|
|
|
Archiwum 2017 - październik |
Sobota, 28 października 2017
Wiatr wygrał mecz
Mierzynianka Mierzyn - Flota 0-0
Flota: Oskar Bochen, Mateusz Bątkowski, Dawid Trafalski, Michał Protasewicz, Radosław Welka, Oskar Zięty, Kamil Trzeciak, Mariusz Helt (81 Konrad Kowalczyk), Grzegorz Skwara, Radosław Misztal (81 Filip Żabiński), Damian Staniszewski.
Nie grali: Jakub Zdeb, Michał Wnuk, Kornel Pflantz, Maciej Rombalski.
Trener: Tomasz Błotny.
Kierownik drużyny: Lech Nowak.
Mierzynianka: Jakub Furman, Tomasz Burnejko, Aleksander Gliński, Konrad Klym (54 Cezary Przewoźniak), Marcin Kutyło, Mateusz Maciejewski, Paweł Mikołajczyk, Marcin Rajmer, Krystian Ruciński (77 Piotr Olechowski), Paweł Wesołowski, Rafał Włodarski.
Nie grali: Patryk Konopka, Mateusz Kopaniecki, Bartosz Targoński,
Trenerzy: Mateusz Maciejewski, Bartosz Moniuk. Kierownik drużyny: Jerzy Orłowski.
Żółte kartki: nie było.
Sędziowali: Waldemar Cichecki, Piotr Bieniek, Mateusz Augustynowicz.
Widzów: 150.
Na wszystko przychodzi kolej. Dziś uzupełniło się niezbyt fajne ogniwo - pierwszy mecz pierwszego zespołu Floty bez bramek z obu stron. Trafił się po ponad dwóch latach i miejmy nadzieję, że na następne takie zdarzenie czekać będziemy dużo dłużej. Nie znaczy to jednak, że dzisiejszy mecz był całkiem do niczego. Przeciwnie - stanęły naprzeciwko siebie dwa czołowe zespoły V ligi i obydwa sprawdziły się taktycznie, a zdobyty punkt na pewno uszanują (mimo braku gola).
Bo i jest co szanować. Oba zespoły wykazały się czujnością w defensywie i stworzyły po kilka okazji bramkowych. Przeszkadzał wiatr, wiejący przez cały mecz wzdłuż boiska. W przypadku Floty w pierwszej połowie popychał piłkę, przez co adresaci mieli problem z dogonieniem jej, w drugiej hamował. Przeciwnik oczywiście odwrotnie, przez co w pierwszej połowie więcej okazji miała Flota, a w drugiej Mierzynianka.
Pierwsza okazja była już w 1 minucie, ale Zięty nie sięgnął piłki przy linii końcowej. Strzał Bątkowskiego w 5 minucie wyszedł po nogach obrońców na róg. Dwie minuty później Bątkowski huknął potężnie z wolnego z 40 metrów, Furman piłkę odbił, ale na nieszczęście Helt w idealnej pozycji do dobitki fatalnie się pośliznął. Gospodarze pierwszą niebezpieczną sytuację stworzyli w 16 minucie, jednak ze strzału Rucińskiego z półobrotu zdobyli tylko rzut rożny, po którym piłka wylądowała wprawdzie w bramce, jednak sędzia bramki nie uznał z uwagi na faul na Trzeciaku w polu karnym. Chwilę potem Helt nie opanował piki w sytuacji sam na sam po podaniu od Skwary, a 4 minuty później Misztal z podania Ziętego z ostrego kąta strzelił poza długi słupek. W 25 minucie w środkowej strefie brzydko faulowany był Helt, jednak sędzia uznał, że to on faulował. W 29 Bątkowski kropnął zza pola karnego tuż nad spojenie.
Po przerwie wiatr się nie zmienił, ale zmieniły się strony boiska. Teraz to gospodarze grali z wiatrem i to oni wyprodukowali więcej groźnych sytuacji. Już w 46 minucie w sytuacji sam na sam znalazł się Ruciński, ale trafił tylko w boczną siatkę. W 58 w polu karnym Mierzynianki znalazł się Skwara, lecz został zablokowany. W 60 z wolnego ostro uderzył Maciejewski, a dobitka Kutyły wyszła obok bramki. Potem jeszcze Bochen obronił strzały Rucińskiego i Olechowskiego, a w czasie doliczonym Rajmer z bliskiej odległości lecz ostrego kąta nie trafił w bramkę.
Powiedzieli po meczu.
|
Tomasz Błotny. Uważam, że ta liga nie przerasta nas sportowo. Wręcz przeciwnie - piłkarsko żyjemy, a z meczu na mecz widzimy, że jesteśmy wartością dodaną tej ligi (jak każdej w której graliśmy od 2015 roku). Pierwszy remis 0-0 w historii nowej Floty. Bramki nie tracimy, gramy na zero. Dawno już 90 minut nie zleciało mi tak szybko. Całą obronną grę zespołu trzeba pochwalić, to zdecydowany plus. Bochen, Welka, Trafalski, Protasewicz, Bątkowski - w takim ustawieniu graliśmy po raz pierwszy. Byliśmy konkretniejsi, prowadziliśmy grę, dużo było pojedynków indywidualnych na bardzo ciężkim, błotnistym, grząskim boisku, przy silnie wiejącym wietrze. Pojedynków mocnych, siłowych, toczonych na całym boisku z dobrze zorganizowaną w grze obronnej drużyną Mierzynianki. Nie jest przypadkiem że nie stracili oni bramki w ostatnich pięciu meczach, z tego cztery wygrali. Dziś remis w piątym meczu z nami - sprawiedliwy. Prym u przeciwników w obronie wiódł zawodnik z numerem 20 Rafał Włodarski, który w tej twardej, ostrej, ale czystej walce dużo pomógł swemu zespołowi, na pewno uchronił go przed utratą bramki. Staniszewski i Skwara próbowali, byli aktywni w ofensywie. Pracowaliśmy całe 90 minut, byliśmy blisko. Brakowało jednak szczegółów, a boisko równe było dla wszystkich - tego się trzymajmy. Ciężko było dziś o klarowne sytuacje, szukaliśmy swoich szans przy stałych fragmentach, chcieliśmy kreować grę już na połowie przeciwnika, szczególnie w bocznych sektorach tam grać 1 na 1. Tego dziś zabrakło, choć zdaję sobie sprawę na warunki w jakich graliśmy, które utrudniały taką kombinacyjną i ryzykowną grę. Uderzaliśmy też z dystansu w światło bramki, w tym dwa razy silnie Bątkowski z rzutów wolnych. Strzelona bramka, mogła być decydującą co do ustawienia dalszego przebiegu spotkania. Oczywiście mieliśmy swoje sytuacje, tak samo jak gospodarze, którzy grali bardzo ambitnie przed swoją publicznością. Nigdy jako trener nie "płaczę" co do personalnej kadry meczowej. Szanuję wszystkich swoich zawodników, gramy amatorsko, różne są sytuację losowe, zdarzają się takie na które trzeba reagować. Ci, którzy są w meczowej osiemnastce dają z siebie wszystko, dziś było to widać kolejny raz. Za to dziękuję po ludzku, walczyliście panowie, brawo. Szansę dziś dostali inni pełnoprawni zawodnicy i zagrali tak - jak m.in. Zięty z Trzeciakiem 90 minut w środkowej strefie - bardzo dobrze. To mnie cieszy, szukam pozytywów dalej. Kolejny mecz bez kartek, nie jesteśmy brutalami. Chcieliśmy wygrać, ale remis szanujemy. Będziemy z całych sił robić swoje. Mierzynianka, to po Chemiku, wiodąca drużyna tej ligi, ze swoją specyfiką. Sędziowanie bardzo poprawne i pewne. Bramka nie uznana dla gospodarzy w pierwszej połowie po rzucie rożnym to ewidentny faul na Kamilu Trzeciaku, odepchnięcie - bądźmy proszę obiektywni. Pozdrawiam grającego trenera Mierzynianki Mateusza Maciejewskiego. Radzicie sobie dobrze, łącznie z organizacją meczową, jesteście sympatyczni. Stoczyliśmy dziś dobry mecz dla kibiców, szkoda tylko że bez bramek. Naszym kibicom serdecznie dziękujemy za przyjazd na to spotkanie ligowe, nadal proszę mocno w nas wierzyć. Czekamy teraz na Dąb Dębno. Wchodzimy w końcowy etap rundy. Teraz nadchodzi okres szczególny: dzień Wszystkich Świętych, pamiętajmy o swoich bliskich którzy od nas odeszli. Czas refleksji i zadumy.
|
Mateusz Maciejewski. Typowy mecz walki, boisko nie pomagało ani jednej, ani drugiej drużynie. Flota miała w pierwszej połowie swoje sytuacje, a my w drugiej. Uważam, że drużyna która pierwsza strzeliłaby bramkę, ta by zdobyła 3 punkty. Nie da się podważyć, że główną rolę grał dziś bardzo mocny wiatr i bardzo ciężko grało się zwłaszcza przeciw niemu. Przy każdym remisie jest mały niedosyt, ale każdy punkt trzeba szanować. Był to piąty z rzędu mecz na "zero z tyłu" i z tego trzeba się cieszyć. Jestem zadowolony z gry zespołu, założenia taktyczne wypełniliśmy w stu procentach, szkoda że nie udało się po przerwie wykorzystać tego - że tak powiem - wiatru. W pierwszej połowie, wiedząc że będziemy grać pod wiatr, graliśmy zdecydowanie defensywnie. Przeciwnik wymagający, z kilkoma doświadczonymi zawodnikami, którzy ciągną ten wózek i to jest widoczne na murawie.
Waldemar Mroczek
Piątek, 27 października 2017
Rozmowa z Oskarem Bochenem, 16-letnim bramkarzem Floty Mecze wygrywa się całą drużyną
Oskar Bochen, utalentowany bramkarz, syn wieloletniego stopera Floty Marcina Bochena, był wyróżniającym się zawodnikiem w meczu na szczycie V ligi z Chemikiem Police. Poprosiliśmy więc o chwilę rozmowy.
|
- Czy byłeś pewien, że zagrasz przeciwko Chemikowi?
- Tego nigdy nie można być w stu procentach pewnym, każdy z drużyny poświęca się i stara, żeby być w jedenastce meczowej. W zespole jest rywalizacja, a ja grywam także w juniorach.
- Jak przyjąłeś to wyzwanie?
- Już przed meczem można powiedzieć, że miałem tak zwane "szorty", był to mecz z liderem, czyli poprzeczka była najwyżej zawieszona. Można było to odczuć grając na boisku.
- Jak oceniasz swój występ?
- O moim występie wolał bym nie rozmawiać, ponieważ nie lubię mówić, czy dobrze zagrałem, czy tez nie. Trener pochwalił mnie w pomeczowej wypowiedzi na internetowej oficjalnej stronie klubu, więc bardzo się cieszę i tyle. Na boisku gra cala drużyna, zaczynając od trenera i sztabu szkoleniowego, przechodząc przez rezerwowych, a kończąc na pierwszej jedenastce.
- Były zarzuty, że nie wychodzisz na przedpole. Czy zgadzasz się z tą opinią?
- Każdy ma swoją opinię. Moim zdaniem, jest to rzeczywiście pewien minus w moim wykonaniu, lecz staram się z treningu na trening poprawiać i ten element gry.
- A może wpływ na to miała sytuacja z Pniewa?
- Staram się wyciągać wnioski ze wszystkich popełnionych błędów, więc moja odpowiedź jest taka, że mecz z Błękitem nie miał dzisiaj znaczenia
- Czy byłeś spięty?
- Jak już wspomniałem wcześniej miałem szorty, lecz starałem się skupić jedynie na meczu, zagrać najlepiej jak tylko potrafiłem.
- Czy winisz się za straconą bramkę?
- Czy winię się? Jeśli traci się bramkę to trzeba się z tym pogodzić i starać się całą drużyna nadrobić stratę. Można mówić, że mogłem stać bliżej słupka, oraz że jak bym wyszedł to bym złapał tę piłkę. Być może, ale nie ma co rozdrapywać. Trzeba grać dalej - to co się stało jest przeszłością, a tej nie da się zmienić. Trzeba natomiast wyciągać wnioski na przyszłość i takie na pewno będą.
- Jaki nastrój był w drużynie przed meczem?
- Przed meczem każdy był maksymalnie zdeterminowany oraz skupiony. Chcieliśmy wywalczyć komplet punktów na naszym stadionie, przed naszą widownią, a także pokazać wszystkim ze potrafimy grać w piłkę nożną.
- Jak przyjęliście porażkę?
- Z porażką musieliśmy się oczywiście pogodzić. Każdy wiedział, że pierwszą połowę przespaliśmy, ale nie wieszaliśmy na sobie psów. Jesteśmy drużyną, razem wygrywamy i razem przegrywamy.
- Czy ta porażka może osłabić morale w kolejnych meczach?
- Każda porażka uczy nas czegoś innego. Morale naszej drużyny jedynie może wzrosnąć, niż się obniżyć; mamy doświadczonych piłkarzy od których mamy okazję nauczyć się czegoś, co może zaprocentować w przyszłości. Mecze się wygrywa, remisuje i przegrywa razem, całą drużyną.
- Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Waldemar Mroczek, za Głosem nad morzem
Czwartek, 26 października 2017
Mieć się na baczności
|
Najbliższy mecz nasz zespół rozegra w podszczecińskim Mierzynie. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 14:00, podobnie jak wszystkie pozostałe mecze Floty w rundzie jesiennej, z wyjątkiem ostatniego (z Odrą w Chojnie), który z nieznanych nam przyczyn został przełożony na sobotę 25 listopada, godz. 13.
Sobotnim przeciwnikiem Floty będzie zajmująca czwartą pozycję w tabeli Mierzynianka. Jeszcze kilka tygodni temu nie wydawało się, by ten mecz miał być szczególnie ciężki. Obecnie jednak Mierzynianka ma znakomitą serię, wygrała cztery kolejne spotkania nie niżej niż 2-0 (a taki wynik w tym czasie trafił się tylko raz), nie tracąc bramki. A przeciwnicy wcale nie byli łatwi: u siebie Iskra Golczewo i Arkonia Szczecin, na wyjazdach Piast Chociwel i Wicher Brojce. Spowodowało to znaczny skok w tabeli - na czwartą pozycję, ze stratą już tylko trzech punktów do Floty. Gra wyrafinowaną piłkę, opartą na sześciu wysokich, silnych fizycznie zawodnikach i parze bardzo szybkich napastników.
Ale skoro mimo tak wspaniałej serii drużyna ta nie jest liderem, to znaczy że musiała też i przegrywać. Ano, przytrafiło się 4 razy. Raz u siebie z Błękitnymi II Stargard 2-5, oraz 0-5 w Policach, 1-2 w Dobrzanach i 0-3 w Chojnie. Porażka z Odrą była ostatnią do tej pory i miała miejsce 23 września br.
Mierzynianka jest spadkobiercą GKS Mierzyn, z którym spotkaliśmy się w sezonie 2006/07 w IV lidze. Pierwszy mecz, rozegrany w Przecławiu, zakończył się sensacyjną wygraną mierzynian 2-1, w rewanżu jednak Flota wygrała 9-0, co było najwyższym wynikiem w historii Miejskiego Klubu Sportowego Flota. Wynik ten został 3 razy poprawiony przez "morską" Flotę: 26-0 z Orłem Prusinowo, 13-0 z Jastrzębiem Łosośnica i 11-0 z Odrzanką Radziszewo.
Mierzyn jest miejscowością formalnie w powiecie polickim, ale przylega bezpośrednio do Szczecina, graniczy z osiedlami Gumieńce oraz Pogodno. Liczy ponad 7 tys. mieszkańców, odległość od Świnoujścia 110 km.
Waldemar Mroczek
Poniedziałek, 23 października 2017 Podziękowanie
Drużyna seniorów Morskiego Klubu Sportowego Flota Świnoujście bardzo serdecznie dziękuje Panu Bogdanowi Fogtowi za pomoc finansową i wsparcie w zakupie toreb sportowych oraz znaczników treningowych.
Zawodnicy wraz z trenerem
Sobota, 21 października 2017
Zbyt nerwowo
Flota - Chemik Police 0-1 (0-1)
Flota: Oskar Bochen, Konrad Kowalczyk (46 Michał Wnuk), Mateusz Bątkowski (71 Kamil Trzeciak), Przemysław Rygielski, Dariusz Kozłowski, Piotr Wysocki (77 Dawid Trafalski), Michał Protasewicz, Mariusz Helt (71 Oskar Zięty), Grzegorz Skwara, Radosław Misztal, Damian Staniszewski.
Nie grali: Jakub Zdeb, Filip Żabiński, Radosław Welka.
Trener: Tomasz Błotny.
Kierownik drużyny: Lech Nowak.
Chemik: Cezary Szybka, Paweł Szewczykowski, Emil Andrzejewski, Marek Hajdukiewicz, Oskar Klimkowicz, Dominik Lewandowski, Jarosław Jóźwiak, Bartosz Ława, Mateusz Kowalczyk, Szymon Kapelusz (90+1 Wojciech Gałecki), Mykyta Vovchenko (77 Marcin Krystek do 87).
Nie grali: Damian Mekwiński, Andriy Protasenko, Michał Maśniak, Daniel Kołtunowski, Krystian Ziółkowski.
Trenerzy: Łukasz Borger, Józef Rembisz.
Kierownik drużyny: Błażej Ostrowski.
Żółte kartki: Flota: nie było.
Chemik: Andrzejewski (58), Szybka (90+3), Szewczykowski (90+4).
Czerwona kartka: Krystek (87 za atak z tyłu w nogi Misztala).
Sędziowali: Andrzej Martynowicz, Marcin Janawa, Paweł Maćkowiak.
Obserwator: Jerzy Broński.
Widzów: 460.
Cóż, nie udało się. Nie ma co rozpaczać, ani przeklinać, bo nie byliśmy w tym meczu faworytem, a przeciwnik wygrał zasłużenie. Można było jednak tego meczu nie przegrać. Szczęście mieliśmy, gdy rywal nie wykorzystywał dogodnych sytuacji, ale my też kilka stworzyliśmy, nie wykorzystując żadnej.
Myślę jednak, ze bardziej niż brak fartu zaszkodziły nam nerwy. Kiedy piłka niespodziewanie odbija się piłkarzowi od nogi, to wiadomo że jest to skutek usztywnienia, przecież nawet uczniowie w szkole potrafią "gasić" piłkę. Niestety, w grę weszły też nawyki. Niby wszyscy wiedzieli, że przeciwnik nie pozwoli na rozglądanie się, czy przekładanie piłki z nogi na nogę, a jednak takie chwile zagapienia przytrafiały się nawet doświadczonym zawodnikom. Przegraliśmy, ale przecież liczyliśmy się z tym. Wszak niemal wszędzie pisano, że Chemik jest poza zasięgiem konkurencji, więc porażka 0-1 - nawet u siebie - wstydu nie przynosi.
Jak wyglądało to na boisku? Na pewno policzanie Floty nie zlekceważyli, wzajemne badanie trwało dość długo. Pierwszy strzał (Kapelusza w boczną siatkę) miał miejsce w 9 minucie. Uderzeniem zza pola karnego próbował odwdzięczyć się Protasewicz, ale zbyt lekkim. Strzał Szewczykowskiego ostatecznie trafił w górną siatkę i dał gościom jedynie rzut różny. Co z tego wynika przekonaliśmy się 9 minut później, kiedy Вовченко wykorzystał zagapienie obrońców Floty po rzucie rożnym wykonanym przez Ławę i głową zdobył dla Chemika prowadzenie. W 27 minucie Andrzejewski nie trafił w bramkę z bliska, a 3 minuty później Bochen odbił strzał Jóźwiaka na róg. Wreszcie w 33 minucie mieliśmy klarowną sytuację dla Floty, niestety strzał Helta, z pierwszej piłki z bliskiej odległości, poszybował ponad bramkę. Przed przerwą dwie okazje mieli jeszcze goście, ale Bochen poradził sobie zarówno w sytuacji sam na sam z Kapeluszem, jak i dalekim strzałem Ławy.
W drugiej połowie Flota zagrała z dużo większym animuszem. Okazje mieli Kozłowski, Skwara, Staniszewski i Bątkowski, ale i policzanie kontrowali, między innymi Ława spudłował w sytuacji sam na sam, a Bochen wyłapał kolejne uderzenia Kapelusza. W 63 minucie po rajdzie Staniszewskiego Szybka minął się z piłką, ale nie było komu jej przechwycić i zyskiem był jedynie korner, a chwilę potem Jóźwiak wybił piłkę z bramki po uderzeniu Staniszewskiego. Potem dwa razy kunsztem popisał się Szybka, broniąc strzał Protasewicza z 15 metrów i główkę Staniszewskiego. W końcówce, po czerwonej kartce Krystka Flota zaatakowała jeszcze mocniej. W ostatniej akcji z bramki wyszedł nawet Bochen i to on oddał ostatni strzał. Niestety, niecelny.
Jak napisano wyżej - wynik zasłużony, choć mógł być korzystniejszy dla nas. Ale jest jak jest, wstydu nie było. Zostajemy na drugim miejscu - dziękujemy Iskra Golczewo.
Powiedzieli po meczu.
|
Tomasz Błotny. Mecz na szczycie, wygrana głównego faworyta. Gratuluję zwycięstwa Chemikowi, szacunek. Przespaliśmy pierwszą połowę, zagraliśmy od początku bardzo bojaźliwie, nerwowo, daliśmy się zdominować. Chemik zagrażał przede wszystkim ze stałych fragmentów gry; rzuty rożne, auty, rzuty wolne z bocznych sektorów. W 22 minucie przysnęliśmy; wiedzieliśmy jak goście grają rzuty rożne, a jednak dopuściliśmy do krótkiego rozegrania i dośrodkowania. a wysoki Vovchenko wykończył akcję głową. Bramka, jak się okazało, jedyna w tym spotkaniu. Krycie przy stałych fragmentach mieliśmy ustalone personalnie, każdy był odpowiedzialny za konkretnego zawodnika. Do przerwy mało kontrowaliśmy, dwie akcje Helta i rzut rożny to za mało. Nieprzyjemna i dramatyczna była sytuacja z Przemkiem Rygielskim, który stracił na moment przytomność, jednak wszystko skończyło się szczęśliwie i po decyzji klubowego lekarza mógł kontynuować grę. Grał bardzo dobrze. Druga połowa w naszym wykonaniu zupełnie inna, zdecydowanie lepsza, graliśmy odważnie, do przodu, szukaliśmy wyrównującej bramki. Sytuacje stworzone były, jednak zabrakło nam szczęścia. Zawodnicy zagrali ambitnie, walecznie. Zmiany trzymały grę na odpowiednim poziomie. Po czerwonej kartce dla przeciwnika, zaryzykowaliśmy już bardzo mocno, zmieniając ustawienie. Chemik umiejętnie się wybronił, kontrował, stwarzał również groźne sytuacje. Szczególnie w drugiej połowie graliśmy jak równy z równym. Mam pretensje o straconą bramkę po stałym fragmencie gry, którego znaliśmy formę jego rozegrania. Daliśmy się zaskoczyć. Dziękuję swoim zawodnikom za włożony wysiłek oraz zaangażowanie. Zadecydowały szczegóły. Chemik okazał się dziś od nas lepszy. Bardzo dobry występ w bramce zanotował Oskar Bochen. Spotkanie cały czas było na kontakcie, szukaliśmy swoich szans. Mobilizujemy się dalej, kolejne spotkania przed nami. Jeżeli dziś ktoś myślał, że w obronie nas "nie będzie", to mocno się pomylił. Z tak nastawionym na grę ofensywną przeciwnikiem, jakim jest Chemik, zagraliśmy - mimo tego błędu bramkowego - dobrze i ambitnie, zostawiliśmy serducho na boisku. Walczymy dalej. Dziś nie dało nam to nawet punktu, szkoda, lecz wyciągnijmy pozytywy z tego spotkania. Sędziowanie bardzo poprawne. Dziękuję bardzo kibicom za tak liczne przyjście na dzisiejsze spotkanie. Proszę być z nami, wierzyć w nas, to jest wasza drużyna, to są wasi - miejscowi - zawodnicy, którzy przygotowywali się bardzo, by dziś pokazać się z dobrej strony. Starali się, mocno chcieli. Dziękujemy panu Pawłowi Mączce, sympatykowi Floty z Warszawy, za kolejne pamiątkowe odznaki limitowanej serii, sprezentowane drużynie. Czekamy na kolejne spotkanie ligowe, dużo się dzieje. Robimy reset i gramy dalej.
|
Łukasz Borger. Pięć minut po meczu ciężko o w pełni obiektywną wypowiedź, ale na pewno spotkanie miało dwa oblicza. W pierwszej połowie według mnie zdecydowanie przeważaliśmy, graliśmy piłką, kreowaliśmy sytuacje. Zdobyliśmy po stałym fragmencie gry bramkę, która dodała nam trochę spokoju. Nadal graliśmy do przodu, szukaliśmy drugiej bramki, stwarzaliśmy okazje, niestety nie udało się przed przerwą podwyższyć rezultatu. W przerwie powiedziałem chłopakom, że nie możemy zmieniać stylu gry, musimy wciąż napierać, grać do przodu, nie możemy się cofnąć, bo Flota jak dostanie trochę miejsca, to będzie groźna. Uczulałem, że Flota ma bardzo mocne stałe fragmenty gry i rzeczywiście, druga połowa to pokazała. Rzucili całą siłę do przodu i ze stałych fragmentów kilka razy nam zagrozili. Nie mniej jednak, w drugiej połowie powinniśmy zamknąć mecz po 15 minutach, mając trzy sytuacje sam na sam. Myślę, że chłopcy zrealizowali założenia taktyczne, które im nałożyłem. Plan na ten mecz był, aby podejść wysoko, odciąć zawodników Floty od grania, przede wszystkim zneutralizować Skwarę i Staniszewskiego, na których opiera się gra ofensywna tej drużyny. Flota, na pewno jest silna w ofensywie, ma mocne boki w pomocy. Bez wątpinia jest to drużyna, która będzie deptać po piętach całej czołówce. Jest to dopiero dziesiąta kolejka, niczgo jeszcze nie można przesądzać. Flota i Chemik to uznane marki, więc był to mecz prestiżowy i cieszę się, że udało nam się zapunktować i szczęśliwi wracamy do Polic.
Waldemar Mroczek
Czwartek, 19 października 2017
Wszyscy na szczyt!
|
W najbliższy weekend 10. kolejka V ligi, a w niej prawdziwy diament i to u nas w Świnoujściu! Chodzi oczywiście o mecz na szczycie pomiędzy Flotą a Chemikiem Police.
Jeszcze tak niedawno chemicy wydawali się być poza zasięgiem wszystkich rywali, ba jeszcze tydzień temu mieli nad Flotą cztery punkty przewagi. Tymczasem niespodziewany ich remis w poprzedniej kolejce u siebie z Wichrem Brojce sprawił, że już w sobotę lider może się zmienić.
Kibicom z doświadczeniem klubu z Polic oczywiście przedstwiać nie trzeba. Kluby te wielokrotnie spotykały się ze sobą w III lidze, po raz ostatni w sezonie 2007/08. Oba ówczesne mecze tych drużyn miały podobny przebieg i zakończyły się tym samym wynikiem. Najpierw Piotr Dziuba zdobywał prowadznie dal Floty, w drugiej połowie Chemik wyrównywał, po pięciu minutach Flota odzyskiwała prowadzenie i wygrywała 2-1.
Tak jak Flota, również i Chemik walczył w przeszłości w drugiej (obecnie pierwszej) lidze. Rozegrał tam nawet o jeden sezon więcej niż Flota. Tyle tylko, że ostatni spadek był 10 lat przed awansem Floty. Odniósł 67 zwycięstw, przy 79 remisach i 110 porażkach, bramki 226-329. Według obecnej punktacji dałoby mu to 280 punktów. Flota zdobyła punktów 355, wygrała 97 meczów, 64 zremisowała i 77 przegrała, ma też dodatnią różnicę bramek 292-263. Natomiast w jednym czasie oba kluby popadły w pozasportową matnię. Flota w roku 2015 została wycofana z I ligi, to samo w następnym sezonie stało się z Chemikiem w III lidze.
Teraz obydwa kluby są na etapie odbudowy. Tyle tylko, że Flota zaczynała od A klasy, a Chemik od V ligi i już w poprzednim sezonie był bardzo blisko awansu. Dał się jednak wyprzedzić Morzycku Moryń i Redze Trzabiatów. Zdobył co prawda tyle samo punktów co Rega, lecz miał niekorzystny blans bezpośredni (porażka w Policach i remis w Trzebiatowie).
Oczywiście chciałaby dusza do raju, ale zadanie jest piekielnie ciężkie. Chemik ma bardzo mocny skład, nie doznał jeszcze porażki. Nie znaczy to oczywiście, że nasz zespół jest bez szans. Jednak na pewno w tym meczu nie będzie tolerancji dla niedobrych nawyków. Tu nie może być chwili dekoncentracji, beztroski w obronie, nieskuteczności w ataku. Nie będzie można liczyć na to, że przeciwnik po przerwie opadnie z sił. Bardzo ważnym może być, kto pierwszy strzeli bramkę.
A jeśli jednak mecz nie będzie się układał jak byśmy chcieli? Wtedy potrzebne będzie dodatkowe wsparcie i otucha. Czyli doping, a przynajmniej liczna obecność. Bez względu na to kto kogo lubi, kto na kogo się gniewa. To przecież jest i zawsze będzie drużyna ze Świnoujścia, z wysp. Nieważne, czy Świnoujscie wygra, czy przegra, w której jest lidze? Dla kogo nieważne?
Dlatego gorąco zapraszamy wszystkich, którzy czują się wyspiarzami. Bez wględu na wiek i płeć. Mecz Flota - Chemik w sobotę, 21 października 2017 o godzinie 14:00 na stadionie miejskim, wejście od ul. Moniuszki. Stawką fotel lidera. Na boisku rozstrzygnie się, czy od sobotniego wieczoru będzie on stał w Świnoujściu, czy w Policach.
Waldemar Mroczek
Sobota, 14 października 2017
Minimalnie i z trudem, ale są punkty
Błękit Pniewo - Flota 1-2 (1-0)
Flota: Oskar Bochen, Konrad Kowalczyk (90+6 Filip Żabiński), Dariusz Kozłowski, Piotr Wysocki, Dawid Trafalski (56 Mariusz Helt), Mateusz Bątkowski (90+4 Piotr Tkaczonek), Grzegorz Skwara, Michał Protasewicz, Kamil Trzeciak (70 Michał Wnuk), Radosław Misztal, Damian Staniszewski.
Nie grali: Grzegorz Hnat, Maciej Rombalski, Oskar Zięty.
Trener: Tomasz Błotny.
Kierownik drużyny: Lech Nowak.
Błękit: Karol Janiak, Grzegorz Krzemień (7 Gracjan Zięcik), Denis Drwal, Bartłomiej Duraziński, Adrian Hołownia, Kamil Klepadło (72 Robert Jastrzębski), Cezary Kubicki, Paweł Lewandowski, Mateusz Nikitiński (60 Przemysław Baszak), Adrian Ułasowicz (85 Łukasz Deptuła), Paweł Plis.
Nie grali: Arkadiusz Bartkowski, Tomasz Dobrowolski.
Trener: Piotr Mróz. Kierownik drużyny: Marcin Szymański.
Żółte kartki: Flota: Trzeciak (13), Bochen (14), Protasewwicz (29), Bątkowski (35), Wysocki (63), Kozłowski (81, 83), Staniszewski (82).
Błękit: Kubicki (50), Zięcik (81).
Czerwona kartka: Kozłowski (83, za dwie żółte).
Sędziowali: Mateusz Augustynowicz, Mariusz Kobylak, Mariusz Szymkowicz.
Delegat: Julian Bumbul.
Widzów: 50.
Spodziewaliśmy się, że będzie to ciężki mecz, ale w podświadomości chyba nie do końca dowierzaliśmy w to. Gospodarze postawili jednak warunki trudniejsze niż się spodziewaliśmy. Do tego, że przeciwnik prowadzi do przerwy 1-0, jesteśmy akurat przyzwyczajeni, ale teraz prowadził aż do 76 minuty. Na szczęście w ciągu dwóch minut losy zostały odwrócone, ale spokoju nie było dziś do samego końca.
Zaczęło się jak zawsze od ataków Floty, dwa razy przed szansą był Staniszewski, za pierwszym razem w sytuacji sam na sam Janiak wybił na róg, za drugim obronił na raty strzał z ostrego kąta. Poważnego ostrzeżenia udzielili gospodarze w 12 minucie, gdy po strzale Lewandowskiego Wysocki wybił piłkę z bramki. Minutę później po wolnym wykonanym przez Hołownię Kubicki uderzył zbyt lekko. Chwilę po tym stało się. Nieporozumienie między Kowalczykiem a Bochenem, i w konsekwencji nasz bramkarz jedyne co mógł zrobić, to faulować, za co sędzia pokazał mu zółtą kartkę i zarządził rzut karny, wykorzystany przez Plisa. Do przerwy było jeszcze sześć okazji dla Floty i jedna dla Błękitu, z których najważniejsze to pudła z 4 metrów Trafalskiego i w jeszcze lepszej sytuacji Staniszewskiego.
Po przerwie poprawiło się, w każdym razie mniej już było beztroski i błędów w defensywie. Najpierw Bochen ubiegł Zięcika, potem Misztal z woleja posłał piłkę zbyt wysoko, następnie Plis z bliska nie trafił w bramkę, Janiak obronił główkę Staniszewskiego, Trafalski głową minimalnie chybił, strzał Bątkowskiego z wolnego pod poprzeczkę Janiak z trudem przerzucił ponad, Baszak po wolnym głową trafił zbyt wysoko. Wreszcie w 76 minucie Wysocki posłał długą piłkę po skosie do Misztala, który głową skierował ją do Kozłowskiego, a ten znalazłszy się sam na sam okazji nie zmarnował. Minutę później okazję na odzyskanie prowadzenia miał Plis, jednak uderzył zbyt lekko, a chwilę potem po kolejnym dobrym zagraniu Wysockiego, dwóch obrońców Błękitu się zderzyło i piłka trafiła w konsekwencji do Misztala, który wyprowadził nasz zespół na prowadzenie. Od tego momentu Flota przejęła już kontrolę nad sytuacją, aczkolwiek doszło jeszcze do incydentu w 81 minucie. Kozłowski sfaulował w środkowej strefie zawodnika gospodarzy, w odwecie Zięcik powalił na ziemię... Staniszewskiego. W konsekwencji i Kozłowski, i Zięcik, otrzymali żółte kartki. Dwie minuty później kolejne starcie Kozłowskiego, uznane przez sędziego za faul i to kwalifikujący się do żółtej, czyli w konsekwencji czerwomnej, kartki. Na szczęście nasz zespól utrzymał już kontrolę do końca i kolejne trzy punkty przywieźliśmy do Świnoujścia.
Na pewno nie był to dobry mecz w wykonaniu naszego zespołu, ale tłumaczy go bez wątpienia specyficzne, nierówne i bardzo wąskie boisko, do którego mało kto jest przyzwyczajony. Na pewno jednak najsłabszy na boisku był sędzia główny, który zdecydowanie bardziej ufał narządom słuchu niż wzroku, reagował na krzyki, czasami wręcz czekał na odgłos z boiska. Pokazał w sumie 10 żółtych kartek, w tym 8 dla Floty, co może sugerować, że do Pniewa przyjechali dziś jacyś bandyci i zwyrodnialcy. A może i dobrze? Za tydzień do Świnoujścia przyjedzie lider, a nuż się wystraszy świnoujskich bandziorów? To oczywiście żart, ale sędziowanie było niestety poważne.
Powiedzieli po meczu.
|
Tomasz Błotny. Ciężki tydzień, ciężki mecz, kolejna wygrana. Zawodnicy zasłużyli na zwycięstwo, pracowali całe spotkanie, włożyli dużo sił i energii - gratulacje. Wychodziło nam to w całokształcie raz lepiej, raz gorzej. Specyficzne, bardzo wąskie, boisko na pewno sprzyjało gospodarzom. Od początku byliśmy bliżsi strzelenia bramki, lecz doskonałych sytuacji nie umieliśmy zamienić na bramkę. Zaczęliśmy też kombinować w środkowej strefie, co na tym boisko było niedopuszczalne. Po ewidentnym naszym błędzie (tak jak tydzień temu), został podyktowany rzut karny, zamieniony na bramkę i przegrywaliśmy 0-1. Próbowaliśmy szybko wyrównać, w drugiej połowie już zdecydowanie zdominowaliśmy przeciwnika, po korektach personalnych i w ustawieniu szukaliśmy bramki. Zdobyliśmy w końcu z "prostoty" w grze (tak mieliśmy grać cały czas) szybko dwie i wyszliśmy na prowadzenie. W końcówce gra w dziesiątkę, mimo to była pełna kontrola. Mecze z naszym udziałem przynoszą dużo emocji. W grupie jest siła, razem możemy więcej. Jesteśmy beniaminkiem, uczymy się ligi przez cały czas. Przed sezonem nie został postawiony żaden cel, po prostu spokojnie robimy swoje, krok po kroku. Każdy mecz ma inny przebieg, bardzo wiele się dzieje, są emocje. Uważam, że mój zespół nie zasłużył dziś na osiem żółtych kartek i - w konsekwencji dwóch z nich - na jedną czerwoną. Mówiłem już wcześniej , że jesteśmy zagadką, ale my tę zagadkę doskonale znamy. Niech tak zostanie. Tracone ostatnio bramki wynikają z naszych błędów indywidualnych, braku koncentracji jednostek, przewinień w polu karnym, czego kosztem są rzuty karne dla przeciwników. Nie tracimy bramek z gry, pracujemy nad tym. Dlatego dziś wyróżniam blok obronny; zdecydowanie Piotra Wysockiego, który wielokrotnie ratował nas z opresji, uczestniczył również przy obu bramkach strzelonych przez nas, Michała Protasewicza, który także zagrał bardzo dobry mecz z bardzo ofiarnymi i pewnymi interwencjami, również Darka Kozłowskiego za zdecydowaną grę i ważną bramkę, która otworzyła nam drzwi do zwycięstwa. Za czerwoną kartkę rozliczony i koniec. Oskar Bochen bronił doskonale w kilku sytuacjach, lecz przy rzucie karnym drzemka tak jak u Konrada Kowalczyka. Gra błędów, wyciągniemy wnioski, zamienimy na pozytyw. Słyszę; "doświadczenie bramek nie strzeliło". Owszem, ale i Grzegorz Skwara, i Damian Staniszewski, przez całe spotkanie absorbowali rywala, rzetelnie pracowali dla drużyny, mieli też swoje sytuacje, byli brzydko faulowani, m. in. odepchnięty z dużą siłą w drugiej połowie Staniszewski na środku boiska bez piłki. Wszyscy byliśmy pewni, ze sprawca otrzyma czerwoną kartkę, ale było inaczej. Specyficzny mecz Misztala , bo troszkę nie szło, ale ostatecznie poszło w bardzo dobra stronę. Radek asystował przy bramce pierwszej i strzelił decydującą o wygranej. Wejście Helta pobudziło zespół, dało dużo pozytywów. Wnuk wszedł w trudnym momencie (przegrywaliśmy), ale poradził sobie, walczył, zrealizował co było mu nakreślone. Jeszcze wszystko musimy skonsolidować, mocno pracować. Dużo daje nam atmosfera, to taki impuls, wiara w decydujących momentach. Wszyscy dziś zagrali na tyle ile mogli, analizę zrobimy wewnętrznie, wszyscy pracowali dla dobra drużyny i za to dziękuję. To jest to paliwo. Na wynik z Polic nie patrzyliśmy, nie miało to dla nas znaczenia. Mecz sobotni będzie dla nas kolejnym spotkaniem ligowym, będziemy przygotowani, nic nadzwyczajnego nie planujemy. Błękitowi życzę dużo wygranych w następnych spotkaniach. Drużyna gospodarzy pokazała dziś swoje mocne strony, miejsce w tabeli nie jest do końca prawdziwe, życzę powodzenia. Bardzo serdecznie na koniec dziękuję kibicom za przyjazd, za pozytywnie przekazywaną energię, za dobre słowa. Proszę być nadal z nami i wierzyć zawsze do końca.
|
Piotr Mróz. Był to mecz walki. Mieliśmy wejść wysoko i na początku to wychodziło. Później trochę się cofnęliśmy, Flota przycisnęła, stworzyła do przerwy trzy, czy cztery, fajne sytuacje. W drugiej połowie spodziewaliśmy się kontrowania ze strony Floty i tak się stało. Ale i tak jestem bardzo zadowolony z postawy swojej drużyny, tym bardziej że prowadzę ją dopiero dwa miesiące i nie było czasu, aby wszystko posklejać. Większość zawodników spełniła zadania jakie otrzymali, ale oczywiście niektórzy wymagają jeszcze dopracowania. Zabrakło nam głównie koncentracji i nad tym musimy głównie pracować. Gratuluję Flocie zwycięstwa, bo na pewno te trzy punkty zostały ciężko wywalczone.
Waldemar Mroczek. Video Piotr Dworakowski
Czwartek, 12 października 2017
Jedziemy do Pniewa
|
Przed naszą drużyną teraz nieco dłuższy wyjazd w stosunku do poprzednich, który można zaliczyć do grupy średnich, porównywalny z Policami, Stargardem i Chociwlem, choć w innym kierunku. Konkretnie do podgryfińskiego Pniewa, odległego od Świnoujścia o 119 km. Miejscowość liczy 1100 mieszkańców, więc trochę więcej od tych, z których pochodzili ostatni przeciwnicy Floty, czyli Sądów, Rewal i Babinek.
Jedziemy do Pniewa jako wicelider, więc nie wypada już mówić, że nie zakładamy zwycięstwa. Ci jednak, którzy jechali tam na spacerek, srodze się przeliczali. Drużyna, która strzela osiem bramek Iskrze Golczewo musi wiedzieć, że gra w piłkę nożną polega na strzelaniu bramek. Z drugiej strony akurat mecz z Iskrą, był dotychczas jedynym wygranym w tym sezonie przez Błękit u siebie. Reszta przegrana, ale w każdym strzelone co najmniej dwie bramki: 4-5 z Dębem oraz po 2-4 z Błękitnymi II i Arkonią. Na wyjazdach w Dobrzanach i Chojnie porażki do zera, za to w Chociwlu i Brojcach po trzy gole strzelone i zdobyte w nich łącznie 4 punkty. Łącznie więc na koncie pniewian 7 punktów i 13. pozycja w tabeli. Różnica bramek wyrównana (22-22), ale składa się na nią między innymi wygrana 8-0 z Iskrą. Najwyższa porażka 0-3 z Zorzą, ale poza tym żaden mecz nie był przegrany różnicą więcej niż 2 bramek.
Błękit Pniewo nie jest nam całkiem obcy. Wprawdzie pierwszy zespół Floty spotka się z nim po raz pierwszy, ale w sezonie 2014/15 klub ten spotkał się, na tym samym szczeblu co teraz, z rezerwami Floty pierwszoligowej. W Świnoujściu było 9-0 dla Floty, a do rewanżu nie doszło, z powodu wycofania Floty II z rozgrywek.
Mecz Błękit - Flota w najbliższą sobotę o godzinie 15:00 w Pniewie, 4 km za Gryfinem w kierunku na Widuchową.
Waldemar Mroczek
Sobota, 07 października 2017
Wiceliderem, jesteśmy wiceliderem!
Flota - Biali Sądów 4-1 (2-1)
Flota: Oskar Bochen, Konrad Kowalczyk, Przemysław Rygielski, Dariusz Kozłowski,
Radosław Welka, Dawid Trafalski, Mariusz Helt (59 Michał Protasewicz), Grzegorz Skwara, Kamil Trzeciak (46 Mateusz Bątkowski), Radosław Misztal (83 Filip Żabiński), Damian Staniszewski (89 Michał Wnuk).
Nie grali: Jakub Zdeb, Piotr Tkaczonek, Oskar Zięty.
Trener: Tomasz Błotny.
Kierownik drużyny: Lech Nowak.
Biali: Sebastian Serafin, Dawid Garbicz, Mariusz Więcek, Marcin Nitecki, Krzysztof Musiał (53 Wojciech Fiszer), Piotr Orłowski (61 Oskar Sieczkarek), Mariusz Korcz, Adam Milkowski, Grzegorz Pabich, Władysław Wojcieszek, Krystian Wójcik (46 Krystian Kamuda).
Nie grali: Dawid Piechocki, Filip Szulik, Jerzy Mazurkiewicz, Grzegorz Krukowski.
Trener: Piotr Kaczor.
Żółte kartki: Flota: Welka (12, 20), Rygielski (34).
Biali: Pabich (59), Kamuda (87).
Czerwona kartka: Welka (20, za dwie żółte)
Sędziowali: Łukasz Ostrowski, Patryk Szefer, Adam Sobinek.
Widzów: 200.
Dziwna maniera opanowała mentalność naszych zawodników. Troska o wynik pojawia się dopiero, gdy stracą bramkę. Nie mogą żyć bez niepokoju, nawet jeśli obejmą wysokie prowadzenie (patrz poprzedni mecz). Na szczęście większość przypadków kończy się happy endem i możemy dziś cieszyć się drugim miejscem w tabeli, po raz pierwszy w tym sezonie.
Na początku oba zespoły stworzyło po 2-3 ciekawe akcje i liczebność wcale nie była tu po stronie Floty. W 22 minucie sędzia podyktował rzut karny za faul Welki, który miał już żółtą kartkę, więc musiał opuścić boisko. Jedenastkę wykorzystał Milkowski, goście objęli prowadzenie a Flota od tego momentu grała w osłabieniu. Idealna zatem okazja na wybudzenie i rzeczywiście od tego momentu nasz zespół zaczął grać inaczej i przede wszystkim skuteczniej. Na efekt nie trzeba było długo czekać i już 10 minut grająca w dziesięciu Flota objęła prowadzenie. Najpierw Skwara zdobył piłkę na połowie rywala, poprowadził i nie dał szans Serafinowi. Ten sam zawodnik w 32 minucie dokładnie podał do Staniszewskiego, który w sytuacji sam na sam zdobył drugiego gola. W 50 Misztal zaszalał na prawej stronie i w konsekwencji Staniszewski z bliska podwyższył na 3-1. Potem nastąpił zastój, do ataku zerwali się goście, ale Flota od czasu do czasu wyprowadzała niebezpieczne kontry. W 77 Skwara strzałem z wolnego z 17 metrów zdobył czwartego gola. W ostatniej minucie sędzia podyktował rzut karny dla Floty za faul na Kozłowskim, jednak strzał poszkodowanego trafił w słupek.
Wygrała drużyna na pewno lepsza, ale po gościach nie było widać, że zajmują ostatnie miejsce w tabeli. To dowodzi, że ligi już stają się coraz bardziej wyrównane i emocji brakować nie będzie. Skoro więc mimo to jesteśmy na premiowanym miejscu, tylko się cieszyć.
Powiedzieli po meczu.
|
Tomasz Błotny. Dziękuję zawodnikom za zaangażowanie, włożony wysiłek i zwycięstwo. Zawodnicy są najważniejsi, pełen szacunek. Mecz beniaminków na naszą korzyść. Bramki strzelane kolejny raz przez doświadczenie. Skwara i Staniszewski super zawody, z tyłu wszystko pewnie kierowane przez parę Rygielski - Kozłowski plus Kowalczyk i bramkarz Bochen. Absencja Pflantza z powodu kontuzji. Od początku grał dziś Trzeciak, zmiana w przerwie wymuszona. Na pewien czas wypadł z grania (praktyki szkolne), dostał dziś szansę gry od początku; dobry występ mimo że grał tylko 45 minut. Podobnie Trafalski, który wywiązał się ze wszystkich zadań. Sumienny mecz Misztala, pracował mocno, starał się. Na plus na pewno zmiany Bątkowskiego i Protasewicza, które dodały nam polotu w grze. Pozytywnie wypadła cała drużyna. Raz jeszcze gratuluję. Przez 70 minut graliśmy w dziesiątkę, nieodpowiedzialne zachowanie Welki, szkoda; wiedział przecież, że ma już żóltą kartkę na koncie. Tym jeszcze większe brawa dla zespołu, który po rzucie karnym przegrywał 0-1 i grając w osłabieniu strzelił 4 bramki. Jedziemy dalej, zobaczymy co będzie. Gościom życzę powodzenia. Dziękuję wszystkim kibicom w imieniu zawodników i swoim, za przyjście na mecz i kulturalny doping.
|
Piotr Kaczor. Chłopcy starali się, grali to co potrafią, zabrakło doświadczenia. Flota posiada dwóch rutyniarzy, którzy przesądzili o losach meczu. Graliśmy otwartą piłkę, dobrze rozpoczęliśmy, nie udało się, trochę też popsuła pogoda. Rozegraliśmy niezłe zawody, a wynik nie odzwierciedla w pełni tego, co działo się na boisku. Miło było grać na tak pięknym obiekcie, z tego jesteśmy wszyscy zadowoleni. Staraliśmy się zrobić co mogliśmy, mieliśmy sytuacje, ale wygrała drużyna lepsza. Niestety, nie możemy cieszyć się z wyniku, pochwały za grę nie dodadzą nam punktów, ani nie podniosą pozycji w tabeli i to jest najgorsze. Przesądziły detale i doświadczenie zawodników. Myślę jednak, że z czasem chłopcy okrzepną i zaczną zdobywać punkty. Sędziowanie, mimo błędów, oceniam jako bardzo dobre.
Waldemar Mroczek
Czwartek, 05 października 2017
Z outsiderem nie znaczy łatwo
|
W najbliższą sobotę o godzinie 15:00 Flota podejmie na własnym boisku Białych Sądów.
Jest to jeden z czterech beniaminków V ligi, tak samo zresztą jak Flota. Drużyna ta awansowała jako zwycięzca grupy południowej, tak samo jak Ogniwo Babinek, które zajęło drugą pozycję, a które gościliśmy w Świnoujściu przed dwoma tygodniami. Należy zatem spodziewać się, że będzie prezentować zbliżony poziom, a może nawet wyższy, bowiem Biali nie tylko zajęli pierwsze miejsce, ale też wygrali obydwa mecze bezpośrednie z Ogniwem. To, że aktualnie są w tabeli na ostatnim miejscu może być bardzo złudne. W każdym razie na pewno nie znaczy to, że naszych piłkarzy czeka relaks. Fakt, że goście nie wygrali dotąd żadnego meczu, ale nie było też kompromitujących wpadek. Najwyższa porażka do tej pory to 1-4 u siebie z Odrą Chojna, a przecież w tej lidze zdarzają się też wyniki na poziomie 7-0, czy nawet 9-0. Uzyskane trzy remisy, to takie których nie uzyskuje się łatwo; u siebie z Piastem Chociwel oraz z Arkonią w Szczecinie i Iskrą w Golczewie.
Biali to stowarzyszenie, które systematycznie i prędko pnie się do góry. Powstało 5 lat temu, zaliczyło w tym czasie trzy awanse do wyższej klasy. A że z małej miejscowości? To przecież w dzisiejszej piłce w Polsce nic nie znaczy.
A propos miejscowości. Wieś Sądów według danych Polska w liczbach liczy 693 mieszkańców. Położona jest w gminie Dolice, pow. stargardzki. Odległa od Świnoujścia o 145 km. To jeden z najdalszych rywali Floty, ale jeszcze dalej niż do Sądowa jest do Chojny i Dębna.
Oczywiście faworytem, i to zdecydowanym, będzie w sobotę Flota, ale wiemy jaka jest piłka, a ostrożność wcale nie jest asekuracyjna. Na pewno jednak warto się wybrać, by zobaczyć zupełnie nowego przeciwnika, którego jeszcze w Świnoujściu nie widzieliśmy, z którym nigdy nie graliśmy.
Waldemar Mroczek
Czwartek, 05 października 2017
Nie żyje dr Jacek Wojciechowski
Z głębokim smutkiem informujemy, że w wieku 53 lat zmarł były klubowy lekarz Floty Świnoujście Jacek Wojciechowski. Swą służbę w naszym klubie pełnił on w początkach Miejskiego Klubu Sportowego.
Pogrzeb odbędzie się w sobotę, 07 października 2017 o godzinioe 14:00 na cmentarzu w Kutnie. Rodzinie składamy najszczersze wyrazy współczucie.
NIECH ODPOCZYWA W POKOJU
Zarząd i członkowie Morskiego Klubu Sportowego Flota
|
Niedziela, 01 października 2017
Trzy minuty snu i nadszedł sztorm
Wybrzeże Rewalskie Rewal - Flota 4-6 (3-4)
Flota: Oskar Bochen, Konrad Kowalczyk (90 Paweł Stankiewicz), Przemysław Rygielski, Dariusz Kozłowski, Kornel Pflantz, Dawid Trafalski (71 Piotr Tkaczonek), Radosław Welka (81 Michał Wnuk), Grzegorz Skwara, Mariusz Helt (71 Oskar Zięty), Radosław Misztal, Damian Staniszewski.
Nie grali: Grzegorz Hnat, Maciej Rombalski, Filip Żabiński.
Trener: Tomasz Błotny.
Kierownik drużyny: Lech Nowak.
Wybrzeże Rewalskie: Sebastian Tokarewicz, Tomasz Żoła, Seweryn Wrzeszcz, Wojciech Pankiewicz, Rafał Andruszko, Krzysztof Domoń (72 Kamil Fryszka), Robert Szulc, Jacek Girczyc, Artur Pawnuk (90 Marcin Zaręba), Maciej Rogowski, Grzegorz Balkowski.
Nie grali: Michał Salamon, Krzysztof Andrzejewski.
Trener: Tadeusz Piotrowski. Kierownik drużyny: Mariusz Mamiński.
Żółte kartki: Flota: nie było.
Wybrzeże Rewalskie: Domoń (62), Balkowski (82).
Sędziowali: Piotr Bitel, Karol Arys, Błażej Syropiatko.
Widzów: 100.
Czy można mieć kłopoty z wygraniem meczu, w którym po 27 minutach prowadzi się 4-0? Oczywiście, że można i to już 6 minut później! Tę prawdę udowodnili dziś nasi zawodnicy.
Na wejście w mecz narzekać nie możemy. Wprawdzie dwie pierwsze próby się nie powiodły (to samo może powiedzieć rywal), ale w 10 minucie Pflantz pięknym lobem pod poprzeczkę zza pola karnego zdobył dla nas prowadzenie. Pięć minut później, po dośrodkowaniu z rogu Skwary, Rygielski najpierw posłał piłkę poza światło bramki, lecz nie poza boisko, ale zaraz znalazł się przy niej ponownie i prowadziliśmy 2-0. Na trzeciego gola czekaliśmy 3 minuty. Tym razem Misztal poszalał w polu karnym, a gdy znalazł się bezpośrednio przed bramkarzem, bez problemów pokonał go. W 27 minucie rzut rożny wykonał Skwara, po którym Staniszewski głową podał na drugi metr do Trafalskiego, a ten zdobył czwartego gola. Czy w tym momencie ktoś wątpił w zwycięstwo Floty? W każdym razie, raczej nikt chyba nie zakładał, że sześć minut później będzie już tylko 4-3. Właściwie to wszystkie bramki dla gospodarzy były jednakowe. Zagranie ze środka długim podaniem i strzał z bliska. Różnili się tylko strzelcy, którymi byli kolejno: Andruszko, Rogowski i Balkowski. Przed przerwą obie drużyny miały jeszcze po jednej okazji, ale Wrzeszcz nie sięgnął piłki zagranej z rogu przez Girczyca, a Staniszewski nie trafił w bramkę.
Po przerwie było mniej bramek, ale na pewno nie emocji. Gospodarze dążyli do wyrównania, Flota do ponownego odskoczenia. Udało się w 65 minucie, kiedy Misztal z 14 metrów strzałem pod poprzeczkę zdobył piątego gola. Jednak 14 minut później gospodarze znowu zdobyli kontaktowego gola, a konkretnie Fryszka z dokładnego podania Pankiewicza. Wynik meczu ustalił Kozłowski strzałem z pierwszej piłki za pola karnego. Były potem jeszcze 2 sytuacje sam na sam, ale ani Pflantz, ani Kozłowski, nie pokonali po raz drugi Tokarewicza.
Powiedzieli po meczu.
|
Tomasz Błotny. Jesteśmy zagadką. Drugie połowy źle, pierwsze połowy źle, teraz wygrana 6-4, wynik hokejowy. W pierwszym meczu ligowym, taki sam wynik. Wszystko ludziom przeszkadza. Dlaczego? Wygrywamy źle, przegrywamy "cieszynki trybunowe" - źle. To nie jest pierwsza liga, zapamiętajmy, nie krytykujmy, to jest amatorstwo. Proszę o szacunek dla drużyny, ja zawsze z nią będę. Przemyślenia, analizy, reakcja w porę. Niektórzy zawodnicy wstają o 5 rano i funkcjonują. Szacunek dla zespołu, dla zawodników. Wszyscy pracują zawodowo, mają swoje problemy, sytuację życiowe, tak jak ja jako trener, bo też je mam, taka jest prawda. Oceniają wszyscy, każdy wie lepiej. Też szacunek, ja lubię słuchać. Krytyka? Dobrze, tylko konstruktywna. Drużyna wygrywa i ktoś się nie cieszy, obgaduje "trybunowo". Naprawdę ci ludzie tak to odbierają? Mówię tak mocno i zdecydowanie: trener, szatnia i koniec! Żyjemy. Przeżywamy wszystko, proszę o tym pamiętać. Kochamy to. Tracone bramki? Zgadzam się, cholernie jestem zdumiony i na maksa zły; w tym momencie gry, z 4-0 na 4-3 w 3 minuty? Niewiarygodne, ale prawdziwe i zakończone. Jeżeli pojawiają się słowa krytyki, to liczy się opinia trenera. Proszę oceniać nas obiektywnie. Dziś wygraliśmy, to był nasz cel. Mamy swoje zasady. Nowa Flota jest od 2015 roku, awansowaliśmy dwa razy, 71 meczy rozegranych, 62 zwycięstwa, skąd te narzekania? Dziękuję drużynie za zaangażowanie. Walka była. Gramy do przodu. Jakość ligi wymaga zwiększenia naszych umiejętności obronnych, wiemy o tym. Beniaminek Flota, dziś horror meczowy, wszystko tajemnicze. Było opanowanie, jesteśmy razem dalej. Dziękuje bardzo kibicom, byli aktywni, są z nami, wielkie brawa. Sędziowanie dziś eleganckie.
|
Tadeusz Piotrowski. Wyszliśmy, nie wiem czemu, ale bardzo spięci, zdenerwowani, w pewnym sensie przestraszeni i zespół Floty nas pokarał strzelając w ciągu 27 minut cztery bramki. Potrafiliśmy się odbić i dla odmiany pokaraliśmy Flotę za zlekceważenie nas, doprowadzając do wyniku, w którym była jeszcze szansa na nawiązanie równorzędnej walki i uzyskanie remisu. Druga połowa to potwierdziła, byliśmy cały czas blisko, ale szczególne w ofensywie źle się zachowaliśmy, a momentem newralgicznym była niewykorzystana okazja na 4-4, z czego poszła kontra i przeciwnik znów uzyskał dwubramkowe prowadzenie. Podnieśliśmy się jeszcze raz, zdobyliśmy bramkę na 4-5, ale zabrakło już sił, umiejętności i zimnej krwi, by doprowadzić do wyrównania. Jestem zadowolony z gry zespołu, gdyby wyciąć pierwsze 20 minut, to naprawdę grał on bardzo ambitnie. Ale jeśli mamy zdobywać punkty, to nie możemy prezentować się jak na początku, zagubieni, przestraszeni. Nie wiem z jakiego powodu, czyżby działała jeszcze magia nazwy Flota?
Waldemar Mroczek
| |
|
|
Archiwum wiadomości
z października 2017. |
| |