Środa, 22 kwietnia 2020


Co na to dziennikarze?

Jakub Lisowski, Głos Szczeciński. – Obawiam się, że sezonu 2019/20 nie uda się już wznowić w rozgrywkach od III ligi do Klas C. A skoro tak, to za wiążące brałbym tabele po ostatniej rozegranej kolejce i na tej podstawie rozstrzygał kwestie awansów i spadków. Krzywdzące? Złotej opcji nie ma. Gdyby to jednak zależało ode mnie, to z decyzjami wstrzymałbym się. Poczekajmy na lepszy okres, wznówmy sezon na początku sierpnia, zakończmy pod koniec września. I po tygodniu przerwy – rozpocznijmy nowy sezon. Jesienią można rozegrać mniej kolejek, a więcej wiosną 2021. Oczywiście i ten pomysł ma sporo minusów, ale generalnie o wszystkim decydowałoby boisko. Inaczej jest w przypadku rozgrywek młodzieżowych, które po prostu trzeba anulować (w myśl zasady, że przecież nie wynik jest najważniejszy), a rozgrywki Regionalnego Pucharu Polski również przesunąć na sierpień-wrzesień. Oczywiście zgodę musiałby wydać PZPN.

 

Krzysztof Dziedzic, TVP 3 Szczecin, były rzecznik prasowy Floty. – Dziwię się. W związkach sportowych pracuje tylu bardzo mądrych ludzi – np. w związkach piłkarskich potrafią wpisać w przepisach, co ma zrobić sędzia, gdy piłka złamie poprzeczkę – a zabrakło wyobraźni, by stworzyć przepis w przypadku niemożności dokończenia rozgrywek. Jeżeli jest możliwość powiększenia lig w przyszłym sezonie, to można dać awans drugiej drużynie w tabeli, czy uratować spadkowiczów. Chociaż ja nie widzę nic niestosownego w uznaniu tego stanu, który jest. W skokach narciarskich uznaje się wyniki po pierwszej serii, bez rozgrywania drugiej; w żeglarstwie jeżeli nie uda się rozegrać wszystkich wyścigów, to też przyznaje się medale po tych wyścigach, które udało się rozegrać. Podsumowując: jeżeli nie da się do końca czerwca rozegrać więcej meczów, nie da się przebadać wszystkich piłkarzy i zagrać „sterylne” mecze (co w IV lidze będzie raczej niemożliwe) – i nie da się powiększyć lig w przyszłym sezonie – uznałbym obecny stan za końcowy.

Jarosław Maliszewski, Kurier Szczeciński. – Co 2 tygodnie zwoływałbym zebrania zarządu PZPN odnośnie lig centralnych i zarządów związków wojewódzkich odnośnie rozgrywek niższego szczebla. Jeśli pojawiłaby się możliwość bezpiecznego wznowienia rozgrywek, to taką decyzję rekomendowałbym zarządom. Jeśli byłaby możliwość gry ale bez kibiców, to też rekomendowałbym wznowienie rozgrywek. Jeśli do końca lipca nie uda się wznowić sezonu, tobym rekomendował jego definitywne zakończenie z zachowaniem aktualnych miejsc drużyn. Jeśli zespół (lub zespoły) spadkowy miałby 5 pkt. (lub mniej) straty do strefy bezpiecznej, to zarządziłbym baraż z najniżej sklasyfikowanym zespołem bezpiecznym.

Mariusz Rabenda, Polska Agencja Prasowa. – W najbliższy weekend Flota grałaby w Śmierdnicy z Iskierką. Zapewne bym tam był, a kolejna wygrana świnoujścian przybliżyłaby ich do awansu do III ligi. Toż Flota byłaby zdecydowanym faworytem tego spotkania jak i całych rozgrywek.
Jeden z prezesów niepiłkarskiego klubu powiedział mi w kontekście sytuacji z pandemią: „Najgorsze jest niepodejmowanie decyzji.” W pełni się z nim zgadzam. W ligach halowych decyzje zapadły. Nie ma ich w piłce nożnej. Ale pomysłów nie brakuje. Najgorszym wariantem, jaki jest rozważany, byłoby anulowanie sezonu i uznanie go za nierozegrany. Mam nadzieję, że taka decyzja nie zostanie podjęta. Wiele klubów dokonało wysiłku by zbudować drużynę na miarę awansu, czy utrzymania. Flota mierzyła w awans i za tym poszły realne starania, i związane z nimi koszty.
Dotychczas obowiązywała zasada, że nie anuluje się wyników zespołu, który wycofany został z rozgrywek po rozegraniu więcej niż 50 proc. spotkań. Niech ona pozostanie. Czyli – jeśli zapadnie decyzja, że w tym sezonie nie gramy – to aktualną tabelę IV ligi traktujmy jako ostateczne rozstrzygnięcie. Jedynymi odstępstwami od tej reguły powinny być sytuacje, gdy różnica punktowa między drużynami walczącymi o awans/uchronienie przed spadkiem wynosi nie więcej niż 3 pkt. Wówczas powinien się odbyć baraż. Nie dotyczy to Floty. Flota awansowałaby do III ligi. Nie byłoby fety, ale takie czasy, cieszymy się inaczej. A jeśli rozgrywki będą wznowione? W wyższych ligach, gdzie piłkarz to zawód, można grać systemem środa-sobota. W niższych nie jest to możliwe, bo wielu graczy ma też inne obowiązki zawodowe, nie związane z piłką. Nie da się dokończyć sezonu (16 tygodni!). Skończmy więc go już teraz. Bez gry. Ale niech ktoś to wyraźnie powie: Od IV ligi w dół – koniec!

Maurycy Brzykcy, Głos Szczeciński. – Dokończenie sezonu biorę pod uwagę, tylko w momencie pozwolenia na regularne treningi czy mecze, bez konieczności biegania w maseczkach czy stosowania innych drastycznych środków bezpieczeństwa. Jeżeli Ministerstwo Zdrowia na to zezwoli, można rozważyć dokończenie sezonu.
W zależności od tego, kiedy wróci się do regularnego grania w piłkę (czy to będzie lipiec, czy sierpień), ligi w jakiejś formie powinno się dokończyć. Np. rozegranie pięciu, czy sześciu ostatnich kolejek i ustalenie konkretnej formy awansów i spadków (liczba ekip awansujących powinna zostać na podobnym poziomie, liczba drużyn spadających powinna być zmniejszona). Wydaje mi się, że lepiej powiększyć ligi, bo fala upadków klubów i liczba drużyn, które wycofają się z rozgrywek, i tak będzie spora. Nie degradujmy więc za wszelką cenę. Po powrocie do „normalności” głód gry drużyn będzie duży, więc nawet krótka przerwa między sezonami nie wpłynie szczególnie źle na nowe rozgrywki. Całości wszystkich lig pewnie nie uda się dokończyć, ale myślę, że piłkarze niższych szczebli powinni jeszcze w tym sezonie pojawić się na boiskach. Bez dokończenia sezonu w jakiejkolwiek formie, trudno będzie wytypować przy stoliku i niepełnym sezonie, najlepsze i najgorsze zespoły. Wypada im dać szansę, by w krótkim i bezprecendsowym czasie pokazały, że zasługują na dane miejsce w tabeli. Jeżeli chodzi o Puchar Polski, brak zwycięzcy w tym sezonie tragedii nie spowoduje. Z drugiej strony niewiele brakuje, by triumfatora w województwie wyłonić, więc aż się prosi, by dokończyć PP w jakiejś formule. Przeszkodą może być jednak brak terminów latem, gdyż trzeba będzie dokończyć ligi. Końcówkę Pucharu Polski przeniósłbym więc na jesień, nową edycję można przyspieszyć kilkoma terminami późną jesienią i zimą 2020 roku oraz oczywiście wiosną 2021 roku.

Przemysław Sas, ex Przegląd Sportowy, Sport, Głos Szczeciński. – Moim zdaniem najsensowniejszym rozwiązaniem sytuacji jest skasowanie wszystkich wiosennych spotkań i zakończenie ligi na rundzie jesiennej. Tylko bowiem runda jesienna jest miarodajna, bo każdy się spotkał z każdym dokładnie raz. Uznawanie bieżącej sytuacji w tabeli jako ostatecznej byłoby po prostu niesprawiedliwe. Siłą rzeczy warto rozpocząć kolejny sezon wcześniej – np już w czerwcu i rozegrać więcej spotkań jesienią. W przyszłym roku rozgrywki mogłyby się skończyć wcześniej, piłkarze i kibice mieliby czas przygotować się do Euro 2021.

Spisał Waldemar Mroczek