tylko czterech zmian. Docenił też nasz zespół, dziękując po spotkaniu za dobry mecz.
Była to pierwsza porażka Floty w 2004 roku. Nie powtórzy się więc sytuacja z 2002 roku, kiedy to Flota wygrała wszystkie sparingi, także z I-ligową wówczas Pogonią. Ale pamiętając, jak wtedy zaczęliśmy ligę, to może i należy się cieszyć.
Na meczu obecna była około piętnastosobowa grupa kibiców Floty.

  Pogoń-Flota - relacja live, przebieg meczu, składy, sędziowie.

tg

Sobota, 07 lutego 2004
Nietypowy mecz juniorów

Przebywający - podobnie jak wcześniej seniorzy - na zgrupowaniu w Polanicy juniorzy Floty rozegrywali wczoraj mecz z juniorami Piasta Nowa Ruda, przegrywając do przerwy 0-2. Wtedy niespodziewnie podjechał autokar z zawodnikami drużyny Cimena Mińsk. Białorusini bardzo prosili o zgodę na rozegranie meczu. W ten sposób wycofano z gry noworudzian, a nasi zawodnicy niespodziewanie rozegrali pół meczu z białoruskimi II-ligowcami, tracąc tylko jedną bramkę.
Słyszałem przed wojną o meczu rozpoczętym w październiku i dokończonym w grudniu, ale o zaczętym z jednym przeciwnikiem a dokończonym z innym, z zupełnie innej kategorii wiekowej, pierwsze słyszę. Ktoś kiedyś powiedział, że u nas wszystko jest możliwe. Ale to, co nawet u nas nikomu nie przyszłoby do głowy, można - jak widać - trafć za wschodnią granicą.

Źródło: Junior.

Sobota, 07 lutego 2004
Flota - Wybrzeże Rewalskie Rewal 3-1(1-1)

Przygotowujący się do II rundy rozgrywek III ligi piłkarze Floty podejmowali dziś na bocznym boisku w Świnoujściu IV-ligowe Wybrzeże Rewalskie Rewal, wygrywając 3-1 (1-1). Tak więc nasi zawodnicy w tym roku, na siedem rozegranych spotkań, wygrali wszystkie, uzyskując różnicę bramek 26-4.
Tym razem rywal był bardziej wymagający. Wybrzeże Rewalskie to czołowy zespół IV ligi, mający w składzie wielu znanych w regionie zawodników, mających za sobą nawet II-ligowe występy, jak: Siara, Zdrojewski, Żarek, czy znani także z występów we Flocie Ciołek i Szmit.
Rywal z Rewala postawił więc Flocie trudniejsze warunki, ale przesadą byłyby wątpliwości kto był lepszy. Nie tylko wynik to potwierdza. Sam Andrzej Noga zmarnował dwie idealne sytuacje, do tego dwie nieuznane bramki, poprzeczka. Z powodzeniem więc, zamiast 3-1 mogło być np. 8-2.
Zaczęło się w 22 minucie. Po rzucie wolnym egzekwowanym przez Krzysztofa Mikułę bramkarz odbił piłkę poza pole karne, gdzie dopadł ją Marek Niewiada i strzałem pod samą poprzeczkę zdobył porowadzenie dla Floty. W 35 minucie fatalny błąd naszego obrońcy (nie będę stresował, więc nie ujawnię kto to był, byle nie powtórzyło się to w lidze), podanie do zupełnie nieobstawionego zawodnika gości i Krzysztof Guster wyrównuje. Po przerwie goście poczynają sobie całkiem odważnie, mimo iż grają z kontry. Mieli szansę na objęcie prowadzenia. Ale znacznie więcej do powiedzenia ma Flota. Wreszcie w 65 minucie następuje to, co było nieuniknione: Krzysztof Mikuła wrzuca miękko na głowę Sebastianowi Okrzei, któremu pozostaje tylko dotknąć piłkę. Pięć minut później Mikuła podaje do Andrzeja Nogi, ten jednak wikła się w drybling, piłka wychodzi poza pole karne, ale trafia do Mikuły, który tym razem sam uderza precyzyjnie i jet 3-1. Trzy minuty później Andrzej Noga podaje na głowę Marcina Łapińskiego, który trafia w poprzeczkę.
Niestety, mieliśmy na boisku emocje nie tylko sportowe. Na 10 minut przed końcem meczu doświadczony zawodnik gości Zdrojewski, niezadowolony z twardego wejścia Daniela Mężydły, rzucił w naszego zawodnika obelgę i grudkę ziemii w twarz. Daniel rzucił się na niego z pięściami, zaraz przybiegli też inni zawodnicy obu drużyn i przez moment mieliśmy niezapowiedzianą ustawkę w wykonaniu piłkarzy. Na szczęście sędzia i działacze szybko uspokili temeramenty i mecz potoczył się dalej, ale komu to było potrzebne?
Skład Floty: Prusak, Baran, Miązek, Bochen, Kuciński, Cebulski, Niewiada, Noga, Matwijów, Ratajczak, Mikuła. W II połowie pojawili się także obaj Łapińscy, Broniecki, Okrzeja, Mężydło, Sztukiewicz.
Za tydzień, 14 lutego, mecz z Pogonią, prawdopodobnie w Policach, na sztucznej nawierzchni. Nie jest znana jeszcze godzina rozpoczęcia. W środku nadchodzącego tygodnia nie ma na razie zakontraktowanych żadnych meczy.

tg

Czwartek, 05 lutego 2004
Flota - Hutnik Szczecin 4-0 (2-0)

W pierwszym po powrocie ze zgrupowania w Polanicy meczu kontrolnym piłkarze świnoujskiej Floty pewnie pokonali lidera szczecińskiej klasy okręgowej (według kolejności VI liga) Hutnika Szczecin 4-0 (2-0). Wyjściowy skład Floty: Prusak, Baran, Miązek, Broniecki, Kuciński, Cebulski, Matwijów, Noga, Marcin Łapiński, Okrzeja, Ratajczak. Worek z bramkami otworzył i zamknął Jacek Ratajczak, trzecia bramka padła z samobójczego uderzenia po zagraniu Marka Niewiady. Najładniejszy jednak był gol drugi, kiedy to Andrzej Miązek płaskim technicznym uderzeniem trafił tuż przy słupku. Bramkarz był bez szans. Zwycięstwo Floty bezdyskusyjne, mogło być o wiele wyższe, goście stworzyli praktycznie jedną tylko groźną sytację w II połowie, ale kilku ich zawodników nie potrafiło z bliska pokonać Marcina Sikorskiego. Był też nieprzyjemny incydent w końcówce spotkania, jakim był brutalny atak zawodnika gości na Łukasza Cebulskiego. Na szczęście, choć groźnie to wyglądało, nic poważnego się nie stało i Łukasz zaraz potem wrócił na boisko, ale chyba nie temu służą mecze towarzyskie?
Kolejny mecz już w sobotę, o godz 11:30 na bocznym boisku, a przeciwnikiem będzie zajmujące czwartą pozycję w IV lidze Wybrzeże Rewalskie Rewal. Zapraszamy. Niestety, oczekiwany mecz z Pogonią Szczecin odbędzie się prawdopodobnie 14 lutego w Szczecinie. Natomist pierwszy mecz o konkretną stawkę (Puchar Polski) Flota rozegra 28 lutego w Mrzeżynie lub Trzebiatowie z drużyną Rega-Merida II/Orzeł.

tg

Poniedziałek, 02 lutego 2004
Flota - Trojan Lądek Zdrój 6-0 (4-0)

W ostatnim już towarzyskim meczu podczas zgrupowania, zawodnicy Floty wygrali w Kłodzku z V-ligowym Trojanem Lądek Zdrój 6-0, po pięciu golach Mikuły (przypomniał sobie Szczecinek?) oraz Marka Łapińskiego. Wyjściowy skład: Sikorski, Baran, Miązek, Broniecki, Kuciński, Cebulski, Niewiada, Noga, Mężydło, Mikuła, Ratajczak. Tym sposobem nasi zawodnicy wygrali wszystkie cztery mecze, uzyskując komplet zwycięstw i bramki 17-2. Oby tak w lidze i pucharze.
Jutro nasi zawodnicy wracają do Świnoujścia, a już w czwartek o 15:00 na bocznym boisku, przy amfiteatrze, kolejny sparringowy mecz z Hutnikiem Szczecin, a w sobotę z Wybrzeżem Rewalskim z Rewala. Zapraszamy.

tg

Sobota, 31 stycznia 2004
Światem rządzi Flota

Skoro już mowa o balu, to ja czuję ogromne rozczarowanie, że nie starczyło czasu dla mnie, na odśpiewanie piosenki, której tekst specjalnie na ten bal napisałem. Z uwagi na jego treść nie nadaje się on do publikacji przy innej okazji, więc drukuję go na stronie, tak informacyjnie.


(na mel. "Światem rządzą kobiety")

Gdy nasza Flota mecz swój rozgrywa;
Każdy przeciwnik los swój wyzywa;
Bo im nie dają pograć choć trochę;
Waldek Broniecki i Marcin Bochen;
Ogarnia wszystkich rozpacz i trwoga
Kiedy przy piłce jest Andrzej Noga;
Czterej obrońcy padli rozdarci
Kiedy dryblował Łapiński Marcin.

Refren: Czy ktoś znajdzie jakąś radę
           Na Mikułę i Niewiadę?
           Czy ktoś znajdzie jakąś radę
           Na Mikułę i Niewiadę?

Na nic dryblingi i chytre zwody,
Nie przejdziesz w życiu bracie Niezgody;
Choćbyś się nie wiem jak bardzo starał
Odbierze piłkę Ci Damian Baran;
Gdy Ci się zdaje, że nas oszukasz,
Pozbawi złudzeń Cebulski Łukasz;
I żeby życie całkiem obrzydło
Strzeli wam gola Daniel Mężydło

Refren: Czy ktoś znajdzie jakąś radę
           Na Mikułę i Niewiadę?
           Czy ktoś znajdzie jakąś radę
           Na Mikułę i Niewiadę?

Każdy przeciwnik straci nadzieję,
Gdy ma przed sobą Sebka Okrzeję,
Rozbolą nogi i spuchnie głowa,
Kiedy przed sobą ma Matwijowa.
Choćbyś z tą piłką zatańczył bluesa
I tak wyczuje cię Sergiusz Prusak,
Puchnie obrona i się rozkracza,
Gdy jest przy piłce Jacek Ratajczak.

Refren: Czy ktoś znajdzie jakąś radę
           Na Mikułę i Niewiadę?
           Czy ktoś znajdzie jakąś radę
           Na Mikułę i Niewiadę?

Kto naszej Floty nie uszanuje
Niech w samą rufę nas pocałuje,
Niech sobie z tyłu zrobi dwie kreski,
Nasz prześladowca - ****[zapomniałem nazwisko].
Niech sobie kopie grób na Powązkach
Kto zdenerwuje Andrzeja Miązka.
Niech pocałuje nas wszystkich w zadek,
Ten co obrazi Marka Niewiadę.

Refren: Gdy się wkurzysz na robotę
           Ochrzań szefa, idź na Flotę.
           Łatwiej pannom zdobyć cnotę
           Niż kibicom zdradzić Flotę.


Sobota, 31 stycznia 2004
Flota - Piast Nowa Ruda 5-0 (4-0)

W kolejnym meczu towarzyskim na zgrupowaniu, piłkarze Floty pokonali w Nowej Rudzie tamtejszego Piasta 5-0 (4-0) (IV liga dolnośląska, XIII pozycja na 18 zespołów, w przeszłości II liga). Bramki: Ratajczak - 2, oraz Mikuła, Cebulski i Kuciński. Skład Floty: Prusak, Baran, Miązek, Bochen, Kuciński, Cebulski, Niewiada, Noga, Matwijów, Mikuła, Ratajczak. Jak widać zestwienie wyjściowe, już pod kątem III ligi.
W najbliżśzy poniedziałek nasi piłkarze rozegrają ostatni już mecz na zgrupowaniu, tym razem w Kłodzku, z Trojanem Lądek Zdrój (XIII miejsce w klasie okręgowej OZPN Wałbrzych). W nocy z wtorku na środę wracają do Świnoujścia. W sobotę towarzyski mecz z IV-ligowym Wybrzeżem Rewalskim, są czynione starania, by jeszcze wcześniej (w czwartek) rozegrać mecz z Hutnikiem Szczecin.

tg

Czwartek, 29 stycznia 2004
Flota - Polonia Bystrzyca Kłodzka 3-0 (2-0)

W kolejnym sparingu, podczas zgrupowania na Dolnym Śląsku, piłkarze Floty pokonali Polonię Bystrzyca Kłodzka (klasa okręgowa wałbrzyska, VIII pozycja) 3-0 (2-0). Bramki zdobyli: Jacek Ratajczak w 27 i 80 minucie, oraz Marcin Łapiński w 28. Mecz stał na niezłym poziomie, trener Miązek wypróbował dublerów, nie grali m.in. Mikuła, Bochen i Noga. Boisko przygotowane należycie.

tg

Wtorek, 27 stycznia 2004
Flota - Amica II 3-2 (3-2)

Przebywający na zgrupowaniu w Polanicy piłkarze Floty rozegrali dziś w Kłodzku towarzyski mecz z rezerwami Amiki Wronki wygrywając 3-2. Wynik ustalono już w 38 minucie. Gole dla Floty strzelili: Krzysztof Mikuła - 14, Marek Kuciński - 26 i Marcin Łapiński - 38, dla przeciwników Robert Bednarek w 23 i 38 (na 1-1 - 3-2). Dobry mecz, rozegrany na szucznej nawierzchni, na niewielkiej warstwie śniegu.

tg

Wtorek, 27 stycznia 2004
Cała sala śpiewa z nami - zdjęcia z balu.

Dzięki uprzejmosci niezawodnego Pawła Dodka są na stronie pierwsze zdjęcia z balu Floty, 24 stycznia 2004, w liczbie 18. Oczywiście to nie wszystko, galeria będzie jeszcze wzbogacona, na razie jednak zapraszam do przejrzenia pierwszej osiemnastki. Miłego wspominania - kto nie był niech żałuje. Aby uruchomić galerię kliknij link poniżej lub na lewym pasku "Bal" w dziale Galeria. 

Cała sala śpiewa z nami.

tg

Niedziela, 25 stycznia 2004
Był raz bal...


Rodzinne zdjęcie zawodników i ich połowic. Kliknij w zdjęcie, aby powiększyć.
Fot. P. Dodek

Wczoraj, a raczej w nocy z 24 na 25 stycznia, w hotelu "Warta" odbył się doroczny bal Floty, na który przybyli m.in. przewodniczący Rady Miasta Stanisław Bartkowiak, prezydent Janusz Żmurkiewicz, wiceprezydent Andrzej Szczodry, prezes MKS Flota Edward Rozwałka, wiceprezesi Witold Misiak i Leon Smażyk, kierownik drużyny Leszek Zakrzewski i oczywiście zawodnicy pierwszego zepołu. Zabrakło niestety grającego trenera i jendnocześnie Sportowca Roku 2003 na Wyspach - Andrzeja Miązka (sprawy rodzinne) oraz dyrektora klubu Tadeusza Leszczyńskiego (stan zdrowia).
Po posiłku i przemówieniu prezesa Rozwałki nastąpiła prezentacja zawodników III-ligowych, którą poprowadzli E. Rozwałka i L. Smażyk. Zaraz potem ruzszyły tańce; najpierw walc wiedeński, a potem zaraz "Ciułała". Wiem, że piszę niepoprawnie, ale skoro od nas wymaga się dostosowań do Unii Europejskiej, to i anglojęzyczni jak wchodzą ze swą kulturą do Rzeczypospolitej, niech się dostosowują.
Tradycyjnie jako pierwsza poszła w tany młodzież lat sześćdziesiątch i siedemdziesiątych, zaraz jednak ruszyli i piłkarze, wśród których szczególnie aktywni byli Krzysztof Mikuła, Sergiusz Prusak, Jacek Ratajczak i Mariusz Rosiak, ale wnet rozkręcili się też Marcin Bochen, Sebastian Okrzeja, Rafał Niezgoda i inni.
Obowiązki gospodarza pełnił Roman Fogt. Mieliśmy loterię, konkursy podbijania piłki głową i nogą, strzelanie do pustej bramki przez panie, taniec na gazecie. Osobny punkt programu stanowiły licytacje. Licytowano tort w kształcie boiska do piłki nożnej, koszulkę Marcina Adamskiego, piłki z autografami zawodników Floty oraz drewniany posążek Buddy wystawiony na licytację przez dra Ireneusza Wojtczaka. Prawie wszystkie eksponaty wykupił biznesmen z Kostrzyna, ale pochodzący ze Świnoujścia, wychowanek Floty jako piłkarz - pan Witold Wiśniewski (bądź jego partnerka).
Muzyka była bardzo ładna, każdy mógł znaleźć coś dla siebie, chyba że był z góry uprzedzony. Jak zawsze nie mogło zabraknąć Anny Jantar, Czerwonych Gitar czy Skaldów, podobno niemodnych, ale bez których jakoś zabawa nie może się obejść. Nie mogło oczywiście zabraknąć Greka Zorby i Kankana. W pewnym momenie S. Prusak odtańczył bolero (choć do zupełnie innej muzyki) z moją żoną. Zebrali gromkie brawa, ale ja mam nadzieję że pan Sergiusz będzie wiosną skuteczniej łapał piłkę niż moją małżonkę.
Dziś zawodnicy pojechali na obóz do Polanicy, gdzie już we wtorek rozgrają towarzyski mecz z Amicą II Wronki.
Wkrótce galeria zdjęć, ale proszę nie poganiać.

Waldemar Mroczek (Tangens)


Piątek, 23 stycznia 2004
Rozmowa z Andrzejem Miązkiem

- Przypomnij się kibicom...

- Urodziłem się 16 maja 1964 roku, mam żonę Anetę i dwoje dzieci: Edyta - 13 lat, Paweł - 9. Karierę sportową zaczynałem w Lipianach, skąd pochodzę, szczyt wypadł na Pogoń, potem była jeszcze Odra Szczecin, a teraz Flota, w której - oprócz gry - stawiam pierwszy krok trenerski. W I lidze rozegrałem 259 meczów, zdobywając siedem goli.

- Jak oceniasz rok 2003?

- Myślę, że był udany z uwagi na występy pucharowe, które zgromadziły bardzo dużą publiczność. Rozpropagowaliśmy w ten sposób Świnoujście i gdyby nie Marek Mikołajewski, pewnie gralibyśmy dalej. Co do ligi - uważam, że jesienią powinniśmy zdobyć około pięć punktów więcej. Zremisowane mecze w Janikowie, Gnieźnie i Kościerzynie były do wygrania.

- Czy można było uzyskać korzystny wynik z Kujawiakiem?

- Nie zawsze informacja przynosi pozytywny skutek. Trener poznańskiej Warty powiedział mi, że Kujawiak jest słabszy w obronie. Zagraliśmy więc otwarcie, pierwsi atakując. Nie udało się. Przy stanie 0-2 wzmacnianie defensywy nie miało sensu, więc dalej graliśmy otwarcie i straciliśmy dalsze bramki.

- Gratuluję wybrania Sportowcem Roku 2003 na Wyspach. Czy brałeś udział w podobnych przedsięwzięciach?

- Grając w Stali Telgom (późniejsza Odra) zająłem III miejsce w organizowanym przez OZPN w Szczecinie rankingu na najlepszego zawodnika III ligi.

- Jak oceniasz organizację plebiscytu?

- Organizacja bardzo mi się podobała. uważam tylko, że takie uroczystości powinny odbywać się wieczorem.

- Spodziewałeś się zwycięstwa?

- Nigdy w życiu! Dwa lata temu odebrałem puchar od prezydenta, ale teraz się nie spodziewałem.

- Plany na rok 2004...

- Chcemy walczyć o drugą pozycję. Myślę, że mamy szansę dogonić Kotwicę. Kujawiak jest raczej poza zasięgiem.

- Dziękuję za rozmowę.

Andrzejem Miązkiem,zwycięzcą plebiscytu na Sportowca Roku 2003 na Wyspach, rozmawiał Waldemar Mroczek.

Wtorek, 20 stycznia 2004
Plebiscyt Sportowiec Roku 2003 na wyspach
Andrzej Miązek numer 1


A. Miązek
I miejsce.

K. Mikuła
II miejsce,

M. Niewiada
III miejsce

S. Prusak
IV miejsce

D. Mężydło
Niezap. wrażenie

Rozstrzygnięty został VII plebiscyt na Sportowca Roku 2003 na Wyspach. W kategorii seniorów zdecydowanie dominowali piłkarze Floty, zajmując cztery pierwsze miejsca i zdobywając cztery nagrody specjalne. Zwyciężył grający trener Andrzej Miązek - gratulacje. Kolejne miejsca zajęli: Krzysztof Mikuła, Marek Niewiada i Sergiusz Prusak. Waldemar Broniecki i Daniel Mężydło nie zmieścili się w czołowej dziesiątce, ale ten drugi odebrał nagrodę drukarni "Maagdruk" pod nazwą "Niezapomniane wrażenie". Pozostałe nagrody specjalne otrzymali: K. Mikuła - Puchar Komandora, M. Niewiada nagrodę dla najwyżej sklasyfikowanego debiutanta, S. Prusak - Puchar 44. Serdeczne gratulacje.
W kategorii młodzieżowej zwyciężyła Agata Ćwiakowska (taekwondo), Nagrodę Publiczności otrzymał Piotr Grzybowski (akrobatyka).
Po uroczystości odbył się towarzyski mecz piłkarski, w którym Flota pokonała IV-ligową Arkonię Szczecin 2-1.

  Pełne wyniki plebiscytu

tg

Sobota, 10 stycznia 2004
Zapraszamy na bal

Równo za dwa tygodnie, tj. w sobotę 24 stycznia, o godzinie 20:00 w hotelu "Warta", przy ul. Wojska Polskiego 93 (wejście od Bałtyckiej, osiedle Posejdon), rozpocznie się doroczny karnawałowy bal Floty. Impreza jest otwarta - doskonała okazja do integracji. Bilety w cenie 120 zł od osoby do nabycia w biurze MKS Flota, do środy 14 stycznia. W programie wiele atrakcji, suta wyżerka, tańce, hulanki, swawole. Zabawa z udziałem zawodników pierwszego zespołu oraz członków zarządu. Serdecznie zapraszamy.

Zarząd MKS Flota.


Wtorek, 06 stycznia 2004
Błędne koło


Niewiniątko

W ostatnim czasie lokalne media, a jeszcze wcześniej nasze forum, powróciły do tematu burd i awantur z 17 września ubiegłego roku, po pucharowym meczu Floty z Amicą Wronki. Przyczyną są kolejne zatrzymania i wnioski do sądu.
Jeśli ktoś rzucał, demolował, bił - musi zostać ukarany - oczywiste. Ciągle mnie jednak ciekawi, kto ponosi odpowiedzialność za te wydarzenia?
Ktoś, kto przeczyta te słowa z pewnością puknie się w czoło i natychmiast odkrzyknie: jak to kto? Organizator oczywiście, czyli w tym wypadku MKS Flota. Niby logiczne i zgodne z prawem.
Za zabezpieczenie mieszkania odpowiada lokator. Musi więc mieć odpowiednie zamki w drzwiach, zamykać okna, pożądane jest mieć okratowanie. Ale gdy napadnie nas banda złodziei i podpalaczy, lokator nic już nie poradzi. Czy można mieć pretensje do klubu, że nie poradził sobie z tym, z czym przez ponad dwie godziny nie radziły wyszkolone oddziały policji? Jednak zwracam uwagę, że to właśnie działacze klubowi jako pierwsi wyszli uspokajać tłum, choć nie mieli tarcz, hełmów, gazów, broni.
Organizatorem meczu był klub, ale organizatorem rozgrywek o Puchar Polski, których mikroelementem był mecz Flota - Amica, jest Polski Związek Piłki Nożnej. Powinien więc wziąć na siebie choć część odpowiedzialności. Tymczasem w rozbrajający sposób PZPN uchylił się od odpowiedzialności i jeszcze skasował dla siebie 3000 zł od Floty.
A zatem według PZPN winna jest tylko Flota. A kto jest winien według Floty? Zdaniem niektórych członków zarządu - kibice sojuszniczych ekip, w szczególności kołobrzeskiej Kotwicy. Kto więc winien jest zdaniem kibiców? Ano, brutalnie zachowująca się policja. A zdaniem policji? Nie spełniający wymogów bezpieczeństwa obiekt. Właścicielem obiektu jest miasto Świnoujście. W jego strukturach jest także MKS Flota. Koło się zamknęło. Tyle, że w tym kole nie ma sędziego Mikołajewskiego i dlatego jest błędne. Wszyscy wiedzą, kto sprowokował wydarzenia 17 września, a nikomu jakoś nie przychodzi do głowy obarczyć go odpowiedzialnością. Przed meczem Floty z Arką Gdynia, 07 kwietnia 2001 roku, schowano w lesie policjantów, żeby ich widok nie prowokował chuliganów. Cóż za bóstwem jest piłkarski sędzia, że wolno mu kantować i prowokować do woli? Do tej pory o postawie PZPN pisałem szyderczo, z sarkazmem - czas jednak odstawić żarty na bok. Dlaczego, jakim prawem, PZPN nie zajął się oceną pracy Marka Mikołajewskiego w tym meczu? Argument o zbyt wysokiej ocenie obserwatora jest delikatnie mówiąc śmieszny. Swoją drogą ciekawe, dlaczego Andrzej Szczełkun nie dał zapowiadanej "najniższej z możliwych" oceny (raczej chyba nietrudno się domyślić, ale zapewne nie dowiemy się nigdy), ale doprawdy czy to powód, żeby nic nie robić? Czyż nie było protestu ze strony Floty, burd i awantur, nagłośnienia w mediach nie tylko lokalnych? Zdemolowany obiekt, rozbita głowa działacza, pobici policjanci, aresztowania, wnioski o zamknięcie stadionu - wszyscy ponoszą po trochu sankcje, oprócz głównego sprawcy. Jak długo jeszcze? Chyba nie po krzyczeliśmy "Precz z komuną" by nadal tolerować święte krowy!

Waldemar Mroczek (Tangens)
Archiwum wiadomości
z 2004 roku
© 2004 Oficjalny serwis MKS Flota Świnoujście. All Rights Reserved. Wszelkie prawa zastrzeżone. Webmaster Waldemar Mroczek.